Najlepszym sposobem służenia własnemu krajowi jest oparte na zaufaniu współdziałanie. O takiej Europie marzyli Robert Schuman i Bronisław Geremek. Kraje, które nie godzą się na tak rozumianą solidarność, same się wykluczają.
Historia Europy była przez wiele stuleci tożsama ze zmaganiami jej narodów o dominację, ukształtowaną na gruncie militarnych przewag i propagandowej wrzaskliwości. Można bez większej przesady uznać, że jej główny nurt tworzyły dzieje bezustannych batalii, konfliktów, starć, potyczek, bitew oraz ewentualnie rokowań ustalających przebieg poszerzonych lub uszczuplonych granic. Jak bowiem pisał Krzysztof Pomian: „Jest to (…) historia konfliktów. Konfliktów między Europą a tym, co z zewnątrz hamowało ją lub odpychało. I wewnętrznego konfliktu między dążeniami ku zjednoczeniu i ujednoliceniu Europy a tymi, które dzieliły ją i różnicowały”[1].
Negatywna siła owego konfrontacyjnego wzorca, w którym wojna jest podstawowym narzędziem rozwiązywania sporów pomiędzy podmiotami polityki międzynarodowej, miała dramatyczny wpływ na życie mieszkańców wielu europejskich księstw, królestw i państw. I choć władcy czy przywódcy lubili się portretować w barwach wojennych, to dla poddanych lub obywateli wojna oznaczała zawsze tragiczną klęskę całego dotychczasowego życia: strach, cierpienie, ból, głód, wygnanie i wreszcie najstraszniejszą perspektywę – śmierć.
Plan Schumana przez wiele lat stanowił inspirację do specyficznej formuły rozumienia i uprawiania polityki. Formuły, którą podjęli i rozwinęli nieliczni. Do owego wąskiego grona zaliczyć trzeba Bronisława Geremka
Europejscy myśliciele wielokrotnie próbowali zaradzić tym antyludzkim tendencjom, czego klasycznym przykładem jest „Skarga Pokoju” Erazma z Rotterdamu z 1517 roku, stanowiąca kwintesencję renesansowego irenizmu, humanistycznej doktryny, której zasadniczym celem było zaprowadzenie pokoju i harmonii między poszczególnymi wyznaniowymi odłamami chrześcijaństwa, ostatecznie zaś pomiędzy wszystkimi ludźmi.
Jednak rzeczywistość polityczna rządziła się najczęściej swoimi okrutnymi prawami i bezlitosną logiką podboju. Dlatego też owocem dialektyki okresów wojny oraz zawieszenia broni była raczej świadomość kryzysu towarzyszącego europejskim dziejom niż poczucie zwycięskiego marszu ku wspólnie konstruowanej wizji.
Pisała o tym María Zambrano w latach czterdziestych XX wieku: „Zdało się, że człowiek europejski stracił niemal całkowicie (…) ów heroiczny zapał, który pozwalał mu lekceważyć to, co napotkał przed sobą jako pierwsze, i podążać w poszukiwaniu czegoś bardziej stabilnego, trwalszego i wyraźniejszego, czemu mógłby służyć. Utracił źródło swego heroicznego idealizmu”[2].
Wiek żelazny trwał w dziejach Europy kilka stuleci. Stanowił niszczycielskie doświadczenie wielu pokoleń. Jego kulminacją był wybuch oraz przebieg obu dwudziestowiecznych konfliktów zbrojnych. Pierwsza i druga wojna światowa ukazały ostateczne konsekwencje szaleństwa władzy, a bodaj ostatecznie przemodelowały sposób myślenia o przyszłości Europy. I wprawdzie Europa wyszła z czasu apokalipsy ze wstydliwą moralnie blizną żelaznej kurtyny, to wspomniane przez Maríę Zambrano „źródło heroicznego idealizmu” na szczęście się nie wyczerpało. Troska o to, co trwalsze, wyraźniejsze, bardziej stabilne pojawia się wszak w projekcie Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali.
