Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Dostatecznie winny i jednocześnie wystarczająco niewinny? Sprawa abp. Wiktora Skworca

Abp Wiktor Skworc podczas Mszy św. na zakończenie zebrania plenarnego KEP 14 czerwca 2019 r. w Wałbrzychu. Fot. Episkopat.pl

Postawa abp. Wiktora Skworca rozczarowuje. Czy tak powinno wyglądać „stawanie w prawdzie” pasterza, któremu powierzono troskę o setki tysięcy wiernych?

Archidiecezja krakowska poinformowała o zakończeniu postępowania prowadzonego przez Stolicę Apostolską w sprawie katowickiego arcybiskupa Wiktora Skworca. W związku z tym abp Skworc złożył rezygnację z funkcji pełnionych w Konferencji Episkopatu Polski: członka Rady Stałej oraz przewodniczącego Komisji ds. Duszpasterstwa, zobowiązując się jednocześnie wesprzeć finansowo – z prywatnych środków – wydatki diecezji tarnowskiej związane ze sprawami wykorzystania seksualnego. Pozostaje natomiast niezmiennie arcybiskupem metropolitą katowickim. W tej roli, według komunikatu, poprosił Stolicę Apostolską o nominowanie koadiutora, czyli biskupa, który automatycznie zajmie jego miejsce, kiedy on przestanie kierować archidiecezją.

Decyzje metropolity katowickiego wyglądają na próbę swoistego „manewru wyprzedzającego”, mającego zbudować wrażenie poprawności działań winowajcy, a jednocześnie stworzyć mu możliwość odejścia na własnych warunkach, które próbuje negocjować

Krzysztof Bramorski

Udostępnij tekst

Według komunikatu postępowanie prowadzone było „w następstwie zgłoszenia dokonanego przez abp. Wiktora Skworca” w oparciu o przepisy Kodeksu Prawa Kanonicznego i motu proprio Papieża Franciszka „Vos estis lux mundi” w celu zbadania sygnalizowanych zaniedbań wykorzystania seksualnego popełnionego wobec osób małoletnich przez dwóch kapłanów diecezji tarnowskiej, której biskupem Skworc był w latach 1998–2011. Sprawa była szeroko opisywana, przede wszystkim w kontekście zlekceważenia przez abp. Skworca informacji o krzywdzeniu dzieci przez podległego mu ks. Stanisława P. Jego przypadku biskup nie tylko, wbrew obowiązującym przepisom, nie zgłosił od razu Stolicy Apostolskiej, lecz zatuszował sprawę, przenosząc sprawcę do jednej z diecezji na Ukrainie, gdzie ten kontynuował swój proceder.

Komunikat w sprawie abp. Skworca zaskakuje. Po pierwsze (choć akurat nie to jest w tej sprawie najważniejsze), wpisuje się on w obserwowaną od pewnego czasu zmianę sposobu informowania przez władze kościelne o zdarzeniach i decyzjach dotyczących biskupów, wobec których prowadzone są postępowania związane z zaniedbaniami obowiązków w zakresie przestępstw seksualnych. To kolejny już komunikat przekazywany nie przez Nuncjaturę Apostolską, a przez metropolię właściwą dla diecezji, której biskupa dotyczy sprawa.

Nie czas i miejsce tu na analizę przyczyn takiej zmiany czy też swoistego „rozdziału kompetencji” komunikacyjnych – warto natomiast skonstatować, że nie wpłynęło to niestety na merytoryczną jakość przekazywanych komunikatów. Nadal są one lakoniczne, pozbawione jakichkolwiek informacji o przyczynach podejmowanych decyzji, zastosowanych sankcji czy dokonanych „rezygnacji”. Tak jak było w przypadku kardynała Gulbinowicza w listopadzie ubiegłego roku – kiedy to więcej szczegółów na temat przyczyn zastosowanych decyzji dyscyplinarnych zawierała notka w dzienniku „L’Osservatore Romano” niż komunikat nuncjatury – tak jest nadal.

