IPN planuje pospieszne ustawienie w Otwocku obelisku upamiętniającego tylko dwóch spośród kilkudziesięciu miejscowych Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Trafem „przypadku” – dwóch księży.
W reakcji na poniższy tekst IPN wstrzymał prace nad projektem obelisku
Czasem pewne drobne wydarzenia przedstawione w dużym przybliżeniu jaskrawie ukazują istotny szerszy problem. Poniższa opowieść z cyklu „polityka historyczna w pigułce” pokazuje dwa takie zjawiska: instrumentalne traktowanie Sprawiedliwych wśród Narodów Świata przez Prawo i Sprawiedliwość oraz równie instrumentalne wykorzystywanie Kościoła do realizowania własnych celów propagandowych.
Nie jestem bezstronny
Wyjaśnienia wymaga moja sytuacja. Zdecydowanie nie jestem w tej sprawie bezstronnym obserwatorem. Zgodnie jednak z maksymą Oscara Wilde’a, „rzeczywiście bezstronną opinię możemy wydać tylko w sprawach, które nas w ogóle nie interesują. Jest to niewątpliwie przyczyna tego, że bezstronna opinia jest zawsze absolutnie bezwartościowa”.
Mój znajomy duchowny – zupełnie nie medialny i wcale nie liberalny w poglądach – skomentował ten pomysł dosadnymi słowami: to kolejny przejaw polityki obrzydzania Kościoła narodowi
Ta sprawa mnie głęboko interesuje. Otwock to moje miejsce na ziemi. Mieszkam w tym mieście od urodzenia. Jednak przez prawie 20 lat życia nic nie wiedziałem o tym, że ponad połowę jego obywateli stanowili Żydzi (pisałem o tym m.in. w tekstach: „Nie wiedziałem” i „Dlaczego Żydzi są mi potrzebni”). Od wielu lat działam społecznie na rzecz pamięci otwockich Żydów.
Równocześnie jest to działalność intensywnie związana z upamiętnianiem otwockich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Mozolną pracą, z pomocą wielu życzliwych osób, wydobywałem ich imiona, nazwiska i losy niekiedy z całkowitej niepamięci. Wraz z innymi otwockimi społecznikami wspieraliśmy działania prowadzące do przyznawania kolejnych medali i dyplomów Sprawiedliwych, współorganizowaliśmy oficjalne ceremonie i oddolne działania edukacyjne, np. wystawy i spotkania w szkołach. Otwoccy Sprawiedliwi są dla mnie prawdziwymi Bohaterami.
W 2012 r. przygotowałem monograficzny numer samorządowej „Gazety Otwockiej” poświęcony prezentacji 48 osób związanych z Otwockiem i Karczewem, które oficjalnie otrzymały medale (w wersji pdf można go pobrać tutaj; od tego czasu liczba osób wyróżnionych wzrosła). Cieszyłem się wiele razy, że – choć podłości i tutaj nie brakowało – to mogę od dziecka mieszkać w mieście, z którym związanych jest tylu Sprawiedliwych, oraz należeć do parafii, w której obaj wojenni duszpasterze wspierali żydowskich bliźnich na tyle czytelnie, że zostali pośmiertnie uznani za godnych tak niezwykłego wyróżnienia. Proboszcz ks. Ludwik Wolski otrzymał tytuł Sprawiedliwego w roku 2008, a wikary ks. Jan Raczkowski – w 2014 r. Rodziny obu księży podczas pięknych ceremonii przekazały dyplomy i medale parafii, a kolejni proboszczowie pięknie je wyeksponowali w kościele.
Rzecz jasna, świadom byłem zawsze ryzyka instrumentalizacji Sprawiedliwych oraz wykorzystywania ich bohaterstwa do ukrywania o wiele bardziej ponurych kart historii polsko-żydowskiej. Doskonale pamiętam ten wrześniowy wieczór w 2006 r., gdy odwiedzałem panią Irenę Sendlerową (mieszkam w Otwocku naprzeciwko domu, w którym ona się wychowywała), a w „Wiadomościach” akurat informowano o tym, że jej kandydaturę zgłoszono do Pokojowej Nagrody Nobla. Pani Irena powiedziała wówczas, że niektórzy „parawan chcą sobie ze mnie zrobić”.
