Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Młyny przemieliły… Kard. Gulbinowicz nie zostanie pochowany w katedrze

Kard. Henryk Gulbinowicz podczas święceń biskupich i ingresu abp. Tadeusza Wojdy. Białystok, 10 czerwca 2017. Fot. Janusz Blank / Archidiecezja Białostocka

Kościelne młyny najwyraźniej nie tylko przyspieszają, ale i stosują coraz cięższe żarna.

Bomba jednak wybuchła. Od prawie dwóch lat spodziewano się, że oskarżenia podnoszone pod adresem byłego metropolity wrocławskiego kard. Henryka Gulbinowicza w związku z ujawnianymi przypadkami ukrywania przestępstw księży pedofilów znajdą finał w postaci jakiegoś rozstrzygnięcia w sprawie.

Po wejściu w życie motu proprio papieża Franciszka „Vos estis lux mundi” – a tym bardziej po krążących informacjach, że postępowanie w sprawie zostało zlecone metropolicie warszawskiemu, kard. Kazimierzowi Nyczowi – stało się jasne, że sprawa jest poważna i nie zostanie zamieciona pod dywan.

Od czasu pojawienia się na początku października br. informacji o podobno wstrzymanej publikacji komunikatu w sprawie kard. Gulbinowicza – tak, aby szokująca wiadomość nie zdominowała odbywających się wówczas w Łodzi i Pabianicach obrad Konferencji Episkopatu Polski – pojawiały się natomiast domysły, że być może decyzje Stolicy Apostolskiej odnośnie byłego metropolity wrocławskiego w ogóle nie zostaną podane do publicznej wiadomości. Argumentem za tym miałby być zły stan zdrowia sędziwego kardynała, który 17 października skończył 97 lat.

Sankcje głównie symboliczne

A jednak… Dziś w samo południe Nuncjatura Apostolska opublikowała „Komunikat dotyczący kard. Henryka Gulbinowicza”. Decyzje są poważne, na pierwszy rzut oka nawet radykalne: pozbawienie prawa do nabożeństwa pogrzebowego i pochówku w katedrze (taki przywilej przysługiwał kardynałowi jako byłemu arcybiskupowi wrocławskiemu na mocy kan. 1178 i 1242 Kodeksu prawa kanonicznego) oraz nakaz wpłacenia „odpowiedniej sumy pieniędzy” tytułem darowizny na powołaną przez KEP Fundację Św. Józefa, której zadaniem jest wspieranie działań Kościoła na rzecz ofiar nadużyć seksualnych, pomocy psychologicznej oraz prewencji kształcenia osób odpowiedzialnych za ochronę nieletnich.

Nałożono na kardynała również dwie sankcje, które – wobec jego stanu zdrowia – mają znaczenie raczej symboliczne: zakaz używania insygniów biskupich i zakaz uczestniczenia w jakiejkolwiek celebracji lub spotkaniu publicznym. Były metropolita wrocławski od dawna nie uczestniczy już ani w uroczystościach liturgicznych, ani w innych spotkaniach publicznych, a od pewnego czasu pozostaje pod stałą opieką w Domu Księży Emerytów. Jedynym zatem chyba wypadkiem, w którym zakaz użycia insygniów biskupich znajdzie zastosowanie, będą uroczystości pogrzebowe kardynała, podczas których na jego trumnie nie znajdzie się biskupia mitra.

„Inne zarzuty”?

Komunikat nuncjatury jest, jak zwykle, bardzo lakoniczny i pozbawiony wyjaśnień. Przede wszystkim daje jednak do myślenia sformułowanie o podjęciu przez Stolicę Apostolską decyzji dyscyplinarnych co do kardynała „w wyniku przeprowadzonego dochodzenia w sprawie oskarżeń wysuwanych” pod jego adresem, ale także „po przeanalizowaniu innych zarzutów dotyczących przeszłości kardynała”. Znowu pozostają nam tylko domysły, jednak użycie w jednym komunikacie obydwu tych sformułowań z pewnością nie jest przypadkowe.

Wiadomo o wysuwanych pod adresem kard. Henryka Gulbinowicza w ostatnich latach oskarżeniach zarówno dotyczących chronienia księży pedofilów (poczynając chyba od znanego przypadku byłego księdza Pawła Kani, w którego sprawie kardynał podpisał nawet poręczenie), jak i o zarzutach bezpośredniego molestowania. Na tym tle pojawiły się jednak także relacje o pewnych „nieprawidłowościach” datujących się jeszcze z czasów białostockich.