Kolejnym zaskoczeniem jest powołanie się na prowadzenie postępowania „w następstwie zgłoszenia dokonanego przez abp. Wiktora Skworca”. Skądinąd wiadomo, że co najmniej jedno doniesienie w sprawie katowickiego hierarchy zostało skierowane w trybie motu proprio Vos estis lux mundi” niezależnie od owego „samozgłoszenia”. To postępowanie według jego wnioskodawcy nie zostało zakończone, nadal trwają czynności dowodowe – a to stawia dzisiejsze decyzje metropolity katowickiego w zupełnie innym świetle.

Jeśli bowiem faktycznie nadal przesłuchiwani są kolejni świadkowie, to – w kontekście przyznania się przez samego Skworca do zaniedbań w dwóch przypadkach wykorzystania seksualnego małoletnich przez duchownych podległych jego jurysdykcji oraz trwającego drugiego postępowania – należy spodziewać się rychłego wyciągnięcia przez Stolicę Apostolską wobec niego konkretnych sankcji. W dotychczasowych przypadkach polskich hierarchów obejmowały one co najmniej „rezygnację” odpowiedzialnego za zaniedbania biskupa, mniej lub bardziej rygorystyczne zakazy wystąpień publicznych czy funkcjonowania na terenie swojej byłej diecezji, a także wpłatę „stosownej sumy pieniężnej” na dzieła wspierające ofiary kościelnej pedofilii. Uderza podobieństwo do opublikowanych dzisiaj decyzji katowickiego hierarchy…

I tu dochodzimy do największego zaskoczenia płynącego z dzisiejszego komunikatu. Jak bowiem interpretować rezygnację przez abp. Skworca z funkcji w Konferencji Episkopatu Polski, a pozostawienie sobie urzędu arcybiskupa metropolity katowickiego? Czy hierarcha uznał się dostatecznie winnym, by nie móc funkcjonować w gremiach episkopatu, a jednocześnie wystarczająco niewinnym, by nadal być pasterzem prawie 1,5 mln wiernych i przełożonym ponad tysiąca księży? Najwyraźniej abp Skworc zdaje sobie sprawę, iż czeka go rychłe opuszczenie diecezji, bo w innym wypadku nie wpadłby na dość kuriozalny pomysł wyznaczenia (arcy-)biskupa koadiutora…

Całość wygląda więc na próbę swoistego „manewru wyprzedzającego”, mającego zbudować w opinii publicznej wrażenie poprawności działań winowajcy, a jednocześnie stworzyć mu możliwość odejścia na własnych warunkach, które próbuje negocjować. Czy jednak tak powinno wyglądać „stawanie w prawdzie” pasterza, któremu powierzono troskę o setki tysięcy wiernych, dla których ma być nie tylko przewodnikiem, ale i przykładem?

Dzisiejszy komunikat rozczarowuje. Rozczarowuje jednak przede wszystkim postawa samego abp. Wiktora Skworca, który już po raz drugi – za pierwszym razem kluczył przecież w sprawie swojej współpracy z organami komunistycznej bezpieki – nie potrafi z godnością skonfrontować się z własną przeszłością.

Wesprzyj Więź

Wydaje się na szczęście, że Stolica Apostolska przejrzała już mechanizmy, jakimi posługują się polscy hierarchowie, reagując na kierowane wobec nich oskarżenia – zatem ani metoda „nie wiem, nie pamiętam”, ani „ucieczka do przodu” nie powinny już działać.

Czy tak rzeczywiście jest – przekonamy się obserwując kolejne decyzje, których publikacji trzeba spodziewać się w najbliższym czasie. Nie bez powodu po czerwcowej wizycie kard. Bagnasco – który koncentrował się na sprawie kard. Dziwisza, choć do niej się nie ograniczał – trwają w Polsce kolejne spotkania watykańskich emisariuszy, zadających kolejne pytania. A zbliża się wielkimi krokami jesienna wizyta polskich biskupów ad limina Apostolorum…

Przeczytaj także: „Wyniosłych złożył z tronu”. Po watykańskich karach dla siedmiu biskupów