Dziś ta historia odżywa. A w IPN – w ramach przygotowań do kolejnego Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów, obchodzonego od 2018 r. co roku 24 marca – padło na Otwock. Nic dziwnego, bo jest to w obecnej kadencji samorządów największe miasto na Mazowszu, w którym rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Instytut Pamięci Narodowej postanowił pospiesznie wystawić w moim mieście obelisk upamiętniający jedynie dwóch spośród kilkudziesięciu otwockich Sprawiedliwych. Trafem „przypadku” obaj wyróżnieni to księża.
Proboszcz: „Przedstawiony sposób upamiętnienia uważam za nieodpowiedni”
Choć inicjatywa musi być przygotowywana od dawna, sprawa wyszła na jaw dopiero 23 lutego 2021 r., czyli na miesiąc przed planowanym odsłonięciem obelisku. Tego dnia prezydent Otwocka Jarosław Margielski (33-letni działacz PiS) telefonicznie poinformował o projekcie proboszcza parafii św. Wincentego á Paulo, ks. dziekana Bogdana Sankowskiego. Następnie przesłał mu wizualizacje obelisku, jakie sam otrzymał z IPN.
Nazajutrz ks. Sankowski przekazał prezydentowi miasta swoją opinię o przedstawionym projekcie. Napisał:
„W dniu wczorajszym otrzymałem telefonicznie informację od Pana jako Prezydenta Miasta Otwocka, że Instytut Pamięci Narodowej chce upamiętnić na terenie miasta dwóch tutejszych duchownych, którzy zostali wyróżnieni przez jerozolimski Instytut Yad Vashem tytułami Sprawiedliwych wśród Narodów Świata: ks. Ludwika Wolskiego i ks. Jana Raczkowskiego.
Jako proboszcza tutejszej parafii – a tym samym następcę ks. Wolskiego – cieszy mnie pamięć o dwóch bohaterskich kapłanach. Nie ukrywam jednak, że przedstawiony sposób upamiętnienia – obelisk dedykowany zaledwie dwóm spośród kilkudziesięciu otwockich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, wystawiony na terenie miasta – uważam za nieodpowiedni. Poważne wątpliwości budzi także pospieszne przedstawianie projektu na miesiąc przed jego przewidywaną realizacją.
Swoje zdanie wyrażam poniżej w trzech punktach.
1. Proponowana forma nowego upamiętnienia sformułowana jest z perspektywy wyraźnie świeckiej, a nie religijnej. Z punktu widzenia wspólnoty wiary, jaką jest parafia, obaj duchowni zostali już dawno w odpowiedni sposób – najgodniejszy z możliwych – uhonorowani w naszym kościele parafialnym. W uzgodnieniu z rodzinami obu księży przyznane im dyplomy i medale zostały umieszczone w kaplicy Matki Bożej Swojczowskiej – Patronki Otwocka, czyli w miejscu niezwykle eksponowanym.
Realizacja projektu w przestrzeni publicznej oznaczałaby, że dotychczasowa forma upamiętnienia została uznana za niewystarczającą. Jest zaś dokładnie odwrotnie – dla osób wierzących nie ma w naszym kościele (rzecz jasna, poza tabernakulum) miejsca godniejszego niż kaplica Matki Bożej. Doceniają to również goście zagraniczni odwiedzający Otwock (także goście z Izraela). Taka forma upamiętnienia dwóch duchownych Sprawiedliwych z jednej parafii jest zresztą unikalna na skalę Polski – dodatkowe ustawienie obelisku w przestrzeni publicznej bagatelizowałoby jej znaczenie.
2. Moje zdziwienie budzi – proponowane przez IPN, a całkowicie sztuczne historycznie – oderwanie dwóch duchownych od pozostałych otwockich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Znane źródła i publikacje na ten temat pokazują ścisłą współpracę obu księży z osobami świeckimi. Jestem przekonany, że ani ks. Wolski, ani ks. Raczkowski nie byliby skłonni eksponować samych siebie, z pominięciem innych osób, które – tak jak i oni – pomagali żydowskim sąsiadom w tej trudnej godzinie próby ludzkich sumień.
