Jesień 2024, nr 3

Zamów

Każda, każdy, każdej, każdemu… Ortodoksja ks. Wierzbickiego

Ks. Alfred Wierzbicki, 2016. Fot. Adam Walanus / adamwalanus.pl

Poręczając w 2020 r. za osobę, której nie znał, profesor KUL stawał ponad ideologiami. Stawał po stronie człowieka. To ortopraksja płynąca z ortodoksji. Z odkrycia, wraz z Wojtyłą, że „każdy bez wyjątku”…

Tekst laudacji wygłoszonej 8 lutego 2021 r., podczas wręczenia ks. Alfredowi Markowi Wierzbickiemu Nagrody Polskiego PEN Clubu im. Pruszyńskich

Zacznę nie od cytatów z mędrców, lecz od mojej prostej, nieuczonej, a głęboko wierzącej starszej sąsiadki, która w ubiegłym roku – gdy akurat często w mediach pojawiały się informacje o sporach wokół ks. prof. Alfreda Wierzbickiego – powiedziała po prostu: „Ale przecież on ratuje Kościół”.

Dlaczego o tym mówię? Bo spośród wielu cech naszego dzisiejszego Laureata, które podziwiam i których mu zazdroszczę, dziś chcę tu podkreślić – korzystając ze swoich dosłownie zrozumianych pięciu minut –zaledwie jedną. On jest po prostu chrześcijaninem, wierzącym księdzem, ortodoksyjnym katolikiem.

Słysząc teraz te słowa, pewnie czcigodny Laureat nieco się wzdrygnął – bo wiem przecież, że on sam jako etyk zainteresowany i teorią, i praktyką ludzkiego działania, woli bardziej podkreślać znaczenie ortopraksji niż ortodoksji. Ale ja chcę – i to wcale nie przewrotnie, lecz szczerze i uczciwie – spojrzeć na to zagadnienie tym razem od drugiej strony.

Ortodoksja to ścieżka o wiele szersza niż się to wielu samozwańczym ortodoksom wydaje. Katolickie rozumienie ortodoksji jest tak szerokie jak duch Ewangelii

Zbigniew Nosowski

Udostępnij tekst

O humanistycznym chrześcijaństwie papieża Franciszka ks. Wierzbicki słusznie stwierdzał, że „kładzie bardziej akcent na ortopraksję niż ortodoksję, co jednak nie znaczy, że prawdy wiary przestają mieć znaczenie”. Wyjaśniał dalej, że jeśli papież zachęca, by rozumieć Kościół jako „szpital polowy”, to nie znaczy, że zapomina o Bogu, wręcz przeciwnie „pragnie ukazać bliskość Boga, którego nie sposób zamknąć w granicach konfesyjnych czy w przestrzeni sakralnej”. Również jego „bezwarunkowa otwartość na uchodźców, wrażliwość na bezdomnych wyrasta z przeżycia prawdy o Bogu ukrytym w każdym człowieku” – pisał o Franciszku profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Rzecz jasna, Franciszek to bynajmniej nie jedyny papież, u którego nasz dzisiejszy Laureat znajduje tę inspirację. Warto zwłaszcza pamiętać, że kierując przez wiele lat Katedrą Etyki KUL, ks. prof. Alfred Marek Wierzbicki był jednym z następców znanego polskiego personalisty, prof. Karola Wojtyły. Ów filozof musiał jednak ostatecznie porzucić katedry akademickie na rzecz katedr Rzymu i całego świata.

Po latach powiedział o swojej pierwszej encyklice, że przywiózł ją do Rzymu z Polski. A to, co w niej przywiózł, było dość wywrotowe. Wcześniej uważano, że to człowiek jest dla Kościoła. Papież Wojtyła odwrócił tę relację, mówiąc, że to Kościół jest dla człowieka. Sięgnął do źródeł Ewangelii: Nie człowiek dla szabatu, lecz szabat dla człowieka… Z doświadczenia wiary w PRL wyciągnął przekonanie, że Bóg to pierwszy „personalista”, który szanuje podmiotowość każdej osoby ludzkiej.

