Jesień 2024, nr 3

Zamów

Krzywosz-Rynkiewicz: Jeśli głęboko przeżywamy cudze emocje, nie nadajemy się do pomagania

Cywile oczekujący na ewakuację, Kijów, 5 marca 2022 r. Fot. Mvs.gov.ua

Przyjmując uchodźców pod swój dach, trzeba żyć normalnie. Kiedy goście obserwują, że rodzina rozmawia o codziennych, błahych rzeczach, że się śmieje, gra w chińczyka, ogląda film, jest to dla nich ozdrowieńcze – mówi „Kulturze Liberalnej” prof. Beata Krzywosz-Rynkiewicz, psycholog.

O pomaganiu uchodźcom na stronie „Kultury Liberalnej” Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin rozmawia z prof. Beatą Krzywosz-Rynkiewicz, kierowniczką Katedry Psychologii Rozwoju i Edukacji na Wydziale Nauk Społecznych UWM.

Zdaniem badaczki Polakami pomagającymi teraz Ukraińcom kieruje „altruizm, który budzi się w wyniku empatii”. „Współodczuwanie smutku, lęku, niepokoju, oburzenia, powoduje dyskomfort, z którym musimy coś zrobić. A pomaganie oznacza redukcję niepokoju, bo przechodzimy od analizy tego, co się dzieje, do działania. Działanie z kolei daje poczucie sprawstwa i poprawia samopoczucie” – tłumaczy.

Zwraca jednocześnie uwagę, że „nie każda empatia jest korzystna i nie zawsze ułatwia pomaganie”. Empatia niekorzystna polegać ma na tym, że „nasze współodczuwanie z drugą osobą jest tak silne, że w gruncie rzeczy czujemy to samo co ona. A to nie jest dobre ani dla osoby współodczuwającej, ani dla tej, która przeżywa nieszczęście. Bo przeżywając głęboko cudze emocje, nie nadajemy się do pomagania. Nadajemy się natomiast do tego, żeby się nami zaopiekować. Stajemy się «pacjentem»”. 

Krzywosz-Rynkiewicz przyznaje, że „jeśli ktoś gości w domu Ukraińców, może ulegać pokusie, by skupić się wyłącznie na opiece nad nimi, nie włączać telewizora, nie zapraszać znajomych, bo w «domu jest nieszczęście»”. „Nie, musisz żyć normalnie. Kiedy twoi goście obserwują, że rodzina rozmawia o codziennych, błahych rzeczach, że się śmieje, gra w chińczyka, ogląda film, jest to dla nich ozdrowieńcze” – podkreśla. 

Wyjaśnia, że wyzwaniem będzie teraz „znormalizowanie rodzin uchodźców, którzy teraz przyjeżdżają, rozpakowują się i łapią oddech. Powinniśmy im stworzyć możliwość wyjścia poza ich środowisko. Ono jest oczywiście ważne, bo czują w nim wspólnotę przeżyć. Ale z drugiej strony może być ograniczające, bo pogrąża w wiadomościach z frontu, w zamartwianiu się. A w konsekwencji pielęgnuje traumę. A traumy nie można pielęgnować. Z nią należy sobie radzić”. 

Wesprzyj Więź

„Często na fali entuzjastycznego altruizmu i pomagania decydujemy się na śmiałe kroki – oddajemy swoje dobra, przyjmujemy rodziny pod swój dach. To są wspaniałe gesty. Warto jednak robić to z rozmysłem i zastanowić się, co leży w naszych granicach pomagania. Pomagać można na różne sposoby. Zanim zaprosisz uchodźców do swojego domu, zastanów się, czy to jest w twoich granicach. Zamieszkanie z osobami obciążonymi tak trudnymi doświadczeniami to poważna decyzja. Dzieci w nocy płaczą, do łazienki czeka więcej osób, w salonie rysuje się parkiet. Jeśli się zdecydujesz, zrób to odpowiedzialnie, bądź na to gotów. A jeśli to nie jest w twoich granicach, to też jest okej. Masz wiele innych form pomagania do wyboru” – stwierdza profesor.

Przeczytaj też: Sankcje na Rosję nie są za darmo

DJ 

Podziel się

3
Wiadomość