Deklaracja ogłoszona podczas konferencji prasowej w Salon de l’Horloge w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Republiki Francuskiej przy Quai d’Orsay oprócz wyrazistego ukierunkowania gospodarczego zawierała elementy ideowe, które były w takim samym stopniu uzasadnieniem wprowadzenia owego przedsięwzięcia w życie, co wskazaniem nowej formuły politycznej, będącej dalekosiężną konsekwencją przyjętego planu działań: „Aby pokój mógł rzeczywiście zaistnieć, musi najpierw powstać zjednoczona Europa. Dokładnie pięć lat po bezwarunkowej kapitulacji Niemiec Francja dokonała pierwszego decydującego aktu w sprawie budowli europejskiej i włączyła do niej Niemcy. Sytuacja Europy musi ulec przez to całkowitej zmianie. To przeobrażenie umożliwi inne wspólne działania, dotychczas niemożliwe. Z tego wszystkiego narodzi się nowa Europa; Europa silnie zjednoczona i o mocnej konstrukcji”[3].
Jednym z głównych architektów porozumienia był ówczesny minister spraw zagranicznych Francji, z tego też powodu deklarację podpisaną 9 maja 1950 roku określa się zwyczajowo mianem planu Schumana. To bez wątpienia jeden z najważniejszych dokumentów w historii cywilizacji europejskiej – przez wiele lat stanowił on inspirację do specyficznej formuły rozumienia i uprawiania polityki. Formuły, którą podjęli i rozwinęli nieliczni. Do owego wąskiego grona zaliczyć trzeba Bronisława Geremka.
Podobieństwo losów
Pomimo, że dzieliła ich różnica ponad dwóch pokoleń – Robert Schuman urodził się w drugiej połowie XIX stulecia, zaś Bronisław Geremek w roku 1932 – można byłoby dostrzec pewne analogie biograficzne, łączące obu mężów stanu. Zostali oni ciężko doświadczeni przez szalejący w czasie drugiej wojny światowej reżim nazistowski.
Schuman, człowiek francusko-niemieckiego pogranicza, lotaryński działacz, szczerze zatroskany przyszłością swej małej ojczyzny, był aresztowany przez gestapo i zamknięty w więzieniu w Metzu. Po nieomal roku zwolniono go i skazano na przymusowy pobyt w Neustadt-an-der-Haardt w Nadrenii-Palatynacie, skąd uciekł na początku sierpnia 1942 roku, by przedostać się do nieokupowanej Francji. Kiedy jednak wojska niemieckie zajęły strefę wolną, musiał się ukrywać, zaś niemiecka policja polityczna wyznaczyła za jego głowę wysoką nagrodę.
Wolność przyszła dopiero jesienią 1944 roku, Schuman powrócił do swojego ukochanego Metzu i zaczął stopniowo włączać się w inicjatywy społeczne i polityczne. 21 października 1945 roku został po raz pierwszy wybrany do Zgromadzenia Konstytucyjnego z okręgu Mozeli. Oparta na chrześcijańskim fundamencie postawa etyczna, niezwykła prawość i zarazem skuteczność działań oraz zaufanie wyborców sprawiły, że w Zgromadzeniu Narodowym zasiadał do 1962 roku[4].
Z kolei Bronisław Geremek, urodzony kilka lat przed wybuchem drugiej wojny światowej w rodzinie pochodzenia żydowskiego, jako jedenastoletni chłopiec trafił do otoczonego murem warszawskiego getta[5]. Do czasu naznaczonego piętnem śmierci będzie powracać niechętnie, w nielicznych i rozproszonych wspomnieniach.
W rozmowie z hiszpańskim publicystą Juanem Carlosem Vidalem zaznaczał w lakoniczny sposób: „W mojej Warszawie pojawił się cień getta. Byłem w warszawskim getcie do 1943 roku. Kilka miesięcy przed wybuchem powstania brat i ojciec wyszli z getta, mając nadzieję – jak wówczas wiele osób – dotrzeć na Zachód. A dotarli do obozu koncentracyjnego. Ojciec zmarł w Auschwitz, brat przeżył wojnę w obozie w Bergen-Belsen (…). Matka i ja wyszliśmy z getta dzięki mężczyźnie, który później się z nią ożenił. Przeżyłem”[6].
Po powrocie do swojego rodzinnego miasta, Geremek rozpoczął studia historyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Zdobyte na kanwie lektur przywiązanie do wartości elementarnych, uczciwości intelektualnej, odwagi cywilnej, odpowiedzialności za słowo skłoniły go do zajęcia się problematyką marginesu społecznego w epoce średniowiecza.