Zacytuję tu tylko jedną opinię mówiącą o tej nierozerwalnej współpracy – opinia ta skądinąd, ze względu na swą wartość historyczną, powinna być stale przypominana. To fragment listu Hanny Kamińskiej do ks. Ludwika Wolskiego z 12 września 1945 r. (pisownia oryginału): «Na tle rozwydrzonych band niemieckich i hitlerowskich, na tle zachowania się mieszkańców okolicznych wsi, którzy rzucili się, jak hjeny, na dobro pozostawione przez Żydów, tym jaskrawiej odbija się chrześcijańska postawa Księdza Kanonika, który wraz z p. inż. Szpakowską i p. Marchlewiczem, ówczesnym komendantem policji, nie ulękli się niczego, by ratować to bezbronne dziecko żydowskie. Istnienie takich ludzi jak Ksiądz Kanonik, p. Szpakowska i p. Marchlewicz napawa nas wiarą w lepsze jutro, w zwycięstwo dobra nad złem. Chciałabym, by moje nieudolne słowa, mogły choć w części oddać uczucia, jakie żywię dla Księdza Kanonika, p. Szpakowskiej i p. Marchlewicza. Oby jaknajwięcej takich ludzi Polska miała».
3. Otwoccy społecznicy od dawna troszczyli się o pamięć o tutejszych Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Dzięki ich staraniom pojawiały się na ten temat kolejne publikacje. Bez ich udziału nie byłoby również istniejących form upamiętnienia w naszym kościele. Prezentowali oni również ciekawe pomysły dotyczące przestrzeni miejskiej – większość z nich nie spotkała się jednak ze zrozumieniem władz miasta.
Moje zdziwienie budzi – proponowane przez IPN, a całkowicie sztuczne historycznie – oderwanie dwóch duchownych od pozostałych otwockich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata
Może obecnie publiczne fundusze przeznaczone na wystawienie kamiennego pomnika dwóm księżom należałoby przeznaczyć – w porozumieniu z władzami miasta i autorami inicjatyw – na realizację któregoś z wcześniejszych pomysłów takich jak: nazwanie parku miejskiego imieniem Otwockich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata (propozycja Społecznego Komitetu Pamięci Żydów Otwockich i Karczewskich, odrzucona przez Radę Miasta Otwocka), utworzenie w parku miejskim Ogrodu lub Alei Sprawiedliwych (j.w.), nadanie placowi przed kościołem św. Wincentego á Paulo imienia ks. Ludwika Wolskiego (j.w.), utworzenie w innym miejscu w przestrzeni publicznej Lasu Pamięci Sprawiedliwych (propozycja Towarzystwa Przyjaciół Otwocka)? Takie formy mogą być o wiele czytelniejsze także z punktu widzenia edukacyjnego.
Uważam, że troska o pamięć o otwockich Sprawiedliwych – także dwóch duchownych – wymaga decyzji świadomych i podejmowanych po dojrzałym namyśle, a nie pospiesznie. Gotów jestem współuczestniczyć w takich działaniach. Proszę o zrozumienie dla przedłożonych wyżej argumentów”.
Prezydent: To inicjatywa IPN
O informację na temat projektu poprosiłem prezydenta Otwocka Jarosława Margielskiego. W rozmowie telefonicznej powiedział mi m.in., że nie wyrazi zgody na postawienie w mieście przedstawionego projektu obelisku, jeśli nie pojawi się porozumienie w tej kwestii pomiędzy IPN jako inicjatorem upamiętnienia a księdzem dziekanem Sankowskim. W oficjalnej wersji odpowiedzi, jaką przesłał mi prezydent Margielski, autoryzując swoje słowa, tej ważnej deklaracji już jednak nie ma.
Przesłana autoryzowana odpowiedź brzmi następująco: „Inicjatorem wzniesienia miejsca pamięci poświęconego dwóm otwockim księżom ratującym Żydów w czasie okupacji, odznaczonym medalami Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, jest Instytut Pamięci Narodowej. Uważam za cenne wszelkie inicjatywy, które podnoszą świadomość i kultywują pamięć historyczną wśród otwocczan. IPN wystąpił formalnie z inicjatywą wzniesienia miejsca pamięci ok. 3 tygodni temu z zamysłem, aby zostało ono odsłonięte 23 marca, czyli w Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką [pomyłka, Dzień Pamięci obchodzony jest 24 marca – ZN]. Z racji tego, że obelisk ma dotyczyć osób duchownych, poinformowałem o tej inicjatywie ks. dziekana Bogdana Sankowskiego. Jego obiekcje co do zasadności realizacji projektu w tej formie przekazałem IPN-owi z prośbą o bezpośredni kontakt ze stroną kościelną. Uważam, że tego rodzaju działania powinny budować, a nie dzielić”.