Jedynym chyba wypadkiem, w którym zakaz użycia insygniów biskupich znajdzie zastosowanie, będą uroczystości pogrzebowe kardynała

Osobny zakres to informacje kładące się cieniem na legendę Henryka Gulbinowicza jako opoki opozycji w latach osiemdziesiątych, a dotyczące jego (rzekomej?) współpracy ze służbami PRL. Czy i których sfer życia i działalności hierarchy dotyczyły „inne zarzuty” z jego przeszłości? Prawdopodobnie nie dowiemy się tego prędko, o ile dowiemy się w ogóle.

Wskazówką, że chodzi jednak raczej o czyny ze sfery moralności, stanowi nakaz uczynienia darowizny na rzecz Fundacji Św. Józefa. Warto przy tym dostrzec, że wskazanie właśnie tej instytucji jako adresatki zadośćuczynienia pieniężnego stanowi wyraz uznania Stolicy Apostolskiej dla tej inicjatywy. To ważne, gdyż tak niedawno jeszcze przedstawiał ją w złym świetle zdymisjonowany biskup kaliski Edward Janiak. Pośrednio jest to również aprobata dla wysiłków podejmowanych przez abp. Wojciecha Polaka, prymasa Polski, jako delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży oraz przez zarząd FŚJ na rzecz ofiar przestępstw seksualnych popełnionych przez duchownych.

Upadek legendy

W komunikacie nuncjatury sankcje nazwane są „decyzjami dyscyplinarnymi”. Najbardziej widoczną publicznie z podjętych decyzji będzie pozbawienie prawa do nabożeństwa żałobnego i pochówku w katedrze. Stolica Apostolska nie zdecydowała się na sankcje bardziej radykalne, dotyczące wykonywania władzy święceń czy godności biskupiej sensu stricto. Nie oznacza to, że dalsze decyzje – choćby podjęte przez samego papieża w odniesieniu do godności kardynalskiej Gulbinowicza – nie mogą jeszcze nastąpić, jednak można też przypuszczać, że zastosowane środki uznano za proporcjonalne do wyników przeprowadzonego postępowania.

W Polsce postepowanie w sprawie kard. Gulbinowicza prowadził metropolita warszawski, kard. Kazimierz Nycz – hierarcha rozważny, wyważony, nieskłonny do pochopnych opinii czy radykalizmu. Oznacza to, że musiał zebrać materiały na tyle obciążające, iż zdecydował się na sformułowanie i przekazanie do Stolicy Apostolskiej wniosków uzasadniających nałożenie i upublicznienie sankcji wobec stojącego u schyłku życia sędziwego kardynała. Z pewnością jednak kard. Nycz potrafił „oddzielić ziarno od plew”, czyli wyeliminować pojawiające się również w przestrzenni publicznej krzywdzące i niewiarygodne pomówienia, graniczące z podejmowanymi przez niektórych próbami wykorzystania smutnych faktów z przeszłości byłego arcybiskupa Wrocławia do zwiększenia osobistej popularności.

Których sfer życia i działalności hierarchy dotyczyły „inne zarzuty” z jego przeszłości? Prawdopodobnie nie dowiemy się tego prędko, o ile dowiemy się w ogóle

Kardynał Henryk Gulbinowicz to we Wrocławiu postać legendarna. Trudno mówić o nim tylko jako o osobie. Jest fantastyczną i lubianą osobowością, dotąd ważną i szanowaną. Wiele czasu będzie musiało upłynąć, by udało się uporządkować dotychczasową wizję jego postaci, osobiste doświadczenia wielu osób – obcowania z hierarchą zasłużonym, mądrym, rozważnym, ale też otwartym, ciepłym, uśmiechniętym i pomocnym w wielu sprawach – w konfrontacji z najnowszą wiedzą o jego postępowaniu w ciągu ostatnich 15 czy 45 lat.

Nie bez powodu wymieniam te dwie cezury czasowe, odnoszące się niejako do zarzutów dotyczących sfery moralnej i politycznej. Nie będzie to łatwa sprawa. O ile trudno dyskutować i relatywizować przewinienia dotyczące sfery moralnej, o tyle w sferze politycznej będzie ważne, by ustrzec się pochopnych ocen i radykalizmów dyktowanych brakiem doświadczenia funkcjonowania w tamtych czasach.