Uwrażliwienie na ludzki wymiar dziejów, a zatem etyczny impuls refleksji historycznej, będzie charakterystyczny dla zaangażowania wybitnego badacza także w sprawy publiczne, począwszy od złożenia legitymacji partyjnej w proteście wobec inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację, poprzez działalność w ramach Towarzystwa Kursów Naukowych, udział w rozlicznych oświadczeniach i apelach politycznych opozycji demokratycznej, skończywszy na roli doradcy i członka komisji ekspertów w Stoczni Gdańskiej, co stanowiło zaledwie początek ścisłej kariery politycznej Bronisława Geremka.
Należy powtórzyć, że dla obu mężów stanu osobiste doświadczenie wojennego i okupacyjnego koszmaru stało się szkołą politycznego myślenia, nieusuwalnym składnikiem późniejszej refleksji oraz postawy, polegającej na poszukiwaniu rozwiązań kompromisowych, skutkujących autentycznym porozumieniem, zgodą uwzględniającą racje zaangażowanych stron i perspektywę dalekiej przyszłości. Jak pisał Robert Schuman: „(…) powinno się wskazać głębokie przyczyny antagonizmów, które rozdarły ludzkość; niedorzeczność ofiar poniesionych w wyniku licznych wojen dynastycznych i ideologicznych przez narody, które płaciły koszty pustych i lekkomyślnych ambicji i fanatyzmu”[7].
Historia i narody
Powołanie Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali oraz powstanie „Solidarności” to przykłady „zuchwałych aktów”[8] dziejowych, stanowiących efekt połączenia racjonalnego namysłu i moralnego nakazu. Idea wspólnoty europejskiej, zakorzeniona w kulturze śródziemnomorskiej, ale zarazem „tłumiona przez wzniecane i wykorzystywane namiętności”[9], była więc w jakimś sensie urzeczywistnionym snem o potędze.
Zarówno dla Schumana, jak i dla Geremka, osobiste doświadczenie wojennego i okupacyjnego koszmaru stało się szkołą politycznego myślenia, nieusuwalnym składnikiem późniejszej refleksji oraz postawy, polegającej na poszukiwaniu rozwiązań kompromisowych
Jednakże jak każda pozytywna wizja wymagała rzetelnego objaśnienia, w tym również rozproszenia wątpliwości i nieufności, wynikających z jej głębokiego osadzenia w historii poszczególnych państw europejskich: „Trudności, które napotyka idea integracji europejskiej, są przede wszystkim psychologicznej natury. (…) Otóż, przez wieki państwa europejskie walczyły, prowadziły krwawe wojny, by zdobyć niepodległość i – co za tym idzie – stworzyć wewnętrzną jedność. Tak więc nie bez żalu i obaw rezygnują z części tej niezależności. Mają uczucie, iż negują własną chwalebną przeszłość”[10].
Obszarem szczególnego namysłu byłoby tu więc pojęcie narodu, ono bowiem stanowi klucz do zrozumienia nie tylko samej historii Europy, ale również chęci przezwyciężenia ostrych podziałów politycznych, resentymentów i konfliktów. Naród – w przeciwieństwie do wszelkiego typu struktur politycznych – jest przecież „naturalną wspólnotą”[11].
Poglądy Roberta Schumana i Bronisława Geremka we wskazanej kwestii są do siebie bardzo zbliżone. Istnienie narodów, a także ich prawo do posiadania własnego dziedzictwa kulturowego, własnych dążeń i własnego posłannictwa dziejowego nie zostaną zniesione, ponieważ są wyrazem ducha wspólnotowej wolności[12].
Z tego również względu integracja polityczna u swojego źródła nie jest skierowana przeciwko komukolwiek – stanowi zamierzenie o charakterze pokojowym. Jak podkreślał Schuman: „Ta zjednoczona Europa (…) nie ma żadnego zamiaru agresji, żadnych oznak egoizmu lub imperializmu, ani w swoim łonie, ani wobec innych krajów. Pozostaje dostępna dla każdego, kto będzie chciał do niej przystąpić. (…) Na korzyść Europy liczy się to, że w odpowiedzi na nowe pragnienia narodów jest ona w stanie przyczynić się istotnie i w obecnej chwili do zaspokojenia potrzeb ludzkości”[13].
