Zima 2024, nr 4

Zamów

Zranieni i dwie twarze chrześcijaństwa

Prorektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego ks. prof. Mirosław Sitarz podczas inauguracji roku akademickiego 2021-2022. Lublin, 17 października 2021. Fot. Tomasz Koryszko / KUL

Jaki to przekaz, gdy na uczelni noszącej imię Jana Pawła II o świętości publicznie mówi zaangażowany obrońca duchownego, wykorzystującego seksualnie małoletnich wychowanków?

W ubiegłą sobotę prorektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego ks. prof. Mirosław Sitarz ogłosił, że „niewątpliwie KUL w kategorii świętość znajduje się na czołowych miejscach listy światowej i może porównywać się bez kompleksów z uczelniami, które istnieją już kilka wieków. Dzisiaj – mówił dalej ks. Sitarz – uniwersytet, ojczyzna, Kościół i świat przede wszystkim potrzebują ludzi, którzy zgodnie ze swoją pozycją obowiązani są podejmować wysiłki, by prowadzić życie święte, przyczyniać się do wzrostu Kościoła i ustawicznie wspierać rozwój jego świętości”.

Wiele osób wyśmiewa w sieci te słowa prorektora uniwersytetu, rozdzielając sferę świętości od sfery nauki. Warto jednak zanotować nie tylko to, co zostało powiedziane na KUL, lecz także – przez kogo. Rozprawiający o świętości ks. Sitarz był bowiem adwokatem ks. Andrzeja Dymera.

Jaki to przekaz, gdy na uczelni noszącej imię Jana Pawła II o świętości publicznie mówi zaangażowany obrońca (przedwcześnie zmarłego w ubiegłym roku) szczecińskiego duchownego, wykorzystującego seksualnie małoletnich wychowanków, a obecnie pełnomocnik abp. Andrzeja Dzięgi, w którego sprawie toczą się – i przeciągają – dwa dochodzenia kanoniczne, dotyczące zaniedbań w kwestii wykorzystywania seksualnego osób niepełnoletnich (pisze o nich Zbigniew Nosowski)?

Inną twarz chrześcijaństwa pokazuje w swojej najnowszej książce „Koniec Kościoła jaki znacie” Tomasz Terlikowski (wybrany przez nas fragment można przeczytać tutaj). Konserwatywny katolicki publicysta dokonuje poruszającego rozliczenia. „Wydawało mi się, że duszpasterstwo musi dokonywać się przez ciskanie kamieniami zasad” – wyznaje Terlikowski. Żałuje słów, którymi w swojej publicystycznej działalności ranił osoby homo- czy transseksualne. „Niekiedy – jak pisze – trzeba się wycofać ze swoich tez, przeprosić za użyte sformułowania lub zrezygnować z wygodnego zakorzenienia w ideologicznych schematach”.

Wesprzyj Więź

Postawa Terlikowskiego zmieniała się w konkretny sposób i z konkretnego powodu – „powoli, przez spotkania, rozmowy, doświadczenie bólu odrzucenia, ale też spotkania z osobami zranionymi w Kościele”. Te słowa i te doświadczenia powinni wziąć pod uwagę wszyscy, którzy myślą o świętości, a zwłaszcza ci, którzy wypowiadają się o niej publicznie.

Bo, jak mówi papież Franciszek, cierpienie zranionych „to skarga, która wznosi się do nieba, dotykająca duszy, a która przez długi czas była ignorowana, ukrywana lub wyciszana. Jako Lud Boży jesteśmy wezwani, by wziąć na siebie ból naszych braci zranionych na ciele i na duszy”.

Tekst jest edytorialem newslettera „Więź co Tydzień”

Podziel się

6
Wiadomość

Cóż, ks. Prorektor zapewne jedynie przez skromność nie ogłosił, że „niewątpliwie KUL znajduje się na czołowych miejscach listy światowej” również w kategorii… chronienie i nagradzanie biskupów umoczonych w tuszowanie pedofilii duchownych.

