Jestem zdruzgotany ukazaną przez Tomasza Sekielskiego postawą niektórych hierarchów. Tym, do czego może doprowadzić mafijna solidarność.
Czasem szlachetne postawy ludzi Kościoła stają się inspiracją do wartościowych produkcji filmowych, ale to nie one sprzedają się najlepiej, lecz filmy opowiadające o ich haniebnych czynach. Film braci Sekielskich „Zabawa w chowanego” to jednak nie opowieść o zdegenerowaniu osób duchownych, lecz przede wszystkim świadectwo cierpienia ofiar, a jednocześnie obraz obojętności wobec krzywd wyrządzonych najbardziej bezbronnym.
Lęk przed prawdą
To film potrzebny, choć nie budzący nadziei. Jestem zdruzgotany ukazaną przez reżysera postawą niektórych hierarchów, którzy uciekają od tematu wykorzystywania seksualnego małoletnich i traktują rodziny skrzywdzonych osób jak natrętnych petentów. Dokument opowiada o tragedii bez porównania większej niż panująca obecnie pandemia. To się po prostu nie mieści w głowie, do czego może doprowadzić mafijna solidarność. Tego wszystkiego nie da się zwalić na szatana.
Czy to tylko bezradność niektórych biskupów i brak umiejętności radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych doprowadza do chowania głowy w piasek? Chciałbym w to wierzyć. Tu jednak lęk przed prawdą jest głównym bohaterem. Kurialny urzędnik, który językiem zimnego prawnika odpowiada na pytania pokrzywdzonego, robi wrażenie rannego zwierzęcia miotającego się we wnykach. Nie jest to rozmowa troskliwego ojca z cierpiącym synem, lecz dłużnika z komornikiem, który przyszedł, aby odebrać wszystko.
Jako „nienaganni” na tle Europy katolicy, zostaliśmy nauczeni bicia się w cudze piersi i podejmowania postów wynagradzających za grzechy wrogów i zdrajców, a nie za nasze własne
Nie każdy ksiądz zrozumiał, że ujawnianie sprawców seksualnego wykorzystywania i potępianie obojętności wobec krzywdy wyrządzanej dzieciom nie jest nagonką na Kościół, lecz pomocą, jaką Kościół otrzymuje od dziennikarzy i działaczy społecznych. Ujawniając niesprawiedliwość, działają oni zgodnie z powołaniem. Tak czynili przed wiekami prorocy, niejednokrotnie podnosząc głos przeciwko bezkarności wielkich tego świata, w tym przeciwko kapłanom dbającym jedynie o pozory.
Jeden z bohaterów „Zabawy w chowanego” mówi, że ma największy żal do tych, którzy wiedzą o czynach pedofila i przechodzą obok tego obojętnie. Moim zdaniem to nie jest kwestia obojętności, lecz paniczny lęk przed prawdą, niechęć przyjęcia do wiadomości faktu, że instytucja, której jestem częścią, pozostaje uwikłana w przestępstwo, jest brudna i żaden lifting tego nie zmieni. Zamiast bycia dumnym z przynależności do szlachetnej części społeczeństwa, będę musiał się wstydzić, przepraszać i obiecywać poprawę.
Jako „nienaganni” na tle Europy katolicy, zostaliśmy nauczeni bicia się w cudze piersi i podejmowania postów wynagradzających za grzechy profanatorów, wrogów i zdrajców, a nie za nasze własne, katolickie i polskie grzechy.
Nie niszczyć
Jest także druga strona medalu. Muszę przyznać, że bardzo zaniepokoiły mnie treści komentarzy, które pojawiały się na YouTubie podczas premiery filmu. Obok niedowierzania było zagrzewanie do linczu, złość i nienawiść wobec kościelnej hierarchii. Niewiele za to znalazło się tam słów współczucia wobec ofiar.