Przełamywanie barier narodowych, których najtragiczniejszym wymiarem okazał się nacjonalistyczny izolacjonizm[14] – wszak to on skrywa się za obawami i fobiami przed porozumieniem – wymagałoby więc przede wszystkim dostrzeżenia pozytywnych skutków integracji. Na wdrożeniu w bieg dziejów owego projektu nikt nie traci, a wszyscy zyskują.
Bronisław Geremek podkreślał: „Jako historyk jestem przekonany, że kultury narodowe są bogactwem Europy. Jeżeli się ona integruje, to powinna się jednoczyć pod sztandarem jedności w różnorodności, nie zatracając tego, co do tej pory stanowiło o jej bogactwie. Proces integracji powinien przebiegać z poszanowaniem tradycji narodowej i suwerenności. Po to, aby polityka demokratyczna była naprawdę akceptowana, musi mieć odniesienie do tożsamości, a tożsamość europejską traktować trzeba jako strukturę demokratyczną”[15].
Europejska heterogeniczność stanowiłaby więc doskonały kapitał inwestycyjny, wskazujący na to, co łączy, harmonizuje i synchronizuje. Fundamentem tego porządku myślenia jest z kolei chrześcijański charakter demokracji – podział Europy jako absurdalny anachronizm w jakimś katastrofalnym sensie zakwestionował „chrześcijańskie prawo szlachetnego, lecz pokornego braterstwa”[16]. To ono pozwoliło na dostrzeżenie w Innym „zasady godności osoby ludzkiej, w ramach wolności osobistej, poszanowania praw każdego (…) przez praktykowanie wobec wszystkich braterskiej miłości”[17].
Na kilka lat przed przyjęciem Polski do Unii Europejskiej w analogiczny sposób wypowiadał się Bronisław Geremek: „Z judeochrześcijańskiej i humanistycznej tradycji naszej cywilizacji czerpiemy antropocentryczne przekonanie, że osoba ludzka jest fundamentem ładu społecznego. Poszanowanie jednostkowych i grupowych praw człowieka, zdefiniowanych w dokumentach międzynarodowych i europejskich, należy do naszego patrimonium etycznego. (…) Wiąże się z tym nie tylko akceptacja różnorodności i odmienności, ale także traktowanie ich jako szczególnego bogactwa tradycji europejskiej (…)”[18].
Rekonstrukcja wspólnoty
Uznanie chrześcijańskich korzeni współczesnej demokracji prowadzić może wprost do przywrócenia tradycyjnej, europejskiej hierarchii wartości, a tym samym do odzyskiwania i rekonstrukcji pojęcia wspólnoty. Uchylenie lęku przed otwartością to przecież krok na drodze ku ufności w duchu porozumienia pomiędzy narodami i państwami. Nie jest to proces łatwy, ale z całą pewnością nieodzowny.
Poczucie owej konieczności historycznej wyraził Robert Schuman, zaznaczając: „Nie wszystkie rany się zabliźniły. Pierwszym warunkiem każdego zbliżenia jest nauczenie się wzajemnego poznawania siebie, takich, jakimi jesteśmy, z naszymi zaletami i wadami, z naszymi podobieństwami i różnicami, naszymi przesądami, uprzedzeniami i nawykami”[19].
Gotowość do potraktowania idei wspólnoty europejskiej jako rozumnego środka politycznego, pozwalającego na zwiększenie poczucia bezpieczeństwa, zniwelowanie zagrożeń, na zabezpieczenie wolności i jakości życia wymaga dalekowzrocznej odwagi oraz konsekwencji. Wymaga także specyficznej wyobraźni moralnej, a zatem takiego rozumienia polityki, w którym „nie jest ona grą partykularnych interesów, ale przede wszystkim stanowi taką dziedzinę ludzkiego myślenia i działania, w której chodzi o dobro wspólne”[20].
