Jesień 2024, nr 3

Zamów

Ks. Wierzbicki: Protestuję przeciwko powoływaniu ks. Bortkiewicza na biegłego w mojej sprawie

Ks. Alfred Wierzbicki, 2018. Fot. Adam Walanus / adamwalanus.pl

Mam poważne zastrzeżenia co do bezstronności ks. prof. Pawła Bortkiewicza, a jego postawa moralna bulwersuje i spotyka się z publicznym potępieniem – pisze ks. prof. Alfred Wierzbicki w liście do rzecznika dyscyplinarnego KUL. I prosi o powołanie innego biegłego.

Ks. prof. Alfred Wierzbicki – filozof, publicysta, poeta, były kierownik Katedry Etyki KUL – jest krytykowany (i wspierany) po tym, jak w sierpniu wraz z innymi jedenastoma osobami podpisał się pod poręczeniem za Margot, aktywistkę LGBT, przebywającą w areszcie za uszkodzenie furgonetki Fundacji Pro Prawo do Życia i atak na jej kierowcę. Na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim toczy się wobec duchownego postępowanie wyjaśniające.

22 lutego br. ks. Wierzbicki napisał list otwarty do rzecznika dyscyplinarnego ds. nauczycieli akademickich KUL prof. Waldemara Bednaruka. Publikujemy go w całości:

Sformułowanie, że moje wykroczenia dotyczą „podważania fundamentów nauki Kościoła”, jest zaskakujące. Moja krytyka nigdy nie dotyczyła kwestii doktrynalnych, lecz podejścia pastoralnego. Gdybym zresztą istotnie „podważał fundamenty nauki Kościoła”, to postępowanie w tej materii nie należy do kompetencji Rzecznika dyscyplinarnego KUL, lecz powinien się nim zajmować Wielki Kanclerz KUL i ewentualnie watykańska Kongregacja Nauki Wiary

ks. Alfred Wierzbicki

Udostępnij tekst

Potwierdzam zapoznanie się z dwoma listami od Pana Profesora. Szkoda, że z uwagi na warunki pandemiczne nie zostały one wysłane na mój adres domowy, odebrałem je z kilkutygodniowym opóźnieniem dopiero w dniu 19 II 2021.

W liście z 4 I 2021 r. przekazuje Pan postanowienie o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego [władze KUL wszczęły postępowanie wyjaśniające, a nie dyscyplinarne – przyp. red.] wobec mnie. Wymienia Pan przewinienia dyscyplinarne, które są przedmiotem postępowania. „Według przekazanych Rzecznikowi dyscyplinarnemu informacji działania te polegały na: obraźliwych wypowiedziach w stosunku do innych wykładowców; lekceważeniu obowiązków wykładowcy uczelni oraz podważaniu fundamentów nauki Kościoła”.

Zakres postępowania budzi we mnie dysonans poznawczy. Według dotychczasowej wiedzy, którą posiadam wyłącznie z doniesień medialnych, na które w sposób krytyczny, broniąc zasady wolności akademickiej, zareagowały już poważne ciała naukowe w kraju i zagranicą, mogłem sądzić, że przedmiotem postępowania są moje wypowiedzi medialne dotyczące dokumentu Episkopatu Polski w sprawie osób LGBT+, wydanego w sierpniu 2020. Rozszerzenie listy zarzutów budzi moje zdziwienie, a nawet niepokój.

Nie miejsce tu, aby odnieść się szczegółowo do zarzutów, zwłaszcza że są one sformułowane w sposób wielce ogólnikowy. Do tej pory nie wiadomo mi, aby osobiście ktokolwiek z kolegów czy koleżanek profesorów wyrażał/wyrażała publicznie skargę na obraźliwe potraktowanie go/jej przeze mnie. Poświęciłem 30 lat – w mojej subiektywnej ocenie – gorliwej i solidnej pracy na rzecz naszej wspólnej uczelni. Otrzymywałem nawet skromne nagrody i wyróżnienia. W grudniu ubiegłego roku Rada Instytutu Filozofii poparła wniosek Dziekana Wydziału Filozofii o przyznanie mi Medalu za Długoletnią Służbę przez Prezydenta RP. Wniosek ten został zablokowany przez ks. prof. dra hab. Mirosława Kalinowskiego, Rektora KUL. Trudno mi się domyślać, w jaki sposób lekceważyłem moje obowiązki nauczyciela akademickiego.

