Jesień 2024, nr 3

Zamów

Ciężar, który nie ciąży

Fot. Mazur / cbcew.org.uk

Moralizm i silna wola to nie jest chrześcijaństwo. Chodzi o coś więcej.

„Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie” – mówi Jezus.

Kontekst tej wypowiedzi, jak zawsze, jest niezwykle istotny. „Mądrzy i roztropni” to ci, którzy nieco wcześniej nazwali Jana Chrzciciela „opętanym”, bo „nie jadł i nie pił”, a Jezusa „żarłokiem i pijakiem”, bo „jadł i pił”. Sposób ich działania wydawał się nie pogodzenia z wyobrażeniami „mądrych”. „Mądry” zawsze znajdzie wykręt, usprawiedliwienie, pobożne wyjaśnienie. Według niego nigdy nie jest tak, jak powinno być. Ale jeśli zapytać, jak powinno być, to sam nie wie. Wikła się w wyjaśnieniach. To pozorna mądrość. Prawdziwa mądrość nie kręci, jest prosta.

Oprócz „mądrych” w tym samym ludzie są „prostaczkowie”, którzy rzeczywiście mogą nie być „uczeni”, nie znają się tak na Prawie czy teologii jak niektórzy, ale rozpoznają zarówno w Janie, jak i w Jezusie, działanie Boga. Nie chodzi tutaj jednak o to, że prości to ci, którzy są niewykształceni, pozbawieni rozumu. Bardziej o wewnętrzną postawę. Rzeczywiście – temu, kto bardziej uczony, może być trudniej zaufać komuś lub czemuś, bo elokwencja i inteligencja mogą posłużyć za mechanizm obronny przed zmianą myślenia, czyli nawróceniem. Nie można więc we wszystkim ufać swojej wiedzy i możliwościom rozumu.

I druga rzecz. Dlaczego Jezus mówi mimo wszystko o jarzmie, o ciężarze? Nikt zdrowy nie chce nosić ciężarów ani wkładać sobie na barki drewnianego jarzma. A jednak w pewnym sensie są one konieczne w życiu. Chodzi oczywiście o metafory.

Jest bowiem jarzmo, które gniecie i chętnie by się go zrzuciło z siebie i takie, które owszem, czuje się na sobie, ale coś innego sprawia, że można je nieść i nawet odczuwać w związku z tym radość.

Praca, której się nie lubi lub nie za bardzo potrafi się wykonywać, męczy. Z niewolnika nie będzie dobrego pracownika – mówimy. Człowiek chce się od takiej pracy uwolnić. Ale jest też praca, która nadal pozostaje trudem, ale wewnętrznie nie przygniata człowieka. Wykonuje się ją z chęcią. Chodzi właśnie o to wewnętrzne nastawienie, o siłę wewnątrz, o wewnętrzne wsparcie, dobrą motywację, poczucie sensu, po prostu łatwość w wykonywaniu czegoś. Jeśli coś lubię robić, to chociaż nadal odczuwam zmęczenie fizyczne i psychiczne, wewnętrznie jednak niesie mnie radość. Prawdziwe dobro jest przyjemne i radosne.

Taką naturalną siłą, którą Bóg daje nam z urodzenia, są nasze uzdolnienia i talenty. Jeśli ktoś lubi grać w piłkę lub na skrzypcach, to jeśli chce stać się i pozostać w tym dobry, musi ćwiczyć, ale ostatecznie sprawia mu to radość. Jeśli ktoś nie ma talentu, to choćby stawał na głowie, nie będzie dobrym skrzypkiem czy piłkarzem. Nie chodzi o siłę fizyczną. Podobnie jak Jezusowi nie chodzi w jarzmie o fizyczny przedmiot.

Czym jest więc jarzmo według Jezusa? Prawem. Jezus nawiązuje do wypowiedzi proroków, np. Jeremiasza:

„Może pójdę więc do ludzi wybitnych i będę mówił do nich.
Ci bowiem znają drogę Pańską,
obowiązki wobec swego Boga”.
Lecz oni także pokruszyli jarzmo,
potargali więzy
(Jr 5,5)

Jarzmo to przykazania, czyli też pewne ograniczenia. Ale ich celem nie jest pozbawienie człowieka radości, lecz właśnie zabezpieczenie jej dla niego. Prawo Mojżesza samo w sobie jest męczącym ciężarem. Jezus mówi, że Jego jarzmo jest słodkie i nauka lekka, nie dlatego, że nie wymaga trudu i zaparcia się, ale dlatego, że On przynosi wewnętrzną siłę, której samo spisane Prawo nie daje. Jezus mówi o prawie miłości, nie tylko o zewnętrznym zachowywaniu przykazań, ale o wewnętrznej sile, czyli Duchu Świętym, który sprawia, że droga Jezusa nie jest ciężka. Pewnym podobieństwem tej dodatkowej siły, która pozostaje konieczna, aby iść drogą Jezusa, są właśnie naturalne talenty. Nie będzie dobrego ucznia Jezusa bez przyjmowanej ciągle pomocy Ducha Świętego.

Wesprzyj Więź

Dlatego Jezus najpierw mówi o przyjściu do Niego, o zawiązaniu relacji, a nie o włożeniu sobie jarzma i ciężaru. Najpierw siła, potem przykazanie. Nie na odwrót. Często bywa bowiem tak, że na skutek braku żywej relacji z Bogiem i zbyt „okazjonalnego” przyjmowania Jego miłości, wielu chrześcijanom właśnie z tego powodu droga Jezusa wydaje się trudna. Bo tak w istocie jest, jeśli pozostanie się tylko na gruncie moralizmu i silnej woli. Ale to nie jest chrześcijaństwo.

Tekst ukazał się na Facebooku. Tytuł od redakcji

Przeczytaj też: Świecki swój rozum ma

Podziel się

3
1
Wiadomość