Liturgia najbliższych tygodni będzie sprawowana praktycznie bez ludu. I trzeba się z tym zmierzyć mentalnie, organizacyjnie, duchowo.
Wiadomości z życia Kościoła to dzisiaj także informacje o zarażonych księżach. I o zmarłych, niestety. Można było tego uniknąć.
W Polsce zmarło już dwóch księży, którzy byli zarażeni koronawirusem. Kolejne klasztory objęte są kwarantanną, a Słupskie Środowisko Tradycji Katolickiej informuje na Facebooku, że podczas kilku Mszy odprawianych w marcu była obecna osoba zarażona koronawirusem.
Wyobrazić niewyobrażalne
Oblicza się, że we Włoszech zmarło już kilkudziesięciu księży. Ale przecież nie o księży tu idzie, a o wszystkich ludzi. Od jutra na publicznej liturgii nie może przebywać więcej niż pięć osób prócz celebransa. Rozumiem doskonale, że i dla księży, i dla wiernych, trudne jest, że de facto nie będzie Triduum Paschalnego czy rezurekcji. Ale ceną jest życie ludzi.
Ks. Henryk Borzęcki, proboszcz w Białopolu, miał 67 lat. Prawdopodobnie zaraził się na pogrzebie, na którym była obecna osoba, która wróciła z Włoch. Miał choroby współistniejące: leczył się na płuca i na serce. Ks. Roman Kopacz, proboszcz parafii Drwinia, miał lat 59. Co było bezpośrednią przyczyną zgonu – nie wiadomo.
Księża z parafii należących do dekanatu Uście Solne są objęci kwarantanną, gdyż mieli kontakt ze zmarłym kapłanem podczas dekanalnego spotkania formacyjnego dotyczącego m.in. organizacji pracy duszpasterskiej w dekanacie w obecnej sytuacji. Nie można było tego ustalić telefonicznie? Słupskie Środowisko Tradycji Katolickiej poszukuje wiernych, którzy byli na Mszach Świętych 14, 15, 19 marca. Mogli się zarazić, będąc na Eucharystii. Takie są gorzkie newsy kościelne.
I dla księży, i dla wiernych, trudne jest, że de facto nie będzie Triduum Paschalnego czy rezurekcji. Ale ceną jest życie ludzi
Rozporządzenie rządu ograniczające liczbę uczestników liturgii do 5 osób idzie w kierunku minimalizowania zagrożenia. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki wydał natomiast komunikat, w którym czytamy: „Mając na uwadze zdrowie i życie wszystkich Polaków, proszę o uwzględnienie tego faktu w kontekście nadchodzących celebracji, w tym liturgii Wielkiego Tygodnia”.
Trzeba wreszcie powiedzieć sobie jasno: liturgia najbliższych tygodni będzie sprawowana praktycznie sine populo, bez ludu. I trzeba się z tym zmierzyć mentalnie, organizacyjnie, duchowo. Biskupi zapowiadają instrukcje na Wielki Tydzień. Trzeba sobie będzie wyobrazić to, co się dotychczas wydawało niewyobrażalne. Watykański dekret kard. Roberta Saraha zezwala na sprawowanie Mszy Wieczerzy Pańskiej bez ludu. Ale jaki byłby sens sprawowania bez ludu Liturgii Wielkiego Piątku?
Wirus nie jest wierzący
Trudno w tym kontekście nie czuć się zaskoczonym faktem, że jedna z polskich diecezji publikuje – a właściwie publikowała, bo już zdjęła – list amerykańskiego kardynała Raymonda Burke’a, w którym autor wzywa de facto do nieposłuszeństwa wobec władz świeckich.
