Polska wieś pada dziś ofiarą szczególnego lęku – lęku przed wolnością. Mówi się: jeśli będzie wolność, wieś ogarnie anarchia; jeśli będzie wolność, chłop popadnie w biedę; jeśli będzie wolność, do reszty znikną dobre obyczaje.
Fragment książki „Wolność człowieka gór”, wybór i opracowanie: Wojciech Bonowicz, Wydawnictwo Znak, Kraków 2021. To wykład wygłoszony 20 grudnia 1993 roku na uroczystości promocji doktorskich i habilitacyjnych w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie
(…) kryzys polskiej wsi jest przede wszystkim kryzysem jej kultury. Mówiąc metaforycznie: choroba zaczyna się od głowy, a dopiero potem przechodzi na ręce. Kryzys kultury przejawia się z jednej strony gwałtownym obumieraniem tradycji, a z drugiej – narastającą niezdolnością do tworzenia nowych wartości.
Dwa słowa o tym, co rozumiemy przez kulturę w ogóle, a kulturę ludową w szczególności.
Kultura jest jakby zwierciadłem, w którym odbija się prawda człowieka – prawda o jego stosunku do świata, do ludzi i do Boga, do siebie samego. (…) Kryzys kultury jest więc w ostatecznym rozrachunku kryzysem człowieka. Oderwany od dzieł, które stworzyły poprzednie pokolenia, i niezdolny do tworzenia nowych, człowiek żyje poza swą prawdą. Jest mroczny dla siebie i innych.
Życie jest tajemnicą. Pomimo osiągnięć nauki i techniki nie rozumiemy tej tajemnicy
Czym jest kultura ludowa? Mówi się: jest to kultura tworzona przez lud, przez mieszkańców wsi, związana ściśle z pracą na roli. Określenia te jednak nie ukazują istoty zjawiska. Specyfiki kultury ludowej należy szukać w jej związkach z doświadczeniem życia. Czym jest życie? Życie nie daje się zdefiniować. Życie to narodziny i śmierć, radość i ból, praca i odpoczynek, nadzieja i rozpacz, miłość i nienawiść, to gubienie i odnajdywanie Boga, a także – mróz, spiekota, deszcz, zapach kwiatów, to dzień powszedni i noc powszednia, to czas święta i czas zwyczajności. Kultura ludowa dotyka i odsłania na rozmaite sposoby bezpośredni udział człowieka w żywiole życia. (…)
Kryzys kultury ludowej nie jest więc niczym innym jak kryzysem pewnych istotnych dotąd sposobów uczestnictwa człowieka w życiu – w strumieniu życia. Oznacza rozkład jakiejś istotnej prawdy o człowieku.
Tu chciałbym nieco uściślić mój temat. Nie jest moim zamierzeniem przedstawianie pełnej „geografii” kryzysu. Nie interesuje mnie „ilość”, lecz „jakość”. Próbuję opisać ów kryzys tak, jak lekarz opisuje chorobę, nie pytając, ilu ludzi choruje. Pragnę w ogromnym skrócie wskazać na te wartości kultury ludowej, których rozkład uderza wprost w człowieka, w jego tożsamość, w jego wewnętrzną prawdę. W tym celu pragnę najpierw nawiązać do historii.
W dziewiętnastym wieku toczyła się w Polsce interesująca dyskusja na temat znaczenia kultury ludowej dla kultury narodowej. Dyskusję wszczął Seweryn Goszczyński, kontynuował Karol Libelt, a do głoszonych poglądów ustosunkował się krytycznie Bronisław Trentowski. (…)
Życie jest tajemnicą. Pomimo osiągnięć nauki i techniki nie rozumiemy tej tajemnicy. (…) Cywilizacja nie rozumie życia. Nauki przyrodnicze oddalają się od przyrody. Istniejemy w świecie zafałszowanym schematami, które odrywając nas od życia, odrywają od źródeł człowieczeństwa.
Trentowski temu nie przeczy. Pisze nawet: „Poeta niech uczy się od ludu pieśni. Kompozytor opery narodowej słuchać powinien ludowych śpiewów i uczyć się z nich muzykalnych wzruszników. Jeżeli pojętnym był uczniem, ułoży marsz taki, iż cały lud, posłyszawszy pieśń, zapragnie iść do boju. Każdy pisarz narodowy uczyć się ma od ludu toczy językowej, która jest czysta, wpływem obczyzny nieskażona. Można się uczyć od ludu nazwisk rodzimych dla kwiatów, ziółek i wszystkiego, co dotyczy się widzialnego a otaczającego go świata. Nawet sztuki tworzenia nowych wyrazów nauczysz się od ludu (…). Wiele, niesłychanie wiele nauczyć się można od ludu, tylko nie filozofii. Lud chodzi na konieczności szczudle”.
