
Michałowo jest przykładem, jak wiele dobrego można zrobić lokalnie – mówił w piątek rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek. – Nie zrobiliśmy nic wyjątkowego, to był zwykły ludzki odruch – odpowiadał burmistrz Marek Nazarko.
W piątkowy wieczór w siedzibie Biura Rzecznika Praw Obywatelskich odbyło się uroczyste wręczenie Nagrody RPO im. Pawła Włodkowica. Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek nagrodził osoby, które „wyróżniły się bezkompromisową postawą wobec podstawowych wartości i prawd, nawet wbrew zdaniu i poglądom większości”.
W tym roku nagrodę otrzymały władze samorządowe Michałowa, które udzieliły pomocy migrantom na polsko-białoruskiej granicy. Wyróżnienie odebrali burmistrz Michałowa Marek Nazarko, przewodnicząca Rady Miejskiej Maria Bożena Ancipiuk oraz prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Michałowie Bartosz Nos.
W laudacji Marcin Wiącek wskazał na uniwersalny charakter praw człowieka. – Nie wolno nam wybierać. Ludzka godność jest niepodzielna. Jeśli chcemy służyć tej idei, bronić praw człowieka, to nie możemy ich nikomu odmówić, dzielić ludzi na tych, którym one przysługują, i na tych, którym nie przysługują – mówił.
Rzecznik zaznaczył, że społeczności Michałowa udało się wobec kryzysu o niespotykanej dotychczas skali zachować więcej niż przyzwoicie. Ich postawa i działania stały się – w ocenie kapituły nagrody – symbolem wrażliwości na ludzkie nieszczęście, a jednocześnie wyrazem solidarności w niesieniu pomocy ludziom potrzebującym, cierpiącym, zagubionym.
– Społeczność Michałowa, myślę tu o mieście i gminie, zachowuje się godnie, konsekwentnie i odważnie, choć nie wszystkim to się podoba. Stara się robić swoje, nikogo nie odrzucając, nikomu nie odmawiając współpracy. Mało tego, zachęca do humanitarnej postawy samorządy i mieszkańców innych gmin w tym regionie. Ta społeczność stara się też nie dzielić ludzi, nie patrzeć kto ma jakie poglądy polityczne, kto nosi dżinsy, a kto mundur lub takie czy inne szaty duchowne. Liczy się tylko to, kto chce być człowiekiem wrażliwym, gotowym pomóc innym w trudnej sytuacji. To szczególnie ważna cecha w dzisiejszej Polsce. Bardzo mi bliska – mówił Wiącek.
I dodał: – Michałowianie pokazują, że nie wszystko, co ważne, dzieje się w stolicy i dużych miastach. Są dla mnie – a myślę, że również dla całej kapituły nagrody – przykładem społeczności samostanowiącej, samorządnej i zarazem otwartej. Nie poddają się zewnętrznym naciskom, jakimś sondażowym trendom ocen, ale swoją siłę czerpią z własnych przekonań, z wewnętrznej busoli moralnej. Mogą być przykładem, jak wiele dobrego można zrobić lokalnie. Jaki potencjał tkwi w ludziach, w ich człowieczeństwie, w ich przywiązaniu do wartości, jeśli tylko ktoś potrafi go odpowiednio zagospodarować i użyć w dobrym celu. To niezwykle budujący przykład.
Na koniec laudacji rzecznik podkreślił: – Ta nagroda nie jest przeciwko komukolwiek. Bardzo pragniemy, aby nikogo nie dzieliła. W czasie wyjazdów na tereny przygraniczne spotykamy się z każdym: mieszkańcami, działaczami humanitarnymi, przedstawicielami władz samorządowych, kościołów, straży granicznej i innych służb mundurowych. Wszędzie odnajdujemy wrażliwych ludzi i wyrazy dobrej woli, chęć pomocy, mimo skomplikowanej sytuacji. I dlatego dzisiaj dziękujemy tym wszystkim ludziom, chcemy ich umocnić w przekonaniu, że działają w dobrej sprawie.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.
Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
Po odebraniu nagrody burmistrz Marek Nazarko tłumaczył, że decyzja o otwarciu punktu humanitarnego była jedyną słuszną reakcją na sytuację na granicy. – Chcę tylko powiedzieć, że przyjechaliśmy z niewielkiego Michałowa – jednej z dwóch i pół tysiąca polskich gmin. Gdy podjęliśmy decyzje o otwarciu punktu pomocy, nikomu nie przyszło do głowy, że wywoła to taki rozgłos. My przecież nie zrobiliśmy nic wyjątkowego, to był zwykły ludzki odruch – powiedział burmistrz. – Gdy usłyszeliśmy, że w lasach wokół Michałowa rodzą kobiety i dzieje się coś złego dzieciom, to stwierdziliśmy, że nie ma na to miejsca w naszej gminie – dodał.
Przeczytaj też: Prawa człowieka nie mają koloru skóry czy paszportu, nie ulatniają się na granicy
BIP RPO, DJ