Podziel się

7
3
Wiadomość

Szkoda mi abp Skworca, rozsądny duszpasterz. Ostro oceniany jest za nieadekwatną- z dzisiejszego punktu widzenia- reakcję w sprawie o nadużycia seksulane wobec nieletnich dokonane przez 2? lub kilku z jego tysięcy podwładnych. To wystarcza, żeby podsumować ponad 20 lat biskupstwa.. Autor artykułu, podobnie jak ks. Isakowicz-Zaleski, piszą o tuszowaniu. Ja widzę tu naiwne danie szansy sprawcy, zapewne po jakiejś karze lub czasie pokuty. Gdyby go od razu wyrzucił miałby spokój. Odrębną sprawą jest troska o poszkodowanych -świadomości podjęcia takiej nie jemu jednemu w
społeczeństwie ówcześnie zabrakło i to jest obiektywnie ciężarem, do którego nawiązał w swym wczorajszym komunikacie. Na marginesie, czekam
na równie surowe słowa potępień wobec sędziów i kuratorów, którym instytucjonalnie nie udało się przywrócić na łono społeczeństwa różnych przestępców, przenoszonych z ośrodków do ośrodków, dostających szanse, zawieszenia, przepustki-może się doczekam, a może na szczęście nie, bo ktoś rozumie, że to nie takie proste?..Cóż, o abp Rzym rozstrzygnie. Zapamiętam go jako biskupa, który umiejętnie łączył Śląsk z Polską, to nie takie
częste dziś na Górnym Śląsku. Przy całej fascynacji językiem i kulturą Niemiec, gdzie jeszcze za komuny przepracował trochę czasu. Z świetnym wyczuciem spraw społecznych- czego dowodzą wystąpienia w Piekarach, łącznie z tym ostatnim, gdzie za Korfantym cieszył się z mocniejszej pozycji polskich właścicieli prasy, co dla nieznających historii starań
o polskość Śląska było „kamieniem obrazy”. Wartościowy człowiek i sensowny przełożony. Można by wiele pisać i niuansować, ale podsumowanie medialne speców „od samobiczowania” jest wiadome. Pamięć historyczna, ufam, będzie precyzyjniejsza.

Ok, może i chronił gwałcicieli dzieci, ale tak ładnie przemawia. No i patriotys mocno, wiadomo, że to najważniejsze. W sumie czemu się go tak czepiają? Nie widzą belki w oku swoim? Przestańcie prześladować Kościół.

Panie Konradzie, na Górnym Śląsku, jak Pan wie z autopsji, jest realny spór kulturowy i polityczny związany z poczuciem przynależności albo do Niemiec, albo do Polski lub odnotowaniu istnienia obu tych państw i ich kultur, ale bez poczucia przynależności do nich, bo jest się Ślonzokiem u siebie i szlus. Ta trzecia postawa ma zresztą różne barwy, jak wiemy to wszyscy związani z Górnym Śląskiem. Przyszłość kościoła katolickiego była od powstań śląskich wiązana z żywiołem polskim, do czego walnie przyczyniła się niestrożna polityka pruska sekująca katolików przez dość długi czas, od ustaw majowych za czasów Bismarcka. Można, jak z każdym wyborem kultorowym i politycznym się nie zgadzać, ale abp Skworc, którego dziadkowie musieli opuścić po powstaniach swą rodzinną wieś z powodu propolskich przekonań przyszłość wspólnoty katolickiej widzi w związku z kulturą i państwem polskim, wpisując się w tym zakresie w młode, bo dopiero ponad 90 letnie tradycje diecezji katowickiej. W tym znaczeniu to, co ową kulturę i państwo umacnia, a taką rzeczą jest własność mediów- to jedno z rzeczowowych podejść do spraw społecznych. Jest tego w jego nauczaniu dużo więcej: niedziela wolna od roboty, emerytura dla kobiet wychowujących dzieci w domu i wiele innych. Także nie o Obajtka, Kaczyńskiego czy Tuska tu idzie, ale o wybór i wpływ na kontekst kulturowy, w którym ma się wierzyć. Pozdrawiam.

