Przed Bidenem i Harris trudne zadanie – Ameryka musi wrócić do fundamentalnych wartości i zasad, które ojczyznę Waszyngtona i Lincolna uczyniły atrakcyjną i silną.
Eksperyment z prezydenturą Donalda Trumpa przeszedł do historii. Pensylwania pokazała 7 listopada, że Stany Zjednoczone nie są skazane na heglowską dialektykę dziejów, przebiegającą w kierunku od postmodernistycznej demokracji liberalnej do postmodernistycznej postpolitycznej demokracji nieliberalnej.
Mamy drugiego w historii Stanów Zjednoczonych prezydenta elekta, będącego członkiem Kościoła rzymskokatolickiego. Pewnie jednak gazety za Oceanem nie będą już pytać, jak działo się to na przełomie lat 1960/61, po wyborze Johna F. Kennedy’ego, „czy Ameryką będzie rządzić papież?”.
Władzę obejmie „mąż jednej żony”, człowiek, którego los i cierpienie nie oszczędzały przez dekady – o czym przypomina ciekawa autobiografia przyszłego 46. POTUS-a „Obiecaj mi tato. Rok pełen nadziei, przeszkód i wyzwań” (Wydawnictwo Media Rodzina, 2019, tłum. K. Puławski).
7 listopada zobaczyliśmy, że Stany Zjednoczone nie są skazane na heglowską dialektykę dziejów, przebiegającą w kierunku od postmodernistycznej demokracji liberalnej do postmodernistycznej postpolitycznej demokracji nieliberalnej
Prezydentem będzie nestor polityki amerykańskiej, pamiętający jeszcze pogrzeb Edvarda Kardelja, drugiego w hierarchii po marszałku Josipie Broz Tito przywódcy Jugosławii w 1979 r., gdzie spotkał się z Tito jako przedstawiciel delegacji Senatu USA.
Senator ze stanu Delaware, który przez kilka dekad dojeżdżał na posiedzenia izby wyższej amerykańskiego parlamentu pociągiem.
Zwolennik wyższych podatków dla najbogatszych. Konsekwentny krytyk współczesnych dyktatorów, otwarty na programy pomocy dla najuboższych i migrantów oraz zieloną gospodarkę. Polityk wciąż wierzący w rolę systemu ONZ i współpracy międzynarodowej.
Przed nim – jak również przed wiceprezydentką elektką Kamalą Harris – trudne zadanie: Ameryka musi wrócić do fundamentalnych wartości i zasad, które ojczyznę Waszyngtona i Lincolna uczyniły atrakcyjną i silną.
Hasło „Make America Great Again” wciąż pozostaje aktualne, choć trzeba będzie je uzupełnić o słowo „united”.
Tekst opublikowany pierwotnie na Facebooku
Przeczytaj także:
Trump pokonał Arystotelesa
Sylwetka Kamali Harris
Poproszę coś o katolicyzmie w działaniu prezydenta elekta.
Dołączam do prośby.
Artykuł jest ponurym żartem. Joe Biden wygląda na wyznawcę bezobjawowego. Pani vice Harris jest szaloną zwolenniczką aborcji i rugowania chrześcijan z życia publicznego, jeśli tylko wyznawana wiara ma jakiekolwiek przełożenie na ich poglądy i działania. Jeśli więc coś jest eksperymentem, to właśnie rządu progresywnej lewicy, który nieustannie testuje wytrzymałość społeczeństw do akceptacji swoich szaleństw.