Zastrzeżenia doktrynalne wymienia Pan w swym piśmie na ostatnim miejscu. Oczekuję zatem wyjaśnień, co się zmieniło od października 2020, kiedy wskutek zapytań dziennikarzy ideowo różnorodnych mediów, służby prasowe KUL informowały, że chodzi o moje krytyczne uwagi dotyczące stanowiska Episkopatu Polski w sprawie LGBT+. Sformułowanie, że moje wykroczenia dotyczą „podważania fundamentów nauki Kościoła”, jest w tym kontekście zaskakujące, trudno bowiem poglądy na temat osób LGBT+ uznawać za „fundamenty nauki Kościoła”. W tej sprawie toczy się w Kościele Powszechnym dyskusja. Po wtóre moja krytyka nigdy nie dotyczyła kwestii doktrynalnych, lecz podejścia pastoralnego. Wreszcie gdybym istotnie „podważał fundamenty nauki Kościoła”, to postępowanie w tej materii nie należy – z całym szacunkiem dla Pana urzędu – do kompetencji Rzecznika dyscyplinarnego KUL, lecz powinien się nim zajmować Wielki Kanclerz KUL i ewentualnie w dalszej kolejności watykańska Kongregacja Nauki Wiary.

W liście z dnia 29 I 2021 informuje Pan o zasięgnięciu opinii biegłego. Zwrócenie się o tego typu opinię do ks. prof. dra hab. Pawła Bortkiewicza, UAM Poznań, uważam za tendencyjne działanie rzecznika dyscyplinarnego ds. nauczycieli akademickich. Protestuję przeciwko tej decyzji, mam poważne zastrzeżenia co do bezstronności ks. Bortkiewicza, a jego postawa moralna bulwersuje i spotyka się z publicznym potępieniem. Kłóci się to z zasadą, że biegłym w delikatnej materii etycznej powinna być osoba kompetentna i zarazem o nieposzlakowanej opinii.

Pragnę przypomnieć, że ks. prof. Bortkiewicz wielokrotnie występował publicznie z krytyką moich poglądów. Nie podejmowałem z nim nigdy polemiki, gdyż dyskusję z teologicznym fundamentalistą i kapłanem zaangażowanym politycznie uważam za zajęcie jałowe. Wyjątkiem była debata zorganizowana przez kard. Kazimierza Nycza w ramach Dziedzińca Dialogu, podczas której mieliśmy obydwaj okazję przedstawić nasze poglądy. Broniłem papieża Franciszka przed stawianym przez teologa Radia Maryja zarzutem relatywizmu w adhortacji „Amoris laetitia”. (Zapis tej debaty znajduje się w publikacji: „Głos(y) Kościoła. Spotkanie specjalne” [2017: ks. P. Bortkiewicz, J. A. Kłoczowski OP, D. Kowalczyk SJ, ks. A. Wierzbicki], w: „Dziedziniec Dialogu” 2013/2015/2017, A. Seniuk (red.), Warszawa: Centrum Myśli Jana Pawła II, Instytut Papieża Jana Pawła II 2019, s. 529-566).

Byłbym rad, gdyby mój macierzysty uniwersytet był organizatorem podobnej debaty z udziałem ks. prof. Bortkiewicza i moim, natomiast traktowanie go jako eksperta w sprawie poglądów innego profesora narusza dobre obyczaje akademickie. Zważywszy na notoryczność krytyki papieża Franciszka przez ks. Bortkiewicza w jego publicystyce i moje odmienne w tej kwestii stanowisko jako propagatora tezy o ciągłości pomiędzy nauczaniem św. Jana Pawła II a nauczaniem Franciszka, nikt nie powinien – tym bardziej osoba reprezentująca KUL – traktować ks. Bortkiewicza jako kompetentnego i bezstronnego eksperta od nauczania Kościoła.