Czy Pan nie rozumie, że Pańskie lekce sobie ważenie tej tragedii pedofilii księżowsko-biskupiej owocuje odejściem z Kościoła młodych? Jeden tylko aspekt poruszę: wiele matek i babć boi się dziś wysłać chłopca na ministranta! Albo na wakacje parafialne. Upadek zaufania i autorytetu duchowieństwa jest przecież widoczny gołym okiem, właśnie wśród wierzących i praktykujących, a Pan tego nie widzi? Bp Skworc swoim pokrętnym postępowaniem dokłada swoją cegiełkę. Wstyd i hańba.

Nie sądzę by Pan szedł w dobrą stronę swoim tokiem myslenia. Otóż przez cały czas gdy Abp. Skworc był biskupem robił nie tylko rzeczy złe i ohydne (tak pod względem duchowym, jak i moralnym: współpraca z UB, sprawy obyczajowe, samobóójstwa księży itp) ale też i te dobre. Każdy, nawet potwór, ma swe lepsze oblicze. Dlatego Pańskie pozytywne patrzenie na arcybiskupa nie niweluje krzywd i zła moralnego, którego on dokonywał i nadal w tym tkwi. Jego słowa a czyny to wielki rozrzut. Jako TW Dąbrowski, ze złamanym kręgosłupem moralnym jak stanie wobec beatyfikacji męczennika Jana Machy, który oddał swe zycie za wiarę i Ojczyznę. A Skworc co, za :lewuchę: służy komunie do dziś!!! Dla mnie ktoś, kto jest donosicielem na Matkę Kosciół i dalej trwa jako biskup jest złem w czystej postaci. To już pycha zła. Prosze to wziać pod uwagę. I co wazne, biskup dla swych wiernych powinien byc jak żona cezara, a jakim jest metropolita katowicki to wszyscy wiemy od lat… ale on walczy o swój luksus i dlatego nie umie odejść. On też pewnie nie ma wiary bo lękałby się co go spotka za mordowanie wiary i zgorszenie już po tamtej stronie jako sługi Chrystusa.

Sebastianie,
teoretycznie piszesz przekonująco. Ale..
Teologicznie musimy to wszystko widzieć inaczej. Kościół zawalił. Tak, to prawda, że przed laty biskupi wierzyli w nawrócenie pedofilów. Dziś już wiemy, że był to jednak rodzaj współdziałania w złu.
Te dymisje, które umożliwia prawodawstwo wspaniałego papieża Franciszka, to rodzaj ofiary zadośćuczynnej za pedofilię. I tak powinni to rozumieć biskupi. Nie jednostkowo, ale eklezjalanie. Rezygnuję, bo zawalił Kościół, którego byłem biskupem. Rezygnuję dobrowolnie, wręcz ochoczo (tak, tak!), bo tylko wtedy moja ofiara z własnego ego będzie autentyczna.
Jeszcze jedno jest tu piękne. Przepisy obowiązują od ponad dwóch lat. Litera prawa nie działa wstecz, ale duch prawa działa. Trzeba dymisjnować nawet za zaniedbania sprzed lat, sprzed motu proprio VELM, tak każe bowiem duch, choć nie litera prawa.
Być może kard. Cantalmessa powinien pouczyć biskupów o konieczności składania przez nich ofiar z własnego ego dla dobra Kościoła.
PS. A może już dziś lub za kilka dni będzie koadiutor, który po wyroku Stolicy Apost. przejmie automatycznie władzę pasterską w Katowicach???

Areliuszu, pełna zgoda co do ekspiacyjnego wymiaru kary czy też konfrontacji z obecną sytuacją. To przecież część duchowego życia każdego chrześcijanina, który świadomie zadośćczyni za swoje i nie swoje grzechy, tym bardziej dotyczy to biskupa. Ufam, że w takim duchu podejmie to także nasz metropolita. Pozostaje otwarta kwestia- rozstrzygnięcia o ignorancji zawinionej lub niezawinionej, no i adekwatności kar wymierzanych szefom wielotysięcznych zespołów. Kto nie był odpowiedzialny za duże team’y może myśleć, że poznać sprawę każdego podwładnego jest łatwo i tym samym właściwie zareagować, kto prowadził wie, że sprawy nie są tak proste.

