rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Franciszek: Wiara nie wzrasta na drodze prozelityzmu, ale czułości

Papież Franciszek podczas audiencji generalnej w Rzymie 17 kwietnia 2013 r. Fot. Mazur/catholicnews.org.uk

Od wiary odciąga młodych złe świadectwo nie tylko w rodzinie, ale także w Kościele: księża neurotycy, ludzie, którzy mówią, że są katolikami, a prowadzą podwójne życie. Ci, którzy to widzą, tracą wiarę, bo mają powód – mówi papież Franciszek.

Papież Franciszek wziął wczoraj udział w dialogu z młodzieżą i osobami starszymi, który odbył się w Instytucie Patrystycznym Augustinianum w Rzymie. Spotkanie było jednocześnie promocją książki „Sharing the Wisdom of Time / La saggezza del tempo” (Dzielenie się mądrością czasu), która powstała z inspiracji papieża i ma na celu „przymierze międzypokoleniowe”.

Milczenie, które towarzyszy, to cnota

Odpowiadając na zadawane mu pytania, Franciszek sprzeciwił się „kulturze makijażu”, w której liczy się wygląd, osobisty sukces, osiągany nawet po trupach. Na „rynku hipokryzji” i konkurencji, zaproponował gest antykonkurencji – wyciągnięcie otwartej dłoni ku innym, by witać i obejmować, bo jak mówili święci i sam Jezus: „więcej jest miłości w dawaniu niż w braniu”.

W obliczu kultury, która niszczy uczucia, Franciszek jako antidotum zaproponował służbę. – Dojrzalszymi, pewnymi siebie, uśmiechniętymi, z poczuciem humoru są ci młodzi, którzy idą naprzód, służąc – powiedział. Wezwał młodych, by podejmowali w życiu ryzyko, bo bez tego nie osiągną dojrzałości, i by powiedzieli nie „kulturze zabezpieczeń na całe życie”, która polega na „byciu w porządku”. Zachęcił do kierowania się „kulturą wzajemnego współżycia, braterstwa, kulturą służby”, w której się otwieramy na innych i „brudzimy sobie ręce”.

Starszemu małżeństwu, które poruszyło temat oddalania się od wiary dzieci, którym ją przekazywali, Franciszek zalecił, by nie tracili pokoju ducha, nie starali się ich przekonywać, bo „wiara nie wzrasta na drodze prozelityzmu, lecz przez przyciąganie, jak mówił Benedykt XVI, czyli za sprawą świadectwa”. Opowiedział historię bezrobotnej znajomej, która się upijała. Jej matka rano przed wyjściem do pracy w milczeniu stawała przy jej łóżku i patrzyła na nią z czułością. To milczenie matki i jej czułość skłoniły młodą kobietę do zmiany życia, założenia rodziny i podjęcia kariery zawodowej. – Milczenie, które towarzyszy, a nie to, które oskarża, to cnota – dodał.

Papież stwierdził, że od wiary odciąga młodych „złe świadectwo” nie tylko w rodzinie, ale także w Kościele: „księża neurotycy, ludzie, którzy mówią, że są katolikami, a prowadzą podwójne życie”. Franciszek przyznał, że ci, którzy to widzą, tracą wiarę, bo „mają powód”.

Zalecił rodzicom i dziadkom „wiele miłości, wiele czułości, zrozumienie, świadectwo i cierpliwość”, a także modlitwę na wzór matki św. Augustyna, św. Moniki, która „zwyciężyła łzami”. – Ale nigdy dyskutowanie, nigdy! To pułapka. Dzieci chcą wciągnąć rodziców w dysputę. Zawsze trzeba unikać bezpośredniej dysputy, bo to oddala. Zawsze trzeba dawać świadectwo w dialekcie, czyli z czułością, którą rozumieją – zaznaczył papież.

Franciszek za ważne uznał to, by młodzi znali skutki dwóch wojen światowych XX w. Nazwał je „negatywnym skarbem”, który trzeba przekazywać, by kształtować sumienia. Przypomniał, że ten skarb doprowadził do rozwoju włoskiej sztuki, gdyż powojenne kino włoskie było „szkołą humanizmu”. Młodzi powinni o tych wydarzeniach wiedzieć, by nie popaść w te same błędy, na przykład poznać jak rodzi się populizm, czego przykładem są lata 1932-33 w Niemczech i obietnice Hitlera.

Papież przestrzegł przed sianiem nienawiści, gdyż „tak nie da się żyć”. Przyznał, że w historii nienawiść wobec siebie siali protestanci i katolicy, ale od 50 lat powoli zdają sobie sprawę, że nie tędy droga, że trzeba starać się „siać gesty przyjaźni, a nie podziału”. Zauważył, że sianie nienawiści jest łatwe nie tylko w stosunkach międzynarodowych, ale także we własnej dzielnicy czy w rodzinie, np. poprzez plotki, które zabijają czyjąś reputację, zgodę w rodzinie lub miejscu pracy.

Jestem synem migrantów

Franciszek mówił także o obecnym w Europie kryzysie migracyjnym. – Przyjmowanie migrantów jest nakazem biblijnym – zaznaczył. Przypomniał, że Europę tworzyły fale migracyjne od dawnych czasów aż do tej pory. Zmieszały się w niej różne kultury. A w trudnych czasach Ameryka Północna i Południowa przyjęły migrantów z Europy. Dlatego zanim się wyda sąd nt. migracji, trzeba sobie zrobić powtórkę z historii Europy. – Sam jestem synem migranta, który wyjechał do Argentyny. W Ameryce jest tyle włoskich nazwisk… Migrantów przyjętych z otwartym sercem. Zamknięcie jest początkiem samobójstwa – przestrzegł papież.

Wesprzyj Więź

Podkreślił, że nie wystarczy migrantów przyjąć, trzeba jeszcze im towarzyszyć, a przede wszystkim ich integrować, tak jak zrobiły władze Szwecji z migrantami z Argentyny. Jego zdaniem rząd powinien mieć otwarte serce, by przyjąć migrantów i dobre struktury, by się zakorzenili w społeczeństwie, ale także roztropność, by powiedzieć: „Tyle możemy, a więcej już nie”. Za niezwykle ważne uznał, by Europa porozumiała się w sprawie przyjmowania migrantów, gdyż problem ten jest już zbyt wielkim ciężarem dla Włoch czy Hiszpanii. – Spójrzcie na nowe europejskie cmentarze. Nazywają się: Morze Śródziemne, Morze Egejskie… – zakończył swe improwizowane odpowiedzi Franciszek.

Książka „Dzielenie się mądrością czasu” zawiera 250 świadectw, zebranych w formie wywiadów z osobami starszymi z ponad 30 krajów. Komentarzem opatrzył je Franciszek, z którym rozmawia o. Antonio Spadaro, naczelny jezuickiego czasopisma „La Civiltà Cattolica”. Publikacja jest obecnie tłumaczona na wiele języków. W Polsce ukaże się 12 listopada nakładem Wydawnictwa WAM.

KAI, DJ

Podziel się

Wiadomość