Pogląd Trentowskiego jest więc w uproszczeniu taki: dusza chłopa jest duszą zniewoloną – zniewoloną w myśleniu i w działaniu. Myślenie ludowe to początek „kabalistyki” i „gnozy”. W takim myśleniu skutek nie znajduje wyjaśnienia we właściwej przyczynie, a przyczyna nie prowadzi do właściwego skutku. Jeśli zaś idzie o działanie, to polega ono na szukaniu konieczności i przystosowaniu się do konieczności. Dusza chłopa jest duszą wasala. Nawet gdy buntuje się przeciwko panu, to w nadziei na nowego pana. Także jego życie religijne jest wyrazem instynktu przystosowawczego.
To, co Libelt nazywa wrażliwością na świat nadzmysłowy, dla Trentowskiego jest jedynie jedną z odmian „demonomanii”. Aby więc kultura ludowa mogła stać się integralną częścią kultury narodowej, musi nauczyć się cenić wolność.
Spór o kształt kultury ludowej i o jej znaczenie dla kultury narodowej trwa przez cały wiek dziewiętnasty i przechodzi w dwudziesty. Nie możemy, niestety, śledzić wszystkich odgałęzień tego sporu. Niech nam wystarczy jedno stwierdzenie: sprawą kluczową okazuje się w końcu sprawa wolności. Czy twórca i odbiorca ludowej kultury jest istotą wewnętrznie wolną? Być wolnym to być sobą u siebie. Czy polski chłop jest sobą u siebie? I czy jako taki tworzy swą kulturę? Wolność zewnętrzna nie jest równoznaczna z wolnością wewnętrzną. Czy po odzyskaniu niepodległości – choćby w czasach Witosa – chłop przestał chodzić „na konieczności szczudle”?
Myślę, że Trentowskiemu wymknęła się jedna sprawa: nie uwzględnił znaczenia przeżywanej wolności w samym akcie tworzenia kultury. Wolność przejawia się rozmaicie: czasem jako abstrakcyjne pojęcie lub idea, czasem jako siła, która włada zachowaniem człowieka od wewnątrz. Twórca kultury, zwłaszcza kultury ludowej, nie tworzy abstrakcyjnej teorii wolności, lecz daje świadectwo wolności, tworząc kulturę – kulturę wolności. Kultura jest w ostatecznym rozrachunku zawsze kulturą wolności. Wolność przejawia w kulturze swe twórcze możliwości. Kultura ludowa była i jest żywym świadectwem wolności ludu. Jest to świadectwo szczególne – świadectwo, które przybiera formę piękna. Kultura ludowa sięga po piękno, by przede wszystkim w pięknie potwierdzić swą wolność. Dlatego rdzeniem kultury ludowej była i jest sztuka ludowa. Sztuka wyzwala. Gdy sztuka mówi o demonie, to znaczy, że człowiek nie jest już pod władzą demona.
Wyzwalającą moc sztuki ludowej można obserwować na rozmaitych przykładach. Dla mnie szczególnie bliskim polem obserwacji jest kultura Podhala. Podstawowym wątkiem całej tej kultury jest coś, co można nazwać „pieśnią wolności”, „nutą o ślebodzie”:
Zatonie, zatonie
piórecko na wodzie,
ale nie zaginie
nuta o ślebodzie.
Wolność jest tutaj szczytowym przejawem życia. Świat zmierza ku wolności, ale wolność osiąga swój cel dopiero w człowieku. Znakiem wolności jest bieg kozicy po grani i lot orła nad Tatrami. Znakiem jest wiatr i potok, śnieżna nawałnica i lawina. Wolność można zobaczyć w tańcu, można ją usłyszeć w śpiewie i w muzyce. Przestrzeń górska jest przestrzenią „ślebody”: iść w góry to iść „na ślebodę”. Cała mitologia góralska – zarówno ta dawna, zbójecka, jak i najnowsza, partyzancka – osnuta jest wokół doświadczenia wolności. Gdy zginął Janosik, „zgasła na górach śleboda”. Bez wolności nie jest możliwa miłość: prawdziwa miłość może istnieć jedynie między wolnymi. Wolność jest też kamieniem węgielnym wierności. Ten tylko, kto wyzwolił się od zewnętrznej przemocy, kto jest panem samego siebie, może dochować wierności. Zdrada jest godna pogardy, bo w niej przejawia się niewola. Wolność jest wreszcie podstawą wiary i religii. Bóg jest wolny i człowiek jest wolny. Wolny Bóg nie znosi widoku niewolników.
