Kościół chce nie tyle pokonać nowoczesność, aby powrócić do średniowiecza, ile uratować ją od kryzysu, zachowując i oczyszczając jej wartości.
Laudacja na cześć ks. Alfreda Wierzbickiego, wygłoszona 24 października 2021 r. w Warszawie, podczas wręczenia mu Nagrody „Pontifici – Budowniczemu mostów”. Prof. Rocco Buttiglione jest doktorem honorowym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, znawcą myśli Karola Wojtyły-Jana Pawła II, w październiku 2020 r. w geście solidarności z ks. Wierzbickim odwołał on swój inauguracyjny wykład na KUL
To dla mnie zaszczyt i wielka radość być tutaj dzisiaj wśród Państwa, aby wręczyć księdzu profesorowi Alfredowi Wierzbickiemu zasłużoną nagrodę „Pontifici – Budowniczemu Mostów”. Obchodzimy jednocześnie sześćdziesiątą piątą rocznicę powstania Warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Mam dziś dwa powody do radości.
Po pierwsze, w latach mojej młodości byłem tu wraz z księdzem Francesco Ricci, aby spotykać się z wami w trudnych czasach jako bracia w wierze i wolności. Wśród wielu przyjaciół z tamtych lat pamiętam mieszkającego wówczas we Włoszech Dominika Morawskiego i kierującego „Więzią” Tadeusza Mazowieckiego. Pozdrawiam szczególnie dwóch starych przyjaciół z tamtych lat znajdujących się wśród członków Kapituły Waszej nagrody: Halinę Bortnowską i Stefana Wilkanowicza. W tamtych latach byliście światłem, które oświecało życie wielu osobom, świadectwem wiary chrześcijańskiej i autentycznej kultury humanistycznej.
Ks. Wierzbicki jest głęboko zakorzeniony w wielkiej tradycji Kościoła i właśnie dlatego potrafi odróżnić to, co istotne, od tego, co przypadkowe
Głównym powodem mojej radości i mojej obecności tutaj jest wyjaśnienie powodów przyznania dzisiejszej nagrody „Pontifici” Alfredowi Wierzbickiemu oraz zasług jej autora w aktualnym kontekście kultury polskiej i europejskiej.
„Pontifici” oznacza „Budowniczemu mostów”, a Alfred Wierzbicki jak mało kto zasługuje na ten tytuł. Jest, podobnie jak jego wielki poprzednik w katedrze Etyki KUL Karol Wojtyła, naprawdę budowniczym mostów.
Zbudował most między kulturą włoską i polską, wprowadzając Rosminiego do Polski i pisząc znakomitą książkę o Augusto Del Noce. To pomost pomagający zrozumieć filozofię ekumenicznego II Soboru Watykańskiego. Sobór miał wyprowadzić Kościół z opozycji między katolicyzmem a nowoczesnością. Uczynił to jednak nie poprzez poddanie się antychrześcijańskiej nowoczesności, lecz raczej poprzez radykalne przemyślenie nowoczesności.
Nowoczesność nie jest nową formą istnienia, zwartą samą w sobie i zadowoloną z siebie. Nie jest to czas, w którym chrześcijaństwo zostaje przezwyciężone i odłożone na bok, ale raczej czas, w którym zostało ono kwestionowane i wezwane do odpowiedzialności. Chrześcijaństwo nie może się rozliczyć, jeśli jednocześnie nie odnawia się dogłębnie.
Podczas gdy inni walczyli, by bronić przestrzeni władzy świeckiej Kościoła, Rosmini ponownie uznał nowoczesność za problem i odnowił chrześcijaństwo jako odpowiedź na niego. Echa jego myśli odnajdujemy w encyklice inaugurującej pontyfikat Jana Pawła II „Redemptor hominis”: nowoczesność, która zaprzecza chrześcijaństwu, jest skazana na zagładę, na przemienienie się w jego przeciwieństwo. Kościół natomiast chce nie tyle pokonać nowoczesność, aby powrócić do średniowiecza, ile uratować ją od kryzysu, zachowując i oczyszczając jej wartości.