„Sprawiedliwy kiedyś to zważy i osądzi”

Na wieść o dzisiejszych decyzjach Stolicy Apostolskiej stan odczuć wielu osób i stopień skomplikowania sytuacji trafnie ujął poproszony przeze mnie o wypowiedź działacz podziemia solidarnościowego, polityk i samorządowiec, Stanisław Huskowski, który przyznał, że decyzje te bardzo go zasmuciły, wręcz zszokowały. – Ksiądz Kardynał Gulbinowicz jest dla mnie kimś naprawdę wielkim. Oczywiście przyjmuję ją do wiadomości i mógłbym filozoficznie powiedzieć, że odkrywanie mrocznej strony niejednej duszy mogłoby nas zaskoczyć – mówi.

Huskowski nawiązuje też do najbardziej znanego wątku wspierania przez Gulbinowicza podziemnej „Solidarności”: – Pamiętam, kiedy na początku grudnia 1981 roku poprosiłem go o przyjęcie i przechowanie 80 mln zł związkowych pieniędzy. Prosiłem biskupa, pamiętającego przecież wkroczenie Armii Czerwonej do Polski w 1939 roku, represje, wyroki, wywózki, a potem mroczne lata stalinizmu, morderstwa księży, tortury i proces biskupa Kaczmarka. On bez najmniejszego wahania się zgodził! Przecież zdawał sobie sprawę z ryzyka. Zgodził się przyjąć i ukryć ogromną sumę pieniędzy „Solidarności” przed spodziewanym atakiem komunistycznego państwa i stanem wojennym, by finansować z nich antykomunistyczne podziemie! Wielki Bohater, Biskup, Człowiek! Niestety, jak się okazuje, z poważną rysą. Sprawiedliwy kiedyś to zważy i osądzi.

Wiele osób zadaje dziś także pytanie, czy sankcje Stolicy Apostolskiej wpłyną na decyzje władz państwowych. Henryk Gulbinowicz jest kawalerem wielu wysokich odznaczeń, w tym nadanego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Orderu Orła Białego. Znany jest przypadek pozbawienia duchownego – byłego wykładowcy KUL – Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski na wniosek ofiary jego pedofilskich działań. Czy w sprawie kardynała Gulbinowicza nastąpią i takie konsekwencje?

Nie ma taryfy ulgowej

Wesprzyj Więź

Ostrożną nadzieję na przyszłość wydaje się budzić natomiast wydane w związku ze sprawą oświadczenie Archidiecezji Wrocławskiej, wyrażające ból z powodu pokazania, „iż w przeszłości pewne osoby zostały poważnie skrzywdzone przez duchownego, który przewodził naszej diecezji. Tym ludziom należy się słowo: «przepraszam» i im ten wyrok się należał. Wyrażamy szacunek wobec nich i deklarujemy gotowość wsparcia i pomocy. Surowość sankcji, zastosowanych wobec księdza kardynała, wskazuje, że dochodzenie potwierdziło prawdziwość zarzutów stawianych księdzu kardynałowi w przestrzeni publicznej. Fakt, iż sprawa została podjęta, wyjaśniona i doprowadzona do końca potwierdza, że w Kościele nie ma jakiejkolwiek taryfy ulgowej dla tego rodzaju przestępstw oraz że nigdy nie będzie zgody na ich tolerowanie”.

To dobrze, że na dziś i na przyszłość stanowisko Kościoła wrocławskiego jest tak jasne, zdecydowane i zgodne z linią i przepisami papieża Franciszka, ale przede wszystkim z nakazami wiary i moralności chrześcijańskiej. Jak jednak w sumieniu poradzą sobie wszyscy ci, którzy o wszystkich tych sprawach przez lata i dziesięciolecia „wiedzieli, ale nie powiedzieli” – pozostanie to ich tajemnicą. Choć być może nie wszystkich – wszak w toku są choćby postępowania w sprawach blisko związanych z kard. Gulbinowiczem biskupów Głódzia i Janiaka.