Współczesne uwarunkowania społeczne, gospodarcze, cywilizacyjne w pewnym sensie wymuszają współpracę – żaden kraj nie jest już w stanie samodzielnie sprostać wyzwaniom, jakie stoją przed światem. Jak pisał Robert Schuman: „Zaopatrzenie w surowce, zagadnienia dotyczące siły roboczej i bezrobocia, niepokojący problem uchodźców, wygnańców, wzrost zaludnienia, modernizacja urządzeń przemysłowych i rolniczych, wymiana międzynarodowa i los walut, okresowe kryzysy, nędza i nadprodukcja stanowią przykłady tego, że we wszystkich dziedzinach nic skutecznego i trwałego nie może powstać w odosobnieniu i odrębności, kiedy państwo jest ograniczone do własnych zasobów i możliwości”[21].
To logika sytuacji geopolitycznej określa wspólnotę jako europejską rację stanu. Właśnie z tego powodu obywatele Europy powinni wykształcić w sobie poczucie świadomości i konieczności wspólnoty, a więc tego, co można określić mianem „tożsamości europejskiej”. Bronisław Geremek wielokrotnie powtarzał, że stworzenie Europy, musi pociągnąć za sobą stworzenie Europejczyków[22]. Próba wspólnoty byłaby świadectwem zgody na wiarygodność pewnej politycznej wizji, której instytucjonalną ramą jest integracja sił, środków, celów, dążeń. Podkreślał to wyraźnie Robert Schuman: „Jedno zostało osiągnięte: powstały całe zastępy tych, którzy uważają się za Europejczyków, to znaczy zwolenników zjednoczonej Europy”[23].
Solidarność
Za największą siłę tak rozumianego projektu wspólnoty europejskiej należałoby uznać odrzucenie doraźnych kalkulacji, przekroczenie kredowych kół politycznego egoizmu, a więc rzeczywistą międzyludzką i ponadnarodową solidarność: „Trzeba przygotować umysły do przyjęcia rozstrzygnięć europejskich, zwalczając wszędzie nie tylko pretensje do hegemonii i przekonanie o wyższości, lecz także ograniczenia politycznego nacjonalizmu, samowystarczalnego protekcjonizmu i kulturowego izolacjonizmu. Wszystkie te tendencje będące dziedzictwem przeszłości należałoby zastąpić pojęciem solidarności, to znaczy przekonaniem, że prawdziwy interes każdego polega na rozpoznaniu i na przyjęciu w praktyce wzajemnej zależności wszystkich”[24].
Oparte na zaufaniu współdziałanie byłoby więc „najlepszym sposobem służenia własnemu krajowi”[25], formą nowoczesnego patriotyzmu, pozbawionego jednak treści konfrontacyjnych, skupionych na batalii o anachroniczną, a w warunkach globalnych kompletnie niewydajną autonomię.
Co więcej, „solidarność narodów, którymi kieruje ten sam duch i które we wspólnym interesie akceptują wspólne zadania”[26] jest niezbędnym warunkiem integracji instytucjonalnej, musi ją wyprzedzać i w głębokim sensie kształtować. Solidarność staje się w ten sposób zaczynem wszelkich decyzji o charakterze politycznym, przede wszystkim procesu stopniowego włączania w obręb wspólnoty kolejnych państw. Kraje, które nie godzą się na tak rozumianą solidarność „same wykluczają się z przyszłej Europy”[27].
Na nieopłacalność politycznego egoizmu, również tę dosłowną, zwracał uwagę Bronisław Geremek: „Zasada solidarności jest jedną z podstaw funkcjonowania Unii Europejskiej jako wspólnoty – fundusze strukturalne czy też kohezyjne, także wspólna polityka rolna są praktycznym wyrazem tej fundamentalnej zasady. Kraje i regiony bogatsze świadczą na rzecz krajów i regionów biedniejszych – nie nosi to charakteru prostej pomocy, ale powodować ma mobilizację potencjału i energii własnej”[28].
