Jeśli kogoś nie obchodzi los osoby skrzywdzonej we wspólnocie Kościoła, to de facto nie obchodzi go przyszłość Kościoła – mówi Zbigniew Nosowski, rzecznik prasowy Inicjatywy „Zranieni w Kościele”, w wywiadzie dla portalu naTemat.
Rozmowa Anety Olender ze Zbigniewem Nosowskim, rzecznikiem prasowym Inicjatywy „Zranieni w Kościele” i redaktorem naczelnym kwartalnika „Więź”, ukazała się wczoraj na portalu naTemat.pl. Dotyczy akcji informowania w parafiach o telefonie wsparcia dla osób dotkniętych przemocą seksualną oraz sprzeciwu wobec niej ze strony „Naszego Dziennika”.
Nosowski przypomina, że pierwszy opublikowany w „Więzi” tekst na temat pedofilii w polskim Kościele nosił tytuł „Dobro dzieci to dobro Kościoła” (2001). „Smutne jest to, że niektórym trzeba to wciąż powtarzać” – przyznaje.
Zdaniem jednego z inicjatorów „Zranionych w Kościele” zamykanie oczy na krzywdę skrzywdzonych i chronieniem sprawców jest „całkowicie sprzeczne z troską o dobro Kościoła”. „Jeśli kogoś nie obchodzi los osoby skrzywdzonej we wspólnocie Kościoła, to de facto nie obchodzi go przyszłość Kościoła. Bo po co jest Kościół? Teologicznie mówiąc, ma on być sakramentem zbawienia. Sakramentem, czyli znakiem i narzędziem, czytelnym znakiem i skutecznym narzędziem zbawienia, pokazywania miłości Boga do człowieka” – podkreśla naczelny „Więzi”. „A jeśli nie obchodzi kogoś los osób skrzywdzonych jako dzieci lub młodzież we wspólnocie Kościoła przez jej urzędowych przedstawicieli, czy powtórnie krzywdzonych przez kościelnych przełożonych, którzy sprawę ukrywają – to znaczy, że tak naprawdę mamy do czynienia z jakimś kompletnym niezrozumieniem misji Kościoła. Bo w takiej sytuacji sakrament zbawienia, jakim ma być Kościół, jest kompletnie nieczytelny” – dodaje.
„Nigdy nie miał pan kryzysu, zawahania?” – pyta Aneta Olender. „Nie, z tego powodu akurat nie” – odpowiada Zbigniew Nosowski. Jak zaznacza, „jasność sądu chrześcijańskiego sumienia jest w tej sprawie bardzo czytelna. Będąc chrześcijaninem, nie można być po innej stronie niż po stronie pokrzywdzonych i słabych. Chrystus jest po ich stronie, więc i człowiek wierzący w Niego musi być po tej stronie. Żadne wysiłki podejmowane przez ludzi myślących inaczej, usiłujących nam rzucać kłody pod nogi, tego przekonania nie zmienią”.
DJ
Czytajac Pana slowa mimowolnie przypomnialo mi sie zdanie wypowiedziane przez Jacka Kuronia: „Wole byc z tymi, ktorych bija, a nie z bijacymi”. To zdanie towarzyszy mi od lat i jest swojego rodzaju sterem w moim zyciu.
Niech Wam Pan Bog wynagrodzi Wasze zaangazowanie!
Zbyszku, jestem zachwycony twoją postawą! To jest nadzieja dla Kościoła! Dziekuje
Panie Zbigniewie. Całym sercem popieram !