Zima 2024, nr 4

Zamów

Izraelscy studenci pożegnali ks. Pawłowskiego na cmentarzu żydowskim w Izbicy. Wypełnili jego pragnienie

Ks. Grzegorz Pawłowski, Jaffa, 1995. Fot. Zbigniew Nosowski

Bóg sprawił, że stałem się człowiekiem dwóch narodowości, czyli człowiekiem wzbogaconym. Dlatego zawsze zależy mi na budowaniu więzi, a nie ich burzeniu – mówił ks. Grzegorz Pawłowski w jednym z wywiadów.

Zmarły w październiku ubiegłego roku ks. Grzegorz Pawłowski od lat 70. XX w. mieszkał i posługiwał w Izraelu. Urodził się jako Jakub Hersz Griner w 1931 r. w Zamościu, w ortodoksyjnej rodzinie żydowskiej. Kiedy wybuchła wojna, jego brat, Chaim, wyjechał do ZSRR. Dom Grinerów spłonął, a oni trafili do Zamoyskiego getta. Potem wywieziono ich do Izbicy, gdzie zginęli z rąk hitlerowskich zbrodniarzy.

Żyd, który został księdzem

Losy ks. Pawłowskiego oraz spotkanie z nim w Jaffie opisał przed laty Cezary Gawryś w reportażu „W drodze do Jeruzalem”, który ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 4/1995 i w książce Cezarego Gawrysia „Ścieżki ocalenia”: 

„W 1942 roku, kiedy przyszli po nich [rodzinę Grinerów] Niemcy, Jakub instynktownie uciekł, zostawiając matkę i rodzeństwo. Wokół stali gapie. Ktoś krzyknął: «To Żydek!», ale inni powiedzieli: «Cicho, niech ucieka!» . Miał wtedy 11 lat. Ukrywał się w wioskach wokół Zamościa z fałszywą metryką, jako Grzegorz Pawłowski – chłopi zatrudniali go jako pastucha do krów.

Po wojnie znalazł się w domu dziecka prowadzonym przez siostry zakonne. Ukończył liceum. Stał się bardzo religijny, przyjął chrzest, a potem wstąpił do seminarium duchownego. W 1958 został wyświęcony na księdza. W 1970 roku wyjechał do Izraela, bo czuł, że takie jest jego powołanie. Zaczął się uczyć hebrajskiego. «Dla mojej rodziny było tragedią, że jestem księdzem. Były naciski, żebym to rzucił. Kiedy się pytali z żalem, dlaczego zostałem księdzem, odpowiadałem żartobliwie: A co, miałem się może ożenić z gojką?».

Po odnalezieniu ocalonego z Zagłady brata, Chaima, wyjechał do Izraela, gdzie podjął posługę jako katolicki duszpasterz wspólnot języka hebrajskiego i Polonii, którą w swoim czasie stanowiło kilkanaście tysięcy Polaków. W 2018 r. otrzymał tytułu honorowego obywatela miasta Lublina.

– Zmuszono mnie, bym się zrzekł polskiego obywatelstwa… Wcale nie jest tak, że Polacy mnie odrzucili – to Bóg tak chciał… Żydzi wiele Polsce zawdzięczają – dwie są ojczyzny, ale wspólny los… – wyznał w Jaffie Cezaremu Gawrysiowi. 

Mój Odkupiciel żyje

– Bóg sprawił, że stałem się człowiekiem dwóch narodowości, czyli człowiekiem wzbogaconym. Dlatego zawsze zależy mi na budowaniu więzi, a nie ich burzeniu – mówił w jednym z wywiadów.

Wielkim pragnieniem ks. Pawłowskiego było spocząć w grobie z bliskimi oraz mieć żydowski pochówek. Jak podał wczoraj CBN News, wypełnili je studenci z AMIT Yeshiva High School, którzy przyjechali z Izraela do Izbicy (woj. lubelskie), gdzie wzięli udział w uroczystościach pogrzebowych na tamtejszym żydowski cmentarzu. W tej mogile spoczywają matka ks. Pawłowskiego, jego dwie siostry oraz ich sąsiedzi. Izraelscy studenci odmówili kadisz, czyli tradycyjną modlitwę żałobną.

Wesprzyj Więź

Mszy żałobnej w intencji zmarłego kapłana w Jaffie przewodniczył Patriarcha Jerozolimy arcybiskup Pierbattista Pizzaballa. Msza pogrzebowa w intencji zmarłego została również odprawiona w dniu polskiego pochówku, 3 listopada ub.r., w archikatedrze lubelskiej. 

Jeszcze za życia ks. Pawłowski postawił pomnik przy zbiorowej mogile, w której obecnie spoczywa wraz z rodziną. Na pomniku znajduje się napis w języku polskim i hebrajskim z Księgi Hioba: „Wiem bowiem, że odkupiciel mój żyje i że na końcu stanie na ziemi”.

Przeczyta także: …będą mieli Polskę bez Żydów. Taką Polskę, o jakiej marzyli. Fragment książki Rafała Hetmana „Izbica, Izbica”

Podziel się

2
Wiadomość