Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Bp Czaja: Trzeba zrozumieć protestujących

Bp Andrzej Czaja. Wałbrzych, czerwiec 2019 r. Fot. Episkopat.pl

Ich oburzenie nie jest bez pewnych racji – przyznaje biskup opolski Andrzej Czaja.

Protesty, które wybuchły w Polsce po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, komentuje na łamach diecezjalnego radia Doxa biskup Andrzej Czaja.

Jak zauważa opolski ordynariusz, „to, co się w tej chwili dzieje, jest pochodną procesu, który trwa już od paru lat, procesu polaryzacji w naszym społeczeństwie na różnych poziomach. Orzeczenie Trybunału to była iskra zapalająca coś, co już kipiało”.

Jego zdaniem między innymi z powodu pandemii i przymusowej izolacji obniżyła się w społeczeństwie „odporność psychiczna”, brakuje nam także „dystansu do wielu problemów, zdolnego osądu i otwarcia”. To znamienne, że w czasie, gdy papież pisze encyklikę o braterstwie, my w Polsce postępujemy dokładnie odwrotnie – uważa bp Czaja. – Przerzucamy piłeczkę ze środowiska na środowisko i mówimy: „To tamci, nie my”. Wszyscy jesteśmy owładnięci dziwną gorączką stawiania na swoim, nieprzejednania, braku otwartości, wysłuchania innego człowieka, innego stanowiska. To, że ktoś ma inne myślenie, inny światopogląd, to nie znaczy, że on nie ma prawa do elementarnego szacunku. Tej świadomości bardzo nam brakuje – podkreśla.

A jaka jest w tym rola i sytuacja Kościoła? – Po 1989 roku byliśmy w euforii i nie zadbaliśmy o podstawową kwestię dla życia Kościoła: mocną pracę organiczną, pracę formacyjną. Niosła nas euforia, odbywały się pielgrzymki papieskie, którymi się motywowaliśmy i cieszyliśmy się słowami papieża (nie wszystkimi zresztą). Zabrakło jednak pracy u podstaw Kościoła i to niestety teraz gorzko owocuje – zaznacza biskup.

– Coś pękło w trójkącie współpracy: szkoła, Kościół, rodzice. W warunkach socjalistycznych młody człowiek formowany był w salce katechetycznej, rodzice byli wierzący i wszystkim zależało na dobru tego człowieka. W sytuacji, gdy lekcja religii weszła do szkoły, my jako Kościół mieliśmy i mamy utrudnione wiązanie młodego człowieka z Kościołem i formowanie wiary. Wiedza to jeszcze nie wiara – dodaje.

Wesprzyj Więź

Opolski ordynariusz przyznaje, że w Polsce, jeżeli „dochodzi do dramatu aborcji, obwinia się kobietę”, a „mężczyzna jest dziwnie usprawiedliwiony”. Zdaniem hierarchy kobiety mogą teraz pomyśleć: „Nie dość, że ciągle jesteśmy z problemem same, to teraz chcą nas jeszcze skazać, a my nie mamy wyjścia i głosu”. – Trzeba zrozumieć i posłuchać protestujących. To wszystko nie stało się nagle i nie jest bez pewnych racji, które za tym stoją – zwraca uwagę biskup. – Ta wrzawa po tym, jak zmieniono ustawodawstwo państwowe, jest spowodowana tym, że problem dźwigają na swoich ramionach kobiety – mówi. I przyznaje, że ludzkim dramatów nie rozwiąże się samym tylko ustawodawstwem.

Jak zwraca uwagę bp Czaja, problemem w polskim chrześcijaństwie jest napięcie między obroną prawdy, a miłością do każdego człowieka. – Jest prawda, do której mamy dorastać, ale z drugiej strony, jak ktoś upadł, to my nie mamy go skazywać, a podnosić. I tu jest pewien mentalny mankament w naszym chrześcijaństwie, bo my tego nie widzimy i mamy skrajności – zaznacza hierarcha.

DJ

Podziel się

Wiadomość