Zadałem prezydentowi Otwocka pisemnie pytania dodatkowe, ale na nie już odpowiedzi nie otrzymałem:
– Skoro „formalnie” IPN wystąpił z tą inicjatywą 3 tygodnie temu, to kiedy rozpoczęły się rozmowy nieformalne?
– Skoro już od 3 tygodni zna Pan sprawę „formalnie”, a od dłuższego czasu nieformalnie, to dlaczego dopiero 23 lutego 2021 r. informuje Pan o tym ks. Sankowskiego?
– Dlaczego całkowicie nie podjął Pan konsultacji z lokalnymi organizacjami społecznymi, które od lat zajmują się pamięcią o otwockich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata?
IPN interweniuje w kurii
Jeszcze ciekawszy jest ciąg dalszy. Otóż 24 lutego – czyli tego samego dnia, w którym ks. Sankowski przesłał swoją odpowiedź prezydentowi Otwocka – przedstawicielka Instytutu Pamięci Narodowej podjęła w sprawie obelisku próbę telefonicznej interwencji u „strony kościelnej”. Zadzwoniła jednak nie bezpośrednio do ks. Sankowskiego, lecz od razu do kurii warszawsko-praskiej. Według nieoficjalnych źródeł bp Romuald Kamiński ma w tej sprawie wyrazić stanowisko w bieżącym tygodniu, po bliższym zapoznaniu się ze sprawą.
Z prośbą o wyjaśnienie całej inicjatywy zwróciłem się więc do źródła, czyli do p.o. naczelnika Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN w Warszawie, Ewy Żaboklickiej. Przesłałem jej w czwartek wieczorem, 25 lutego, kilka pytań z prośbą o pilną odpowiedź.
1. Kiedy pojawiła się w Instytucie Pamięci Narodowej inicjatywa tego upamiętnienia?
2. Z kim konsultowali Państwo ten pomysł? Czy projekt upamiętnienia omawiany był z rodzinami obu księży?
3. Od kiedy toczą się rozmowy na ten temat z prezydentem miasta Otwocka?
4. Dlaczego projektowany obelisk upamiętnia jedynie dwóch spośród kilkudziesięciu otwockich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata?
5. Na podstawie jakich kryteriów wybrano akurat te dwie osoby, choć wiadomo, że obaj duchowni ściśle współpracowali z innymi Sprawiedliwymi?
6. Czy IPN uzyskał zgodę żyjących osób na umieszczenie ich nazwisk na planowanym obelisku? [według wizualizacji na obelisku mają się znaleźć wybrane imiona i nazwiska uratowanych Żydów, także osób żyjących]
7. Czy władze miasta Otwocka wyraziły akceptację planowanej lokalizacji obelisku?
8. Czy Oddziałowe Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa w Warszawie zna lokalne społeczne inicjatywy dotyczące upamiętnienia otwockich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata?
Żadnej reakcji z IPN jednak do dzisiaj nie było.
Rondo już bez majora
Cała sytuacja pokazuje, że mamy tu do czynienia z – inspirowanym potrzebami bieżącej polityki propagandowej – dzieleniem otwockich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata na równych i równiejszych. Ci równiejsi to oczywiście księża. Ktoś ważny zdecydował, że w 2021 r. trzeba upamiętnić duchownych. No to trzeba!
Choć zatem fakty historyczne mówią o ścisłej współpracy księży Wolskiego i Raczkowskiego z innymi świeckimi bohaterami, na obelisku IPN znaleźć się mają nazwiska wyłącznie ich dwóch. Jeden z moich znajomych duchownych – zupełnie nie medialny i wcale nie liberalny w poglądach – skomentował ten pomysł dosadnymi słowami: to kolejny przejaw polityki obrzydzania Kościoła narodowi.