Ks. Bortkiewicz jest znany ze swego zaangażowania politycznego, był np. członkiem Komitetu Honorowego poparcia Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Bezpośrednie uczestnictwo w akcjach politycznych nie licuje z charakterem posługi kapłana, o czym przypominał abp. Stanisław Gądecki jako przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

Dziwię się, że Pan Profesor dopuszcza taką sytuację, aby profesora naszej uczelni oceniał jeden z działaczy politycznych, który swój status duchownego i pracownika nauki ceduje na rzecz interesów partyjnych. Właśnie tego typu powiązanie ludzi Kościoła z rządzącym obecnie obozem politycznym jest przedmiotem mojej krytyki, formułowanej nie na płaszczyźnie politycznej, lecz metapolitycznej. Uważam bowiem, że polityka jakiejkolwiek partii – prawicowej, liberalnej czy lewicowej – nie powinna instrumentalizować Kościoła. Staje się to ogromnie szkodliwe dla dobra wspólnego, gdy instrumentalizacja wartości chrześcijańskich towarzyszy niszczeniu zasad państwa prawa.

Polityczne związki ks. Bortkiewicza rzutują na jego aroganckie, bulwersujące opinię publiczną wypowiedzi pod adresem opozycji. Głosił, że opozycja powinna działać „najlepiej zza krat więzienia”. Obawiam się, że człowiek o mentalności autorytarnej może chcieć posyłać do więzienia zarówno swych oponentów politycznych, jak i intelektualnych. Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II ze względu na swoje chwalebne tradycje wypracowywane w ciągu stu lat powinien trzymać się jak najdalej od ludzi siejących nienawiść.

Wesprzyj Więź

Decyzję o powołaniu ks. Bortkiewicza na biegłego w mojej sprawie przyjąłem z przerażeniem – proszę wybaczyć mało dyplomatyczny język – podobnym do tego, jakie przeżywa człowiek spotykający w ciemnej ciasnej uliczce nasłanego nań oprycha. Wobec powyższego proszę Pana Rzecznika o anulowanie decyzji o powołaniu ks. prof. Pawła Bortkiewicza na biegłego w postępowaniu dyscyplinarnym wszczętym przez władze KUL wobec swego pracownika i powołanie innego biegłego. Proszę to uczynić dla dobra własnego imienia, a przede wszystkim dla zachowania cywilizowanych standardów właściwych dla postępowania wyjaśniającego, które Panu powierzono. Wnioskuję również o doręczenie mi postanowienia zawierającego pytania postawione biegłemu.

Z powodu braku zaufania do Pana Profesora jako Rzecznika Dyscyplinarnego i w trosce o transparencję życia akademickiego list mój przekazuję do wiadomości publicznej.

Przeczytaj też: Ani heretyk, ani apostata, ani schizmatyk. Ks. Alfred Wierzbicki a doktryna kościelna

Podziel się

46
21
Wiadomość

To Marzena czy Danuta? Pani jad jest opłacony czy spontaniczny? Z jakiego namaszczenia Szanowna Pani fejk występuje? Z jakiego autorytetu tak nienawidzisz Ks. Wierzbickiego? Co Ci zrobił? Coś osobistego? Trudno zrozumieć…

@ Mario40ty —– A Twoje upodobanie czy umiłowanie ks. prof. Wierzbickiego jest naturalne czy za wynagrodzeniem ? Profesor jak na naukowca i chrześcijanina bywa niekiedy za mało powściągliwy i nie dość umiarkowany w wypowiedziach (nawet w tym proteście). Przez udzielanie się w Gazecie Wyborczej i TVN oraz branie udziału w niektórych akcjach – zajął wojowniczą pozycję w okopach totalnej opozycji, zarzucając jednocześnie duchowieństwu powiązania z PiS . Mógłby się więcej samemu mitygować i dopiero zgłaszać pretensje wobec innych.

