Jesień 2024, nr 3

Zamów

Niestrudzony wojownik Adam Strzembosz

Prof. Adam Strzembosz z Nagrodą „Pontifici – Budowniczemu mostów” w Klubie Inteligencji Katolickiej w Warszawie 24 października 2018 r. Fot. Więź

Do rangi wielkiego symbolu urosły wręcz sceny, gdy z zapaloną świeczką w otoczeniu młodzieży demonstrował przed gmachem Sądu Najwyższego. Profesor Strzembosz, dystyngowany gentleman w marynarce, czasami siadający na krześle, pod parasolem – ze świeczką w ręku. A obok młodzi wrzucający najnowsze zdjęcia z demonstracji 
na Instagrama z hashtagiem #wolnesądy.

Laudacja z okazji wręczenia Nagrody „Pontifici – Budowniczemu mostów” profesorowi Adamowi Strzemboszowi

Szanowni Państwo,
Drodzy Zgromadzeni Goście,

Budowanie mostów to przede wszystkim trudna sztuka architektoniczna 
i inżynieryjna. Łączą one zazwyczaj brzegi rzeki lub zatoki albo krawędzie górskich przełęczy. Jednak dzisiaj chcemy mówić o innym wymiarze sztuki łączenia – o mostach społecznych, międzyludzkich. Ich potrzebę uwydatnił w 2006 roku warszawski Klub Inteligencji Katolickiej ustanawiając Nagrodę „Pontifici”. Chciał w ten sposób wyróżniać wybitne postaci polskiego życia publicznego „za zasługi w szerzeniu wartości dobra wspólnego, dialogu i poświęcenia na rzecz bliźnich”. Dzięki temu – jakże zacnemu – pomysłowi rokrocznie możemy poznawać nowych budowniczych społecznych i intelektualnych mostów. Osoby, które posiadły umiejętność scalania naszej wspólnoty, umiejętność rozmowy 
z każdym i wytrwałej pracy na rzecz budowy wzajemnego zaufania, łączności i zespalania całości. Ludzi niekoniunkturalnych. Takich, którzy starają się nigdy nie nadużywać władzy czy aktualnej pozycji politycznej, ale do wszystkiego przekonują słowem, myślą i nade wszystko własnym przykładem. Ludzi, którzy na pierwszym miejscu stawiają wartości 
i wysokie standardy etyczne, a nie partyjne afiliacje.

Drodzy Państwo,

jestem zaszczycony, że przypadła mi w udziale możliwość przedstawienia dzisiaj dzieła jednego z najwybitniejszych polskich budowniczych mostów, laureata nagrody „Pontifici” 2018, Pana Profesora, Pana Sędziego Adama Strzembosza.

Tych mostów w życiu Pana Profesora było naprawdę wiele. Dla mnie pierwszym takim mostem była rola, jaką odegrał Pan Profesor podczas transformacji ustrojowej w naszym kraju, gdy za sprawą „Solidarności” nastąpiło przejście od autorytarnego ustroju PRL do demokracji III RP. Adam Strzembosz był bez wątpienia jednym z architektów tych przemian w sferze prawa i sądownictwa. Ponosząc ogromne ryzyko, jako jeden 
z pierwszych zakładał „Solidarność” sędziowską, przewodniczył podzespołowi ds. prawa i sądów podczas obrad Okrągłego Stołu, 
był pierwszym prezesem Sądu Najwyższego.

Cokolwiek by się dzisiaj nie mówiło o tym okresie – a pada niestety wiele słów i ocen fałszywych – była to reforma głęboka, przemyślana i konsekwentna. Stworzyła podstawy do nowej Konstytucji, zbudowała solidny trójpodział władz 
i wprowadziła wiele ważnych międzynarodowych standardów. To dlatego miedzy innymi, gdy pojawiła się dziejowa szansa, mogliśmy bez większych perturbacji przystąpić do NATO oraz do Unii Europejskiej.

Obecnie już wiemy, że reformę sądownictwa można też przeprowadzać w zgoła inny sposób – z pominięciem zasad praworządności, Konstytucji, wbrew przyjętym w Europie standardom. A przecież u zarania III RP obiektywne trudności i pokusy działania na skróty były niepomiernie większe. Zadecydował jednak rozsądek i przyzwoitość takich ludzi jak Profesor Adam Strzembosz, którzy nie chcieli stosować odpowiedzialności zbiorowej, nie spychali innych w przepaść niebytu, lecz starali się budować mosty, podawać rękę, zachęcać do współtworzenia nowej rzeczywistości ustrojowej. Zadecydowała postawa zaufania, dania szansy, poszukiwania w niektórych sytuacjach trudnych odcieni szarości, a nie kategoryzowania wszystkiego w czarno-białych barwach.

