Byłbym zaskoczony, gdyby w wieczności wszystkie moje intuicje okazały się prawdziwe. Nawet powiedziałbym, że byłbym rozczarowany – mówi ks. prof. Michał Heller w rozmowie Jerzego Baczyńskiego w „Polityce”.
12 marca ks. Michał Heller – teolog, profesor nauk teologicznych specjalizujący się w filozofii przyrody, fizyce, kosmologii relatywistycznej oraz relacji nauka-wiara – skończył 85 lat. Tego dnia na scenie teatru miejskiego w Tarnowie odbyła się rozmowa z jubilatem, prowadzona przez Jerzego Baczyńskiego, redaktora naczelnego „Polityki”. Jej skrócony zapis ukazał się właśnie w tygodniku.
Ks. Heller przyznaje w wywiadzie, że obecny kryzys Kościoła go nie zaskakuje. „Co więcej, ja go przewidywałem. Znanym faktem jest, że Jan Paweł II zapraszał kilkunastu uczonych na wakacyjne spotkania, dyskusje. Przed drugą wizytą w Polsce zwrócił się do nas, do kilku osób – był wśród nich późniejszy biskup Życiński i kilku profesorów, głównie z UJ – z prośbą o analizę sytuacji w Polsce, także Kościoła. Papież chciał się przygotować do tej wizyty. Napisaliśmy papieżowi: stan Kościoła w Polsce jest zły, duchowieństwo jest nieprzygotowane intelektualnie i duszpastersko do zmian, do wolności. To, że Kościół jest prześladowany, chroni go. Kiedy ten czynnik odpadnie, dojdzie do laicyzacji” – wspomina. „Osobiście myślałem, że po upadku komunizmu ten proces nastąpi szybciej; nastąpił z opóźnieniem, ale może z większą siłą” – dodaje.
Zdaniem duchownego religia zaczyna spełniać złą funkcję wtedy, gdy „się fanatyzuje i wtedy, gdy zastępuje myślenie, a to niestety się dość często zdarza. Jedno i drugie zresztą się wiąże. Jeżeli komuś religia zastępuje myślenie, to wtedy jest już tylko krok do tego, żeby to pseudomyślenie narzucać innym. To jest groźne i ma wielkiego sprzymierzeńca w procesach społecznych, bo to, co się dzieje z religią, jest wypadkową warunków społecznych. A tym czynnikiem, który jest dzisiaj ogromnym zagrożeniem dla religii, jest irracjonalność. Szerzy się ona we współczesnym świecie w zastraszającym tempie”.
„Istotą religii jest racjonalność, tylko znająca swoje granice” – podkreśla naukowiec. „Na przykład pytanie o sens jest pytaniem racjonalnym, choć wykracza poza granice metody naukowej. Moim zdaniem granice metody naukowej nie pokrywają się z granicami racjonalności. Irracjonalność to jest działanie wbrew rozumowi. Religia, która tak działa, to nie jest w ogóle religia, moim zdaniem” – tłumaczy.
Na pytanie o to, jak wpłynęła na jego życie duchowe praca naukowa, ks. Heller odpowiada: „Pojęcie Boga ulega ewolucji. Myślę, że podobnie było w moim życiu. W miarę poznawania nie teologii, tylko właśnie wszechświata, Bóg stawał się coraz bardziej abstrakcyjny, ale też coraz bardziej racjonalny. Potem któregoś dnia – trudno powiedzieć, czy to był dzień, czy to był proces – oczarowało mnie zdanie Leibniza, ono odzwierciedliło moje własne przemyślenia: „gdy Bóg liczy, powstają wszechświaty”. To jest piękne zdanie, nie wiem, czy jakiś teolog by się na nie mógł zdobyć, chyba żeby równocześnie studiował kosmologię, fizykę i matematykę”.