Odkupiciel człowieka, Jezus Chrystus, przychodzi dzisiaj, aby zbawić prawdziwie istniejącego człowieka dzisiejszego, człowieka współczesnego. Za pomocą Rosminiego i Del Noce Wierzbicki wskazuje drogę katolicyzmu ku nowoczesności. Pomost między filozofią włoską a filozofią polską jest jednocześnie pomostem między przeszłością a teraźniejszością w dziejach Europy i świata, aby pokonać ten próg nadziei, przez który Jan Paweł II wprowadził nas w nowe tysiąclecie.
Alfred Wierzbicki budował też poprzez całą swoją działalność filozoficzną i literacką pomost między obiektywną prawdą metafizyki a subiektywną prawdą historii i istnienia każdego człowieka. To wątek głęboko zakorzeniony w świadomości polskich katolickich intelektualistów z Warszawy i Krakowa. Prawda, która zbawia, jest tą, która staje się formą sumienia człowieka. Ta ścieżka nie może być zdefiniowana a priori: życie nie jest mechanicznym zastosowaniem kodeksu moralnego określonego a priori. Życie każdego człowieka to labirynt pełen niespodzianek.
Przytoczę tutaj dwa słowa, które ceni papież Franciszek: pierwszym z niech jest rozeznanie, a drugim towarzyszenie.
Alfred Wierzbicki zarówno w poezji, jak i w twórczości filozoficznej wciela się w rolę przyjaciela, towarzyszącego człowiekowi w podróży życia, pomagającego mu rozeznać drogi prawdy, jak niezapomniana postać Adama w „Przed sklepem jubilera” Wojtyły.
Alfred Wierzbicki buduje też pomost między pontyfikatem Jana Pawła II a pontyfikatem papieża Franciszka. Niektórzy próbują dziś przeciwstawić tych dwóch papieży. Aby to uzyskać, muszą przekształcić Jana Pawła II w konserwatywnego papieża oraz wroga Soboru. To bardzo dalekie od prawdy. Wierzbicki jest głębokim znawcą myśli papieża Polaka i dojrzałego owocu jego szkoły filozoficznej, stanowczo sprzeciwia się fałszowaniu jego przesłania. Jan Paweł II bronił praw obiektywnej prawdy, a jednocześnie praw sumienia, racji wolności z prawami posłuszeństwa prawdzie.
Obaj papieże bardzo się od siebie różnią, choćby dlatego, że jeden jest Polakiem, a drugi Argentyńczykiem, trudno wyobrazić sobie dwa bardziej odmienne temperamenty. Jednak obaj postępują zgodnie ze wskazaniami tego samego Pana. Aby wyrazić tę samą prawdę w różnych okolicznościach historycznych, nie wystarczy powtarzać te same słowa. Raczej konieczne jest reagowanie na nowe okoliczności w tym samym duchu.
Z drugiej strony wielu dzisiaj chciałoby sztucznie przedłużyć czas historyczny, który minął nieodwołalnie i odmówić odpowiedzi na pytania nowej epoki historycznej, w którą weszliśmy. Wierzbicki buduje most między pontyfikatem Jana Pawła II a papieżem Franciszkiem, przechodząc także przez wielkie świadectwo Benedykta XVI, między Kościołem, który wygrał śmiertelne starcie z komunizmem, a Kościołem, który dziś staje w obliczu triumfującego kapitalizmu.
Wierzbicki jest głęboko zakorzeniony w wielkiej tradycji Kościoła i właśnie dlatego potrafi odróżnić to, co istotne, od tego, co przypadkowe; wielką tradycję prawdy, którą Bóg powierzył ludziom, od małych tradycji, które w epoce historycznej mogły pomóc wcielić prawdę w konkretnym kontekście społecznym. Ale w innym kontekście te tradycje utraciły swoją zdolność komunikacyjną, a nawet mogą stać się przyczyną nieporozumień i błędów.
Jednym z wielkich problemów Kościoła na tym etapie dziejów Polski i świata jest wielu tradycjonalistów, którzy nie znają Tradycji i mylą ją z własnymi, przestarzałymi dziś nawykami myślowymi. Może się wówczas zdarzyć, że Prawo Boże zostanie użyte jako broń przeciwko grzesznikom i sprzeciwione miłosierdziu Chrystusa, który przyszedł na świat nie po to, by świat potępić, ale by go zbawić.