Szanowni Państwo,

innym, dla mnie osobiście szczególnie ważnym, mostem Sędziego Strzembosza są więzi międzypokoleniowe, które Profesor Adam Strzembosz pielęgnuje ze szczególną starannością. Począwszy od rodzinnego etosu związanego z harcerstwem, poprzez pracę dydaktyczną na uczelniach, po udział w licznych spotkaniach, debatach oraz innych wydarzeniach z udziałem młodych ludzi. Na pewno stał się jednym 
z najważniejszych autorytetów dla kolejnych pokoleń środowiska prawniczego. W tym dla pokolenia, które również ja reprezentuję. Jak to ujął inny czterdziestolatek, mój kolega prof. Marcin Matczak, Adam Strzembosz jest dla nas wzorem, bo odnajdujemy w nim idealny balans między wybitną wiedzą prawniczą i wybitną postawą moralną. Jest uosobieniem patrona i mentora, od którego wszyscy możemy się uczyć.

Adam Strzembosz jest dla nas wzorem, bo odnajdujemy w nim idealny balans między wybitną wiedzą prawniczą i wybitną postawą moralną

Imponuje nam Jego odwaga cywilna i determinacja w służbie na rzecz kraju. Takie postawy, takie biografie, mają wielką moc. Pociągają 
i inspirują do naśladowania. Szczególnie teraz, kiedy chwieje się względna równowaga prawna i obserwujemy jak państwo próbuje zdobyć wielką przewagę nad obywatelem, ograniczając między innymi jego prawo do niezależnego sądu. Na szczęście wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego dla obywateli, gdzie chodzi o obronę praworządności – jest z nami niestrudzony wojownik Adam Strzembosz.

Do rangi wielkiego symbolu urosły wręcz sceny, gdy z zapaloną świeczką w otoczeniu młodzieży demonstrował przed gmachem Sądu Najwyższego. Profesor Strzembosz, dystyngowany gentleman w marynarce, czasami siadający na krześle, pod parasolem – ze świeczką w ręku. A obok młodzi wrzucający najnowsze zdjęcia z demonstracji 
na Instagrama z hashtagiem #wolnesądy.

Tak, proszę Państwa,

to jest bez wątpienia jedna z najpiękniejszych polskich historii wolnościowych, kiedy po jednej stronie pokoleniowej rzeki stoją bardzo młodzi działacze z ruchu Akcja Demokracja, często licealiści, a po drugiej osiemdziesięcioośmioletni weteran walk 
o praworządne i demokratyczne państwo. Ten most trzyma się mocno 
i z tego, co wiemy, Pan Sędzia nie zamierza odpuścić. Przynajmniej tak wynika z Jego słynnego wywiadu rzeki ze Stanisławem Zakroczymskim 
w wydanej przez Wydawnictwo Więź książce „Między prawem i sprawiedliwością”.

Przy okazji chciałbym Państwa poinformować, że niedawno dostałem list od wydawnictwa Wolters Kluwer, aby nominować książkę wydaną 
w 2017 roku jako najważniejszą dla praktyki sądowej. Zgłosiłem właśnie książkę Profesora Strzembosza, gdyż czym byłoby stosowanie prawa, gdyby sędziowie nie rozumieli wartości, które system prawny powinien realizować.

Drodzy Państwo,

jesteśmy dzisiaj gośćmi warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Instytucji ogromnie zasłużonej dla polskiej kultury, dla polskiej debaty publicznej i intelektualnego rozwoju. To zresztą temat na oddzielne opowiadanie. Ale przy tej okazji nie sposób nie wspomnieć o kolejnym moście budowanym przez Adama Strzembosza. To jest porozumienie i współdziałanie ludzi wierzących i niewierzących. Jeśli dobrze odczytuję intencje Pana Profesora, to zawierają się one we fragmentach Preambuły do naszej Konstytucji, gdy mówimy: „my, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski (…) pragnąc na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie, 
a działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność, 
w poczuciu odpowiedzialności przed Bogiem lub przed własnym sumieniem, ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej jako prawa podstawowe dla państwa…”.

To jest ten właśnie most, którego filarami byli miedzy innymi Tadeusz Mazowiecki i Adam Strzembosz, ale także wielka część polskiego Kościoła katolickiego, który w sposób otwarty, partnerski i odpowiedzialny uczestniczył w dziele demokratycznych przemian. To jest ten most, przez który przechodzi codziennie, od ponad 21 lat, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej Polskiej. Prawdopodobnie w wielu kwestiach światopoglądowych różnię się z Panem Profesorem, lecz w najmniejszym stopniu nie przeszkadza nam to we współpracy dla dobra wspólnego. Unikamy skrajności i ekstremizmów, szukamy tego, co ludzi łączy. Ten most również trzyma się mocno. Jego filarami są wzajemny szacunek, tolerancja, otwartość na dialog, a także przywiązanie do Konstytucji.

