Może to ekonomia, a nie wartości chrześcijańskie, zadecyduje o zmianie rządowego stanowiska wobec migrantów i uchodźców – mówi Małgorzata Sójka, współzałożycielka grupy „Tak dla uchodźców” oraz Inicjatywy Wspólny Stół.
Czy stosunek Polaków do uchodźców i migrantów się zmienia?
– W latach 90. przyjechało do Polski ponad 90 tysięcy Czeczenów, chociaż większość z nich u nas nie została. Jeśli ktoś mówił na granicy z Polską: „Jestem z Czeczenii”, nie miał problemu z wjechaniem do kraju. W tej chwili na granicy Terespol-Brześć wiele osób jest odsyłanych, nie wiadomo dlaczego. Mężczyzna, który próbował bezskutecznie złożyć wniosek 90 razy, wygrał w Trybunale w Strasburgu i Polska została zobligowana do wypłacenia mu sporego odszkodowania.
Do 2015 roku statystyki mówiły o społecznym poparciu dla uchodźców. Kojarzyli się oni Polakom najczęściej z przybyszami z Czeczenii, byłej Jugosławii, osobami, które musiały opuścić swój kraj z powodu wojny, i trzeba im było pomóc. To się jednak diametralnie zmieniło. Nie tylko w Polsce, ale w całej Europie doszli do władzy populiści, którzy uznali, że antyuchodźcza retoryka świetnie służy do zdobycia władzy. Udało się skutecznie wzbudzić strach choćby wśród Polaków, mimo że uchodźcy trafiali do innych krajów, jak Węgry lub Włochy.
Mimo to – choć w Polsce na poziomie deklaratywnym wciąż podbijane są nastroje nacjonalistyczne – faktycznie otwieramy się na migracje. Rządzący doskonale wiedzą, że bez tego nasz rynek pracy upadnie. Od 2015 r. strategia zarządzania strachem była skuteczna, ale w tej chwili następuje od niej odwrót.
Emocje społeczne opadają, ludzie zaczynają analizować fake newsy, jakie pojawiają się w mediach społecznościowych. W grupie „Tak dla uchodźców” wypracowaliśmy wspólnie wiele odpowiedzi na komentarze rasistowskie (np. na post „mężczyzna pochodzenia marokańskiego zgwałcił dziewczynę” odpowiedzią jest: „Polacy też to robią. To jest czyn kryminalny, a nie związany z pochodzeniem etnicznym”).
Warto docenić też pracę organizacji pozarządowych, które konfrontują Polaków z obcokrajowcami we wspólnym gotowaniu, sztuce czy szyciu. Jako ateistka rozmawiałam z konserwatywną dziewczyną – mam dwoje dzieci, ona ośmioro i okazało się, że łączą nas wspólne tematy. Ludzie tak naprawdę różnią się między sobą minimalnie. Jeżeli „odetniemy ekstrema” – to okazuje się, że większość osób ma takie same potrzeby i dążenia. Stwarzanie przestrzeni dla wspólnych spotkań potrafi bardzo dużo zmienić.
Do 2015 roku statystyki mówiły o społecznym poparciu dla uchodźców. Później to się diametralnie zmieniło
Reakcja Polaków na ostatni spot Prawa i Sprawiedliwości o uchodźcach była nieprawdopodobna. W 2015 r. spot mógłby zadziałać, ale teraz okazał się bezskuteczny – to widać po nastrojach społecznych, statystykach i wynikach ostatnich wyborów. Ponadto w trakcie ostatnich lat Polska, a zwłaszcza Warszawa, stała się bardziej wielokulturowa, co widzimy na rynku pracy. Wchodzisz do McDonalda, a tam wśród pracowników nie ma ani jednej osoby z Polski. Do kraju przyjeżdża też wyższy management, nie tylko osoby do pracy na budowie czy do sprzątania. W Centrum Wielokulturowym większość naszych stażystów – osób mądrych, ambitnych, mówiących w kilku językach – jest z Ukrainy.
Opowiem jeszcze historię – dotyczącą dyskryminacji z uwagi na orientację. Mieszkający w Warszawie kolega miał za sąsiada geja, który został dotkliwie pobity w swojej okolicy. Panowie, którzy na co dzień spędzają czas na pobliskich ławeczkach, zebrali się w grupę i pobili sprawców, argumentując: „To jest pedał, ale to jest nasz pedał”. Tak samo ktoś mówi: „Jestem rasistką i nie życzę sobie żadnych uchodźców i migrantów. Jednak lubię Ahmeda, mojego kolegę z pracy”.
Propozycja solidarnego przyjęcia uchodźców przez kraje członkowskie Unii Europejskiej silnie podzieliła polskie społeczeństwo na zwolenników i przeciwników pomagania ofiarom kryzysu. Rząd twierdzi, że bezpieczeństwo Polek i Polaków jest ważniejsze od życia uchodźców. Czy widzisz perspektywę zmiany stanowiska polskiego rządu oraz rządów Grupy Wyszehradzkiej?