Oczywiście zdawał on sobie doskonale sprawę z faktu, że solidarności europejskiej nie sposób sprowadzić do wymiaru finansowego. Jeśli bowiem uznać, że istotę integracji stanowiło „usunięcie źródeł konfliktu” oraz „wspólne realizowanie suwerenności państw członkowskich w tych dziedzinach, które uznają one za najważniejsze dla stosunków między sobą”[29], to solidarność byłaby rodzajem demokratycznej sankcji pragmatycznej, użytkową formułą impulsu i zmysłu moralnego, które powinny stać za każdą przemyślaną inicjatywą o wymiarze społeczno-politycznym: „(…) należało usunąć w pierwszym rzędzie przeszkody w wolnym obrocie towarów, usług, kapitałów i ludzi. W sprawach ekonomicznych – wspólny rynek. Poza dziedziną ekonomiczną – wytworzenie podstaw solidarności, które pozwolą Europę zintegrować. I, w zasadzie, wybór, przed jakim stawała jednocząca się Europa, to był wybór między filozofią równowagi władzy, którą dziedziczyła z dawnych stuleci a zasadą współpracy i solidarności, na której opierała swoje istnienie wspólnota europejska”[30].
Przywołana wyżej myśl wydaje się – nie po raz pierwszy zresztą – bezpośrednim nawiązaniem do opinii Roberta Schumana, który podkreślał, że dla Europy „racją bytu jest solidarność i współpraca międzynarodowa, rozumne organizowanie świata, w którym będzie musiała stanowić istotną część”[31].
Dla przyszłych pokoleń
Zbieżność refleksji obu polityków z całą pewnością nie jest przypadkowa. Bronisław Geremek doskonale znał biografię Roberta Schumana, opatrzył wstępem polski przekład jego książki „Pour l’Europe”. To w nim przedstawił zwięzłą charakterystykę drogi politycznej swojego wielkiego poprzednika, którą sam starał się podążać tak, aby odcisnąć na niej twórczy ślad. Złożyły się na nią zarówno ideowe zaangażowanie w życie publiczne, jak i poszanowanie godności ludzkiej, wiara w demokrację i prawa człowieka, postrzeganie polityki w jej aspekcie etycznym[32]. Czytając przedmowę, trudno nie odnieść wrażenia, że jej autor pisze także o własnym sposobie rozumienia aktywności społecznej i politycznej…
Obaj mężowie stanu nie ignorowali potencjalnych zagrożeń, tkwiących w organizacyjnej sferze integracji, przestrzegali przed dominacją technokratycznej biurokracji, nadmiernym mnożeniem stanowisk, nadużyciami aparatu administracyjnego. Zarazem jednak nie tracili nadziei na to, że autokrytyczny instynkt europejskiej myśli politycznej pozwoli zawczasu dostrzec i zneutralizować wszelkie niebezpieczeństwa.
Byli także przekonani, że integracja europejska jako rezultat wieloletniego procesu transformacji wymaga mozolnej troski, cierpliwości, ciągłego udoskonalenia, a nade wszystko rozumnej edukacji, bez której Europa nie stworzy swych obywateli. A przecież rozgrywka toczy się tu właśnie o kolejne generacje świadomych Europejczyków: „Oby ta idea pojednanej, zjednoczonej i silnej Europy stała się odtąd hasłem młodych pokoleń, pragnących służyć wyzwolonej wreszcie od nienawiści i lęku ludzkości, która uczy się na nowo, po zbyt długo trwających konfliktach i rozdarciach, chrześcijańskiego braterstwa”[33].
To od nich zależy, czy marzenie o wspólnej Europie nie tylko przetrwa momenty kryzysowe, ale zostanie w przyszłości utrwalone i wzmocnione jako wybór w horyzoncie wolności, prawdy, piękna i dobra. Za takim marzeniem warto podążać. Takiego marzenia warto bronić.
Tekst pierwotnie opublikowany przez Fundację Centrum im. prof. Bronisława Geremka pod tytułem „Historia, wspólnota, solidarność. O refleksji politycznej Roberta Schumana i Bronisława Geremka”. Powstał jako część projektu „Beyond Robert Schuman’s Europe”, który otrzymał dofinansowanie Komisji Europejskiej (Program „Europa dla Obywateli”). Obecny tytuł od redakcji Więź.pl
Przeczytaj też: Bronisława Geremka droga do wolnej Polski
[1] K. Pomian, „Europa i jej narody”, tłum. M. Szpakowska, Gdańsk 2004, s. 7.
[2] M. Zambrano, „Agonia Europy”, tłum. M. Fogler, Warszawa 2014, s. 28.
[3] „Deklaracja z 9 maja 1950 roku” [w:] R. Schuman, „Dla Europy”, tłum. M. Krzeptowska, wstęp: B. Geremek, Kraków 2003, s. 93.