Warto zauważyć, że w kampanii prezydenckiej w 2016 roku Hillary Clinton używała hasła „Budujmy mosty, a nie mury”. Mur łatwo jest zbudować. Wymaga tylko jednego punktu przyłożenia, odrobiny stabilności i już za pomocą cegieł oraz zaprawy murarskiej możemy wznosić najwyższe mury. Podobnie w społeczeństwie, łatwo się pokłócić, dzielić, obrażać, odgradzać. To także dotyczy relacji między wierzącymi 
a niewierzącymi. Ale znacznie trudniej jest łączyć, bo to już jest wyższa sztuka inżynieryjna. Tym bardziej doceńmy to, co mamy.

Wreszcie, Szanowni Państwo,

chciałem powiedzieć o trochę innym, może mniej znanym powszechnie, ale bardzo ważnym moście Adama Strzembosza jako prawnika i naukowca. Otóż powszechnie znany 
w środowisku prawniczym jest dorobek Pana Profesora w zakresie postępowania w sprawach dla nieletnich. Była to bodaj pierwsza 
w Polsce tak syntetyczna próba ujęcia i analizy tego zagadnienia. Co więcej, opracowania Pana Profesora dotyczące środków stosowanych wobec dzieci, mających przeciwdziałać ich demoralizacji i przestępczości, są w dużej mierze aktualne i służą na co dzień miedzy innymi Krajowemu Mechanizmowi Prewencji Tortur działającemu w ramach Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, do którego zadań należy monitorowanie placówek, gdzie przebywają nieletni.

Chcę przez to powiedzieć, że nasz dzisiejszy Laureat jest człowiekiem kompletnym, integralnym, wszechstronnym. Jego biografia, jego dorobek naukowy, jego zasługi w działalności publicznej – stanowią piękną całość. Są właśnie takim solidnym filarem, na którym może opierać się niejeden most.

I jeszcze jedno, Szanowni Państwo.

W niedawnym wywiadzie prasowym Profesor Adam Strzembosz stwierdził: „Jeszcze Polska nie umarła, póki obywatele bronią demokracji na ulicy, a sędziowie w sądach” („Newsweek”, lipiec br.). Potraktujmy to jako ten ostatni, szczególny most, na który chciałem zwrócić Państwa uwagę. Most do przyszłości. Naszego Laureata nie opuszcza wiara w lepszą przyszłość naszego państwa, 
w praworządność i niezależne sądy. A Jego dorobek i postawa odbierają rządzącym moralny mandat do dokonywania tego typu zmian 
w sądownictwie. Można jednak powiedzieć, że po ostatniej decyzji Trybunału Sprawiedliwości UE pojawiło się światełko w tunelu. 
To zasługa także konsekwentnego nacisku społeczeństwa obywatelskiego. Od nas samych jednak zależy, czy to światełko poprowadzi nas do wyjścia, czy tylko raz jeszcze boleśnie nam uświadomi, że tunel istnieje. A jeśli zaprowadzi nas do wyjścia, to być może będzie nas czekała jeszcze trudniejsza sztuka – odbudowywania demokratycznego państwa prawa.

W XIX wieku eksperci w następujący sposób oceniali projekty naszego rodaka Ernesta Malinowskiego: „Projekt inżyniera Ernesta Malinowskiego przewiduje przeprowadzenie linii kolejowej na wysokości prawie 5000 m n.p.m., a to jest niemożliwe. Również zaprojektowane przez niego mosty 
i żelazne wiadukty są jeszcze mało znane w technice, obliczenia wątpliwe, a realizacja ryzykowna”. Okazało się, że jednak intuicja, doświadczenie, wiedza naukowa i konsekwencja przyniosły sukces. Ernest Malinowski nie tylko połączył góry, ale wręcz dwa oceany – Pacyfik i Atlantyk.

Wesprzyj Więź

Podobnie teraz – gdybyśmy zastanowili się, jak w przyszłości odbudować demokratyczne państwo prawne, wielu ekspertów powiedziałoby, że to niemożliwe, niezwykle trudne, podziały w narodzie są trwałe, 
a dokonane zmiany nieodwracalne. Ale jeśli są z nami tacy arcymistrzowie sztuki łączenia, jak Profesor Adam Strzembosz, posiadający nie tylko wbudowany kompas moralny, ale wręcz żyroskop, to wszystko jest możliwe. Damy radę. Prędzej czy później naprawimy stare mosty 
i zbudujemy nowe, które będą stanowiły mocną podstawę funkcjonowania w pełni demokratycznej Polski oraz niezależnych sądów.

Dziękuję Panie Profesorze, że jest Pan dzisiaj z nami.

