Przedstawiony przez Karola Chuma opis bolesnego spotkania z kard. Gulbinowiczem był podstawą prowadzonego dochodzenia – potwierdza ks. Piotr Odziemczyk, delegat ds. ochrony dzieci i młodzieży archidiecezji warszawskiej.
6 listopada Nuncjatura Apostolska w Warszawie przekazała w lakonicznym komunikacie, że kard. Henryk Gulbinowicz „w wyniku przeprowadzonego dochodzenia w sprawie oskarżeń” wysuwanych pod jego adresem oraz „po przeanalizowaniu innych zarzutów” dotyczących jego przeszłości: otrzymał zakaz uczestniczenia w jakiejkolwiek celebracji lub spotkaniu publicznym; otrzymał zakaz używania insygniów biskupich; został pozbawiony prawa do nabożeństwa pogrzebowego w katedrze i pochówku w katedrze; miał wpłacić „odpowiednią sumy pieniędzy jako darowizny” na działalność Fundacji św. Józefa. 97-letni hierarcha zmarł 16 listopada.
Jak informuje wrocławska „Gazeta Wyborcza”, Karol Chum (oficjalnie: Przemysław Kowalczyk) – który wiosną 2019 r. publicznie oskarżył byłego metropolitę wrocławskiego o molestowanie i złożył zeznania przed duszpasterzem ds. pomocy ofiarom wykorzystywania seksualnego osób małoletnich archidiecezji wrocławskiej – wysłał list do nuncjusza apostolskiego w Polsce Salvatore’a Pennacchia i prowadzącego dochodzenie kard. Kazimierza Nycza. Chciał wiedzieć, czy Stolica Apostolska uznała go za ofiarę w sprawie kard. Gulbinowicza.
W imieniu kard. Nycza odpowiedział ks. Piotr Odziemczyk, delegat ds. ochrony dzieci i młodzieży archidiecezji warszawskiej, zaznaczając, że jego przełożony był poruszony treścią pisma.
„Dlaczego ks. kard. Gulbinowicz nie odniósł się do całej sprawy i nie powiedział słowa «przepraszam», tego nie wiem. Mogę natomiast potwierdzić, że w ostatnim czasie, nie był w stanie sam tego uczynić. Dlatego uczynił to natychmiast po orzeczeniu Stolicy Apostolskiej ks. Arcybiskup Józef Kupny, w swoim liście skierowanym do wiernych archidiecezji wrocławskiej” – pisze ks. Odziemczyk.
I dodaje: „Jest Pan adresatem tego publicznie wypowiedzianego słowa «przepraszam». Mogę również potwierdzić, że przedstawiony przez Pana opis bolesnego spotkania z ks. kard. Gulbinowiczem był podstawą prowadzonego dochodzenia”.
– Kard. Nycz nadzorował sprawę kard. Gulbinowicza, skoro więc „przepraszam” skierowane do ofiar było skierowane do mnie, to znaczy, że Watykan uznał moje zeznania za prawdziwe. Dla mnie to wprost nazwanie rzeczy po imieniu. Cieszę się, że Kościół pokazuje też w ten sposób, że poczuwa się do odpowiedzialności za zachowanie kard. Gulbinowicza – mówi „Gazecie Wyborczej” Karol Chum.
Przeczytaj też:
Bohater wylany z kąpielą? Publiczny demontaż życiorysu kardynała Gulbinowicza
DJ
Jednak Kościół jest beznadziejnie obciążony monarchicznością. Jeżeli ks.kardynała Nycza list K.Chuma tak bardzo poruszył, powinien sam o tym powiedzieć, a nie przekazywać swoje emocje cudzymi ustami. Zwłaszcza jeśli dotyczy to stawiania zarzutów innym, to powinien stanąć w oko w oko z dziennikarzami/kamerami. To wygląda jak z „Faraona” Bolesława Prusa, gdy obok władcy stał sekretarz który powtarzał jego słowa do obecnego kilkanaście metrów przed nim wodza, a jego odpowiedź faraonowi (mniej więcej tak: „Sekretarzu, zapytaj dostojego Nitagera …”; „Dostojny Nitagerze, pan nasz, władca dwóch światów, oby żył wiecznie , kazał zapytać ciebie, czy …”, a odpowiedź w drugą stronę miała być przekazana w taki sam sposób).
Na marginesie zapytam, a co młody chłopak wiedział o relacjach ks.Kard.Gulbinowicza z SB? Bo nuncjatura informowała o dwóch przyczynach nałożenia sankcji (cytat z komunikatu: „W wyniku przeprowadzonego dochodzenia w sprawie oskarżeń oraz po przeanalizowaniu innych zarzutów dotyczących przeszłości kardynała …”). L’Osservatore Romano oraz Radio Watykańskie informowały że były to akty homoseksualne oraz relacje z SB. Innymi słowy, dalej nie mamy pełnego wyjaśnienia, bo nie K.Chum był źródłem drugiego rodzaju zarzutów. Co do pierwszego, nie znam jego zeznań, ale niepewność budzi fakt, iż zgłoszono tylko jedno takie oskarżenie oparte na słowie (oczywiście, o inne dowody trudno).