Decyzja papieża pozwoli biskupom na dyskusję o konkretnych problemach ludu Bożego, nie zaś o swoich wyobrażeniach na ich temat.
W piątek, 21 maja, papież Franciszek zdecydował o opóźnieniu posiedzenia Synodu Biskupów dotyczącego synodalności Kościoła, planowanego na październik 2022 r., a jednocześnie o wprowadzeniu w życie dwuletniego ogólnoświatowego procesu synodalnego przygotowującego zebranie biskupów – planowane obecnie na rok 2023. Proces ten ma umożliwić każdemu członkowi ludu Bożego wpłynięcie na to, nad czym biskupi będą debatować w Rzymie w czasie synodalnej „fazy celebracji”. Mamy więc w efekcie do czynienia z poszerzeniem i pogłębieniem synodalności.
Według papieża Franciszka prawdziwa synodalność zaczyna się od dołu kościelnej piramidy
Decyzja ta, zwłaszcza w obliczu pandemii koronawirusa, jest logiczną konsekwencją zmian, jakie w instytucji Synodu Biskupów wprowadził Franciszek konstytucją apostolską „Episcopalis communio” z 2018 roku. Zakłada ona przejście od myślenia o cyklicznych spotkaniach biskupów jako jednostkowych wydarzeniach do ukazania ich jako zwieńczenia dłuższego procesu synodalnego biorącego swój początek w diecezjach i parafiach.
Dlatego też konstytucja, a co za tym idzie także najbliższy synod, dzieli zebrania i zgromadzenia synodu biskupów na trzy fazy: przygotowawczą, celebracji i wykonawczą. Decyzja ta ubiera w język prawny papieską myśl o synodalności, która zakłada uczestnictwo wszystkich wiernych – świeckich, osób konsekrowanych, prezbiterów i biskupów – w procesie decyzyjnym w Kościele i w zarządzaniu nim.
Rozłożenie w czasie procesu synodalnego wskazuje, że Franciszkowi zależy na jak najlepszych i najszerszych konsultacjach z ludem Bożym. Jorge Bergoglio, jeszcze jako kardynał, narzekał bardzo często na brak swobody wypowiedzi w czasie synodalnych spotkań, na pośpiech, który wymagał chodzenia jak po sznurku według przygotowywanych w Watykanie dokumentów, a także na ich ograniczenie tylko i wyłącznie do perspektywy biskupiej i rzymskiej. Danie diecezjom, konferencjom episkopatu i kontynentom więcej czasu na przygotowanie się do synodu i wysłuchanie wiernych pozwoli na lepsze i bardziej dogłębne zmierzenie się z zagadnieniami synodalności, władzy i zarządzania Kościołem.
Decyzja Franciszka jest także wyrazem zdrowej decentralizacji Kościoła, który pragnie otworzyć się na słuchanie swoich wiernych, bez dawania im gotowych rozwiązań wszelkich problemów. Jest to także realizacja myśli papieża o tym, że prawdziwa synodalność zaczyna się od dołu kościelnej piramidy. Te zmiany pozwolą biskupom w czasie fazy celebracji na dyskusję o konkretnych problemach ludu Bożego, nie zaś o swoich wyobrażeniach na ich temat. Przedłużenie fazy konsultacji, a także włączenie jej bezpośrednio w proces synodalny, sprawia, że synod przestaje być tylko synodem biskupów, ale staje się synodem ludu Bożego, ponieważ każdy aktywnie zaangażowany w jego przebieg wierny jest równoprawnym członkiem zgromadzenia.
Synod Biskupów będzie celebrowany pod hasłem: „Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja”. Można się zastanawiać, czy jest to w ogóle sprawa, która wymaga szerokiej debaty i konsultacji. Czy synodalność nie jest jedynie jakimś sposobem zarządzania i operowania Kościołem, który powinien być pozostawiony gronu ekspertów teologicznych i kanonicznych?
Decyzja papieża Franciszka o przedłużeniu synodu pokazuje, że tak nie jest. Synodalność jest tu uznana za wymiar fundamentalny dla wspólnoty kościelnej i wobec tego, tak jak w rodzinie, każdy członek Kościoła powinien mieć możliwość wzięcia udziału w dyskusji na temat podstawowych zasad jej funkcjonowania. Współczesna historia Kościoła, także polskiego, pokazuje jak wiele skandali i problemów bierze się z niewłaściwego i nietransparentnego zarządzania. Dlatego też są to sprawy, które powinny być przedmiotem ogólnokościelnej debaty.
