Biskup Antoni Długosz musi mieć świadomość, że występuje przeciwko papieżowi oraz przeciwko nauczaniu Kościoła.
To, co powiedział biskup Antoni Długosz, jest skandalem zarówno z perspektywy prawa cywilnego, jak i kanonicznego. Nie ma to nic wspólnego z nauczaniem Kościoła.
Tak się bowiem składa, że biskup, który pozwala księdzu, który wykorzystał seksualnie osobę nieletnią, wrócić na parafię i nadal pracować, wcale nie jest miłosierny – ani wobec księdza, ani wobec jego ofiary. Jakby tego było mało, kierując go na parafię i powalając mu pracować, bierze na siebie OSOBISTĄ odpowiedzialność moralną za każdą kolejne wykorzystanie. Jest – jeśli do niego dojdzie – współsprawcą.
Nie ma w nim także w istocie miłosierdzia, bo pozwala księdzu dalej krzywdzić ofiary, a ofierze wykorzystania pokazuje, że jej dobro, jej emocje, jej gigantyczną krzywdę ma w głębokim poważaniu. To nie ma nic wspólnego z postawą miłosiernego ojca.
Nie ma także nic wspólnego z Ewangelią przekonanie, że biskup ma ukrywać przed organami ściągania przestępstwa seksualne księży. Jest wręcz przeciwnie. I z perspektywy prawa kanonicznego i cywilnego ma obowiązek każdy taki przypadek zgłosić. To jego najbardziej fundamentalny moralny obowiązek, tak by uniemożliwić sprawcy dalsze działanie, by przestępstwo zostało ukarane, by ofiara miała poczucie sprawiedliwości. Sprawiedliwa kara jest elementem miłosierdzia zarówno wobec ofiar, jak i wobec sprawców.
Tymczasem zmasowany atak, który rzekomo ma być prowadzony wobec biskupów, którzy tuszowali pedofilię, prowadzony jest przez Watykan. To papież i Kuria Rzymska nałożyli kary na dziewięciu (na tym etapie) biskupów. Jeśli więc biskup Długosz jest przekonany, że wobec biskupów jest prowadzony atak, to musi mieć świadomość, że prowadzi go Franciszek, a on – kwestionując te decyzje – występuje przeciwko niemu oraz przeciwko nauczaniu Kościoła.
Na koniec trzeba powiedzieć bardzo jasno: Od słów biskupa emeryta powinien się odciąć metropolita częstochowski, a także polski Episkopat. Te słowa są haniebne, obrażają ofiary i wszystkich tych, którzy walczą ze straszliwym zjawiskiem przestępstw seksualnych w Kościele. Milczenie episkopatu oraz milczenie metropolity częstochowskiego oznaczają w istocie zgodę i akceptację dla tych skandalicznych słów.
Komentarz został opublikowany pierwotnie na Facebooku
Przeczytaj także: Pankowiak u Żyłki: Jako poszkodowani przeszkadzamy biskupom
Ale się nie odetnie. Jakby odciął się raz to musiałby I drugi i trzeci. W końcu o- zgrozo – musiałby przyznać że istnieje jakaś moralność ponad interesem korporacji.
A obok stał mój bp Dajczak. Też milczał. Szkoda. Do tej chwili starałem się go szanować.
I milczeli wierni tam zgromadzeni. Czy nie jest tak, że jesteście (jako masa) po tej samej stronie?
Ja od wielu już lat z rozmysłem nie bywam na Jasnej Górze. Wolę Gidle.
Moja bamcia mowila, synku ksieza sa z ludu i dla ludu, jaki lud tacy ksieza, jacy ksieza taki lud, co tyczy sie polskiego ludo opinie mozna wydac mieszkajac w srod innego ludu polowe juz zycia tak jak ja to przezylem i przezywam. Polski lud jest zdemoralizowany, zdegenerowany, wine za to maja zabory, no i czasy komunizmu, odbudowa boralna potrwa 120 a moze wiecej lat, warunkiem jej powodzenia , to uczciwa i zdrowa moralnie wladza. To co widzi sie we wspolczesnej Polsce to walka dobra ze zlem, w kazdym panstwie tak jjest, tylko rozny bywa odsetek zla, w Polse podzielilo sie prawie po polowie, walka jest wiec okrutna i przybiera na brutalnosci, do czego to doprowadzi nikt nie jest w stanie przewidziec, panstwo zbudowane na klamstwie jest chore, czasem mysle ze nieuleczalnie chore, a lekarze stosuja tylko leki zachowawcze, proba zabiegu chirurgicznego konczy sie oburzeniem wszystkich stanow, bo bedzie bolalo, zostaje wiec tylko czekac az to panstwo umrze smiercia naturalna, albo chirurdzy z obcego kraju dokonaja zabiegu, kiedys juz to sie Polsce przydarzylo. W ciezkich czasach zyjac w Polsce mialem zawsze ostatnia deske ratunku, byl nia Kosciol, obecnie probuje sie ja spalic mimo ze nabrala juz tyle wody ze zaczyna sama tonac, cale szczescie ze plywa w metnej wodzie, majaca wieksza wpornosc, utrzymuje sie wiec na powierzchni, kiedy zmieni sie w bagno, wtedy juz ona ja bezpowrotnie wciagnie. mysle ze tak sie nie stanie.