W swojej fundamentalnej książce interpretującej II Sobór Watykański „U podstaw Odnowy” Karol Wojtyła przypomina nam, że postawa pokutna jest podstawową postawą chrześcijanina. Nie możemy naprawić grzechu innych, jeśli najpierw nie uznamy siebie za grzeszników. Skuteczna naprawa pochodzi z miłości do drugiego człowieka, z szacunku dla godności osoby. Aby skutecznie naprawiać, musimy najpierw zademonstrować swoją miłość grzesznikom.
Życie nie jest mechanicznym zastosowaniem kodeksu moralnego określonego a priori. Życie każdego człowieka to labirynt pełen niespodzianek
Jest kwestia szczególnie istotna w zmieniającej się epoce, której doświadczamy. Tylko Kościół pokutujący, głęboko świadomy swych ludzkich ograniczeń, głęboko świadomy tego, że jest ziemskim naczyniem, w którym żyje ogień Odkupienia, może przekazać ten ogień w przekonujący sposób ludziom trzeciego tysiąclecia.
Wielką przeszkodą jest klerykalizm, powracająca pokusa poświęcenia ognia Objawienia na rzecz projektu ludzkiej potęgi. Skandal pedofilii duchowieństwa może pełnić, w opatrznościowym planie Boga, właśnie funkcję ochrony nas przed niebezpieczeństwem triumfalizmu i faryzeizmu, przed udawaniem czystych, którzy następnie osądzają i potępiają nieczystych jako grzeszników. Wierzbicki jako jeden z nielicznych w Polsce i na świecie zastanawia się nad opatrznościowym znaczeniem skandalu pedofilii, nad zawartym w nim wezwaniem do nawrócenia dla Kościoła naszych czasów.
To jest to, co wielokrotnie zalecał papież Franciszek i jeden z tematów, który powinien znaleźć się w centrum ścieżki synodalnej, którą niedawno otworzył. Wierzbicki, podobnie jak papież, był właśnie z tego powodu narażony na liczne oskarżenia, jakby miłość do Kościoła lepiej wyrażała się w ukrywaniu jego ran niż w próbie ich leczenia. Nie można głosić światu Dobrej Nowiny, jeśli nie ma się przede wszystkim odwagi, aby zobaczyć i rozpoznać prawdę o sobie.
Napotykamy tu inny fundamentalny wątek przesłania Franciszka, który wiernie odzwierciedla się w nauczaniu i pracy Alfreda Wierzbickiego: nie warto bronić przestrzeni władzy, które należą do świata upadającego, lepiej uruchamiać procesy, dzięki którym rozwijają się nowe formy życia chrześcijańskiego, świat jutra.
Wielu słusznie boi się narastającej fali wrogości wobec Kościoła i wobec wartości, jakie zaszczepił on w kulturze narodu polskiego i których niestrudzenie bronił: wartości życia zagrożonego aborcją, wartości męskości, kobiecości i miłości małżeńskiej zagrożonej ideologiami gender, samej wartości obecności Kościoła w życiu narodu i Europy. Naprawdę jest się czym martwić. Czy nie jest tak, że rezygnując z obrony przestrzeni władzy w społeczeństwie, jednocześnie wyrzekamy się obrony podstawowych wartości? Jaka jest odpowiedź Wierzbickiego na to zasadnicze pytanie?
Nie wiem, czy Alfred Wierzbicki kiedykolwiek sformułował wprost odpowiedź na to pytanie. Odpowiedź tą jednak można łatwo odnaleźć w jego całej pracy filozoficznej. Podobno fundamentalny problem każdego filozofa jest zawarty w całości w jego pierwszej książce. Pierwsza książka Alfreda Wierzbickiego dedykowana została Gandhiemu. Dlaczego młody polski filozof dedykuje swoją pracę doktorską akurat jemu?
