Zima 2024, nr 4

Zamów

Nie stawiajmy Bogu granic

Fot. Mazur/cbcew.org.uk

W osobistej religijności nierzadko brakuje nam głębokiego wglądu w siebie, zaufania do własnego rozumu i intelektu.

Homilia wygłoszona w niedzielę, 16 sierpnia 2020 r., w kościele pw. NMP z Góry Karmel w Dąbkach. Tytuł i śródtytuły od redakcji

Jak ogromna musiała być determinacja kobiety i matki – określanej przez ewangelistów jako Kananejka (por. Mt 15, 21-28), według niektórych tłumaczeń Syrofenicjanka lub Greczynka, czyli obca, nie-Żydówka – która przekroczyła silne ówczesne granice narodowościowe, polityczne, religijne, kulturowe i zbliżyła się do wielkiego nauczyciela, Żyda Jeszuy. Kananejka decyduje się na ten krok, bo zdaje sobie sprawę, że to, czy Bóg kogoś wybrał, czy też nie, pozostaje poza ludzkimi sposobami rozumienia.

Obrona wizerunku

Tam, gdzie są granice, zawsze znajdą się i ci, którzy ich pilnują. Uczniowie Jezusa niejako monitorują swojego nauczyciela. „Odpraw ją, bo krzyczy – zdają się mówić. – Ta kobieta, innej narodowości, nieczysta, nieznana nam, przychodzi i woła. Robi nam publiczny wstyd!”. Powiedzielibyśmy – dbają o jego PR, o Jego wizerunek religijny. Przecież apostołowie pokładają w Jezusie nadzieje na to, że jest on Mesjaszem, mają określone wyobrażenia na ten temat, pilnują zatem swojego obrazu Nauczyciela.

„Nie ma wiary bez pytań”
Damian Jankowski, ks. Andrzej Pęcherzewski, „Nie ma wiary bez pytań”, Wydawnictwo Więź, Warszawa 2020

W pierwszym odezwaniu do spotkanej kobiety Jezus wydaje się zgadzać z uczniami. Przeczytałem komentarz do dzisiejszej ewangelii autorstwa Josepha Shulana, Żyda, Hebrajczyka, chrześcijanina. Sparafrazował on słowa Jezusa do kobiety, ukazując pewien subtelny, niemal humorystyczny, rys tej sceny. „Jezus mówi: jestem synem Dawida, pasterza, który był królem Izraela. Zostałem zatem posłany, żeby znaleźć moje zaginione owce, a nie posłany do Ciebie. Dziwię się więc, że mnie rozpoznałaś”. Pamiętajmy, że Ewangelia wg św. Mateusza, w której znajduje się scena spotkania z Kananejką, jest tekstem wczesnego, pierwotnego Kościoła, składającego się głównie z Żydów, Hebrajczyków. I taka pozostaje też teologia tej Ewangelii. Posługa Jeszuy była skierowana tylko do Ludu Wybranego. Dopiero gdy został dany Duch Święty, Dobra Nowina miała dotrzeć i do nie-Żydów, a nawet na krańce ziemi.

My sami wciąż w różny sposób, na poziomie religijnym, politycznym, obyczajowym, wciąż doświadczamy granic i ograniczeń, także między chrześcijanami i wewnątrz wspólnoty Kościoła.

Największy lęk

Nie znamy rodzaju choroby dręczącej córkę Kananejki, w Ewangelii wg św. Marka doczytamy, że był to jakiś „demon nieczysty”. Wiemy tylko, że coś się z tą dorastającą dziewczyną działo i to coś zmobilizowało do działania wszystkie siły jej matki. Rozumiemy ją dobrze, wszyscy przecież boimy się najbardziej cierpień naszych dzieci, boimy się o nasze dzieci.

Wesprzyj Więź

Kananejka w rozmowie z Jezusem angażuje całą swoją mądrość, całą swoją inteligencję i nie zgadza się na żadne ograniczenia. Zawierza temu, co rozumie, co czuje, co podpowiada jej intelekt. Jakże nam brakuje w osobistej religijności takiego głębokiego wglądu w siebie, zaufania rozumowi i swojej mądrości! Lubimy otaczać się granicami; czymś, co nam zapewni to i tamto. Może się jednak okazać, że to, co przeżywają nasze dzieci, przerasta naszą wiedzę. Coś nazywamy chorobą, a chorobą wcale nie jest, np. orientacja nie jest chorobą. Uznanie tego oznacza właśnie zdolność do przekroczenia granic.

Odwaga, zaangażowanie, inteligencja – potrzebne do tego, by nie dać się oddzielić od Jezusa – są w każdym z nas. A sam Chrystus wyprzedza wszelkie nasze ograniczenia i wyobrażenia dotyczące tego, jak powinien się zachować. Nie stawiajmy Bogu granic, szukając fundamentu dla naszych dzieci. Nie ma takich granic, których nie mógłby przekroczyć.

Kup książkę „Nie ma wiary bez pytań” ks. Andrzeja Pęcherzewskiego i Damiana Jankowskiego. Przeczytaj jej fragmenty: „Świecki swój rozum ma” i „Religia jako źródło cierpień?”

Podziel się

Wiadomość