Jesień 2024, nr 3

Zamów

Dyrektor Muzeum Polin: Mamy antysemityzm bez Żydów. Chcemy rozbroić tę minę

Zygmunt Stępiński (w środku) i ks. Wojciech Lemański (pierwszy z prawej) podczas uroczystości upamiętniających pomordowanych w obozie zagłady w Treblince 2 października 2013 r. Fot. Nitzan Reisner / Muzeum Historii Żydów Polskich

Z dziedzictwa poprzedniego dyrektora Polin prof. Dariusza Stoli „chciałbym ocalić wszystko” – deklaruje jego następca Zygmunt Stępiński w wywiadzie dla PAP.

Dyrektor Muzeum Polin odpowiedział na pytania Katarzyny Krzykowskiej z Polskiej Agencji Prasowej. Mówił m.in. o sytuacji placówki w czasie pandemii: – Od 1 marca zacząłem pełnić funkcję dyrektora, a 12 marca musiałem zamknąć muzeum dla zwiedzających z powodu zagrożenia epidemicznego. Wszystkie plany wzięły w łeb. Straciliśmy przychód ze sprzedaży biletów na wystawę stałą i wystawy czasowe, a także z wynajmu pomieszczeń. Jeżeli ta sytuacja utrzyma się do końca roku, to muszę się liczyć z tym, że do końca roku poniesiemy wielomilionową stratę – informuje Stępiński.

Od końca czerwca w Polin można oglądać wystawę czasową „Tu Muranów” – z zachowaniem wszystkich środków bezpieczeństwa. W niecały miesiąc zobaczyło ją prawie 4 tys. osób. Wystała stała pozostaje jednak zamknięta dla zwiedzających. – Jest na niej wiele urządzeń interaktywnych, np. ekrany dotykowe, klawiatury, które trzeba by było dezynfekować po każdym dotknięciu. To wszystko dodatkowe koszty. Robimy jednak co w naszej mocy, by tę datę [otwarcia wystawy] podać jak najszybciej – mówi dyrektor Polin.

Zdaniem Stępińskiego „polsko-żydowska debata nie idzie w dobrym kierunku”. – Jeżeli nie uznamy, że tylko szczerość i prawda mogą nas uwolnić od demonów przeszłości, nie wykonamy kroku naprzód – tłumaczy. Dlatego w planach muzeum jest występowanie przeciwko antysemityzmowi – wspólnie z Wydziałem Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, Centrum Badań nad Uprzedzeniami, Stowarzyszeniem „Otwarta Rzeczpospolita” i kampanią „HejtStop”.

– Jesteśmy w trakcie prac nad ułożeniem programu. Antysemityzm jest w Polsce czymś zupełnie innym od tego, z czym mierzą się Żydzi mieszkający w Stanach Zjednoczonych, we Francji czy w wielu innych krajach. Mamy w Polsce do czynienia z antysemityzmem bez Żydów. Oczywiście – sam, będąc Żydem – nie mówię, że w Polsce nie ma społeczności żydowskiej. Ale jest nas niewielu, a Żydzi po prostu nie są potrzebni do tego, żebyśmy nadal mierzyli się z demonami antysemityzmu, bo on w naszej przestrzeni publicznej niestety ma się całkiem dobrze – mówi Stępiński. Wymienia przypadki spalenia kukły Żyda, bezczeszczenia pomników pamięci czy niszczenia osób, angażujących się w projekty wspierania historii o Żydach.

Program miałby być adresowany do nauczycieli i szkół, a także do policji. Pracownikom muzeum zależy na wsparciu ze strony instytucji państwowych oraz episkopatu. Dyrektor Polin przypomina, że placówka od sześciu lat współpracuje współpracuje z Komendą Główną Policji, a wraz z partnerami (m.in. Gminą Wyznaniową Żydowską), ekspertami z dziedziny edukacji antydyskryminacyjnej oraz specjalistami z policji realizuje program dedykowany policjantom i policjantkom.