Aby to zrozumieć, musimy umieścić te badania w kontekście ich czasu historycznego. To lata „Solidarności”, intencją jest wypracowanie historycznej lekcji metody „Solidarności”: przeciwstawić się złu bez przemocy. Metoda ta nie polega po prostu na niestosowaniu przemocy, ale raczej na odwołaniu się do sumienia drugiej człowieka. Niestosowanie przemocy pozostaje warunkiem wysłuchania apelu do sumienia.
Te same zasady zawarte są w orędziu św. Jana Pawła II na XIII Światowy Dzień Pokoju. Metoda, która kierowała walką o wyzwolenie narodu, gdy Kościół był prześladowany i w opozycji, jest nadal aktualna, gdy Kościół przez wielu uważany jest za część dominującego bloku władzy i sam może być prześladowany. W ostatnich latach Wierzbicki przemyślał na nowo metodę, którą studiował w latach swojej młodości i próbował zastosować ją do wyzwań współczesności.
Zapomnieliśmy o tym, co kiedyś napisała Simone Weil: „Zwycięstwo ucieka uciekinierom z pola zwycięzców”. Uważam, że to jest problem, który dziś narzuca się sumieniu Kościoła i narodu polskiego: obrona wartości bez przemocy, metodą szacunku dla przeciwnika, dialogu i wolności, budowania pomostu między Kościołem a społeczeństwem, między przeszłością a przyszłością, między Polską a Europą.
Ostatnia uwaga na temat Polski i Europy. Po obu stronach, w Polsce i w Europie, panuje niezadowolenie i frustracja. Unia Europejska nie chciała wzmianki o wartościach chrześcijańskich w Konstytucji i ostatecznie nie chciała też Konstytucji. Dar, który Polska przyniosła Europie – ponowne odkrycie wartości europejskich (nie tylko żydowskich/chrześcijańskich, ale także greckich/łacińskich i oświeceniowych) – został odrzucony. „W porządku” jest bycie złym.
Pojawia się reakcja na zniewagę, która jest gorsza niż sama zniewaga. Ta reakcja to odrzucenie Europy i zamknięcie w ramach czysto narodowej wizji. W ten sposób jednak ginie prawdziwa wielka narodowa tradycja, a jej wartości ulegają skostnieniu i tracą zdolność nadawania sensu życiu nowych pokoleń. Zostały pomyślane w dialogu z wielką kulturą Europy i jako droga do ponownego odkrycia fundamentalnych wartości tej kultury. Polacy muszą pozostać w Europie – jako Polacy, ale w Europie – i muszą wnieść swój niezastąpiony wkład w ratowanie, ponowne przemyślenie, wprowadzanie wartości europejskich w nowy etap historii Europy i świata.
Wydaje mi się, że jest to także zadanie warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, którego sześćdziesiątą piątą rocznicę powstania obchodzimy. Takie też wydaje mi się znaczenie wielkiego świadectwa Alfreda Marka Wierzbickiego, który dziś jest uhonorowany Nagrodą „Budowniczego mostów”.
Przeczytaj też: Etyka nie zna przymiotników
Zrezygnować z obrony przestrzeni władzy? Hmmm… czemu nie?… Zrezygnować, przyjąć z pokorą panowanie grzechu w doczesności zewnętrznej i kreować życie wieczne tylko w życiu osobistym. Tylko że po czymś takim, drogi Panie profesorze, działalność x. Wierzbickiego nagrodzona orderem budowniczego będzie jeszcze lepiej widoczna, jak tego który budował mosty grzechu i przerzucał je na stronę oficjalnej przestrzeni o chrześcijańskich podstawach. A w tej laudacji pogodzono wiele sprzeczności, co wynika albo z nieznajomości sytuacji religijno-społecznej w Polsce albo pomylenia przypadku z istotnością.
„Skandal pedofilii duchowieństwa może pełnić, w opatrznościowym planie Boga, właśnie funkcję ochrony nas przed niebezpieczeństwem triumfalizmu i faryzeizmu, przed udawaniem czystych, którzy następnie osądzają i potępiają nieczystych jako grzeszników. ”
A jaki był, zdaniem autora, w skandalu pedofilii „plan Boga” dla ofiar?
Duchowni to podmioty, osoby a reszta to co? przedmioty, którymi można dowolnie dysponować?!