Władza, która miała szansę wyleczyć i naprawiać tak wiele – już zabrała mi Polskę. Ale Kościoła oddać jej nie pozwolę – pisze Szymon Hołownia w „Tygodniku Powszechnym”.
Felieton „Tańce godowe” Szymona Hołowni ukazał się 18 lipca w „Tygodniku Powszechnym”. Cytujemy wybrane fragmenty:
Wstęp na kościelne mównice powinien być przez Kościół zakazany.
W pracy politycy są po prostu kolejnymi w szeregu sprzedawców, którzy wcisną się, gdzie się da, żeby zachwalić i opchnąć swój towar.
Premier ma powolne sobie rządowe telewizje i gazety – niech tam mówi. To nie wiek XIV, gdy w celu podania newsów ze świata trzeba było spędzać gawiedź do kościoła. Rozumienie demokracji przedstawicielskiej jako totalnej dyktatury wyborczego zwycięzcy sprawiło zaś, że u nas od dawna ci, którzy teoretycznie mają być przedstawicielami całego narodu, nie reprezentują nikogo poza swoim elektoratem. A elektoratem Jezusa jest dokładnie każdy.
To jest część mojego postulatu: nie łączyć Eucharystii z żadnymi obchodami państwowymi; Polska to nie jest córka Mieszka, którą ochrzczono i teraz musi chodzić do kościoła, Polska to miliony ludzi, wierzących i nie.
Paradoksalnie wdzięczny jestem tej władzy, która tak dokręciła śrubę nieznośnego bogoojczyźnianego patosu, że jakaś ściana milczenia zaczyna w końcu pękać.
Zabierajcie to stąd i nie róbcie z domu mojego Ojca targowiska. Władza, która miała szansę wyleczyć i naprawiać tak wiele – już zabrała mi Polskę. Ale Kościoła oddać jej nie pozwolę. Partia ma przed sobą jedną, dwie kadencje, Kościół – może i tysiące lat.
Wyb. DJ
Wiara sam się nie obroni. Gdyby nie walka w obronie wiary chrześcijaństwa już by jej nie było.
Ideał biskupa to Ademar – obrońca i męczennik.
Oto czysto doczesne, pozbawione wiary stanowisko. Jezus się nie bronił, pierwsi chrześcijanie też nie…
Popieram, ale nie przez zakaz świeckim wstępu na kościelne mównice. Niedawno pewien biskup w trosce o liturgię wydał zarządzenie zakazujący komuś z rodziny lub przyjacielowi wspominać zmarłego jeszcze w kościele po mszy pogrzebowej, bowiem nie wszyscy jej uczestnicy udają się na odległy cmentarz. Wprowadzono zakaz bo poziom był różny, czasem były kontrowersje, a oprócz tego ktoś mógłby pomyśleć, że świecki mówi w imieniu Kościoła. Owszem, trzeba dbać o standard, ale takie uzasadnienie mi nie pasuje, jest kolejną próbą marginalizowania świeckich w liturgii. Wypędzając polityków z pierwszych rzędów trzeba to uzasadniać bez wylewania dziecka z kąpielą,