Drogi davidzie – obrońco duchowieństwa powiązanego z pis. Dalej byś czytał Trybunę Ludu i oglądał dziennik telewizyjny, gdyby nie ludzie z Gazety. Wtedy opluwano ich jako wrogów ludu pracującego, a teraz już samo kontaktowanie się z nimi to akt wymierzony przeciwko jaśnie nam panującej, jedynej słusznej partii

@ Niedrogi Tadziu – nabożnie czczący GW. Sądziłem, że to Wałęsa obalił komunę. No, ale niech będzie że ludzie z GW. I teraz mniemasz, że powinniśmy im oddawać wieczną cześć jak Krajowi Rad za wyzwolenie i że mają przez to dożywotnią koncesję na 110 proc. racji? Za komuny życie kulturalne było bardziej ożywione i bogatsze niż teraz. Zauważ, kiedy w większości powstawały najwybitniejsze do dziś dzieła muzyczne, filmowe, literackie czy plastyczne. Jakie znakomitości występowały w teatrach, kabaretach. Można było przebierać jak w ulęgałkach w tanich jak na owe czasy miesięcznikach i tygodnikach kulturalno-społecznych, literackich, satyrycznych, wychodził także Tygodnik Powszechny. Po komunie postępowe środowiska razem z GW na czele nie zdobyły się na utrzymanie przy życiu nawet jednego tygodnika literackiego (na 38 mln ludzi), to fatalnie świadczy o klasie tych środowisk.

Drogi Tadeuszu- między ,,wtedy,, a ,,teraz,, trochę czasu minęło i trochę się zmieniło, nie sądzisz ?

@ Matylda Kostrzewska —- To opozycja przeciw totalitaryzmowi urojonemu. Bo w prawdziwym, to by tej rozhulanej niebezpiecznie w sejmie (np. blokującej mównicę, przewożącej w bagażniku samochodu tzw. obrońców demokracji) i na ulicach opozycji nie było a Matylda nie miała możliwości swobodnej wypowiedzi. Opozycja totalna, jak ją ochrzcił najpierw sam przewodniczący Schetyna a dopiero od niedawna B. Budka próbuje tę nazwę zmienić (ale nie totalne działanie ) – to niepohamowane negowanie niemal wszystkiego co zrobi PiS lub co z tą partią jest związane, to także popieranie lub nie odcinanie się od wszelkich choćby najradykalniejszych działań i ruchów występujących przeciw partii i jej wyborcom.

Drogi dawidku — nostalgia za epoką komunizmu przebija przez twe wypowiedzi. Ilość wydawanych tygodników, miesięczników zależy od ilości abonamentu, kupujących je w kioskach. Może teraz w ramach nacjonalizacji prasy i ruchu, będziesz mógł znowu założyć teczkę i odbierał te wszystkie publikacje.

@ Niedrogi Tadziu —– Niedrogi Tadziu —– „Postaraj” się o takiego dziadka lub wujka jakich mam ja, wtedy będziesz wiedział, że obywatel PRLu miał do czytania o wiele więcej pism niż Trybunę Ludu. Rozczuliło mnie Twoje uświadomienie , że ilość wydawanych tygodników i miesięczników zależy od sprzedaży. Zrewanżuje Ci się zatem czymś lepszym, czego nie wiedziałeś – owa ilość zależy także a nieraz przede wszystkim – od dotacji państwowych, które zostały po 1990 roku znacznie ograniczone. Nie bój się Tadziu nacjonalizacji Ruchu bo on ci dopiero w 2011 roku został spółką prywatną, więc to dla niego nie pierwszyzna. Teczkę na prasę można było założyć i za komuny, i w wolnej Polsce, chociaż są teraz wygodniejsze sposoby kupna prasy.

@Mario40ty. Zestawienie ks. Wierzbickiego i ks. Bortkiewicza, jakiego dokonała p. Marzena Danuta, jest dziwaczne i się z nim nie zgadzam, niemniej jednak ja w jej pierwszym komentarzu żadnego jadu nie widzę, fejkowania także. Zanim przypisze Pani (lub Pan) komuś nienawiść do innej osoby, proszę się najpierw przyjrzeć sobie.