Jest już reakcja; ten chory na klerykalizm biskup powinien nie móc wypowiadać się publicznie: https://opoka.news/ks-studnicki-slowa-biskupa-dlugosza-wprowadzily-zamieszanie-komunikat
Czyż ojciec Tadeusz Rydzyk nie przytuli go do swego miłosiernego serca?
Jak znam życie doczekamy się jakichś pseudo-niby-przeprosin w stylu „przepraszam wszystkie osoby które poczuły się urażone moimi wyrwanymi z kontekstu słowami”. Będzie to przedstawiane jako wielki sukces. No bo przecież biskup, i przeprosił!
Bp Długosz de facto oskarżył publicznie braci w biskupstwie (a także siebie) o łamanie prawa. W prokuratorskie śledztwo nie wierzę, mimo że ma on najwyraźniej wiedzę o nieujawnionych dotąd przestępstwach, które należało zgłosić organom ścigania. Ale kara kościelna? Ktoś zwróci się w tej sprawie do Watykanu?
Kara będzie następująca: 1) zakaz uczestnictwa w publicznych celebracjach w co drugą niedzielę nieparzystego miesiąca 2) dar serca od wiernych diecezji 3) przez pół roku siostry służące nie będą podawać naleśników.
~ karol: Z tymi nalesnikami to przesadziles! Nikt sie nie zdobedzie na takie okrucienstwo!
Nie odetną się dlatego, że większość biskupów myśli tak samo. Pamiętacie słowa Jędraszewskiego z konferencji prasowej Konferencji Episkopatu Polski na temat pedofilii (marzec 2019), że „zero tolerancji dla pedofili ma charakter totalitarny /…/ a gdzie miłosierdzie, gdzie przesłanie Ewangelii, której Kościół musi być wierny”.
Krwawi mi co raz bardziej serce. Chcę być wierna Bogu i Kościołowi. Ale co chwilę jakiś cios od biskupów i księży. Bardzo czesto modlę się podczas Apelu Jasnogórskuego ale jak mówi B. Depo to sciszam głos i ostatnio gdy mówił B. Długosz też sciszyłam, bo nie chciałam się denerwować i chyba dobrze zrobiłam.
Brak słów! To była mowa napisana na kartce, czyli przemyślana. To nie było „chlapnięcie” w jakiejś rozmowie, gdzie ktoś mógł to szybko zripostować i sprowadzić tego duchownego na właściwy sposób myślenia. Jednak to było zamierzone, chciał zabłysnąć tym co mówi, przypodobać się?? Komu? Może nie jest zorientowany w temacie? Zna jakieś statystyki i tyle? Albo zorientowany aż nadto … 🙁 Trzeba mu minimum za pokutę kazać obejrzeć filmy Sekielskich! 😉
W kościele, a zwłaszcza w Kaplicy na Jasnej Górze nikt nie śmie wołać weto, a nie raz by trzeba! Jedyne co można zrobić to zatkać uszy ( jeden z biskupów chyba tak robił), albo ostentacyjnie wyjść!! Jednak słowa zostały powiedziane na całą Polskę, a ufny wierny lud znowu przyjmuje jako prawdę. SMUTNE!!!
Zgadzam sie z pania, to bylo podobne do wystapienia Hennelowej w czasie Nocnej Zmiany, odczytane i pelne argumentow, bronila wtedy TW, duzo bylo TW wsrod ksiezy pederastow.