– Odradzałabym polskiemu rządowi stosowanie populistycznych zagrywek przy następnej kampanii wyborczej. Zresztą, wypowiedzi antyimigranckie i antyuchodźcze zdarzają się również środowiskom liberalnym, mimo ich deklarowanej otwartości.
Myślę, że wszyscy już rozumieją, że rynek pracy nie da sobie rady bez migrantów. Jest spora szansa, że to ekonomia, zamiast deklarowanego przywiązania do wartości chrześcijańskich, będzie miała wpływ na zmianę rządowego stanowiska także w sprawie uchodźców. Oczywiście wolałabym, żeby ludzie najpierw przeszli mentalną zmianę, ale jeżeli ma być inaczej – niech ekonomia zarządzi. Mentalna zmiana przyjdzie później, gdy będziemy mieć kolegów w pracy i sąsiadów z różnych części świata.
Co łączy Inicjatywę Wspólny Stół, Śniadania Wielokulturowe i „Tak dla uchodźców”?
– Pierwotną inicjatywą była grupa „Tak dla uchodźców”. W 2015 r. nasilił się kryzys uchodźczy, doszło do likwidacji obozu w Calais. W Polsce w social mediach przetoczyły się hasła takie jak „dzicz szturmuje Europę” czy „Polska dla Polaków”.
Wraz z Maciejem Stańczykowskim postanowiliśmy stworzyć nieformalną grupę „Tak dla uchodźców” i zaprosić grono znajomych, którzy sprzeciwiali się postawom rasistowskim i antyuchodźczym w mediach społecznościowych. Obecnie mamy ponad 10 tysięcy członków, i nadal dołączają do nas nowe osoby. W ramach grupy organizowaliśmy wiele akcji charytatywnych, wspieraliśmy zewnętrzne inicjatywy, zbieraliśmy rowery i kosmetyki dla uchodźców. Cały czas zdawaliśmy sobie sprawę, że jest to wąska działalność. Chcieliśmy zrobić coś więcej. Wspólnie zastanawialiśmy się, co najbardziej integruje ludzi. Zuzanna Cisowska, jedna z administratorek grupy, zaproponowała pomysł projektu z zakresu sportu lub kuchni. Wybraliśmy zdecydowanie kulinaria. Dowiedzieliśmy się też o możliwości pozyskania środków miejskich dla inicjatyw nieformalnych. Maciej Stańczykowski napisał projekt o organizacji śniadań wielokulturowych, który został bardzo wysoko oceniony przez grantodawców.
Na czym polegały te śniadania?
– Założeniem projektu było zorganizowanie czterech spotkań wielokulturowych. Jeszcze wcześniej zostaliśmy zaproszeni przez zaprzyjaźnioną Fundację Konkluzja do udziału w pikniku w Parku Praskim, który stanowił prequel do śniadań wielokulturowych. Pojawiło się wiele przypadkowych osób, kompletnie niezainteresowanych wielokulturowością, niektórzy dowiedzieli się po raz pierwszy o działaniu Centrum Wielokulturowego. W ramach projektu odbyły się śniadania: indyjskie, arabskie, afrykańskie i polskie. Finałowe poświęcone było Polsce – chcieliśmy pokazać, że kuchnia polska kształtowała się przez wieki pod wpływem osadników i mniejszości etnicznych. Wśród uczestników naszych spotkań były osoby z Pakistanu, Indii, Ukrainy, Rosji, Brazylii, Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Wiele osób zaangażowało się w projekt śniadań, i podjęliśmy wtedy decyzje o powołaniu inicjatywy Wspólny Stół.
Bardzo ważnym aspektem wykluczania migrantów i uchodźców jest język. Bez jego znajomości osoba z zagranicy staje się bezradna – boi się podejść do policjanta w momencie zagrożenia, obawia się wizyty u lekarza
15 grudnia planujemy zorganizować wigilię w Centrum Wielokulturowym. Chcemy nawiązać do najlepszej tradycji polskich świąt – pozostawienia pustego nakrycia, talerza dla wędrowca. Rozmawiałam z wieloma kolegami- muzułmanami i pytałam o Boże Narodzenie. Wspomnieli, że w każdym miejscu świata w tym okresie coś się dzieje, nie tyle związanego z religią, co ze spotkaniami rodzinnymi.
W części edukacyjnej wigilii chcielibyśmy pokazać gościom, z jakich rejonów świata ludzie uchodzą bądź migrują. Wyjaśnimy na przykład, czym jest uchodźstwo z Syrii, kim są uchodźcy klimatyczni.
Dla dzieci zrobimy natomiast warsztat antydyskryminacyjny. Wbrew pozorom dzieci są bardzo tolerancyjne – nikt nie rodzi się rasistą, takie postawy nabywamy w trakcie socjalizacji.
Co jeszcze robicie w Centrum Wielokulturowym?
– Organizujemy lekcje języka polskiego dla dwóch grup anglojęzycznych i rosyjskojęzycznych. Bardzo ważnym aspektem wykluczania migrantów i uchodźców jest język. Bez jego znajomości osoba z zagranicy staje się bezradna – boi się podejść do policjanta w momencie zagrożenia, obawia się wizyty u lekarza. Język pozostaje kluczowy w procesie integracji. Centrum udziela też porad prawnych, doradza zawodowo i oferuje opiekę psychologiczną.
