Diabeł, który zestarzał się ze mną, kpi dziś z moich wspomnień. Przecież Mieczyk – mówi – wychodził sobie od czasu do czasu na zwykłego dymka, a ty uwierzyłeś, że ten mały czerwony punkcik papierosa to latarnia nadziei na wzburzonym morzu twojej niepewności, he he.
Mieczyk był moim ojcem i nauczył mnie chodzić. Mówić też mnie nauczył, sadzając przy odbiorniku radiowym z adapterem marki Sonata. Robił to, żeby odurzyć mnie mieszaniną eteru i mowy warszawskiej, na pohybel tej galicyjskiej, która kazała wychodzić na pole, a nie na dwór, prosiła w cukierni o cwibak i kupowała jarzyny na placu. Sam też się uczył – łażąc po pokoju i wychodząc do kuchni po herbatę, przechodził przyspieszony kurs ludzkiego języka dla początkujących: to jest stół, na stole leży chleb, nóż służy do krajania chleba. Wiadomo, ocalał, przeżył wojnę.
Może z tym radiem to lekko przesadził, bo pewnego dnia przyłapał mnie na wtykaniu chlebowych kulek w dziurki tekturowej osłony odbiornika – dla pana, który tam mieszka. Pedagogiem był jednak zawołanym, chociaż w pewnych kwestiach były między nim i matką protokoły rozbieżności. Wiedział, jak pokonać mój lęk przed spotkaniem z klepkami podłogi, bo zderzenia z podłogą bałem się panicznie. Doskonale chodziłem po tapczanie, ale postawiony na parkiecie opadałem od razu na cztery łapy. Oszukał mnie, rozciągając narzutę z tapczanu na podłodze. Zachęcony jego głosem, pobiegłem, przekroczyłem zaczarowaną granicę niby-tapczanu i znalazłem się przy piecu. Dla małego człowieka były to krańce świata. Rozpisuję się o tym, bo bez tych dwóch umiejętności nie byłoby trzeciej, najważniejszej.
Mieczyk pozował na Camusa. Chodził w czarnym garniturze, białej koszuli, do której zakładał wąski krawat. Buty jego były czarne i w szpic, z podkuwką na obcasach, bo ścierał je niemiłosiernie po zewnętrznej stronie. Spodnie wąskie w kostce, opadające wełniane skarpetki. Tak go widzę. Zresztą widzę go oczyma wyobraźni wszędzie, rzucam w snopie światła jego sylwetkę na zliszajowane mury, piwne ogródki, witryny, bo z biegiem lat moja pamięć stała się jak ten rozregulowany aparat fotograficzny w sztuce Cocteau Młodzi małżonkowie z wieży Eiffla, który przekształcił się w projektor.
Wykup prenumeratę „Więzi”
i czytaj bez ograniczeń
Pakiet Druk+Cyfra
-
- 4 drukowane numery kwartalnika „Więź”
z bezpłatną dostawą w Polsce - 4 numery „Więzi” w formatach epub, mobi, pdf (do pobrania w trakcie trwania prenumeraty)
- Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl na 365 dni (od momentu zakupu)
- 4 drukowane numery kwartalnika „Więź”
Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.
Jeśli mieszkasz za granicą Polski, napisz do nas: prenumerata@wiez.pl.
Pakiet cyfrowy
- Pełny dostęp online do artykułów kwartalnika i treści portalu Więź.pl (od momentu zakupu) przez 90 lub 365 dni
- Kwartalnik „Więź” w formatach epub, mobi, pdf przez kwartał lub rok (do pobrania
w trakcie trwania prenumeraty)
Wesprzyj dodatkowo „Więź” – wybierz prenumeratę sponsorską.