Dziękuję pani Mario. Dla mnie właśnie odpowiedzi pana Mario, pana Tadeusza i pana Dawida doskonale pokazują, dlaczego dla mnie jeden duchowny wart drugiego. Ani jeden, ani drugi nie z wiarą się kojarzy, a jakimś partyjnym „ulubieństwem”, co jest szkodliwe dla duchownych bardzo. Cieszę się, że moi parafialni kanonicy regularni są dobrymi księżmi, zaangażowanymi do wskazania nam drogi do zbawienia, do Boga, a nie wskakują w politykę, co robi co dwaj duchowni.

Moje gratulacje księże profesorze. Prawda, uczciwość, szczerość i wierność naukom kościoła muszą zwyciężyć nawet w strasznie zakłamanym świecie. Pieniądz i władza odbiera wielu ludziom rozum i niestety tracą wszelką obiektywność, zapominają nawet o swoim sumieniu.

Zaczynałem studia na KUL tuż przed stanem wojennym i wtedy nie spotkałem nikogo, kto miałby zastrzeżenia co do adekwatności nazwy uczelni. Jednak już na przełomie lat 80′ i 90′ znaczna część moich znajomych (studentów i absolwentów) uważała, że ich wątpliwości nie budzi jedynie trzeci człon tej nazwy. W następnych latach jednak duża liczba szkół wyższych w Polsce otrzymała miano „uniwersytetu”, przez co samo słowo straciło dużo ze swej rangi. I temu chyba należy zawdzięczać Pańską łaskawość…

Popatrz na katolików na twitterze, jak ktoś ma w profilowym krzyż zazwyczaj będzie hejtował i publikował seksistowskie komentarze. Popatrz na KUL i jego etyczne postawy wobec nowej punktacji. Popatrz na episkopat. Popatrz na katolicki PiS.

@ Karol — Zbyt pobożne są Twoje Karolu życzenia . Żadne środowisko religijne czy skupione według jakiej idei czy ideologii, nie jest jednorodne i grupuje także ludzi którzy z różnych powodów nie powinni się w nim znaleźć lub się do niego przypisywać . Przecież od c a ł e g o środowiska kroczącego z dumą pod sztandarem Równości, Wolności, Braterstwa i Tolerancji też ktoś naiwny mógłby wymagać zachowania i postępowanie wg wymienionych wartości, ale wiadomo jak to jest w rzeczywistości… Ot, np. z tzw. obrońcami demokracji grożącymi od wielu lat „dorżniemy watahę” , „strząśniemy z drzewa pisowską szarańczę” po ” będziecie wyskakiwać prze okna”.

Jakie to smutne…Zaorywanie KUL -c.d.n. Szkoda mi takich wspaniałych ludzi, jak Ksiądz Profesor, którzy jednak całe swoje życie poświęcili administracyjnemu KRK, trwając w posłuszeństwie i wyrzeczeniach, często zbędnych. Moim skromnym zdaniem Titanic tonie w tempie przyśpieszonym. Czy to Polska czy inna część świata. Utwierdza mnie w tym np. świeże oficjalne stanowisko hierarchów amerykańskich, na ogół homoseksualistów, na ogół sporo mających za uszami, odnośnie przepojonego troską o dobro człowieka programu politycznego i działań pierwszego od lat (drugiego w historii) prezydenta Stanów Zjednoczonych – katolika. Katolika praktykującego i generalnie uczciwego pod każdym względem. Stanowisko głęboko krytyczne, konserwatywne, zafiksowane znowu na kwestiach związanych z seksualnością człowieka, sprawach pomiędzy kobietą i mężczyzną. To już nawet nie śmieszy… Po prostu – Kościół to coś innego niż administracyjny KRK. I wierzę, że Ksiądz Profesor też to wie.

@ Anna ————————— @ Piotr —————–
Słuszne byłoby i zbawienne gdyby ks. Wierzbicki i ks. Boniecki ujmowali się (wstawiali) również za osobami z nieco innej „parafii” np. za takimi co spalą kukłę Żyda albo odpowiadają przed sądem za zakłócenie parady równości ? A czy ujęli się kiedyś za znieważanym i pogardzanym pisowskim ludem, rodzinami otrzymującymi 500 plus czy korzystającymi z tzw. trzynastki ?

