Zima 2024, nr 4

Zamów

Ks. Andrzej Dymer odwołany z funkcji dyrektora szczecińskiego Instytutu Medycznego

Od lewej siedzą: ks. Andrzej Dymer i abp Andrzej Dzięga. Uroczyste otwarcie Szpitala Rehabilitacyjnego Świętego Karola Boromeusza w Szczecinie 19 czerwca 2017. Fot. Krzysztof Hadrian / Agencja Gazeta

Abp Andrzej Dzięga podjął tę decyzję przedwczoraj podczas spotkania z mężczyzną wykorzystanym seksualnie przed laty przez ks. Dymera. Toczy się też kościelne dochodzenie w sprawie możliwych zaniedbań samego arcybiskupa.

Jak dowiaduje się „Więź”, wczoraj abp Andrzej Dzięga odwołał ks. Andrzeja Dymera z funkcji dyrektora Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II w Szczecinie. W odpowiedzi na nasze pytanie potwierdził tę informację rzecznik archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej ks. Sławomir Zyga. Na stronie internetowej Instytutu dotychczasowy zastępca dyrektora Marcin Janda od wczoraj przedstawiany jest jako p.o. dyrektora.

Wedle wiarygodnych źródeł „Więzi”, decyzję w tej sprawie abp Dzięga podjął przedwczoraj podczas spotkania z mężczyzną wykorzystanym seksualnie przed laty przez ks. Dymera. Dla arcybiskupa, który jest metropolitą szczecińsko-kamieńskim od 12 lat, było to pierwsze osobiste spotkanie z jakąkolwiek osobą skrzywdzoną przez duchownego, któremu wcześniej powierzył poważne zadania w imieniu archidiecezji. Abp Dzięga zapowiedział przedwczoraj swojemu rozmówcy, że następnego dnia odwoła ks. Dymera z funkcji, jaką ten objął 11 lat temu.  

– Stanowczo przedstawiłem arcybiskupowi dwa oczekiwania: że ks. Dymer nie powinien pełnić żadnych funkcji w imieniu archidiecezji oraz że powinien zostać wydalony z kapłaństwa – mówi „Więzi” rozmówca metropolity szczecińskiego. – Arcybiskup stwierdził, że druga kwestia zależna jest od ostatecznego wyroku w procesie kanonicznym, natomiast kilkakrotnie zapewnił mnie, że nazajutrz odwoła ks. Dymera z funkcji dyrektora Instytutu Medycznego. Dobrze, że dotrzymał danego słowa.

– Podczas rozmowy z abp. Dzięgą kilkakrotnie zadawałem mu też pytanie, dlaczego w ogóle powierzył ks. Dymerowi pełnienie jakichkolwiek funkcji w imieniu archidiecezji, skoro tak dobrze publicznie znane były zarzuty pod jego adresem, potwierdzone wyrokiem pierwszej instancji procesu kanonicznego z 2008 r. Na to ponawiane pytanie odpowiedzi jednak nie otrzymałem – mówi nam rozmówca metropolity szczecińskiego.  

Ks. Andrzej Dymer to negatywny bohater reporterskiego cyklu Zbigniewa Nosowskiego „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie”. Redaktor naczelny kwartalnika „Więź” opisuje w nim ponad ćwierć wieku zmagań o akt kościelnej sprawiedliwości w tej sprawie. Kolejne osoby zgłaszały problem kolejnym biskupom, ale nic z tego nie wynikało.

Kanoniczny rekord świata

O tym, że ks. Dymer wykorzystuje seksualnie małoletnich chłopców, władze archidiecezji szczecińskiej wiedziały już w 1995 roku. Karny proces kanoniczny rozpoczął się jednak dopiero w roku 2004. W kwietniu 2008 r. kościelny trybunał uznał winę ks. Dymera. Treść wyroku przez wiele lat pozostawała poufna, nie znali jej nawet pokrzywdzeni, ujawnił ją dopiero w listopadzie 2020 r. Zbigniew Nosowski. W wyroku mowa jest o uzyskaniu „pewności moralnej co do zasadności oskarżeń ks. Andrzeja Dymera o molestowanie wychowanków Ogniska św. Brata Alberta w Szczecinie w latach 1993–1995”.