To właśnie głosił papież z Polski, pisząc w „Redemptor hominis”: „człowiek jest drogą Kościoła – drogą, która prowadzi niejako u podstawy tych wszystkich dróg, jakimi Kościół kroczyć powinien, ponieważ człowiek – każdy bez wyjątku – został odkupiony przez Chrystusa, ponieważ z człowiekiem – każdym bez wyjątku – Chrystus jest w jakiś sposób zjednoczony, nawet gdyby człowiek nie zdawał sobie z tego sprawy”.

Mniej istotne jest teraz dla mnie, czy ktoś z Państwa słuchających tych słów wierzy w Chrystusa i odkupienie, albo czy przyjmuje świętość Jana Pawła II. Chcę podkreślić przede wszystkim głęboko humanistyczny wydźwięk tej deklaracji, z tym powtarzanym refrenem: „każdy bez wyjątku”. Tam nie ma drobnej gwiazdki uchylającej powszechną obowiązywalność tej zasady. Papież Wojtyła pisał wprost: „Nie chodzi o człowieka «abstrakcyjnego», ale rzeczywistego, o człowieka «konkretnego», «historycznego». Chodzi o człowieka «każdego»”.

Tę zasadę wcielał w życie prof. Alfred Wierzbicki, poręczając w 2020 r. za osobę, której nie znał. Stawał ponad ideologiami. Stawał po stronie człowieka, a nie po stronie jakiegoś -izmu. To jest właśnie ortopraksja płynąca z ortodoksji. Płynąca z odkrycia, wraz z Wojtyłą, że „każdy bez wyjątku”…

W „Więzi” pisała na ten temat moja koleżanka redakcyjna Katarzyna Jabłońska: „Poręczenie za Margot nie jest skandalem. Byłoby natomiast skandalem, gdyby ks. prof. Wierzbicki – który ujął się za osobą skrzywdzoną, nie podzielając jej poglądów i zachowań – przestał uczyć na katolickim uniwersytecie”. Byłoby to – dodam – skandalem zwłaszcza na katolickim uniwersytecie noszącym imię tego papieża, który 78 razy w przywiezionej z Polski encyklice powtarzał: „każda”, „każdy”, „każdą”, „każdego”.

Byłoby to skandalem również z punktu widzenia rozumienia katolickiej ortodoksji. Ortodoksja to bowiem ścieżka o wiele szersza niż się to wielu samozwańczym ortodoksom wydaje. Katolickie rozumienie ortodoksji jest tak szerokie jak duch Ewangelii. W ramach wspólnoty ortodoksji jest miejsce na krytykę, zadawanie pytań, problematyzowanie, różnorodność opinii, spór, a nawet niezgodę. W błyskotliwej analizie teologicznej prof. Józef Majewski wykazał w portalu Więź.pl, że ks. Wierzbicki to „ani heretyk, ani apostata, ani schizmatyk”. To po prostu prawowierny katolik. Owszem, jest mniej prawoskrętny niż polska przeciętna. Ale prawowierny jest na pewno!

Żaden też z niego lewicowiec. Zbyt jest konserwatywny dla liberałów i zbyt liberalny dla konserwatystów. Jak śpiewała kiedyś Katarzyna Nosowska, z którą więzów rodzinnych bynajmniej nie posiadam, więc wolno mi ją cytować w tej laudacji bez zarzutu kumoterstwa: „Zbyt szczecińska dla Warszawy, a dla Szczecina zbyt warszawska”…

Wesprzyj Więź

Wracam więc do mojej głównej dziś myśli: Alfred Wierzbicki jest po prostu – i chyba przede wszystkim – chrześcijaninem. A że to nas czasem zaskakuje? Może dlatego, że wciąż za mało jest wśród polskich chrześcijan troski o ortopraksję?

Okazuje się zatem, że jednak Wierzbicki miał rację z tą ortopraksją… Powtórzmy więc złotą regułę za jego Mistrzem: „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie!”. Każdej i każdemu!

Przeczytaj też: Czego nie wypowie ambona

Podziel się

10
1
Wiadomość