Tomy korespondencji z Archiwum „Kultury” można czytać jako autonomiczny obszar piśmiennictwa. W kolejnych listach pisarze, publicyści, redaktorzy wymieniają opinie o sprawach istotnych dla Polaków i obmyślają rozmaite przedsięwzięcia krótko- i długoterminowe.
Poloniści mają w pamięci pionierską rozprawę Stefanii Skwarczyńskiej. Uczona już w 1937 r. zwracała uwagę na intrygujący status listu, który jest zjawiskiem „z pogranicza życia i sztuki” oraz ma potencjalność „przekształcania się w inne zjawiska”[1]. Dzisiaj literaturoznawcy zaciekawieni są nie tylko tym, jakie formy ekspresji skrywają teksty, traktowane wcześniej jako środek komunikacji. Zastanawiają się również nad tym, jak epistolografię włączyć do historii literatury.
Listy bywają bowiem utajonymi: powieściami, autobiografiami, diariuszami, esejami. W wypadku pisarzy zawierają też komentarze do wielu utworów literackich. Korespondencja jest oczywistym materiałem do rekonstrukcji biografii, ważnego dzisiaj działu piśmiennictwa humanistycznego. W listach mamy wgląd w kształtowanie się estetyki poszczególnych pisarzy. Epistolografia wprowadza nas w rozmaite kwestie „socjologii” i „polityki” środowisk twórczych.
Laboratorium twórczości
Aby się zorientować w bogactwie korespondencji, warto czytać do niej wstępy. Wiele z nich to instruktywne poradniki czytania. Na przykład komentarz do listów Zbigniewa Herberta i Jerzego Zawieyskiego to swoista poetyka. Jacek Łukasiewicz pisze o okolicznościach historycznych wymiany listów (początek przypadł na okres socrealizmu), o dynamice korespondencji (od oficjalności do poufałości), a wreszcie o odmiennych postawach pisarzy wobec listu: „Styl Zawieyskiego cechuje skłonność do emfazy i elegancja. Bloki listów Herberta, które zostały opublikowane, pokazują różnorodność jego epistolografii. Wchodząc w korespondencję, wchodził także do gry, kreował się zawsze trochę inaczej, zawsze trochę inaczej przyjmował rolę, która w ciągu lat mogła się zmieniać, jeśli zmieniały się wzajemne relacje, a i wewnątrz roli zmieniał ton, od bardzo serio do bardzo żartobliwego, często towarzyszyła temu odpowiednia stylistyczna maska”[2].
Już ten wyimek pokazuje, do czego może przydać się epistolografia pisarzy. Jak widzimy, jest coś, co łączy epistolografię i poezję Herberta („maska”). Listy Herberta można uznać za swoiste laboratorium twórczości. Zapowiadają bowiem to, co poeta wprowadzi i udoskonali w swoich kolejnych tomach. Niektórzy zresztą uznają, że epistolografia pisarzy to odrębna forma gatunkowa.
Listy bywają utajonymi: powieściami, autobiografiami, diariuszami, esejami. W wypadku pisarzy zawierają też komentarze do wielu utworów literackich
O wszystkich tych kwestiach można długo rozprawiać. Chciałbym jednak uszczegółowić moje uwagi, odnosząc się do kilku tomów opublikowanych w serii Archiwum „Kultury”. A obejmuje ona już 21 tomów. Wcześniej wydawana była przez Spółdzielnię Wydawniczą „Czytelnik” i Instytut Literacki, a teraz ukazuje się w Bibliotece „Więzi”. Zresztą tomy korespondencji z Archiwum „Kultury” można czytać jako autonomiczny obszar piśmiennictwa. Niekiedy bowiem dowodzi się odmienności epistolografii emigracyjnej, nie tylko zwracając uwagę na okoliczności instytucjonalne (dialog w realiach demokratycznych społeczeństw, a nie pod sankcją cenzury), ale również eksponując jej wartość w kontekście piśmiennictwa krajowego (bloki korespondencji emigracyjnej przekonują o ciągłości kultury polskiej). W kolejnych listach pisarze, publicyści, redaktorzy wymieniają opinie o sprawach istotnych dla Polaków i obmyślają rozmaite przedsięwzięcia krótko- i długoterminowe. Lecz korespondencja daje nam wgląd w pewne zjawiska naszej duchowości. Podobnie jak z dzienników oraz pamiętników i z listów możemy się dowiedzieć, jak znani Polacy wyrażali swoją duchowość i jak opisywali swoje afekty związane z losem emigracyjnym. W tym kontekście epistolografia bywa materiałem do tego, by dowiedzieć się, jak Polak doskonalił się w sztuce autentyczności i szczerości wypowiedzi.
Zresztą już rozumienie tych kategorii wyznacza dwa style komunikacji praktykowane przez redaktorów pism emigracyjnych. Jerzy Giedroyc i Mieczysław Grydzewski różnili się ideowo, ale też ukształtowali odmienne sposoby listownego kontaktu. Giedroyc nie był skory do zwierzeń i nie był powiernikiem. Grydzewski nierzadko staje się świadkiem wynurzeń i biadoleń. Dobrze to obrazuje blok listów Grydzewskiego i Lechonia[3].
[1] S. Skwarczyńska, „Teoria listu”, na podstawie lwowskiego pierwodruku z 1937 r. opracowali E. Feliksiak i M. Leś, Białystok 2006, s. 395.
[2] Z. Herbert, J. Zawieyski, „Korespondencja 1949–196”, Warszawa 2002, s. 15.
[3] M. Grydzewski, J. Lechoń, „Listy 1923–1956”, t. 1–2, z autografu do druku przygotowała, wstępem i przypisami opatrzyła B. Dorosz, Warszawa 2006.
Fragment tekstu, który ukazał się w kwartalniku „Więź”, lato 2019