To jest zarzut stronniczości, a nie argument przeciw poręczeniu za Margot.

@ Anna —————————————— @ Piotr —
Słuszne byłoby i zbawienne gdyby ks. Wierzbicki i ks. Boniecki ujmowali się (wstawiali) również za osobami z nieco innej „parafii” np. za takimi co spalą kukłę Żyda albo odpowiadają przed sądem za zakłócenie parady równości ? A czy ujęli się kiedyś za znieważanym i pogardzanym pisowskim ludem, rodzinami otrzymującymi 500 plus czy korzystającymi z tzw. trzynastki ?

Dobrze Davidzie, zwolenniku Pisu: pisz, komentuj. Więcej osób przeczyta ten ważny tekst.

@ Piotr —- Stronniczość przy poręczeniu, nie dodaje uczciwości ani moralnego waloru temu uczynkowi, tym bardziej gdy poręcza duchowny profesor etyk, stojący po jednej ze stron ostrego sporu światopoglądowego i politycznego.
Wówczas można podejrzewać, że nie tyle etyka co polityka oraz związana z nią poprawność miały wpływ na wybór kandydata do poręczenia .
W opisanym przypadku stronniczość jest argumentem przeciw poręczeniu, które traci swoją szlachetność i czystość.

@ Piotr — Nie da się wypreparować poręczenia od związanej z nim otoczki (kontekstu) w szerokim tego słowa znaczeniu. Samo poręczenie jest przecież wyrazem intencji.

@ Matylda Kostrzewska —————————————– Bardzo dobrze Matyldo, orędowniczko totalnej opozycji i wspierających ją lub nie mających nic przeciwko jej totalnym działaniom duchownych. Pisz jak najwięcej, aby oświecić maruderów pałętających się na świetlanej drodze do Nowego Świata.

Ja wolę się skupić na akcie woli- poręczeniu- w aspekcie zagadnienia, czy w świetle obowiązujących przepisów i ducha prawa, ta osoba powinna być pozbawiona wolności przed wyrokiem, czy nie. A co do kontekstu- każde działanie można wpisywać w dowolny kontekst, zależnie od światopoglądu, a więc wybór kontekstu jest raczej rzeczą osobistą, dlatego wniski co do intencji (których słuszności często jesteśmy pewni) są naszymi domniemaniami. Rzeczywiste są wiadome, nazwijmy, podmiotowi działającemu i, być może, najbliższym współpracownikom bądź podsłuchiwaczom. Dlatego ja uważam za właściwsze skupienie się na ,,wypreparowaniu” działania i jego rezultatów od subiektywnych kontekstów. I tak ja np. zdecydowanie nie będąc zwolennikiem Zjednoczonej Prawicy, jestem zdecydowanym zwolennikiem 500+ (z przyczyn ideowych- nie z korzyści).

Ks. Wierzbicki twierdzi „nie wiadomo mi, aby osobiście ktokolwiek z kolegów czy koleżanek profesorów wyrażał/wyrażała publicznie skargę na obraźliwe potraktowanie go/jej przeze mnie”.
Nie mam powodu, by mu nie wierzyć. Może uda mi się coś jednak podpowiedzieć.
Przed niespełna rokiem Ksiądz Profesor wygłosił w telewizji jak najbardziej słuszną sentencję: „można być profesorem i można być skończonym durniem”. Mam wrażenie, że została ona wówczas dość powszechnie potraktowana zbyt jednostkowo. Sądząc po tym, co wyprawiają władze KUL w stosunku do autora tych słów, można przecież wnioskować, że znalazło się tam znacznie większe grono osób, które zasadnie uznało się jej adresatem. Może tylko nie wyrażają tego publicznie.

Nie wiem, czy rektora KUL obchodzą jakiekolwiek kwestie z zakresu sprawiedliwości, o których pisze Szanowany ks. Alfred Wierzbicki, w tej chwili KUL zbiera punkty do czasopism naukowych…. również „etycznie“. Należy tylko gratulować wizerunku.