Oskarżony złożył apelację od wyroku pierwszej instancji. Werdyktu ostatecznego wciąż nie ma. Od roku 2008 za przebieg procesu drugiej instancji w sprawie ks. Dymera odpowiada – z polecenia Watykanu – archidiecezja gdańska. Jak ujawnił Zbigniew Nosowski, ówczesny metropolita gdański, abp Sławoj Leszek Głódź – pomimo polecenia Stolicy Apostolskiej i kilkakrotnych przypomnień ze strony Kongregacji Nauki Wiary – przez ponad 9 lat nie wydał dekretu nakazującego wszcząć proces sądowy w drugiej instancji. Uczynił to dopiero 31 grudnia 2017 r.

Naczelny „Więzi” pisał: „Wspólnym wysiłkiem dwóch archidiecezji – szczecińskiej i gdańskiej – Polska usiłuje pobić rekord świata w długości trwania postępowania kanonicznego”. Wedle naszych źródeł, w Gdańskim Trybunale Metropolitalnym zakończono postępowanie dowodowe w procesie ks. Dymera. Obecnie powinno trwać przygotowanie wyroku, który będzie już miał charakter ostateczny.

Najpierw powołał, teraz odwołał

Dyrektorem Instytutu Medycznego ks. Dymer został 24 marca 2010 r., niemal dokładnie dwa lata po wyroku pierwszej instancji. Powołał go na to stanowisko abp Dzięga, który rok wcześniej został metropolitą szczecińsko-kamieńskim. Instytut prowadzi w imieniu archidiecezji szpital rehabilitacyjny i trzy domy pomocy społecznej.

Znając historię ks. Dymera, metropolita szczecińsko-kamieński (prawnik kanonista, wieloletni profesor KUL) często publicznie występował wspólnie z duchownym. Sadził z nim drzewka przy prowadzonych inwestycjach, święcił wyremontowane przez niego lokale, wspólnie świętowali z politykami. Remonty pozyskanych budynków i działania prowadzone przez ks. Dymera wielokrotnie były hojnie wspierane dotacjami przyznawanymi przez instytucje rządowe i samorządowe, kontrolowane zarówno przez działaczy Platformy Obywatelskiej, jak i Prawa i Sprawiedliwości.

Rzecznik archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej podkreśla, że od roku 2008 ks. Dymer jest odsunięty od wszelkich zadań duszpasterskich. Jednak Zbigniew Nosowski wykazał, że duchowny przewodniczył m.in. Mszy świętej z udziałem licealistów z okazji 25-lecia Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego, które sam założył. Wielokrotnie występował też publicznie jako nieformalny duszpasterz leśników, przewodnicząc nabożeństwom z różnych okazji. Lasy Państwowe są zaś wśród mecenasów Instytutu Medycznego – według ustaleń Oko.press, w latach 2016–2020 Lasy przekazały Instytutowi w darowiźnie 815 800 zł.

Biskup też ma kłopoty

Jak ujawniliśmy w styczniu br., abp Andrzej Dzięga jest kolejnym polskim biskupem, którego działania są badane na polecenie Stolicy Apostolskiej. Zadanie prowadzenia dochodzenia w jego sprawie otrzymał z Watykanu metropolita lubelski, abp Stanisław Budzik. W tym przypadku chodzi o poważne zaniedbania jeszcze z okresu, gdy obecny metropolita szczecińsko-kamieński był biskupem sandomierskim (2002–2009).

W jednej ze spraw trwa obecnie proces przed sądem w Tarnobrzegu. Tamtejszy proboszcz, ks. Józef G., w latach 2005–2006 molestował seksualnie 12-letniego ministranta. Pokrzywdzony poinformował w 2006 r. o sprawie ówczesnego biskupa sandomierskiego Andrzeja Dzięgę, który jednak nie wszczął kościelnego postępowania. Sprawca został przeniesiony na drugi koniec diecezji, do Ostrowca Świętokrzyskiego, gdzie nadal był proboszczem i uczył religii, również w szkole podstawowej. W 2007 r. ks. Józef G. został mianowany kanonikiem Kapituły Kolegiackiej w Ostrowcu Świętokrzyskim. Dodatkowo w ówczesnej kurii sandomierskiej zaginęło nagranie, które było ważnym dowodem w sprawie.