„Więc w jakiego Boga Michał Heller teraz wierzy?” – pyta Baczyński. Odpowiadając ksiądz przytacza definicję Tomasza z Akwinu, że „Bóg to jest to, co jest”. „Wszystkie definicje Boga są nieudolnymi próbami uchwycenia czegoś, co się nam wymyka. (…) Gdybym nie był chrześcijaninem, nie znał chrześcijaństwa, a wiedział wszystko to, co wiem z nauki i filozofii, to prawdopodobnie wierzyłbym w Boga, w jakiś Absolut, choć nie wiem, jak bym go sobie wyobrażał. Pewnie jako Wielką Racjonalność” – dopowiada.
Hs. Heller zwraca też uwagę, że tak naprawdę nie wiadomo, czy jesteśmy sami we wszechświecie. „Istnieje zbyt dużo poszlak, że mogą istnieć inne byty rozumne. Jeżeli istnieją, to trzeba postawić pytanie o ich stosunek do Boga. Jeżeli Bóg jest taki, jak wierzymy w chrześcijaństwie, to na pewno ich nie zostawił swojemu losowi. Teologia powinna postawić to pytanie i zmierzyć się z nim. Nasza obecna teologia jest zbyt geocentryczna” – zaznacza.
A co duchowny myśli o życiu po śmierci? „Wyobrażam sobie życie wieczne, aczkolwiek, jak w starym dowcipie, z góry się z tymi wyobrażeniami nie zgadzam. Byłbym niezmiernie zaskoczony, gdyby po śmierci, w wieczności, wszystkie moje intuicje okazały się prawdziwe. Nawet powiedziałbym, że byłbym rozczarowany. Mogę oczekiwać, że będzie jeszcze ciekawiej, niż sądzę. Sam moment śmierci będzie prawdopodobnie trudny, ale po drugiej stronie może być niezmiernie ciekawie” – wyznaje.
Przeczytaj także: Wyznanie wiary ateisty. Świecki liberalny humanizm dramatycznie potrzebuje reformacji
DJ
Wniosek z wypowiedzi ks. Hellera płynie jeden: zamiast lekcji religii lekcje matematyki. Na nich można obcować z sama istotą Boskości a nie malować aniołki czy inne byty pomniejszego sortu.
bez lekcji religii trudno zrozumieć kulturę powszechną. Np. co oznacza obraz ‘Judyta z głową Holofernesa’, albo dlaczego oratorium Mesjasz Haendla nie kończy się po Alleluja.
W tym celu wystarczyło by religioznawstwo. Obowiązkowe dla wszystkich jako przedmiot humanistyczny.
OK, ale to może też ‘ślub’ cywilny i pogrzeb świecki? 3a być konsekwentnym. (smile)
“Jeżeli komuś religia zastępuje myślenie,
to wtedy jest już tylko krok do tego,
żeby to pseudomyślenie narzucać innym.”
To jest moim zdaniem najważniejsze zdanie.
A ja owszem Marek2 proponiuje uczenia ludzi
rozróżniania założeń od tezy, przesłanki od konsekwencji,
przyczyny od skutku.
Bo naszym heirachom to wszystko się miesza,
a tego możnaby ich nauczyć na matematyce.
Jak oni wogóle pozdawali egzaminy z filozofii
jeśli z logiką u nich kiepsko?
A jeszcze żeby nie było, to mam świadomość, że w matematyce
funkcjonują rozumowania dedukcyjne (od aksjomatów do twierdzeń),
a w naukach empirycznych dopuszcza się jeszcze rozumowania
redukcyjne, a w filozofii dopuszcza się także rozumowania
sprzeczne z tym do czego matematyk jest przyzwyczajony, odwracające
kierunek wnioskowania w implikacji. Tylko Bocheński OP wyraźnie pisze,
że takie zdania nie mają statusu bezwzględnej prawdy (0-1).
A taką niektórzy chcą przypisać dogmatom, które powstały
w różnych uwarunkowaniach historycznych i z różnych przesłanek.
Mam nadzieje, że Marek2 i Wojtek jeszcze tu wrócą i przeczytają.
Wogóle, to cieszę się bardzo, że coraz więcej tu Hellera na Więzi!
Taka oddtrutka na wszelkie patologie.
A i jeszcze jedno dopowiedzenie. Pojęcie prawdy i dowodliwości (możliwości przeprowadzenia dowodu) nie są tożsame.