Rzeczywiście, zaangażowanie polityczne ks. Bortkiewicza to poważna przeszkoda, aby występował jako niezależny ekspert w tej sprawie. Nie wypada, aby kapłan i wykładowca teologii moralnej brał udział, choćby symbolicznie, w sporach politycznych. Niestety, to samo można powiedzieć o ks. Wierzbickim. Sprawa Margota to nie sprawa Dreyfusa, ale jedna z dziesiątek akcji medialnych, obliczonych na cele polityczne. Jeśli ks. Wierzbicki tego nie zauważa (a Margot dał to do zrozumienia) to nie świadczy to o jego roztropności. A jeśli świadomie chciał pokazać swą niechęć do PiS, to jest to równie kompromitujące co potępiane przez niego zachowania ks. Bortkiewicza

Sugestia, że liczył się efekt w postaci demonstracji poglądów politycznych, a nie pozbawiony wolności człowiek, jest obraźliwa wobec kapłana i wykładowcy teologii moralnej. Jestem przekonany , że ks. prof. A.Wierzbicki jest tak inteligentny, że nie musi uciekać się do takich wybiegów, by demonstrować niechęć do PiS, o ile takową żywi.

Za Wikipedią: Argumentum ad personam (łac. „argument wymierzony w osobę”) – pozamerytoryczny sposób argumentowania, w którym dyskutant porzuca właściwy spór i zaczyna opisywać faktyczne lub rzekome cechy swego przeciwnika. W ten sposób unika stwierdzenia, że jego racjonalne argumenty zostały wyczerpane, a jednocześnie sugeruje audytorium, że poglądy oponenta są fałszywe. Dodatkowo obrażanie oponenta ma na celu wyprowadzenie go z równowagi, tak by utrudnić mu adekwatne reagowanie na przedstawiane argumenty.

Artur Schopenhauer w swoim dziele Die eristische Dialektik (Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów) wymienia argumentum ad personam jako ostatni sposób nieuczciwej argumentacji, stosowany, gdy wszystkie inne sposoby zawodzą i nie ma szans na wygranie sporu argumentacją merytoryczną.

Podstawowa zasada: biegły musi być niezależny i obiektywny, żeby sporządzona przez niego opinia była dowodem w sprawie, na którym mógłby się oprzeć sąd (tu: rzecznik dyscyplinarny). Jeśli organ, który ma orzekać, oddala bezpodstawnie uzasadnione zarzuty o braku obiektywności/wiedzy biegłego, to sam przestaje być obiektywny : sam się dyskwalifikuje. W opisanej sprawie nie jest obiektywny ani wskazany przez rzecznika jako biegły, ani sam rzecznik (i jest to oczywiste dla każdego, nawet jeśli nie ma pojęcia o dyscyplinach naukowych, w których specjalizują się wszyscy trzej panowie. Szkoda słów ! Polowanie na czarownice a.d. 2021. A Prezydent RP odznacza Brązowym Krzyżem Zasługi Tomasza Greniucha, hajlującego nacjonalistę, który admiruje głęboko takich faszystów jak zbrodniarz, bandyta i złodziej Leon Degrelle .

To przypomina stary dowcip: W stalinowskiej Rosji aresztowany pyta prokuratora ,,- O co jestem podejrzany?”, ten wskazując przechodniów za oknem mówi: ,,- To są podejrzany, wyście to już skazany”.

Mieszkam daleko od Lublina, nie znam ani jednego ani drugiego księdza, więc użyję starego polskiego powiedzenia zupełnie bezstronnie: wart Pac pałaca , a pałac Paca. Obydwaj panowie profesorowie angażują się politycznie, acz po różnych stronach. Dlatego to nie znoszą siebie !
Dziwią mnie jednak wybory ks. Wierzbickiego: przejawia miłosierdzie dla Margot i Michnika, ale ani trochę dla ks. Bortkiewicza…???

To nie są argumenty ,,ad personam”, ale raczej ,,de persona” ewentualnym polemistą jest rzecznik dyscyplinarny ds. nauczycieli akademickich KUL, a przedmiotem dyskusji są kompetencje osoby powołanej w charakterze biegłego do tej akurat sprawy, a nie opinia, której jeszcze nie ma.
prof. Waldemar Bednaruk