Trudno będzie uniknąć tego, czego politycy prawicowi bardzo uniknąć by chcieli, czyli referendum aborcyjnego – mówi Paweł Kowal w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Rozmowa Pawła Wrońskiego z prof. Pawłem Kowalem, posłem Koalicji Obywatelskiej, historykiem i publicystą, ukazała się 30 listopada w „Gazecie Wyborczej”. Dotyczy obecnej sytuacji społeczno-politycznej w Polsce.
Na pytanie o to, jak postrzega w ostatnim czasie Prawo i Sprawiedliwość, swoją dawną formację, Kowal odpowiada: „Oni nie mają żadnej nowej idei. Takiej, która byłaby w stanie porwać albo choćby zainteresować ludzi. Nie są w stanie pozyskiwać nowych zwolenników. W środku trwa konflikt, którego nie udało się zażegnać w czasie tak zwanej rekonstrukcji rządu. Za chwilę zacznie się typowy problem partii władzy. Część jej zwolenników, którzy poszli tam dla pieniędzy lub innych korzyści materialnych, zacznie zastanawiać się, czy i do kiedy ta inwestycja jest opłacalna”.
Zdaniem polityka obecne coraz brutalniejsze pacyfikowanie protestów, które wybuchy po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, to „pokaz bezsiły”. „Gdyby przywódczynie protestów nie radykalizowały przekazu na wczesnym etapie, to jedna trzecia narodu już stałaby u ich boku. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego było tylko sygnałem, tylko iskrą, która podpaliła lont. Ludzie, którzy wyszli potem na ulicę, mieli po prostu dość PiS. Gdyby protest był traktowany jako walka o «nową Polskę», to wsparcie narastałoby geometrycznie” – ocenia.
Zaznacza też, że Kościół – „kluczowa przez lata siła stabilizacyjna i moderująca sytuację w Polsce” – wpadł „całkowicie w objęcia rządzącej partii”. Wywołanie przez władzę w ostatnich tygodniach wojny o aborcję to jego zdaniem „skutek pewnych konsultacji z gronem starszych biskupów stojących bliżej władzy, a zbliżających się do końca kadencji”. „Prezes uznał, że jest okazja do rozwiązania wieloletniego problemu, natomiast obie strony nie zdawały sobie sprawy ze skali protestów i dalszych strategicznych skutków wysadzenia w powietrze «kompromisu aborcyjnego». Bo to w gruncie rzeczy oznacza absolutną zmianę relacji Kościół – centroprawica” – mówi.
Wysadzenie w powietrze „kompromisu aborcyjnego” oznacza absolutną zmianę relacji Kościół-centroprawica
„Nadchodzi czas na partie antyklerykalne, nawet na prawicy. W efekcie tego, co się stało, trudno będzie uniknąć tego, czego politycy prawicowi bardzo uniknąć by chcieli – referendum aborcyjnego. W te polityczne szachy wygra ten, kto pierwszy sformułuje akceptowalne pytania referendalne i włączy to w swój program polityczny. Komu pierwszemu się to wiarygodnie uda, ten zwycięży” – podkreśla Kowal.
Zwraca też uwagę, że „wielką zmianę w mentalność i obyczajowość katolicką wprowadził COVID. Wiele osób po raz pierwszy fizycznie nie poszło na mszę w niedzielę. Ludzie po prostu byli przyzwyczajeni do tego, że w niedzielę muszą być na mszy. Okazało się jednak w ich percepcji, że można być dobrym katolikiem poza budynkiem kościoła”. Do obecnego spadku zaufania do Kościoła przyczyniły się również, jak dodaje polityk, „skandale obyczajowe i pedofilskie, które uderzają niestety także w porządnych księży”.
„Czekają nas ogromne przemiany, ale w całym polskim systemie politycznym i partyjnym trzeba już myśleć o nowym centrum i «prawicy od nowa». Takiej prawicy, która będzie odpowiadała rzeczywistości. Jest takie myślenie – doczekamy 2023 roku, Prawo i Sprawiedliwość dostanie 25-26 procent głosów i skończy się «czarna noc» PiS. Nic bardziej błędnego. Zachodzą ogromne zmiany świadomościowe, demograficzne, a co najważniejsze, PiS w dużej części przemodelował kształt polskiego państwa. (…) Tymczasem część obecnych polityków opozycji chciałaby się bardzo poruszać w ramach wyznaczonych dotychczasowymi zasadami”.
Przeczytaj też: O Rzecz bardziej Pospolitą
DJ