Najbardziej znany krytyk papieża Franciszka wśród kościelnych purpuratów napisał: „My, biskupi i kapłani, musimy publicznie wyjaśniać potrzebę katolików – potrzebę zanoszenia modlitw i oddawania czci Bogu w kościołach i kaplicach oraz pójścia w procesji ulicami i drogami, upraszając błogosławienia Boga nad Jego ludem, który tak mocno cierpi. Musimy nalegać, aby regulacje państwowe, również dla dobra państwa, uznały wyjątkowe znaczenie miejsc kultu, szczególnie w okresie kryzysu narodowego i międzynarodowego. W istocie w przeszłości rządy rozumiały nadrzędne znaczenie wiary, modlitwy i narodowego kultu w pokonywaniu zarazy”. I dalej: „Dlatego nie możemy po prostu zaakceptować postanowień władz świeckich”.
Nie mamy bezpośredniego dostępu do liturgii, ale przecież nie zostaliśmy pozbawieni zdolności do przeżywania misterium paschalnego. Ono się w liturgii wyraża, ale przecież się w niej nie zamyka
Kardynał swoje wezwanie argumentuje następująco: „Dlatego nie możemy po prostu zaakceptować postanowień władz świeckich, które chciałyby traktować kult Boży na równi z pójściem do restauracji lub na turniej sportowy”. Jednak z punktu widzenia zagrożenia epidemicznego te sytuacje niczym istotnym się nie różnią. I nikomu, kto ma jakąkolwiek świadomość medycyny czy biologii, nie przyjdzie do głowy wyłączanie liturgii z tego zbioru sytuacji potencjalnie zwiększających zagrożenie zakażenia się koronawirusem, a w konsekwencji – choroby oraz, jak widać, śmierci.
Wirus nie jest – mówiąc metaforycznie – wierzący i nie liczy się z nadprzyrodzoną naturą Eucharystii. Z medycznego punktu widzenia te zgromadzenia niczym się nie różnią. Trzeba więc ich uniknąć, jeśli to tylko możliwe.
Liturgia serca
Póki co, nie ma jeszcze informacji o czyimkolwiek zarażeniu się podczas obecności na Mszy św., księdza czy osoby świeckiej. I obyśmy takiej informacji nie musieli czytać.
Powiedzmy jednak sobie wprost: chwilowo przyszedł czas na „chrześcijaństwo bezliturgiczne”. To prawda, że liturgia jest podstawą katolickiej duchowości. To przecież fons et culmen, źródło i szczyt. Teraz zostały nam transmisje, liturgia domowa, modlitwa indywidualna. Nie mamy bezpośredniego dostępu do źródła, ale przecież nie zostaliśmy pozbawieni zdolności do przeżywania misterium paschalnego. Ono się w liturgii wyraża, ale przecież się w niej nie zamyka. Soborowa Konstytucja o liturgii przypomina, że misterium Chrystusa działa „zwłaszcza w obrzędach liturgicznych”, ale – taka jest kolejność zapisu – „zawsze jest w nas obecne i działa” (KL 35).
Tyle razy słyszeliśmy, że jesteśmy żywą świątynią Ducha Świętego. I nie bardzo wiedzieliśmy, co to znaczy. Może to jest właśnie czas, by się nauczyć w tej wewnętrznej świątyni odprawiać liturgię serca? Przecież – jak mówi Apostoł – „nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa” (2 Kor 4, 10). I Zmartwychwstanie też.
Autor powiela nieprawdziwe informacje nt. rzekomego zarażonego na Mszach św. w Słupsku. Proszę o natychmiastowe sprostowanie.
https://www.facebook.com/tradycjaslupsk/photos/a.544389119547192/544389039547200/?type=3&theater
Ofiara jest składana cały czas, to że nie ma ludu nie ma znaczenia. Pasterze Kościoła stwierdzili, że nie ma zagrożenia dla naszego zbawienia brak naszego uczestnictwa po prostu.
Poza tym jest jeszcze Liturgia Godzin, która jest także liturgią Kościoła, a odmawiana jest także prywatne.
„Ale jaki byłby sens sprawowania bez ludu Liturgii Wielkiego Piątku?”
Taki sam jak zawsze – lud nie jest istotą.