Teologicznie rzecz biorąc to już nie wierzymy w „grzechów odpuszczenie” jeśli to dotyczy pedofilii u księży. A innych grzechów to w zasadzie już nie ma. Biskupi nie odpowiadają obecnie za pedofilię, bo nikogo nie gwałcili ani nie molestowali, nie za zamiatanie spraw pod dywan, bo nie musieli kiwnąć palcem żeby ofiary nie składały zeznań w prokuraturze. Tylko za nieprzestrzeganie PROCEDUR. Nie zależnie od efektu. Do wyznania wiary trzeba dopisać „wierzę w święte i powszechne procedury” a skreślić „grzechów odpuszczenie”. No i duch prawa działający wstecz jeszcze sprawi, że kleryków gejów wyrzuconych z seminariów jeszcze będą biskupi na kolanach przepraszać.

Niekoniecznie. Tu chodzi o taktykę rozwiązania problemu. Nie ma innej. I w tej taktyce papieża Franciszka biskupom nie wolno przeszkadzać. Tak jak za nic otrzymali urząd, tak bez problemów mają go składać. I do spowiedzi potem, oczywiscie. Niektórzy z nich, ci przesiąknięci Zachodem, spowiadają się rzadko lub wcale.

Faryzejskie tłumaczenia. Procedury, obmywanie kubków, itd. A może wystarczy tak po prostu spojrzeć po czyjej stronie był arcybiskup: tych którzy byli krzywdzeni, czy tych co krzywdzili? Co zrobił, aby wilk nie krzywdził kolejnych owiec? Przeniósł wilka do innego stada! Świetny pasterz. Wilki, brońcie go nadal!

Jeśli to ma być kara (…) to jest ona śmiesznie żenująca i przynosząca wstyd Kościołowi. Albo bowiem arcybiskup jest winien zaniedbań i powinien odejść ze stanowiska, przejść na emeryturę i wynieść z diecezji, albo jest niewinien, i wtedy nie ma powodów, by karać go w ogóle” – pisze Tomasz Terlikowski na Facebooku.

Zdaniem publicysty to pokazuje, że jeśli ktoś jest dobrze osadzony w strukturach kościelnych, pozostaje bezkarny.
Brakuje w pismie krakowskim informacji o przeszlosci abp. Skworca o TW SB. Od tego sie zaczelo tuszowanie pedofilii w całej Polsce. Brak lustracji w EP to ogromny błąd , który do teraz ma swe konsekwencje.
Brak dymisji to skandal! Jak czują sie ksieza z Katowic? Jaki mają przykład?
Ks. Isakowicz : Żenujący komunikat @ArchKrakowska. To nie kara ze strony @Pontifex_pl, a jedynie ucieczka do przodu abp W.#Skworc, który nadal nie ma odwagi zrezygnować z @arch_katowicka oraz spotkać się z ofiarami #pedofilia w @DiecezjaTarnow i przeprosić je za krzywdy.
Kiedy biskupi nauczą sie mówienia i pisania prawdy? Enigmatyczne oswiadczenia nie ukazujace prawdy, wstyd!
Kolega koledze krzywdy nie zrobi! Abp. Jędraszewski abp. Skworcowi i wszystko jasne!

Abp Skworc mógłby uratować jeszcze choć część twarzy gdyby sam uczciwie wyjaśnił publicznie całą sprawę i uzasadnił swoje postępowanie. Czy nazwiemy to w kościelnej nowomowie stanięciem w prawdzie czy nie nie ma znaczenia. Jeżeli się nie odważy jest skończony.

Prosze zapytac ks. Isakowicza czy abp. Skworc z kims z nich, z wykorzystanych do dziś się spotkał……

Większość biskupów w Polsce nie ma sumienia ani honoru! I oni nas nauczają i pouczają moralnie…..
Nauka Jezusa nic juz dla nich nie znaczy bo się nią nie kierują! Gdyby ją mieli w sercach to tak podle by sie nie zachowywali i stanęli by w prawdzie. I zaczęli by szukać i pomagać osobom wykorzystanym i tym , ktorzy potrzebują pomocy i tej materialnej i duchowej.
Ale dla nich wazniejszy jest zakup Toyoty za ponad 80 tys złotych!!