Według źródeł „Więzi”, do nuncjusza apostolskiego w Polsce wpłynęły ponadto co najmniej trzy inne zawiadomienia o zaniedbaniach metropolity szczecińskiego, dotyczące już jego obecnej diecezji. Wśród zgłoszonych możliwych zaniedbań abp. Dzięgi jest m.in. sprawa ks. Andrzeja Dymera.  

Odwrócenie biegunów dobra i zła

Warto przypomnieć, że wśród pokrzywdzonych przez ks. Dymera jest także osoba z niezwykłą historią życiową. W drugim odcinku cyklu „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie” Zbigniew Nosowski przedstawił historię franciszkanina o. Tarsycjusza Krasuckiego, który jako 17-latek był molestowany przez ks. Dymera w szczecińskim Ognisku św. Brata Alberta. Zeznania zakonnika zostały uznane za wiarygodne przez wszystkie organy wymiaru sprawiedliwości.

Mimo to we wrześniu 2019 r. o. Tarsycjusz został oskarżony przez ks. Dymera o zniesławienie. Adwokat ks. Dymera argumentował w pozwie, że franciszkanin – pisząc o swojej krzywdzie w liście do zakonnego prowincjała i wymieniając nazwisko Dymera – naraził jego klienta „na utratę zaufania potrzebnego do dla stanowiska [błąd w oryginale] dyrektora Instytutu Medycznego Jana Pawła II w Szczecinie, czym działał na jego szkodę”. „Trudno o bardziej przewrotne odwrócenie biegunów dobra i zła. Zakonnik molestowany przed laty przez ks. Dymera jest obecnie oskarżony przez niego o zniesławienie” – komentował redaktor naczelny „Więzi”.

Wesprzyj Więź

Z ojcem Tarsycjuszem nie spotkał się do tej pory żaden z biskupów szczecińskich, choć znają jego nazwisko i jego historię od ponad ćwierć wieku.

Tu dostępne są wszystkie odcinki cyklu Zbigniewa Nosowskiego „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie”. Wkrótce ciąg dalszy

Od dziś w TVN24GO dostępny jest reportaż Sebastiana Wasilewskiego „Najdłuższy proces Kościoła”, poświęcony sprawie ks. Dymera. Jego emisja w TVN24 odbędzie się wkrótce

Zranieni w Kościele

Podziel się

42
10
Wiadomość

Chyba dopiero wymiana takich biskupów jak ten ( a nie jest- niestety- wyjątkiem) da szansę na zmianę w naszym Kościele . Zamykanie oczu, przyzwolenie na takie zło i myślenie, że nie będzie to miało na nic wpływu 🙁

Wymiana biskupów…..
Tylko na jakich?
Wymiana ma sens gdy nowi będą czyści, uczciwi, odważni w słowach i czynach, nie kryjący się za murami pałaców i szybami samochodów, gdy będą umieli poważnie rozmawiać z wiernymi, a nie zbywać ich ogólnikami jak nowy bp kaliski.
Jaka jest szansa, że nowi biskupi, których kandydatury zostaną przepuszczone przez sita polskich i watykańskich układów i koterii będą lepsi?
Kiedy ostatnio mianowano biskupem polskiej diecezji kogoś, kogo można nazwać człowiekiem wybitnym? Nawet o bp Rysiu, z którym wiązałem wiele nadziei myślę dziś ze smutkiem.

U mnie cieszę się, że biskupem pomocniczym został bp. Adrian Galbas- i odbiór po roku bardzo pozytywny. I słowem, i czynem, i sposobem bycia. Zawsze źle działa taki wzór, jaki reprezentował ten nieszczęsny abp. Leszek Głódź.

Dziekuje red. Nosowskiemu za wytrwalosc i zamazaparcie w dazenie do odkrycia prawdy! A bp Dziega byl przesluchiwany kilka dni temu w zwiazku z tuszowaniem przez niego innego ks. pedofila, proboszcza z Ostrowca Sw. Mam wrazenie, ze nawet bp Dziega zaczyna powoli rozumiec, ze mu sie nie oplaca chronic pedofilow, bo sam podzieli los bpa Janiaka…

Podziękowania za wytrwałość w ujawnianiu prawdy dla red.Nosowskiego, i podziękowania dla o.Marcina Mogielskiego oraz Prowincjała Dominikanów w przywracaniu sprawiedliwości, a nam wiary, że są w tym Kościele ludzie dla których warto tu pozostać.