Tytuł od redakcji

Podziel się

Wiadomość

I co z tego że piszemy książki i zasłania y się autorytetami naukowymi. Jak nijak ma to przełożenie na praktykę i niesienie pomocy ludzią pokrzywdzony przez wymiar sprawiedliwości. Jeżeli 90%procent Polaków uważa że sądy to porażka a prawnicy, prokuratorzy i sędziowie są ponad prawem i odpowiedzialnością za swe czyny. Każdy prezes i szef firmy wie że jeśli pracownik jest niekompetentny i psuje renomę firmy albo jego działania są na niekorzyść zespołu w firmie zostaje zwolniony. W wymiarze sprawiedliwości tak nie ma. Dlaczego ta Gelsdorf tak broni stołki i donosi i szuka poparcia lewicy w krajach Europy. Jest zdrajczynią i broni systemu o którym mówi się bardzo źle. Dlaczego zatruwa umysły młodych ludzi którzy nie mieli do czynienia z sądami. Dla przykładu prezesi z PO firmę lot uważali za bankructwa. Prezesi z PiS doprowadzili firmę do tego że nie potrzebuje dotacji i przynosi ogromne zyski. Jeżeli Gelsdorf ma choć trochę honoru i odwagi to czemu nie pracuje nocami i dniami by pokazać Polakom gotowe rozwiązania reformy tylko ciągle wprowadza zamęt. Kobieto otrząśnij się, chyba nie masz psychozy i zacznij słuchać Polaków i jako firma sprawiedliwości zacznij przynosić zyski w postaci dobra społecznego na które powinnaś ciężko pracować i opinie Polaków. Znasz to przysłowie,, pluj świni w twarz a świnia swoje „

Najważniejsze żeby ludzie w rodzinach się umieli pirozumiec. Szacunek do siebie nawzajem wszędzie i do starszych osób . to jest miarą prawdziwego narodu umieć się porozumieć a nie dzielić jak to zrobił PiS i niestety KACZYŃSKI dobrze mówił jego ojciec nie pozwólcie moim synom dojść do władzy. A tak przy okazji to jakim dla nich autorytetem jako ojciec. Coś w tej rodzinie nie zadziałało

Pani Danuto – kiepską ma pani pamięć! Dzielenie Polaków rozpoczął Donald Tusk po przegranych wyborach w 2005 roku (parlamentarne, które wygrało Prawo i Sprawiedliwość i prezydenckie , w których „poległ” D Tusk a wygrał L. Kaczyński). To od wtedy rozpoczęła się kampania nienawiści, poniżanie i opluwanie demokratycznie wybranego prezydenta, wyśmiewanie, totalny atak na PiS, „DORZYNANIE WATAHY” . Taka atmosfera doprowadziła w końcu do politycznej zbrodni dokonanej przez peowskiego fanatyka Cybę na pracowniku biura posła Wojciechowskiego, Marku Rosiaku i w końcu do rozdzielenia wizyty w Katyniu.Tusk to mściwy i pamiętliwy typ. Podwójna porażka wyborcza potęgowała jego wściekłość i pragnienie odwetu. Patrząc na jego „politykę miłości” łatwo można dojść do wniosku, że okazja nadarzyła się 10 kwietnia 2010r….
Dramatyczne zdarzenia tego dnia na chwilę nas połączyły we wspólnym przeżywaniu żałoby – ale to nie trwało długo. Proszę sobie przypomnieć krzyż zrobiony z puszek po piwie, sikanie za znicze, sprzątanie przez Straż Miejską kwiatów, opluwanie i poszturchiwanie osób modlących się pod Pałacem Prezydenckim. maskotkę żółtej kaczki rzucaną do góry w okrzykami „jeszcze jeden!”… Kto tych ludzi „podpuścił”?A potem zaczęły wychodzić na jaw przypadki bezczeszczenia zwłok ofiar katastrofy, zamiany szczątków, i kłamstwa E. Kopacz o starannym przesiewaniu ziemi w miejscu katastrofy, o dokładnym badaniu każdego odnalezionego szczątka , o zgodnej współpracy polskich i rosyjskich patologów. Trzeba mieć naprawdę niezmierzone pokłady złej woli by o podzielenie społeczeństwa polskiego obwiniać J. Kaczyńskiego!
I ciekawi mnie skąd zaczerpnęła pani wiadomość o wypowiedzi seniora Kaczyńskiego na temat jego synów. Skąd? Czy przypadkiem nie od L. Wałęsy, pseudo BOLEK?

Zgoda buduje niezgoda rujnuje .Kaczyński podzielił Polaków cały naród skłócił zniszczył autorytety, uznaje jedynie swoją prawdę nie liczy się z ogromną grupą społeczeństwa mającego inne poglądy, wstyd na cały świat