Zobaczcie jak ohydnie zachowują sie księża z kurii w Krakowie :

Ks. Isakowicz : „Dziwię

@ArchKrakowska

, że bierze udział w tym mataczeniu. Przecież nie przesłuchano pokrzywdzonych i świadków. Dodam, że dziś byłem wezwany do kurii, gdzie – uwaga! – na stoją przeczytano mi list w tej sprawie, odmawiając wzięcia go do ręki i przeczytania samemu. Jak za komuny.”

Jak tak mozna! Szlag mnie trafia! Nikt nie zareaguje? Ci księża…. z kurii Krakow powinni byc natychmiast wyrzuceni!!

Isakowicz-Zaleski
@IsakowiczZalesk
·
22 g.
W 2007 r., po wydaniu książki „Księża wobec bezpieki” bp
@StanislawBudzik
(dziś
@ArchLubelska
) przymuszał księży do podpisywania się pod listem w obronie W. #Skworc.a, którego opisałem jak TW „Dąbrowski”. Czy teraz
@DiecezjaTarnow
i
@arch_katowicka
też zorganizują podobną akcję?

Abp. Budzik prowadzi sprawe abp. Dziegi! No to juz wiadomo jaki będzie werdykt!
ARCYBISKUPIE BUDZIK ! PROSZE SIĘ PODAĆ DO DYMISJI ! WSTYD I HANBA! TAK NIE ZACHOWUJE SIĘ BISKUP !! CO SIE Z BISKUPAMI STAŁO? CZEMU MAJĄ KLAPKI NA OCZACH?

Tomasz Terlikowski : ” Jeśli ktoś nie wiedział jeszcze, jak działa sitwa, to oświadczenie metropolii krakowskiej pokazuje to w całej krasie. Arcybiskupi Jędraszewski i Skworc (a pragmatyka działania wymusza przypuszczenie, że także Watykan) – pokazali, jak zagrać na nosie ofiarom i uchronić swojego.”

Tak sekularyzują, że wczoraj Jasnej Górze tłumy, a standardowe pytanie „wątpiących” o chrzest dziecka brzmi „a może wyjątkowo nie chrzcić?” zamiast „a może wyjątkowo ochrzcić?”

Często biskupi nominaci mówią, że zgodzili się na biskupstwo, bo papieżowi się nie odmawia. Potrzeba też i drugiej zasady, że papieżowi się nie przeszkadza, nie wymusza niczego, nie kombinuje.

Każde „zaniedbanie” (cóż za mało adekwatny eufemizm) któregoś z purpuratów, to tragedia konkretnego człowieka, będącego ofiarą pedofila w sutannie. Dopiero teraz, po wytknięciu Skworcowi przez Watykan, wcześniejszych „zaniedbań”, Skworc, w typowo biskupim stylu, przeprosił. Ilu jeszcze takich Skworców wytknie palcem Watykan?

Mamy do czynienia z osobą przebiegłą. Jeżeli prawdą jest wysoka liczba samobójstw w tej diecezji, jeżeli tak jest, to uważam, że należy jak najszybciej usunąć z diecezji tego biskupa i przejrzeć się jej zarządzaniu, relacjom, ludziom pracującym z biskupem. Gdyby Skworc rzeczywiście czuł skruchę i uznał swoją winę, to powinien natychmiast złożyć urząd biskupa i przyjąć wszystkie tego następstwa, które z tego wynikają. Ta sytuacja pozwala mu zawsze wypłynąć i być, mówić: „jestem niezatapialny” i groźny. Myślę, że mamy do czynienia z osobą bardziej przebiegłą niż nam się wydaję, a może i więcej niż tylko przebiegłą.
Ta sprawa się nie zakończy, pedofila może nie być jedynym zaniedbaniem biskupa.

Pani Olu. Abp nie tylko w tej kwestii czynił zaniedbania. Kilka lat temu zgłaszałem sprawy możliwość popełnienia przestępstwa przez jego podwładnych do niego i do
kanclerza kurii. Do dziś bez odpowiedzi. Potem opisałem to w książce pt Byłem katechetą. Pomimo ukazania się książki na rynku wydawniczym nie podjęto wobec mnie czynności o tzw. zniesławienie.