A abp.Dziędze pozostanie na pamiątkę Order Odrodzenia Polski, Polonia Restituta, nadawany za „wybitne osiągnięcia na polu oświaty (…) działalności społecznej, służby państwowej….” dnia 20.XII.2017 przez prezydenta Andrzeja Dudę.

Myslę ze w działaniu Dziegi nie ma krzty szczerości i uczciwości. Wszystkie ostatnie działania podyktowane są zwykłym strachem przed analogiczna sytuacja jaka miała miejsce w Kaliszu. Gdy chodzi o własną skórę nawet korporacyjna lojalnosc traci na znaczeniu. Dokładnie odsłuchałem 3 częściowy ,,tryptyk,, na temat Dymera, po lektorze którego nie wyobrażam sobie aby Dymer i Dzięga mogliby się wywinąć.

Przez osiem lat różne aspekty sprawy były też badane przez prokuraturę i sądy państwowe. Zwroty akcji w państwowym wymiarze sprawiedliwości zasługują na odrębne potraktowanie. Dość powiedzieć, że po dwukrotnym wszczęciu i umorzeniu śledztw prokuratorskich, zażaleniu do sądu przez jednego z pokrzywdzonych, uchyleniu decyzji prokuratury, ponownym przeprowadzeniu postępowania prokuratorskiego, ponownym umorzeniu, złożeniu subsydiarnego aktu oskarżenia do sądu, uniewinnieniu oskarżonego przez sąd rejonowy, złożeniu apelacji, uchyleniu uniewinnienia przez sąd okręgowy, odesłaniu sprawy do ponownego rozpoznania w pierwszej instancji i umorzeniu ze względu na przedawnienie – nadal skończyło się na niczym.
Z jednej strony bowiem sam oskarżony i jego obrońcy słusznie mogą podkreślać, że z punktu widzenia polskiego prawa pozostaje on osobą niewinną. Tak postrzega prawną sytuację kanclerz Kurii Metropolitalnej w Szczecinie, ks. dr Sławomir Zyga. Choć go o tę kwestię nie pytałem, sam do mnie napisał: „W wyniku tych, trwających kilka lat, postępowań ks. Andrzej Dymer został ostatecznie uniewinniony od wszelkich stawianych mu zarzutów. Wyrok w tej sprawie jest prawomocny. Ten stan prawny jest obowiązujący dla wszystkich w zakresie prawa polskiego”.
Ale z drugiej strony osoby przekonane o winie duchownego będą wskazywać, że ostatni wyrok merytoryczny to uchylenie uniewinnienia, zaś sądowe rozstrzygnięcia na korzyść oskarżonego były podejmowane najczęściej ze względu na przedawnienie karalności czynu według prawa państwowego.
———–
Fragment pierwszego artykułu z cyklu „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie”:
https://wiez.pl/2020/11/04/przeczekamy-i-prosimy-o-przeczekanie-odc-1-koscielny-rezerwat-niedostepnosci/

Daleko mi do obrony ks Dymera, jednak nie umiem tez niezauwazyc, ze pierwsze umorzenia i wyroki niewinnosci zapadaly w momencie, gdy o przedawnieniu nie bylo mowy. Tylko ciagle, uparte apelacje i ponowne oskarzenia spowodowaly przeciaganie sprawy, az do przedawnienia. Skad w ogole oskarzyciele mieli pieniadze na tyle rozpraw? Prosze nie zrozumiec mnie źle, bo nie chce stawac w obronie czlowieka ktory zrobil cos zlego dzieciom, ale czy polskie sądy są naprawde aż tak skorumpowane i beznadziejne ze ta sprawa przyjela taki obrot? Jakos nie moge w to uwierzyc.