Wie Pan, chyba jednak nie to. Bardziej kojarzy mi się to z podpinaniem się pod cudze zasługi i strojeniem w cudze piórka, zauważając, że własny wizerunek pada na pysk. Podobnie jak antysemici najgłośniej krzyczą o liczbie Sprawiedliwych – tam też jesteśmy (charakterystyczne to „my”) na czołowych miejscach listy światowej.

To też. Jednak czy świętością da się zasłonić słabość uniwersytetu? Od świętości są zakony, klasztory tudzież inne święte dziewice i niedziewice. Uniwersytety są od czegoś innego.

Niestety, żadna polska uczelnia nie ma się czym chwalić ani w rankingach ani w liczbie noblistów. Czwarta – ósma liga. KUL w ogóle w rankingu szanghajskim 1000 uczelni światowych się nie mieści. Wszystkie mają ten sam problem: feudalizm stosunków wśród kadry i na linii studenci-wykładowcy, brak elastyczności, bylejakość.

Stąd szukanie jakichkolwiek protez by poprawić sobie humor i samoocenę. KULowi łatwiej to robić bo język religijny ma wiele sposobów by zmienić znaczenie słów, odwrócić oceny, uznać, że najważniejsze jest to, czego profani nie dostrzegą, a to co widzą jest nieważne.
Można dzięki temu radośnie, z łopotem sztandarów pędzić cwałem ku katastrofie powtarzając, jak przed wojną za sanacji: „Byczo jest!”.

Prorektor KUL bronił ksiedza pedofila a teraz ten sam prorektor KUL ! broni biskupa, ktory 11 lat chronił tego samego księdza pedofila, który wykorzystał ponad 100 ! chłopców w Szczecinie.

W PRL-u był taki dowcip: Czym się różni KUL od WUML (Wyższa Uczelnia Marksizmu – Leninizmu) Odpowiedź brzmiała – tym samym czym Alma Mater od K…. mać. No tak – coś się zmieniło, odwróciło. Zastrzegam, ten przytoczony nie bez powodu dowcip i pewna aluzja nie dotyczy całego Uniwersytetu, raczej postępowania określonych instytucji tegoż Uniwersytetu i niestety pewnych osób pewnie też.

Juristen böse Christen… Jak już uprawia najstarszy zawód na świecie to niech broni jak umie pp Dymera i Dzięgę, ale niech się proszę nie wymądrza o świętości ani o Jezusie bo go piorun strzeli jak w Balladynie

Zadaniem adwokata jest być dobrym adwokatem, skąd krytyka? Można mieć uwagę do przewlekłości procesów, ale w sądach państwowych nie jest inaczej. O ile by trzeba zwiększyć zatrudnienie w sądach kościelnych? Kto i z czego zapłaci ich pracownikom? Można podnieść opłaty, ale wtedy wielu katolików nie będzie mogło dochodzić nieważności małżeństwa. Na koniec, p. Terlikowski nie był nigdy publicystą konserwatywnym, raczej donatystycznym, upraszczającym w tym duchu zagadnienia.

Gdzie maluczkiemu do rzetelnego konserwatyzmu np prof. Bartyzela.
Konserwatyzm to odniesienie się do ciągłości myśli politycznej, społecznej, religijnej. Trudna sprawa, trzeba wiedzy. To tak jak z humanizmem, niby wielu, a grekę mało kto zna.

Wspaniale, bardzo dobrze, proszę zatem przysiąść fałdów. Mógłby Pan jeszcze kupić sobie tweed oraz wieczne pióro z herbem Barrovian Society – jeśli Pan obleje, tweed zapewne można zwrócić, a jak nie, to zawsze może Pan poczekać i będzie jak znalazł na egzamin ósmoklasisty. Oczywiście nie muszę Panu przypominać, że pióro zawsze się przyda.