~ Marta: Ale badzmy szczerzy, zatkanie uszy to nie wyrazem jakiejs heroicznej odwagi cywilnej…
Obejrzałam teraz nagranie (wcześniej tylko wysłuchałam) i to czytanie z kartki mną wstrząsnęło. Taki podniesiono raban o sformułowanie: „systemowe tuszowanie pedofilii w Kościele w Polsce”, tymczasem… Hierarcha Kk, w narodowym sanktuarium, korzystając z własnych notatek, opisuje – krok po kroku – procedurę „właściwego” postępowania z przestępcą: wezwać, wysłuchać, napomnieć, wyznaczyć pokutę, okazać miłosierdzie, odesłać do parafii i cicho sza.
Przy treści tego wystąpienia wszelkie krytyczne wypowiedzi ludzi z państwowej komisji, dziennikarzy czy niektórych księży to mały pikuś.
Pod równoległym artykułem na ten temat zadałem właśnie pytanie, jak należało się zachować po słowach biskupa Długosza, bo to nie oczywiste. I czytam u Pani jako jedynej własną refleksję na to zasadnicze pytanie. Zresztą kupuję cały Pani komentarz.
obejrzałam całą wypowiedź bpa
zgadzam się z Pani komentarzem całkowicie
na filmie widać że jeden tylko bp kręcił głową ale pozostali nawet nie dali po sobie poznać że coś się dzieje nie tak
kiedy to się ogląda w całości i widzi ten tłum słuchający to jest porażające
dla mnie to profanacja tego miejsca o pogardzie dla pokrzywdzonych i dla nas wszystkich nie wspominając
Zastanawia mnie jednostronność komentarzy. Mówca wyraźnie zastrzegł że winny ksiądz ponosi osobistą ofpowiedzialność. A to, że biskup jak ojciec daje szansę nie oznacza wezwania do buntu wobec wymiaru sprawiedliwości oraz lekceważenia poszkodowanych, którym także należna jest troska biskupa i dodatkowo to, co zawyrokuje sąd w postępowaniu cywilnym. Proszę zwrócić uwagę, że Stolica Apostolska np w przypadku abp gdańskiego nałożyła sankcje za brak ojcowskiej postawy wobec podległych mu księży, szczegóły znamy z lektury Wprost. Nie krytykujmy podpiesznie tego starego biskupa z Częstochowy, który przypomniał, że winny powinien się poprawić. Czy sędziów, kuratorów też będziemy krytykować, bo swoimi decyzjami i pracą dają warunkowo szansę poprawy różnym przestępcom? Na tym wszak polega społeczna odpowiedzialność za każdego członka społeczeństwa.
Nie krytykujemy pośpiesznie, ale po dogłębnym przetrawieniu tych strasznych słów. Pana zastanawia jednostronność komentarzy. Wyjaśniam, że pedofilia jest nieakceptowana przez niemalże wszystkich normalnych ludzi od zawsze. Tkwi to gdzieś głęboko w nas, w naturze człowieka: dzieci nie są obiektem seksualnym, są aseksualne. W czasach pierwotnych czy prymitywnych kara na sprawcy była wykonywana niezwłocznie i definitywnie eliminowała sprawcę ze społeczeństwa. W czasach bardziej zdegenerowanych – większość, przy braku możliwości czynnego sprzeciwu, po prostu pogardzała mężczyznami, którzy wykorzystywali seksualnie dzieci . Obecnie, większość, domaga się kary dla sprawcy i jego izolacji nie tylko od dzieci, ale od społeczeństwa. Mniejszość ojcowsko miłująca sprawców czynów pedofilskich w tym w sposób, jaki znamy z administracyjnego KRK, w oczach większości jest równie jak sprawcy zdegenerowana lub chora.
Tylko widzisz, Sebastianie, biskup tę „osobistą odpowiedzialność” liczy dopiero od momentu, gdy ksiądz złamie daną jemu obietnicę – to wynika wprost z wypowiedzi bp. Długosza. Choć ten winny wcześniej przysięgał Bogu i tę przysięgę już złamał (popełnił grzech ciężki, sprzeniewierzył się powinności kapłana-opiekuna wiernych), do tego popełnił przestępstwo – prawo kanoniczne i państwowe kwalifikują taki czyn jednoznacznie.
