Milczą księża, biskupi, ale milczą też nauczyciele. Ci sami, którzy na co dzień, w szkolnych salach, spotykali się z pokrzywdzonymi przez ks. Andrzej Dymera. Chcemy wiedzieć, czy zrobiono wszystko, by ustrzec młodych ludzi.
Pod listem można się podpisać tutaj
Dotknęła nas zmowa milczenia – a dotyka szczególnie, bo cisza tłumi krzyk i ból ofiar, które od lat zmagają się z traumą. Milczą księża, biskupi, ale milczą też nauczyciele. Ci sami, którzy na co dzień, w szkolnych salach, spotykali się z pokrzywdzonymi przez ks. Andrzej Dymera. Ci sami, którzy go znali i nie widzieli nic niepokojącego, którzy, jak się okazuje, odpierali zarzuty i bronili jego dobrego imienia.
Ks. Andrzej Dymer był cały czas obecny w życiu szczecińskich szkół katolickich. Zdarzało się, że bywał w szkołach i na uroczystościach. I choć młodsi uczniowie prawdopodobnie nie doświadczyli z nim bezpośredniego kontaktu, z pewnością nie ma już osoby, która nie wiedziałaby, kim był i co robił ks. Dymer.
Jako uczniowie, absolwenci, a także osoby związane ze środowiskiem szkół katolickich w Szczecinie, oczekujemy od nauczycieli działania w tej sprawie oraz wsparcia ofiar ks. Dymera w walce o prawdę. Chcemy wiedzieć, czy zrobiono wszystko, by ustrzec młodych ludzi przed tragicznymi przeżyciami. Czy nie ukrywano informacji, które wpłynęłyby na postępowanie w sprawach ks. Dymera. Dlaczego wciąż był on uznawany za przykładnego wychowawcę młodzieży, skoro od lat było wiadomo o jego karygodnych czynach.
Bo czy poza książkową wiedzą nie powinniśmy uczyć młodych ludzi tego, by stawali w obronie najsłabszych, nie patrząc przy tym na swoje interesy i korzyści, które zdobędą, gdy zamilkną?
Być może w gronie pedagogicznym znajdują się osoby, których głos wpłynie na sytuację ofiar. Być może, przerywając milczenie, pomogą pokrzywdzonym. Być może znajdą się osoby, dla których prawda okaże się najważniejsza.
A przecież, drodzy nauczyciele, tyle razy słyszeliśmy wszyscy podczas wspólnych modlitw:
„Szukajcie Prawdy, a Prawda was wyzwoli”.
Przeczytaj także: Niejasna dwuznaczność ks. Dymera
Jako wspólnota nie raz zawodzimy. Mówię o osobie jestem z Krakowa.
Zawiedliśmy uśpieniem czujności.
Zastanawiałam się też co nas biskupi mają w głowach.
Widać biskup ma jedną głowę na co dzień a drugą od święta.
A to się nazywa obłuda.
Mam takie wrażenie, że niejeden duchowny jak i spora część hierarchii głosi Ewangelię i pewnie nie raz się dziwi, że działa. Że my tego słuchamy.
Ot naiwniacy. A to zwykła przyzwoitość w niej zawarta woła.
Może dlatego się dziwią bo jak wejdzie się w wyższe szeregi hierarchii to zauważa się, że od wieków hierarchia jest na bakier z Ewangelią. Układy.
Polecam – mocne.
https://www.facebook.com/ReportazZWycinkowSwiata/
Ale chyba już to wiemy …