Nie ukrywam, że osobiście widzę w decyzji papieża Franciszka szansę także dla Kościoła w Polsce – przede wszystkim na nauczenie się synodalności, na otwarcie się na głos ludzi świeckich, osób konsekrowanych, ale także szeregowych księży. Jeśli dobrze poprowadzimy proces synodalny na poziomie diecezji – a zostali do tego zobowiązani wszyscy biskupi – będziemy mogli powoli odkrywać, że kościelna jedność wyraża się nie w jednomyślności, lecz w konstruktywnym, przepełnionym duchem braterstwa i modlitwy dialogu.
Marzę o tym, aby najbliższy proces synodalny stał się okazją do zbliżenia się, spotkania i wzajemnego wysłuchania wszystkich kościelnych stanów i środowisk, na co dzień często sobie odległych, a nawet wrogich. Oby ten synod był także w naszym kraju synodem ludu Bożego.
Przeczytaj także: Rewolucja synodalna papieża Franciszka
“Nie ukrywam, że osobiście widzę w decyzji papieża Franciszka szansę także dla Kościoła w Polsce – przede wszystkim na nauczenie się synodalności, na otwarcie się na głos ludzi świeckich, osób konsekrowanych, ale także szeregowych księży.”
Niby dlaczego te zmiany miałyby zajść? Przy obecnym składzie episkopatu? Każdy dany czas zostanie zmarnowany.
To ja chętnie na synodzie wskażę szerzące się herezje i fałszywe obraz pana Boga wsród kleru zakonnego i diecezjalnego.
Już nie mówiąc o tych wszystkich herezjach laikatu…
Tez tak sądzę , iz to czas, ktory zostanie przez wiekszą cześć hierarchii oby nie całą zmarnowany. Nic się nie dzieje… umoczeni, skompromitowani biskupi ani myslą podać sie do dymisji, bo nie mają honoru! Władza i kasa to ich bóg! Mamona zaslepiła im oczy! Nic nie widzą ! Nic! I to myslenie klerykalne wciąż kwitnące! Po trupach do celu, tylko jaki jest ten cel?
Myślę że to będzie jednak synod biskupów. Żeby cały lud Boży miał być na nim reprezentowany, to musieliby wziąć udział również Żydzi, protestanci i prawosławni. Lud Boży to pojęcie szersze niż Kościół Rzymskokatolicki.
Kiedyś niesłuszny dzisiaj poeta pisał: “Mówimy Lenin, w domyśle partia”.
W tym przypadku mówimy Lud Boży a w domyśle Nasz…
“prawdziwa synodalność zaczyna się od dołu kościelnej piramidy” , jaką eklezjologię przedstawia autor artykułu? Przecież świeccy w ogóle nie należą do hierarchicznej struktury Kościoła? Obraz piramidy to jeszcze Sobór Watykański I. No i żeby Kościół był rzeczywiście synodalny trzeba wreszcie w prowadzić Vat.II.
Mówiąc o dole piramidy nie myślałem o hierarchii i świeckich, ale parafiach i diecezjach.
Dziękuję za wyjaśnienie.
“Kościół, który pragnie otworzyć się na słuchanie swoich wiernych”, przepraszam, może jestem przeczulony, ale przecież “wierni” to Kościół. Kościół na synodzie będzie prawdopodobnie rozwiązywał swoje problemy. Niepokoi mnie język artykułu, odzwierciedlający dystans między hierarchią a świeckimi. Wydaje mi się że warto zacząć od języka, bo on odzwierciedla i kształtuje nasze postrzeganie Kościoła. Nie wiem czy synodalność jest możliwa bez przyswojenia i realizowania Vat II.
Trudno mi sobie wyobrazić ten synod z polskimi biskupami. To będzie kolejna ustawka i działania pozorne. Skompromitowani hierarchowie, pozbawieni autorytetu, nie są w stanie dokonać jakiejkolwiek zmiany i zmienić swoje nastawienie do świeckich.
Dobrym wprowadzeniem do tematu byłby stosowny list, zrodzony w łonie Konferencji Episkopatu Polski.