Nie dla wszystkich jest jasne, że sprawiedliwość to nie lincz, a relacja dziennikarzy to nie wyrok niezawisłego sądu. Doniesienia mediów mogą być bardzo pomocne w ujawnieniu sprawców, gdy instytucje odpowiedzialne za ściganie przestępców nie podejmują wystarczających działań, ale samo nagłośnienie nagannego postępowania nie równa się udowodnieniu winy. Dobrze, byśmy o tym pamiętali, zanim zaczniemy kogokolwiek potępiać.
Film Sekielskich to prorocze upomnienie skierowane do ludzi odpowiedzialnych za Kościół. Potraktowanie go jako ataku, zignorowanie i oplucie, byłoby tak samo karygodne jak usunięcie z Biblii niewygodnego dla nas fragmentu
Walkę o bezpieczeństwo dzieci i zdecydowaną postawę wobec pedofili utrudniają niektóre media poprzez rozpowszechnianie niesprawdzonych informacji. Sam doświadczyłem jak trudno jest wymóc na dziennikarzu przyznanie się do upublicznienia nieprawdy. Pewna redaktor z lokalnego wydania znanej gazety nie chciała się nawet ze mną spotkać, gdy jako przedstawiciel zakonu mogłem przedstawić fakty, które przeczą opublikowanym przez nią doniesieniom. A gazeta, w której pracuje, nie poczuwała się do obowiązku umieszczenia sprostowania.
Czasem niewinni księża rezygnują z walki o dobre imię, a winni pozostają bezkarni. Nie bez przyczyny w niektórych środowiskach zaczyna się mówić o nagonce na Kościół. W innych z kolei każdy ksiądz, który pogłaszcze dziecko, staje się podejrzany. „Przecież wiadomo do czego zdolni są księża…”. A ludzie wiedzą o tym z mediów. Mówiąc precyzyjniej: takie wnioski wyciągają. Także z filmów braci Sekielskich.
Jedna z ofiar, dorosła już dziś kobieta, mówiła mi, że czuje się zażenowana przeinaczeniami dokonanymi w jej zeznaniach przez wspomnianą już panią redaktor. Gdy pójdę do mediów – mówi mi jeden ze skrzywdzonych przez księdza chłopców – to one tego człowieka zniszczą, a ja jedynie chcę, aby miał uczciwy proces i nikogo więcej nie skrzywdził.
Wszyscy byliśmy świadkami medialnego wyroku na księdzu arcybiskupie Pellu. Ileż musiał ten człowiek wycierpieć zanim sąd wydał ostateczny wyrok, który brzmiał: Niewinny! Zróbmy sobie rachunek sumienia z rzucanych w emocjach oskarżeń.
Trudne pytania
Kościół bardzo cierpi z powodu grzechów pasterzy i podobnie jak we wszystkich innych przypadkach niesprawiedliwości potępia czyny, a nie ludzi, którzy się ich dopuścili. Odsuwając ich od posługi i słusznie karząc, musi też zadać sobie trudne pytanie o miłosierdzie względem oprawców, o przebaczenie i o danie im szansy na odpokutowanie winy. A nade wszystko powinien pomóc oprawcy w naprawieniu szkód. To bardzo trudne zadanie, które Kościół musi wziąć na siebie.
Jest przy tym wiele pytań, za którymi powinny pójść konkretne czyny. Jak doprowadzić grzesznika do nawrócenia? Czy księża gwałcący dzieci są ludźmi zdegenerowanymi czy osobami chorymi, które powinny trafić na zamknięte leczenie? Czy biskupi ukrywający haniebne czyny swoich podwładnych braci w kapłaństwie, mają być sądzeni za kierowanie przestępczością zorganizowaną – jak postulują radykałowie – czy odwołani z urzędu?
Doniesienia mediów mogą być bardzo pomocne w ujawnieniu sprawców, ale samo nagłośnienie nagannego postępowania nie równa się udowodnieniu winy. Dobrze, byśmy o tym pamiętali
Nietykalna kasta! Biblijny Babilon! Czarne sutanny, przy których dzieci nie czują się bezpieczne. Takie komentarze można dziś usłyszeć z ust obserwatorów życia publicznego. Biblijna bestia, którą przez wieki upatrywano w organizacjach walczących z Kościołem, zasiada w samym jego środku. Tu się schowała. Ukryta za blichtrem religijnych uroczystości i podniosłych wypowiedzi. To nie jest zabawa w chowanego, to horror.
