Dziś nastąpiło zderzenie mentalności i wizji Kościoła – tej Franciszkowej z korporacyjnością w czystej postaci – pisze o. Tomasz Dostatni w „Gazecie Wyborczej”.
Tekst „Atak bp. Janiaka na prymasa, czyli nowa Monachomachia” Tomasza Dostatniego OP ukazał się wczoraj w „Gazecie Wyborczej”. To komentarz dominikanina do listu, jaki biskupom wysłał oskarżony o tuszowanie pedofilii bp. Edward Janiak.
Zdaniem zakonnika list ten trudno nazwać inaczej niż atakiem na prymasa abp. Wojciecha Polaka. „To rozpaczliwa obrona przy użyciu fałszywych argumentów i oskarżeń oraz szantażu” – czytamy.
„Dziś nastąpiło zderzenie mentalności i wizji Kościoła – tej Franciszkowej z korporacyjnością w czystej postaci. Teraz będziemy wyczekiwać decyzji Watykanu, ale zdaje się, że młyny Boże mielą zawsze powoli. Jedni będą się gorszyć, inni – ci bardziej spokojni i zdystansowani – wiedzą, że wcześniej czy później musi nastąpić samooczyszczenie” – zaznacza o. Dostatni.
Jak podkreśla, „wydaje się, że rozwiązania siłowe i wymachiwanie szabelką, choć to polska specjalność, nie wyjdą na dobre Kościołowi, a w szczególności bp. Janiakowi”.
Dominikanin deklaruje, że jest za dialogiem, za „odwagą podejmowania trudnych decyzji”. „Dlatego jestem za prymasem Polakiem i czytam prymasa Ignacego Krasickiego [jego „Monachomachię”]” – pisze.
„Język bp. Janiaka – jakże odległy nie tylko od Dobrej Nowiny, ale nawet od dobrej polszczyzny – mówi bardzo wiele o tym, w jaki sposób porozumiewają się pomiędzy sobą członkowie KEP” – pisze Zbigniew Nosowski. Przeczytaj jego komentarz „Szambo wylało, a 98 proc. biskupów milczy”.
DJ
Młyny Boże mielą powoli i to się sprawdza w wypadku zmian postrzegania i opisywania rzeczywistości. Jednak tutaj nikt nie potrzebuje weryfikować stanowiska kościoła w stosunku do kwestii moralnych. Tu jest potrzebne jedynie zastosowanie zajmowanego przez kościół stanowiska w praktyce. I jeżeli Młyny Boże nie przyspieszą, to (trzymając się obrazowej strony paraleli) strumień wiernych znajdzie sobie inne koryto, a młyn zostanie na starorzeczu.
Ludzie są tylko ludźmi. „Ci bardziej spokojni i zdystansowani” spokojnie poczekają na rozstrzygnięcie skupiając się na wierze. Jednak jeśli kościół chce występować w roli pasterza, to powinien również zadbać o to, żeby mu nie pouciekały te „zgorszone” owieczki.
Ponieważ każdy kij ma dwa końce wykonałem akrobację myślową i popatrzyłem też na „Młyny Boże mielące powoli” jako na wiernych podążających za naukami kościoła; przy polityce zaniechań, uników i arogancji tych wiernych będzie stopniowo ubywać. No i tutaj w żarnach znajduje się kościół a nie idee i działania.
Do przemyślenia jako dodatkowy punkt widzenia