A tu ma Pan fragmenty wyroku Sądu Okręgowego w Szczecinie z 4 maja 2015 r., uchylającego uniewinnienie. Według wyroku „Sąd I instancji powinien dostrzec, iż zeznania te nie tylko potwierdzają, że Andrzej Dymer jest mężczyzną o orientacji homoseksualnej i że świadkowie ci mieli kontakty seksualne z oskarżonym, ale i to, że do owych kontaktów dochodziło w określonych okolicznościach, a Andrzej Dymer wykorzystywał seksualnie osoby w jakimś stopniu od niego zależne, w tym i podopiecznych prowadzonego przez niego Ogniska Brata Alberta”.
Przytoczone wyżej uzasadnienie decyzji sądu odwoławczego jest w całości miażdżące dla niższej instancji. Można w nim przeczytać m.in.: „Niewątpliwym jest bowiem, że dokonując oceny zgromadzonego materiału dowodowego, Sąd I instancji potraktował wybiórczo materiał dowodowy i uwzględnił jedynie te dowody, które były dla oskarżonego korzystne”. Argumenty na poparcie tej tezy są następnie drobiazgowo prezentowane na kolejnych stronach uzasadnienia. Przypomnieć trzeba, że po tej decyzji Sądu Okręgowego sprawa wróciła do Sądu Rejonowego, ale tam stwierdzono, że właśnie upłynęło przedawnienie karalności czynu, więc sprawy nie rozpatrywano ponownie.
———–
To fragment drugiego artykułu z tego cyklu:
https://wiez.pl/2020/11/21/przeczekamy-i-prosimy-o-przeczekanie-odc-2-jak-z-pokrzywdzonego-zrobic-oskarzonego/

@Szymon Niestety „Katolicki głos w Twoim domu”

https://www.radiomaryja.pl/informacje/wyrok-bez-sadu/

też wprowadził wiele zamętu w sprawie ks.Dymera.
Trudno się dziwić, że księża w różnych parafiach powtarzają takie same tezy,
a starsi, uczciwi, wierzący ludzie, którzy im ufają, spotykają się później z niechęcią młodszych, kiedy biorą w obronę abp. Dzięgę.

Ciekawe jest porównanie daty 28 kwietnia 2008, kiedy zapadł wyrok w procesie kanonicznym (o czym dowiadujemy się dopiero 13 stycznia 2021 z Odc.4 dochodzenia red.Nosowskiego), oraz daty publikacji Radia Maryja 12 marca 2008.

Czyżby artykuł Radia Maryja był próbą mataczenia?
A może był pisany na zmówienie?

Te pytania cisną się na usta, wobec tego że na ostatich uroczystościach w Radiu Maryja 7 grudnia 2020 abp.Dzięga w kontekście bulwersujących
(także dla mnie) protestów Strajku Kobiet mówił

„Powoli się budzą kolejne środowiska. Stawiają pytania. Szukają odpowiedzi.
Chcą uczestniczyć w decyzjach według własnych kompetencji,
a nie tylko wykonywać czyjeś decyzje, nawet jeśli skądinąd słuszne.”

A ja się pytam, jak brzmią te słowa abp.Dzięgi o tym, że ktoś „chce uczestniczyć
w decyzjach według własnych kompetencji, a nie tylko wykonywać czyjeś decyzje” wobec znanej już wtedy biskupowi Dziędze decyzji sądu kościelnego w sprawie ks.Dymera, gdzie możnaby oczekiwać, że biskup będzie brał pod uwagę w swoich decyzjach i działaniach wyrok sądu kościelnego? Czyżby biskup nie liczył się z wyrokami sądu kościelnego?

A najistotniejsze pytanie, jest w tej kwestii: w jaki sposób nauczanie takiego biskupa, który tak postępuje jest wiarygodne w niepodważalnej kwestii obrony życia poczętego? Czy jest jakikolwiek sensowny argument
za tym, aby abp.Dzięga nadal piastował swoje stanowisko, a ks.Dymer nadal pozostał kapłanem?
A jednocześnie Kościół Katolicki nie był doszczętnie skompromitowany?

Nie miejcie złudzeń, abp. Dzięga da mu cichą, -spokojną posadkę. Ks….A.D. nie jest tu jedyny! Byli też inni i to wcześniej! Szczecinscy księża od lat milczą mimo że ci starsi od lat wszystko wiedzą i milczą.