Tym bardziej jest to smutne, że nie dalej jak miesiąc temu Rada Miasta Otwocka – działając na wniosek prezydenta Margielskiego, który powołał się na opinię z Instytutu Pamięci Narodowej – symbolicznie zdegradowała innego bohaterskiego otwockiego Sprawiedliwego, zmieniając nazwę ronda mjr. Bronisława Marchlewicza na „rondo Bronisława Marchlewicza”. Rzecz jasna, chodzi o – nonsensowną w tym przypadku – dekomunizację. W czym rzecz?
Bronisław Marchlewicz był od 1937 r. kierownikiem komisariatu Policji Polskiej w Otwocku, a w latach niemieckiej okupacji: kierownikiem komisariatu policji polskiej Generalnego Gubernatorstwa. Równocześnie konspiracyjnie był on oficerem Armii Krajowej, a także Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa i Wojskowego Korpusu Służby Bezpieczeństwa, formacji związanych z antyhitlerowskim ruchem oporu w ramach Polskiego Państwa Podziemnego. Dobrze o nim pisał nawet Calek Perechodnik, który w swoich poruszających wspomnieniach nie oszczędzał praktycznie nikogo. Marchlewicz jest jednym z bardzo nielicznych polskich policjantów odznaczonych medalem i tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata (2004). Otrzymał też Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, przyznany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Obecnie jednak Oddziałowe Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN (to samo, które chce stawiać obelisk tylko dwóm księżom) dopatrzyło się, że do roku 1948 Bronisław Marchlewicz pracował w Milicji Obywatelskiej. Co prawda, został wydalony ze służby, aresztowany i bezpodstawnie skazany przez stalinowski sąd, był więc więźniem politycznym – ale jednak „na stopnie porucznika, kapitana i majora został awansowany w okresie służby w Milicji Obywatelskiej”. Dlatego – w celu zachowania antykomunistycznej czystości – zdaniem IPN i prezydenta Otwocka należało dokonać korekty przyjętej w lipcu 2020 r. nazwy ronda poprzez usunięcie z niej stopnia oficerskiego.
Rada Miasta zdominowana przez Prawo i Sprawiedliwość posłusznie wniosek przegłosowała. Rzecz jasna, wszystko to dokonało się bez jakichkolwiek rozmów z inicjatorem nadania rondu imienia Bronisława Marchlewicza – jakim jest Towarzystwo Przyjaciół Otwocka.
Prezes TPO Sebastian Rakowski wskazuje na fakt, że zarówno w sprawie nazwy ronda, jak i ustawienia obelisku prezydent Margielski „uzurpuje sobie prawo do reprezentowania i decydowania za wszystkich i we wszystkim. Zupełnie pomija głos mieszkańców. O projekcie postawienia obelisku nie została jeszcze poinformowana nawet Rada Miasta (choć miałby on stanąć już za niespełna miesiąc, a najbliższa sesja Rady Miasta zaplanowana jest już po projektowanym odsłonięciu obelisku). Cóż dopiero marzyć o konsultacji ze stowarzyszeniami lub zwyczajnym poinformowaniu mieszkańców. Prezydent zapomina, że jego rola jest służebna wobec mieszkańców”.
Rakowski podkreśla też, że wszelkie inicjatywy TPO dotyczące upamiętnienia czy to otwockich Żydów, czy otwockich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata albo wciąż pozostają niezrealizowane (nawet tak proste jak zainstalowanie tablicy poświęconej Irenie Sendlerowej na budynku dawnego sanatorium, które prowadził jej ojciec i w którym dorastała), albo ich realizacja trwała długie lata.
A mnie jeszcze boli w tym wszystkim fakt, że wieloletnie doświadczenie pokazuje, iż z politykami o Sprawiedliwych wśród Narodów Świata rozmawiać nie warto. Jednych oni zupełnie nie interesują, drugich – owszem, ale tylko jako hasło na pomnik albo jako parawan, o którym mówiła Irena Sendlerowa.
Przeczytaj też: „Swastyki na kamieniu pamięci otwockich Żydów. Błyskawicznie usunięte przez proboszcza”
W Polsce jak chcesz spotkać bolszewików to szukaj ich między najtwardszymi antykomunistami.