[4] Por. J. Łukaszewski, Robert Schumann (1886-1963) [w:] tegoż, „Cel: Europa. Dziewięć esejów o budowniczych jedności europejskiej”, Warszawa 2002, s. 120-121.
[5] Por. A. Klich, „Beniamin Lewertow: uratował mnie Geremek”, „Gazeta Wyborcza” 2018 z dn. 14 lipca.
[6] „Geremek/Vidal. Rozmowy”, tłum. K. Górna, Warszawa 2015, s. 21.
[7] R. Schuman, „Dla Europy”, dz. cyt., s. 30.
[8] Por. J. Monnet, „Wspomnienia”, tłum. W. Kuczyński, Warszawa 2015, s. 108.
[9] R. Schuman, dz. cyt., s. 30.
[10] Tamże, s. 57.
[11] Por. G. Duby, B. Geremek, „Wspólne pasje. Rozmowę przeprowadził Philippe Sainteny”, tłum. E. T. Sadowska, Warszawa 1995, s. 105.
[12] „Najgłębszą aspiracją Europy, jej zasadą twórczą, jest wolność. Dzieje Europy są dziejami wolności, przynajmniej w tym sensie, że krystalizowała się jej idea i rozszerzała się jej realizacja, że wolność zdobywały miasta i państwa, narody i klasy”. B. Geremek, „Wolność i solidarność – polskie przesłanie zjednoczenia Europy. Wystąpienie ministra spraw zagranicznych Bronisława Geremka na uroczystości wręczenia mu Nagrody im. Karola Wielkiego w Akwizgranie”, 21 maja 1998 roku [w:] tegoż, „Skuteczność i racja stanu. Z teki ministra spraw zagranicznych RP”, oprac. J. Głażewski, Warszawa 2016, s. 182.
[13] R. Schuman, dz. cyt., s. 18.
[14] Por. tamże, s. 19.
[15] „Rzeczpospolita europejska. Rozmowa z prof. Bronisławem Geremkiem, ministrem spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej”, „Wprost” 1998, nr 46, z dn. 21 czerwca.
[16] R. Schuman, dz. cyt., s. 27.
[17] Tamże, s. 34.
[18] B. Geremek, „Wolność i solidarność – polskie przesłanie zjednoczenia Europy”, dz. cyt., s. 181-182.
[19] R. Schuman, dz. cyt., s. 61.
[20] B. Geremek, „Szansa i zagrożenie. Polityka i dyplomacja w rodzinnej Europie. Rozmawia Dorota Maciejewska”, Warszawa 2004, s. 56.
[21] R. Schuman, dz. cyt., s. 22.
[22] Por. B. Geremek, „Unia Europejska i jej kryzysy” [w:] tegoż, „Głos w Europie”, tłum. A. Rosińska-Bóbr, Kraków 2010, s. 48 oraz „Przyszłość Europy i prometejskie wyzwanie” [w:] tegoż, „Nasza Europa”, Kraków 2012, s. 51.
[23] R. Schuman, dz. cyt., s. 85.
[24] Tamże, s. 28-29.
[25] Tamże, s. 26.
[26] Tamże, s. 21.
[27] Tamże, s. 29.
[28] B. Geremek, „Europa i świat” [w:] tegoż, „Nasza Europa”, dz. cyt., s. 43
[29] Tenże, „Sukcesy i klęski Europy” [w:] tamże, s. 21.
[30] Tamże.
[31] R. Schuman, dz. cyt., s. 18.
[32] Por. B. Geremek, „Przedmowa” [w:] R. Schuman, dz. cyt., s. 8-9
[33] R. Schuman, dz. cyt., s. 28.
Bardzo ckliwy tekst.
Dobry przykład artykułu, który próbuje budować mosty. Gwoli prawdy zaznaczmy jednak że prof.B.Geremek oprócz wybitnych zasług miał na swoim koncie kilka bardzo kontrowersyjnych decyzji/zachowań, już nawet jako europoseł. Ale o tym może przy innej okazji – nie wchodźmy w szczegóły by nie utracić tego, co może łączyć. Przypomnę tylko, że mowa Adama Michnika na uroczystościach pogrzebowych dzieliła a nie łączyła wokół postaci prof.Geremka.