Piszesz: „nie oznacza wezwania do buntu wobec wymiaru sprawiedliwości” i jeszcze: „to, co zawyrokuje sąd cywilny”. Owszem, to nie jest „wezwanie”, ale oczywisty bunt wobec prawa (kanonicznego również). Bunt biskupa, który sobie prywatnie postanowił „nie być prokuratorem”. Jest miłosiernym ojcem? Nie dla kolejnych ofiar syna: posyła wilka między owce. Nie sądzę, by napomnienie biskupie miało walor terapeutyczny, podczas gdy błądzącemu księdzu fachowa terapia może być niezbędna (gdzież owa troska o syna?). Zatem – naiwność, kompletny brak rozeznania, pycha?
A przed „sąd cywilny” sprawa nie trafi, skoro biskup „nie doniesie na syna” (choć prawo mu nakazuje złożyć zawiadomienie), a załamane, zawstydzone i przerażone – często niewspierane przez rodzinę – dziecko zostanie boleśnie samotne w konfrontacji z „boską” instytucją.
Abp gdański nie został ukarany przez Watykan za brak miłosierdzia wobec przestępców seksualnych. Decyzje sędziów i kuratorów niejednokrotnie są krytykowane, dochodzi do apelacji od wyroków, także do postępowań dyscyplinarnych w przypadkach niedopełnienia obowiązków.
@Joan Dziękuję za odpowiedź. Rozróżnienie między funkcją biskupią a prokuratorską jest myślę niezbędne do zachowania pokutnej praktyki Kościoła ( która dotyczy np wszystkich spowiadających się) różnej od świeckiego wymiaru sprawiedliwości, który współcześnie, jak rozumiem, skazuje przestępcę także dla umożliwienia jego poprawy, nie tylko dla kary i przykładu dla innych. Pokuta kościelna to ostatecznie duchowa praca nad sobą, zatem rzecz b. osobista. Oczywiście zasadne są uwagi dot. naiwności niektórych biskupów i tu doskonale, że z mocy prawa delikwent ma dziś trafić przed świecki sąd. Nie zadbano także o należyte potraktowanie ofiar, niestety. Nie o tym jednak mówił bp Długosz, tylko o specyfice misji biskupa wobec księży i wszystkich wiernych.
@ Sebastian Ależ nikt nie neguje biskupiej powinności okazywania miłosierdzia i wdrażania praktyki pokutnej. Przeraża mnie natomiast, że bp Długosz nimi – pokrętnie, moim zdaniem – naganne postępowanie części hierarchów próbuje tłumaczyć.
Ten „prokurator” z Kaplicy Jasnogórskiej służył wyłącznie udramatyzowaniu mowy. Żadne bowiem prawo, ani kościelne, ani państwowe, nie nakłada na biskupa obowiązku pełnienia funkcji prokuratorskiej – gromadzenia dowodów przestępstw, przesłuchiwania podejrzanych i świadków, formułowania aktu oskarżenia, przedstawiania zarzutów przed sądem. Takie czynności prowadzą ustanowione do tego organy. W obu tych porządkach są natomiast zapisane pewne powinności, do których wypełnienia biskupi są zobowiązani: jako hierarchowie Kk według prawa kościelnego, a jako obywatele według prawa państwowego. Sądząc z wypowiedzi bp. Długosza, dopuszcza on samodzielne „uwalnianie się” od tych powinności. Na jakiej podstawie? A skoro biskupom wolno, to czemu nie nam wszystkim? Zlikwidujmy kodeksy, skasujmy Dekalog, oceniajmy co dobre, a co złe, według własnego rozeznania/sumienia. Chciałbyś żyć w takim świecie dziś, tutaj?
Jest jeszcze inny aspekt sprawy. Biskup to, w jakiejś mierze, przewodnik i opiekun duchowy kapłana diecezjalnego. Ale też jego zwierzchnik w instytucji Kk i z tego tytułu ma obowiązki zapisane w prawie kościelnym. Jaki będzie mieć autorytet, szacunek u młodszego rangą (i wiekiem zazwyczaj) duchownego, gdy zignoruje obowiązujące prawo? Obaj przecież wiedzą, co w konkretnej sytuacji zwierzchnik powinien uczynić: zgłosić sprawę odpowiednim organom kościelnym i państwowym. Skoro tego nie robi, a zapewne nie tylko on, czy trzeba stosować się w Kk do jakichkolwiek innych przepisów/zasad?
Wyspowiadać – oczywiście, wyznaczyć pokutę – tak, okazać miłosierdzie – na pewno. A co z zadośćuczynieniem? Zbędne, bośmy się tak prywatnie umówili?