Czekamy zatem na kolejne efekty mielenia kościelnych młynów, które najwyraźniej nie tylko przyspieszają, ale i stosują coraz cięższe żarna…

Zranieni w Kościele

Podziel się

Wiadomość

to teraz należy powtórzyć pytanie o działki pana premiera, bądź jego żony. Zostały one sprzedane po wyjątkowo niskiej cenie (ze szkodą dla diecezji. Ale może dotacje rządowe wyrównały rachunki w kasie archidiecezji, a małżeństwo M, już prywatnie zarobiło na tej transakcji), dzięki przyjacielowi rodziny bs. Gulbinowiczowi.

ale o wiele więcej jest marnych chrześcijan świeckich – dających masowe antyświadectwo: np. życie bez ślubu, rozwiązłość, złodziejstwo; naprawy nieustannej wymaga cały Kościół – i duchowni i świeccy, pamiętajmy. Łatwo potępiać innych zapominając o swoich grzechach.

Myśle, ze działania pedofilskie osoby tak eksponowanej w Kościele są wiele znacznie poważniejsze niż to co piszesz.. życie bez ślubu, złodziejstwo itp. Nie ma nawet porównania. Nie mówiąc o tym ile osób odwróciło się od Kościoła przez takie czyny. .. a osoba ta powinna świecić przykładem.

@Bonifacy
Za wykorzystywanie seksualne kleryków oraz za krycie pedofilów jeśli chodzi o ścisłość

Póki co nie zgłosiło się więcej poszkodowanych ale nic zamkniętego.

Bazyli, domyślam się, że stosując relatywizację, chcesz umniejszyć winę przestępcy seksualnego – pana Gulbinowicza. Postawił on jednak poprzeczkę tak wysoko, że jakakolwiek próba rozmycia jego odpowiedzialności wygląda jak słaby żart wujka Romka po flaszce wypitej z okazji Wielkanocy. Niestety.

@bazyli
„ale o wiele więcej jest marnych chrześcijan świeckich – dających masowe antyświadectwo”

To jest pewne pomieszanie pojęć. Biskup jako „pasterz” Kościoła ma być przykładem, ma prowadzić swoją „trzódkę” w duchu Ewangelii przybliżając ich do Jezusa i do zbawienia, zarówno słowem jak i przykładem !

Świecki, nikogo nie prowadzi (poza swoją rodziną i bliskimi znajomymi), jego złe postepowanie nie wpływa gorsząco równocześnie w tym samym momencie na setki tysięcy osób !
Poza tym źle prowadzący się świecki nie domaga się aby jego sąsiedzi przychodzili do niego spowiadać się z swoich grzechów oraz nie grzmi na klatce schodowej ze swoimi pouczeniami jak to się inni sąsiedzi źle prowadzą !
Gdyby tak robił to obawiam się że szybko sąsiedzi wezwali by pomoc ze szpitala dla obłąkanych !

@irekj
Nie zapominam, nie obawiaj się. Zajmij się swoimi grzechami !

Tylko jest pewna różnica – ja nie pouczam sąsiadów jak mają się prowadzić moralnie, nie nakazuję innym spowiadać się u mnie ze swoich grzechów, nie głoszę kazań przed blokiem napominając niemoralnie prowadzących się sąsiadów do opamiętania ! Jestem prywatnym, świeckim grzesznikiem. Nikogo nie pouczam jak biskup !

Takie moralnie rozmywanie jest na zasadzie – Co z tego że kardynał się źle prowadził, był aktywny seksualnie w relacjach homoseksualnych, mimo że przysięgał celibat, co z tego że grzmiał że LGBT to zło a sam był LGBT, co z tego że współpracował ze służbami, co z tego że molestował skoro… wujek Zenek też miał babę na boku !

Jeśli nie widzisz różnicy między kardynałem Kościoła Katolickiego a wujkiem Zenkiem to nie ma podstaw do dyskusji.

@Marek: zna. Jednak w świetle komunikatu Nuncjatury uznał, że kary dotyczą raczej sfery moralnej, i to związanej z kryciem pedofilii i ew. osobistymi przewinami z tej sfery, niż politycznej. Poczeka tez na książkę, wtedy obraz będzie pełniejszy.

Szczęść Boże.
Nie nam osądzać.!
Należy modlić się za zdegradowanego kardynała..
Kto z nas jest bez winy, niech rzuci kamieniem.
Mimo naszych słabości, lęków trwajmy w naszej wierze i na modlitwie.

Gdyby władze państwowe PRL przez funkcjonariuszy SB nie kryły takich przestępców przez zmuszanie ich do wspólpracy TW to dzisiaj nie byłoby tylu pokrzywdzonych. To aparat państwowy wspomagał ZAMIAST karać ten przestępczy proceder.