Braci Sekielskich bardzo cenię i odczytuje ich najnowszy film jako prorocze upomnienie skierowane do ludzi odpowiedzialnych za Kościół. Potraktowanie go jako ataku na Kościół, zignorowanie i oplucie, byłoby tak samo karygodne jak usunięcie z Biblii niewygodnego dla nas fragmentu. Z drugiej jednak strony, każde uogólnienie ukazanych w filmie nagannych postaw księży, prowadzić może do fałszywego przekonania, że my księża jesteśmy wszyscy tak samo winni.
Przeczytaj także komentarz Zbigniewa Nosowskiego: Istotny przełom w postawie większości polskich biskupów wobec wykorzystywania seksualnego nastąpi dopiero, gdy polecą głowy. Ten czas właśnie nadszedł
Przyznaje Ksiedzu racje, ze trzeba teraz uwazac z emocjami, zeby nie dokonac linczu! Bardzo slusznie ksiadz zauwazyl, ze w komentarzach brakuje wspolczucia z ofiarami a epanuje wscieklosc (choc spojrzmy prawdzie w oczy: czy mozna sie temu dziwic?). Ale sytuacja abpa Pella z Australii nie jest taka jednoznaczna. Zostal on oczyszczony z zarzutu pedofilii wobec tych dwoch ministrantow, Ale jednoczesnie udowodniono mu, ze kryl ksiezy pedofilow. Tak wiec mamy kolejnego bpa Janiaka!
Prosze uwazac na przyszlosc, bo traci Ksiadz wiarygodnosc…
Wypowiada się ksiądz autor dobrze o filmie przez mniej więcej 42% artykułu a przez pozostałe 58% martwi… swoimi kolegami po fachu. Bo zaniepokoiły pana komentarze wściekłych (i słusznie wściekłych) ludzi.
Powiem szczerze, że dziwna proporcja ale też i wiele mówiąca o… poruszanej tu przez pana mafijnej (!) solidarności. Niby się pan zgadza z Sekielskim ale… Zawsze macie jakieś „ale”.
To co wypływa na jaw od kilku lat w Polsce na temat sprawców wśród duchownych (a na świecie to już od kilkudziesięciu lat!) jest obrzydliwe ! Dziwię się, że normalni księżą nie krzyczą na ten temat na parafiach sami domagając się usunięcia tych wilków w sutannach.
Setki przypadków w USA, Kanadzie, Australii, Chile, Irlandii, Meksyku (litości !), Austrii (!) etc Tylko w USA od 1950 do 2002 ponad 10.000 ofiar !
Czy kościół naprawdę nie boi się Boga ??
Należy zdać sobie sprawę z jednej ważnej rzeczy,że ci sprawcy to nie są duchowni/księża/zakonnicy, którzy „zgrzeszyli”, to są kryminaliści w przebraniu księży ! I odpowiedzieć sobie na pytanie kto zawinił wpuszczając ich do kościoła ? Kto dopuszczał do seminarium, kto dawał święcenia, sakry biskupie etc potencjalnym kryminalistom bez sprawdzania ich stanu psychicznego i seksualnego ?! Skłonności tego typu powinny być wyłapywane w trakcie ich formacji i bezwzględnie powinni być usuwani z seminariów !
Jeśli taka osoba nie jest wyłapana na początku i dostanie się w struktury to jest dramat dla ludzi i kościoła !
I dopóki kościół w Polsce (i na całym świecie) nie zda sobie sprawy, że broni kryminalistów, których sam dopuścił do swoich struktur to nic się nie zmieni.
Procedura powinna być jasna i przejrzysta. Jeśli jest zgłoszenie takiego przestępstwa to od razu powiadomienie prokuratury i odpowiednich struktur w Watykanie, natychmiastowe zawieszenie duchownego do czasu wyjaśnienia sprawy a jeśli sąd potwierdzi, że oskarżenie jest prawdziwe i jest dany sprawca winny to automatyczne usunięcie ze struktur duchowieństwa i ekskomunika !! Żadnego wracania po więzieniu na łono duchowieństwa. Finito
I powinny nastąpić publiczne przeprosiny w danej parafii i zadośćuczynienie ofiarom.