Zadośćuczynienia trzeba- bez dwóch zdań. Tak jak zresztą ponoszenia konsekwencji własnych czynów, z tego elementarza życia nikt nie zwolni, bo służyłoby to społecznej osobistej i społecznej anarchii. To zresztą zaznaczył jasno bp Długosz mówiąc o konsekwencjach trwania w złym. Natomiast wydaje mi się, że jęzk kaznodziei, tu celna uwaga o „ udramatyzowaniu” mowy, nie nadaje się do wyczerpujących i koniecznych analiz dramatycznego zjawiska pedofilii klerykalnej.
Jest ów język kaznodziejski, czy szerzej wiecowy, często ogólnikowy. Jak widać, dobrze, bo ma być zaproszeniem do refleksji, a nie ją zastępować. A tu dolano oliwy do ognia, czego jak można wnosić z przeprosin żałuje sam mówca.
@ Matylda Dziękuję za odpowiedź. To w ogóle jest problem, co zrobić z pedofilami preferencyjnymi. Dla biskupów łatwiej jest takiego delikwenta wyrzucić, po przejściu prawnych procedur, rzecz jasna. Ale ten człowiek zostanie sam. Czy zwiększy to szanse na poprawę? Najlepiej łączyć skuteczność- pewnie też nie absolutną-państwowego wymiaru sprawiedliwości z ojcowską troską o przestępcę księdza i jego ofiary. Niełatwo być biskupem i otej misji mówił bp Długosz, jak przypuszczam.
@ Sebastian Wszyscy lub niemal wszyscy, wypowiadając się tutaj, w jakimś sensie próbują ograniczyć zgorszenie wywołane Jasnogórską wypowiedzią. Z poczucia odpowiedzialności za Kościół, z szacunku dla zranionych we wspólnocie, ale i w duchu chrześcijańskiego miłosierdzia dla biskupa, który wyraźnie się zagubił i… coraz bardziej pogrąża.
Czy tylko ja mam wrażenie, że tego miłosierdzia, poczucia odpowiedzialności i jeszcze wyobraźni zabrakło kościelnej „górze”? Przypuszczam, że w wielkim stresie usiłował bp Długosz uczynić zadość oczekiwaniu Prymasa. Ostatecznie przeprosił – za to, że został źle zrozumiany? Wyjaśnił, że nie była jego intencją obrona przestępców-pedofilów, choć zarzucono mu coś innego: obronę biskupów ukrywających zło. I oświadczył, że identyfikuje się z listem księdza Prymasa, którego treści opinia publiczna przecież nie zna.
W KEP już pewnie ktoś odfajkował: przeprosiny poszły w świat, koniec sprawy. Otóż nie.
Kilka dni temu doszło do poważnego kryzysu. Po tygodniach medialnych przepychanek KEP – Państwowa Komisja w Jasnogórskiej kaplicy wybuchła bomba, posyłając w Kosmos dotychczasową narrację strony kościelnej. Co dalej? Prawie nic. Nie słyszymy głosu żadnego z Arcypasterzy, komunikat wydaje administracja (Biuro Delegata KEP), w końcu bp Długosz publikuje oświadczenie (jakie – patrz wyżej).
Kto tego leciwego biskupa wparł, pomagając mu zażegnać (a nie – zaognić) kryzys? Nawet jeśli nam, pokornym wiernym, nic specjalnego (np. jednoznaczne stanowisko hierarchów) się według KEP nie należy, czemu nikt nie wystąpił – publicznie i głośno – przynajmniej w trosce instytucję Kk? Przecież czyniono to w przeszłości z całkiem błahych powodów.
Chciałabym napisać: „jestem zaskoczona”, ale przecież nie będę kłamać.
Tak, w zasadzie wszystko wcześniej napisałem. Dobrze, że bp Długosz przeprosił. Następnym razem pewnie albo przygotuje ścisłą wypowiedź albo nie zabierze w ogóle głosu bez przygotowania takiej. Pozdrawiam.
Oby tak się stało. Rzetelne przygotowanie się do publicznej wypowiedzi, zwłaszcza na równie istotny temat, jest absolutnie konieczne. Oczywiście nie dotyczy to wyłącznie duchownych. Im może jest nieco trudniej się kontrolować, nieświadomie nawet przyjmują ton – jak to określiłeś wcześniej – kaznodziejski, niekoniecznie właściwy w pewnych sytuacjach. Też pozdrawiam 🙂
Powiedział to, co myśli. Taka jest jego wizja rzeczywistości. Wie, że w swoich sądach sądach nie jest odosobniony. Niestety