Nie dlatego, że moja tradycja jest niewystarczająca czy problematyczna, ale w uznaniu, że są różne ścieżki do Boga – mówi „Tygodnikowi Powszechnemu” rabin David Rosen.
W najnowszym „Tygodniku Powszechnym” o dialogu międzyreligijnym Zuzanna Radzik rozmawia z rabinem Davidem Rosenem, dyrektorem ds. kontaktów międzyreligijnych w American Jewish Committee. Wywiad został przeprowadzony w cyklu comiesięcznych spotkań „Wspólne dziedzictwo: rozmowy o relacjach chrześcijańsko-żydowskich” prowadzonych online przez Forum Dialogu.
Rosen opowiada jak – pracując w Ameryce Południowej – zaczął angażować się w dialog i odkrył, że duchowni chrześcijańscy byli ignorantami na temat jego religii. „Zdziwiło mnie to zwłaszcza u biskupów, bo zakładałem, że muszą wiedzieć coś o korzeniach chrześcijaństwa, czyli o Żydach i o judaizmie. Spotykałem się ze strasznymi stereotypami, ale ludzie, którzy je żywili, nie byli źli, tylko nigdy nie mieli kontaktu z Żydami. W przypadku muzułmanów pojawiały się z kolei napięcia polityczne. Potem zdałem sobie sprawę, że nie tylko oni niewiele wiedzieli o mnie, ale też ja sam musiałem ich zrozumieć i się douczyć” – przyznaje. „Zrozumiałem, że są to nie tylko wspaniali ludzie, ale że dzielimy te same wartości” – dodaje.
„Doświadczam międzyreligijnych działań jako duchowo rozwijających i pozwalających mi dostrzec Boga poza ramą mojej tradycji. Nie dlatego, że moja tradycja jest niewystarczająca czy problematyczna, ale w uznaniu, że są różne ścieżki do Boga” – zaznacza rabin.
Jego zdaniem „nawet jeśli ludzie źle się zachowywali w stosunku do ciebie i mówili o tobie złe rzeczy w przeszłości, to jeśli dziś są gotowi podać ci rękę, masz moralny obowiązek ją przyjąć”. „Zacytuję z Talmudu Jerozolimskiego: jeśli działanie, o którym myślisz, może być chillul Haszem, czyli zbezczeszczeniem imienia Boga, albo może okazać się kidusz Haszem, czyli uświęceniem imienia Boga, to idź w to, bo korzyści z ewentualnego kidusz Haszem przeważają nad negatywnymi konsekwencjami możliwego chillul Haszem” – tłumaczy.
Rabin Rosen mówi, że takie właśnie myślenie kierowało nim we wszystkich międzyreligijnych działaniach. „Musisz zawsze pamiętać, że każda istota ludzka jest stworzona na boski obraz, każde spotkanie z drugą osobą, bez względu na to, jak przykre, jest nadal jakimś spotkaniem z boskością” – podkreśla.
DJ
Przeczytaj też: Biblijna wizja sprawiedliwości społecznej