Jesień 2024, nr 3

Zamów

Nosowski: Nie jestem egzekutorem. Walczę o coś, a nie przeciw komuś

Zbigniew Nosowski. Fot. Więź

Dla mnie przeskoczeniem samego siebie była decyzja, że trzeba się zająć nie tylko komentowaniem, ale i ujawnianiem – mówi Zbigniew Nosowski w rozmowie Marka Zająca dla „Press”.

Jak to się stało, że Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”, zajął się dziennikarstwem śledczym i zaczął opisywać nieznane do tej pory zaniedbania polskich biskupów? Mówi o tym on sam w rozmowie Marka Zająca, która ukazała się w magazynie „Press”.

Na uwagę prowadzącego wywiad: „Porzuciłeś subtelną publicystykę katolicką i stałeś się w polskim Kościele jednoosobowym plutonem egzekucyjnym”, naczelny „Więzi” odpowiada: „Po pierwsze: nie jednoosobowym. Nic by nie wyszło, gdyby nie wysiłek wielu ludzi. A po drugie i ważniejsze: mam wciąż nadzieję, że nie jestem egzekutorem. Że walczę o coś, a nie przeciw komuś”.

Nosowski przyznaje, że jego celem było doprowadzenie do odejścia z urzędu biskupów, którzy ukrywali pedofilię, „ale jest ono tylko niezbędnym elementem szerszego procesu”. Chodziło mu – jak tłumaczy – „o pokrzywdzonych. I prawdę o Kościele. Oraz o wielu księży, którzy są hurtowo niesłusznie obarczani odpowiedzialnością za czyny kolegów i przełożonych”.

Zajęcie się przez szefa „Więzi” dziennikarstwem śledczym było z jego strony „gestem rozpaczy”. „Skoro okazało się, że dotychczasowe metody nie działają, to trzeba było spróbować inną drogą…” – mówi. „Po prostu zacząłem szukać, dopytywać, składać w całość, pisać… i poszło. A jeśli już coś pękło – to nie tyle we mnie, ile w księżach z Kalisza i Szczecina, którzy zaczęli mówić” – dodaje.

„Dla mnie przeskoczeniem samego siebie była decyzja, że trzeba się zająć nie tylko komentowaniem (ono też bywało ostre), ale i ujawnianiem. Stało się tak po tym, gdy wyczerpała się już moja nadzieja, że metodami zakulisowymi można coś osiągnąć” – zaznacza Nosowski.

Wśród impulsów, które skłoniły go do działania, wymienia uruchomienie Inicjatywy „Zranieni w Kościele”, zignorowanie przez episkopat listu świeckich katolików, ponowny wybór na przewodniczącego i zastępcę KEP arcybiskupów Stanisława Gądeckiego i Marka Jędraszewskiego oraz ich pierwszą konferencję prasową. „Przestałem wierzyć, że uda się zrobić cokolwiek istotnego po cichu, od wewnątrz” – przyznaje naczelny „Więzi”.

Zastrzega też: „z pokrzywdzonym człowiekiem spotykam się, żeby mu pomóc, a nie żeby opisać jego krzywdę. To nie on ma mi służyć w pracy, lecz moja praca ma służyć jemu. Jeżeli upublicznienie jego historii do tego się przyczynia, sięgam po warsztat dziennikarza śledczego”.

Mówi również o tym, że ważną dla niego lekcją były zarzuty o molestowanie kobiet wobec Jeana Vaniera, jego duchowego przewodnika. „Zrozumiałem, że wiara jest niepewnością. Na tym polu nie można ślepo polegać ani na żadnych autorytetach, ani nawet na własnym sumieniu. Tę niepewność, dystans przeniosłem też na dziennikarstwo. Ja nie ufam. Ja sprawdzam” – podkreśla.

Zbigniew Nosowski jest redaktorem „Więzi” od 1988 r., a redaktorem naczelnym od 20 lat, od marca 2001 r. Studiował socjologię na Uniwersytecie Warszawskim, teologię na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie (obecnie Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego) oraz w Graduate School of Ecumenical Studies w Instytucie Ekumenicznym Światowej Rady Kościołów w Bossey (Szwajcaria). W młodości był uczestnikiem i animatorem Ruchu „Światło-Życie”, od 1983 roku związany z Ruchem „Wiara i Światło”. Napisał książki „Parami do nieba. Małżeńska droga świętości”„Szare a piękne. Rekolekcje o codzienności”„Polski rachunek sumienia z Jana Pawła II”„Krytyczna wierność. Jakiego katolicyzmu Polacy potrzebują”

Obecnie naczelny „Więzi” jest także chrześcijańskim współprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, dyrektorem programowym Laboratorium „Więzi”. Współtworzył wspomnianą Inicjatywę „Zranieni w Kościele” (telefon zaufania i katolickie środowisko wsparcia dla osób dotkniętych przemocą seksualną w Kościele).

W 2019 r. Nosowski otrzymał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Szczecińskiego „w uznaniu rozlicznych zasług dla wolnego dziennikarstwa w Polsce, dla budowy społeczeństwa obywatelskiego, dla dialogu polsko-żydowskiego i ekumenicznego, a także za obronę prawdy w dyskursie publicznym oraz działania na rzecz innego”.

Wesprzyj Więź

W ubiegłym roku za cykl reporterski „Jak to się robiło w diecezji kaliskiej” został nominowany do Nagrody Grand Press w kategorii dziennikarstwo śledcze oraz wszedł do finałowej trójki Nagrody Radia Zet im. Andrzeja Woyciechowskiego.

Przeczytaj też: Jestem rozczarowany polityką personalną Franciszka w polskim Kościele i tanim miłosierdziem Watykanu

DJ

Podziel się

3
Wiadomość

Panie Zbigniewie, serdecznie dziękuję za katolicką publicystykę na najwyższym poziomie. Podziwiam Pana cierpliwość i wytrwałość w dochodzeniu do prawdy, dobra i piękna. No i oczywiście Pana Boga !