Oraz jeśli są dowody, że dany przełożony/biskup czy ktokolwiek inny wiedząc o oskarżeniach przenosi lub poręcza (!) za kryminalistę a ten potem krzywdzi kolejne osoby to ten przełożony powinien odpowiadać jako współwinny w sądzie. Bo miejsce bandytów jest w więzieniu a nie w kolejnej parafii !
Udawanie przez lata, że się nic nie dzieje okazało się słabą taktyką. Porównywanie, że tych sprawców jest wśród duchownych 3%… to 3% za dużo ! Czytałem, że księży jest w Polsce około 25.000 czyli sprawców potencjalnych jest 750 ??? To mało ? To jest 2,4 sprawcy na każdy z 314 powiatów !
Kolejna sprawa to porównywanie do innych zawodów. Cóż inne zawody jakoś nie roszczą sobie moralnych praw do mówienia innym osobom jak mają żyć, nie mówią nam co jest moralne a co nie jest, nie przenoszą jak napisał p. Terlikowski np. podejrzanego murarza na inną budowę, czy podejrzanego kolejarza na inną stację kolejową bo mają gdzieś ich prywatne przestępstwa, każdy z nich odpowiada sam.
Ale inaczej jest z kościołem, który po pierwsze uważa się za przedstawiciela Jezusa na ziemi, jako powołani (sic!) nauczyciele dobrej nowiny (czy ci przestępcy też byli powołani do służby ?), i chroni swoich przedstawicieli nie donosząc na nich nagminnie do prokuratur, przenosząc z parafii na parafię nie uprzedzając kolejnej parafii czemu tak się dzieje i ułatwia przestępczą działalność sprawców.
Każdy zwykły duchowny powinien się odcinać od takich „współbraci” a nie ich kryć, usprawiedliwiać, rozmywać odpowiedzialność czy wręcz pomagać w przestępstwie przenosząc na inne parafie !
Wstydźcie się przedstawiciele kościoła !
Mam nadzieję, że w końcu oczyści się ta stajnia Augiasza bo siejecie publiczne zgorszenie i szkodzicie kościołowi.
Bardzo dobry tekst. Tutaj moje wrażenia z filmu: http://blog.zbyszeks.pl/1430/sekielskiego-zabawa-w-chowanego-z-prawda/
„postawą niektórych hierarchów”
Po kazdym ujawnieniu, takze po poprzednim filmie Sekielskich slyszymy „niektórych”.
A moze oni dzielą się na ujawnionych, nieujawnionych, chowajacych glowę w piasek, zdziwionych na zasadzie „ale o co chodzi”, poerwszy raz slyszących jak abp Polak, czy obronców jak autor tego artykułu. Sprawy zataczającą takie kręgi, ze niedlugo bedzie mozna napisać, ze jest to postawa hierarchow, z wyjątkiem niektorych.
Szanowny Ojcze,
obecne komentarze to jest nic w stosunku do tego co będziemy słyszeć, kiedy będą wypływać nie tylko kolejne zaniedbania biskupów czy też zaczną padać pytania czemu dany duchowny w ciągu dziesięciu lat miał trzy-cztery miejsca posługi, ale również ujrzą światło dzienne pozostałe sprawy, jak przejrzystość finansów i nepotyzm przy działalności fundacji, stowarzyszeń, sanktuariów, kwestia nominacji m. in. biskupich (a raczej przesłanek za nimi stojących) czy też zatrudnienia kościelnych, zakrystianów czy organistów. Szafy w kuriach, zbudowane nieraz z solidnego przedwojennego drewna, są pojemne, a grube ściany mają uszy. Oby się nie okazało, że nie ma takiej dziedziny w Kościele, która nie byłaby przeżarta tą „mafijną solidarnością”, bo nie wiem gdzie znajduje się to dno poniżej którego już spaść niżej nie można.