W cyklach trzyletnich rozpisywany jest konkurs na to, która organizacja pozarządowa będzie zajmowała się Centrum. Do końca 2019 r. mamy dwóch operatorów: Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Pro Humanum i Fundacja dla Somalii.
Wraz z Centrum Komunikacji Społecznej urzędu miasta i portalem uchodźcy.info realizowaliśmy kampanię „Warszawiacy się nie boją”, której celem było wzmacnianie pozytywnych postaw i zachowań mieszkańców Warszawy wobec uchodźców i cudzoziemców. Badania focusowe wykazały, że pierwszym skojarzeniem ze słowem „uchodźca” jest dla Polaków strach, dlatego przekaz kampanii mówił, że „nie boimy się uchodźców”. Bilbordy pojawiły się w przestrzeni miejskiej stolicy. Wśród osób, które wystąpiły w kampanii, były: uczestniczka powstania warszawskiego, motorniczy, rodzina z Targówka i student.
Małgorzata Sójka – współzałożycielka grupy Tak dla uchodźców oraz Inicjatywy Wspólny Stół, specjalistka do spraw wielokulturowości w Centrum Wielokulturowym w Warszawie.
“Do 2015 roku statystyki mówiły o społecznym poparciu dla uchodźców. Kojarzyli się oni Polakom najczęściej z przybyszami z Czeczeni, byłej Jugosławii, osobami, które musiały opuścić swój kraj z powodu wojny, i trzeba im było pomóc. To się jednak diametralnie zmieniło. Nie tylko w Polsce, ale w całej Europie doszli do władzy populiści, …”
Co było najpierw – dojście do władzy populistów czy pojawienie się na granicach Europy migrantów ekonomicznych? To premier Kopacz nie negocjowała z Brukselą przyjęcia kontyngentu siedmiu tysięcy osób? Oszukujcie się dalej, a z pewnością przekonacie do uchodźców więcej Polaków. Dalszych szlachetnych urojeń nie chce mi się rozwiewać.
Panie Piotrze,
Oczywiście ma Pan rację co do kolejności. Zastanawiam się tylko, dlaczego stosuje Pan jakąś liczbę mnogą (“Oszukujcie się dalej, a z pewnością przekonacie…”). To jest czysto informacyjny materiał o działaniach konkretnej inicjatywy, z wypowiedziami konkretnej osoby, o określonym światopoglądzie – a nie jakiś zbiorowy manifest.
Czasem mam wrażenie, że analizuje Pan WSZYSTKIE pojawiające się tu publikacje pod kątem wyłaniającej się z nich (dodam: rzekomej) linii “Więzi”. A ten serwis to nie jest przecież medium tożsamościowe, które mówi swoim czytelnikom, co mają myśleć. Często prezentujemy opinie osób z naszego środowiska (czasem zróżnicowane), ale często też po prostu informujemy.
“Myślę, że wszyscy już rozumieją, że rynek pracy nie da sobie rady bez migrantów. ”
Zależy JAKICH migrantów. Szwagier pracuje w Niemczech od pond 20 lat i widzi zmiany, które tam zaszły po “zaproszeniu” przez p.Merkel.Jak potrzeba tam także ludzi do prostej pracy, a ci zaproszeni wcale się do niej nie garną. Do tego politpoprawność i ukrywanie tego, co robią.
Do tego uczę w tym roku dziewczynkę, które w 10 lat tam mieszkała, w tym roku wróciła z Niemczech cała jej rodzina i z rozmowy wynika zupełnie inny odbiór. Wcale nie było słodko, miło itd.
Pani Marzeno!
Z doświadczenie (niejednokrotnego) wiem, że relacje umownych “szwagrów” niekoniecznie są godne zaufania. Zwłaszcza, że bywają częstokroć sprzeczne. Niestety, przyjąć trzeba, że pojedyncze przypadki trzeba traktować indywidualnie, a nie uogólniać “pars pro toto”.
Pozdrawiam
I dodam, to dlaczego takie protesty przeciwko są w Brukseli?
https://twitter.com/DoraGezwitscher/status/1074297040430137344?s=20
Bo może widzą po czasie efekty:
http://www.tvn24.pl/magazyn-tvn24/molenbeek-przystan-dzihadystow-w-sercu-europy,14,296
Panie Michale,
ależ wiem, ze nie powinno się uogólniać, ale też szwagier nie jest wymyślony, jak sugeruje Pana cudzysłów. 20 lat tam pracuje, od 5 w Hamburgu i w realu widzi zderzenie 2 światów. Proszę zerknąć na dane Ministerstwa Edukacji, jak dużo rodzin wraca z zagranicy. Tylko w mojej szkole to łącznie 4 dzieci. Rodzina mojego ubiegłorocznego ucznia wróciła z Finlandii, gdzie mieszkał od 2 roku życia, w jego klasie było łącznie 9 narodowości- specyfika.