Na pytanie dziennikarki, czy nie obawia się zarzutów, że Muzeum zbytnio angażuje się światopoglądowo (z takimi zarzutami mierzył się poprzedni dyrektor prof. Dariusz Stola), Stępiński odpowiada, że doświadczał „wielokrotnie antysemityzmu jako Żyd polski, i chcę powiedzieć, że nie chcemy ingerować w politykę, w życie lokalnych społeczności, władz. Chcemy jedynie pokazać, jak ważna jest rozmowa na ten temat, jak ważna jest edukacja i że po prostu trzeba to robić”. – Chcemy pomóc rozbroić tę minę. Nie widzę w tym żadnego, ponadnormatywnego zaangażowania światopoglądowego, wręcz przeciwnie: to wszystko jest wpisane w misję muzeum – mówi Stępiński.

Zaznaczył, że z dziedzictwa poprzedniego dyrektora Polin prof. Stoli „chciałby ocalić wszystko”. – Gdy dyrektorem Muzeum Polin był prof. Dariusz Stola, to miejsce rozwinęło się zupełnie wyjątkowo. Naszą dewizą stała się otwartość na różne, nawet trudne do poruszania w dyskursie publicznym kwestie. Przykładem tego jest wystawa czasowa „Obcy w domu. Wokół Marca ’68”.

O tym, że Muzeum Polin nie zejdzie ze szlaku wytyczonego przez prof. Stolę, nowy dyrektor placówki mówił już w lutym na spotkaniu z dziennikarzami tuż przed rozpoczęciem kadencji.

Wesprzyj Więź

Dyrektor Polin zapowiedział otwarcie w muzeum nowych galerii: Dziedzictwo (poświęconej wkładowi Żydów polskich w światową cywilizację – otwarcie w grudniu br.) oraz drugiej, opowiadającej o losach diaspory żydowskiej (otwarcie za rok – w grudniu 2021 r.).

Rozmowa ukazała się 23 lipca. Można ją przeczytać tutaj.

JH

Podziel się

Wiadomość

„Naszą dewizą stała się otwartość na różne, nawet trudne do poruszania w dyskursie publicznym kwestie. Przykładem tego jest wystawa czasowa „Obcy w domu. Wokół Marca ’68”.

Na której to wystawie uwieczniono wypowiedzi Ziemkiewicza czy Ogórek, ale przemilczano największy eksces antysemicki w ostatnich latach, jakim był numer Newsweeka z kampanii wyborczej 2015, kiedy to wyciągnięto żydowskie korzenie żony kandydata na prezydenta. Rozumiem, rozumiem, trudno się piętnuje przyjaciół, łatwiej nieznanych sobie ludzi prostych. Jak Katon o Kartaginie, jak tylko tu przeczytam o walce z antysemityzmem Muzeum Polin będę to przypominać.

Kiedyś oglądalem program telewizyjny pt:”Hala odlotów” prowadzony przez Maxa Cegielskiego i Katarzynę Janowską.Jeden z odcinków tego programu był poświęcony problematyce żydowskiej.W pewnym momencie jedna z uczestniczek tego programu Barbara Engelking powiedziała z wypiekami na twarzy i błyszczącymi oczami „że co najmniej kilkanaście przypadków Polaków uhonorowanych przez Yad Vashem jest wątpliwych”Jej określenie wydało mi się wysoce niesprawiedliwe bo przecierz procedura przyznawania odznaczeń przez Yad Vashem jest wysoce rygorystyczna.Słowa B.Engelking nasunęły mi refleksję że istnieją Polacy,którym zaczynają błyszczeć oczy i dostają wypieków na twarzy gdy mogą zdezawuować polski wkład w czynienie dobra.Do takiej kategorii Polaków zaliczyłbym pana Stępińskiego z jego wypoiedzią że w Polsce antysemityzm w przestrzeni publicznej ma się całkiem dobrze.Według mnie antysemitzm ma się całkiem źle a postawy antysemickie reprezenuje jakiś drobny margines niekórych narodowców.