Pomnik trzeba postawić (może Prezes się wybiera?) a więc trzeba wybrać na niego Pewnych Towarzyszy. Kto wie, kim byli ci pozostali? Do jakiej partii należeli, czy kochali wystarczająco Prymasa Tysiąclecia i Papieża-Polaka? Może co który powiedział o Prezesie i Jego Bracie? Może należał gdzie nie trzeba?
Postawimy i szlus, będzie pochwała. A że dzielimy? W końcu oddzielanie kozłów od owiec wg dowolnie przyjętych kryteriów to specjalność PiS. Przecież Najprawdziwsi nie mogą ot tak sobie łączyć jak masony jakie. Nie daj Boże musieliby połączyć Naszych z niewystarczająco Naszymi?
Panie Redaktorze Rozumiem ze nie lubi Pan IPN oraz PIS ale proszę się wysilić na odrobinę obiektywizmu!Napisał Pan o Bronisławie Marchlewiczu :” Został wydalony ze służby, aresztowany i bezpodstawnie skazany przez stalinowski sąd, był więc więźniem politycznym – ale jednak „na stopnie porucznika, kapitana i majora został awansowany w okresie służby w Milicji Obywatelskiej”. Dlatego – w celu zachowania antykomunistycznej czystości – zdaniem IPN i prezydenta Otwocka należało dokonać korekty przyjętej w lipcu 2020 r. nazwy ronda poprzez usunięcie z niej stopnia oficerskiego” Skoro Bronisław Marchlewicz został skazany to zostal tez zdegradowany( tak to wtedy dzialalo) i przestal być oficerem MO .Jeżeli Pan ,a tak wynika z Pańskiego tekstu respektuje stopnie nadawane przez MBP ((Milicja Obywatelska w tamtym czasie podlegała temu ministerstwu) to konsekwentnie powinien respektować orzeczenia PRL-owskich sądów o ich odebraniu.Co mial zrobić IPN gdy odkrył fakt degradacji BM ? Udawać że czegoś takiego nie było? No chyba ze ma Pan wiedzę o tym ze Marchlewiczowi przywrócono stopień, wtedy Pana zarzuty są zasadne
Mam zasadę, że nie komentuję wypowiedzi zaczynających się od “Rozumiem, że…”. Są one bowiem w większości przypadków (tym również) wciskaniem komuś przekonań, których nie podziela.
Są swoje instytucje, banki, trybunały sądy, prokuratury, muzea, to dlaczego nie mogą być swoi sprawiedliwi? Jesteśmy poza tym swoim państwem.
Gorszy sort niegodny miana Polaka.
Dla mnie testem na uczciwość IPNu w tej sprawie jest zwrócenie się do biskupa, aby ominąć proboszcza. Otóż ktoś, kto jest wewnętrznie przekonany o etycznej sile swoich argumentów nie próbuje unikać konfrontacji . “A my mamy lepsze układy, więc argumentów mieć nie musimy”. To jest powrót mentalności towarzysza Szmaciaka (pardon, towarzyszki Szmaciakowej). Uważam, że biskup powinien odmówić rozpatrzenia tej sprawy – ma ona wymiar lokalny, czemu więc proboszcz nie miałby być decyzyjny w tej sprawie? Jeśli nie jest, to na tej samej zasadzie nie jest biskup, tylko Ojciec Święty w Rzymie.
Ciesze się że się pomyliłem i Pan
” kocha” IPN oraz radnych PIS z Otwocka ale co do meritum sprawy czyli stopnia oficerskiego
MO Marchlewicza który to stopień wg Pana IPN “odebrał mu ” w ramach dekomunizacji to ….co ma Pan do powiedzenia?
Zachęcam Pana do lektury ze zrozumieniem. Skądinąd właśnie odebrałem telefon od wiceprezesa IPN, że pod wpływem tej publikacji wstrzymuje prace nad pierwotnym projektem upamiętnienia w Otwocku. Więcej poinformujemy oficjalnie.
Żebyż to jeszcze w naszej Warszawie “nasz” prezydent miasta Rafałek tak się liczył ze zdaniem warszawiaków, nie przywracał brutalnie zdekomunizowantych nazw ulic, kłamał o upamietnieniu Śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego ulicą w Warszawie , ignorował swoich mieszkańców o postawach patriotycznych, a kierowal swą uwagę wyłacznie na tęczowych, ach, jakże pięknie byłoby poczytać o tym w “Więzi”…