Brat Jezus to dziwny, irytujący typ w habicie tak brudnym i zdartym, że dla nowicjuszy stanowił on źródło estetycznego popłochu. Przed wschodem słońca potrafił żarliwie się modlić i pościć, ale po południu interesowała go wyłącznie gazeta. Czasami brzdąkał sobie na gitarze, gdy inni w pocie czoła pracowali.
Bernardo ukończył weterynarię w Buenos Aires. Fakt ten widocznie umknął uwadze zakonnych przełożonych z argentyńskiego opactwa trapistów w Azul, gdyż zaraz po nowicjacie skierowano go do pracy w infirmerii. Trzeba wiedzieć, że w klasztorze jest to miejsce święte, wydzielone – coś jak klasztor w klasztorze. Cieszy się ono pewną autonomią i różnymi przywilejami, jak choćby dozwolonym przez św. Benedykta spożywaniem mięsa ssaków i ptaków w potrawce. Zwykle takich wykształciuchów jak Bernardo posyła się na służbę w miejsca mniej nobliwe i stworzone niejako dla odbycia przyspieszonego kursu pokory.
I tak błogosławiony męczennik z gór Atlasu, brat Łukasz, choć miał w kieszeni dyplom lekarza, zanim wyjechał do Algierii, pasał w Aiguebelle świnie. Brat Godfryd, kapitan Marynarki Królewskiej, w tym samym opactwie odpowiadał za toalety i wywózkę gruzu. Niewykluczone, że praktyczni przełożeni z Azul przez oszczędność rzucili do kąta tę pradawną monastyczną pedagogię i kombinowali w ten sposób: człowiek też zwierzę, a weterynarz też lekarz, wystarczy więc, że końskie dawki zastąpi czymś bardziej homeopatycznym i ujdzie.
– I tak oto rozpocząłem służbę w infirmerii – uśmiechnął się łobuzersko Dom Bernardo (Dom, skrót od Dominus, czyli taki skromniutki tytulik przysługujący opatom i generałowi), teraz już generał zakonu. Siedzieliśmy sobie w chłodnej bibliotece naszego domu zakonnego w Fezie, pachniały kwitnące mandarynki i pomarańcze, był rok 1997, wizytacja kanoniczna wspólnoty właśnie się zakończyła, a my, najmłodsi zakonnym stażem, szykowaliśmy się do desantu na algierski klasztor w Tibhirine, opustoszały po porwaniu i śmierci w 1996 r. zamieszkujących go zakonników. Byliśmy silni, zwarci, gotowi, bardzo niecierpliwi i podnieceni tą naszą godziną „W”. Przecież taka godzina zdarza się tylko raz w życiu!
Wykup prenumeratę „Więzi”
i czytaj bez ograniczeń
Pakiet Druk+Cyfra
-
- 4 drukowane numery kwartalnika „Więź”
z bezpłatną dostawą w Polsce - 4 numery „Więzi” w formatach epub, mobi, pdf (do pobrania w trakcie trwania prenumeraty)
- Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl na 365 dni (od momentu zakupu)
- 4 drukowane numery kwartalnika „Więź”
Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.
Jeśli mieszkasz za granicą Polski, napisz do nas: prenumerata@wiez.pl.
Pakiet cyfrowy
- Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl (od momentu zakupu) przez 90 lub 365 dni
- Kwartalnik „Więź” w formatach epub, mobi, pdf przez kwartał lub rok (do pobrania
w trakcie trwania prenumeraty)
Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.