A czy generalizować jest ładnie?.Kilka lat temu czytałem w Tygodniku Poowszechnym wywiad z Mikołajem Grynbergiem dotyczący jego dziadków…Gdy jego babcia przebywała w obozie koncentracyjnym to według relacji Grynberga Polki więźniarki wychodziły z baraków i ostentacyjnie na oczach Żydówek spożywały jedzenie przysłane im w paczkach przez ich rodziny…A czy wszystkie Polki tak robiły czy tylko niektóre te których rodziny było na to stać.Później jak twierdzi Grynbreg te same Polki przychodziły po prośbie do jego babki aby zaświdczyła o ich martyrologii w obozie.Cały ten wywiad ma wydźwięk dychotomiczny jeśli chodzi o okres okupacji biedni prześladowani,i eksterminowani Żydzi oraz mający się lepiej, wykorzystujący swoją uprzewilejowaną pozycję Polacy..Gdy Grynberg opisuje jak jego babcia ukrywała się w Warszawie to ani się nie zająknie czy ktoś ją przechowywał i dostarczał pożywienia bo być może musiałby coś pozytywnego napisać o Polakach.

Dobra zasada, kilka razy sam się do niej odwoływałem. Powinna dotyczyć komentarzy zawierających zarzuty etyczne/personalene.. Czy @leost takie stawia? Czy ktoś zaprzecza, że występuje taka postawa jaką piętnuje @leost, czyli intensywna niechęć do „polskości głównego nurtu”? Czy B.Engelking przejawia taką niechęć i czy to jest zarzut etyczny, czy to w ogóle jest zarzut? Jeżeli tak, to moderator nie powinien przepuścić tego komentarza. Piszę to szczerze, uważam że Więź bardzo dobrze rozwiązała problem inwazji niskiego poziomu na swoje forum, z czym sobie nie poradziła Krytyka Polityczna (głównie za sprawą „anty-lewaków”), wpolityce.pl czy dorzeczy.pl. Tylko by po nie dopuszczonych komentarzach pozostawał ślad – nick komentatora, data, jak to robi portal wiara.pl

Na marginesie, ktoś z życzliwych prof.prof.Engelking, Grabowskiemu i innym powinien podpowiedzieć, że są fatalnymi ambasadorami swojej sprawy. Po pierwszych informacjach o Jedwabnem emocjonalność, a nawet zacietrzewienie nie ukrywające niechęci do „polskości głównego nurtu” pozwoliło mi zwolnić siebie z dociekań. Dopiero gdy dziennikarz prawicowych mediów Piotr Skwieciński spokojnie i boleśnie postawił znak zapytania przy tym, co robili Polacy w Jedwabnem w dzień tej zbrodni kazało mi zająć się faktami. Jeżeli prof.Engelking stawia w masowym medium tezę, że kilkunastu Polaków nie zasłużyło na uhonorowanie w Yad Vaszem, to powinna przywołać ze 2 nazwiska, a wcześniej opublikować na ten temat pracę naukową. To, w jaki sposób zaatakowała w mediach nie pozwalających na rzeczową polemikę rzucając cień na wszystkich uhonorowanych w Yad Vaszem Polaków uprawnia w mojej opinii do tonu, jaki przyjął @leost, a przynajmniej czyni ten ton zrozumiałym. Taki publicystyczny sposób ustalania faktów (bo nie o oceny tu chodzi) nie przystoi osobom z tytułem profesorskim. I szkodzi sprawie. Jak teza prof.Grabowskiego o zabitych przez Polaków 200 tys. Żydów, której nie potrafi podeprzeć poważnymi argumentami, ale w prasie zagranicznej dyskutowanie o tej liczbie uznaje za przejaw antysemityzmu. Kto więc ogranicza wonność słowa i badań w tym obszarze?