Splot wolności i wierności sprawia, że „śleboda” nie jest swawolą. „Śleboda” dojrzewa wraz z życiem. Gdy mija czas młodości – czas śpiewu, tańca i początków miłości – nadchodzi czas obowiązku wobec ziemi i wierności wobec innych. Strażnikiem obowiązku jest Bóg.
Należy zatem powiedzieć, że – inaczej niż u Trentowskiego – kultura ludowa jest w swej naturze kulturą wolności.
Czy pytanie o jutro nie jest zbyt zuchwałe? Nikt nie jest prorokiem – to oczywiste, nie oznacza to jednak, by niemożliwe były jakieś prognozy na przyszłość. Znając naturę choroby, można przewidywać dalszy rozwój wypadków. Powiedziałem na wstępie: nie interesuje mnie ilościowa strona kryzysu kultury ludowej, lecz jakościowa. Jeśli choroba polega na sprzeczności sił życia z siłami śmierci, można zapytać, jak przedstawia się ta sprzeczność we wnętrzu współczesnej kultury.
Wydaje mi się, że polska wieś pada dziś ofiarą szczególnego lęku, którego przejawy są widoczne przede wszystkim na płaszczyźnie polityki – lęku przed wolnością. Kiedyś wolność była nadzieją wsi, dziś jest jej głównym strachem. Minęły czasy zewnętrznego zniewolenia, okazało się jednak, że pozostało zniewolenie wewnętrzne, związane z nawykami z czasów niewoli. Trentowski pisał: „lud chodzi na konieczności szczudle”, ale nie pisał, że lud miłuje konieczności, którym jest poddany.
Znakiem wolności jest bieg kozicy po grani i lot orła nad Tatrami. Znakiem jest wiatr i potok, śnieżna nawałnica i lawina. Wolność można zobaczyć w tańcu, można ją usłyszeć w śpiewie i w muzyce. Przestrzeń górska jest przestrzenią „ślebody”: iść w góry to iść „na ślebodę”
Lęk przed wolnością ma swą drugą stronę w przywiązaniu do konieczności, które służy jako podpora i pozwala przeżyć. Wolność jest dziś winna każdemu nieszczęściu chłopa. Mówi się: jeśli będzie wolność, wieś ogarnie anarchia; jeśli będzie wolność, chłop popadnie w biedę; jeśli będzie wolność, do reszty znikną dobre obyczaje. To charakterystyczne, a zarazem zdumiewające, jak bardzo polityczny ruch ludowy lęka się dziś samorządności na wsi. Lęk przed wolnością szuka usprawiedliwień w nowych odmianach „polskiej kabalistyki”, „gnozy narodowej” i „demonomanii”. Usprawiedliwieniem są rozmaite wersje spiskowej teorii dziejów. Nie znając prawdziwych źródeł upadku wsi, konstruuje się mitologie. Lęk przed wolnością idzie w ścisłym związku z kryzysem ludowej kultury. Zachodzi głęboka sprzeczność między kulturą wolności a strachem przed wolnością, między „nutą o ślebodzie” a „chodzeniem na pasku konieczności”.
W ostatecznym rozrachunku gra idzie o człowieka. Jaki człowiek stanie się symbolem wsi – czy człowiek wolny, czy ten, o którym mówiono, że jest „świadomością określoną przez byt”?
Pytania te pozostawmy bez odpowiedzi. Niech nam wystarczy jedno małe przypomnienie: nauka – zwłaszcza nauka wyrosła ze wsi – jest częścią „kultury wolności” i za jej los ponosi szczególną odpowiedzialność.
Pierwodruk: „Tygodnik Powszechny” 1994, nr 9 (z nadtytułem: Wieś polska: między wspomnieniem a nadzieją)
Przeczytaj też: Józef Tischner, myśliciel zapowiadający kościelną katastrofę