Jesień 2024, nr 3

Zamów

Troska o prawdę powinna służyć życiu. Pożegnanie prof. Jerzego Kłoczowskiego

Jerzy Kłoczowski. Fot. Narodowy Instytut Audiowizualny

Jego życie spełniało się w służbie, której pola wyznaczała jego wrażliwość, inteligencja i wiara.

Homilia na Mszy za śp. prof. Jerzego Kłoczowskiego w Archikatedrze Lubelskiej 12 grudnia 2017 r.

Wszelkie ciało to, jakby trawa,
a cały wdzięk jego jakby kwiat polny.
Trawa usycha, więdnie kwiat,
gdy na nie wiatr Pana powieje.
Prawdziwie trawą jest naród.
Trawa usycha, więdnie kwiat,
lecz słowo Boga naszego trwa na wieki.
(Iz, 40, 7-8)

Liturgia Adwentu ukazuje nam przychodzącego Boga. Przychodzi On w życiu i śmierci. 2 grudnia 2017 roku, gdy zakończyło się ziemskie życie Jerzego Kłoczowskiego, Bóg przytulił go do swej piersi jak jagnię, po długim, pełnym wielu pasji żywocie przeprowadził go do wieczności.

Profesor Jerzy Kłoczowski umarł w wieku 93 lat. Żal nam, że nie ma go już pośród nas. Smutek rozstania przeżywa rodzina, społeczność Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, środowisko Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej, uczniowie, współpracownicy, przyjaciele. Pogrzeb zmarłego odbędzie się w Krzynowłodzie Wielkiej, tam zostanie  pochowany w grobie rodzinnym. Podczas tej uroczystej Mszy św. sprawowanej w Archikatedrze Lubelskiej pod przewodnictwem Księdza Arcybiskupa Stanisława Budzika pragniemy pożegnać Profesora w mieście, w którym przeżył swe najbardziej twórcze lata, rozsławiając naszą uczelnię i miasto w Polsce i na świecie.

Życie, które otrzymał w darze od Boga, uczynił wspaniałym darem dla innych. Ufam, że z owoców intelektualnej pracy Profesora Jerzego Kłoczowskiego oraz jego chrześcijańskiej i patriotycznej postawy będziemy jeszcze długo czerpać inspiracje. Sprawia to światło obecne było w jego życiu, czyniące je przesłaniem. W chwili pożegnania, modlitwy i zadumy spróbujmy odczytać jego piękne treści. 

Do Lublina Jerzy Kłoczowski przybył w 1950 roku jako człowiek doświadczony dramatem lat wojennych i powojennych. Był żołnierzem AK, pseudonim „Piotruś”. W Powstaniu Warszawskim stracił rękę. W latach 1944-45 był jeńcem w obozie w Skierniewicach. Po wojnie szybko zrobił doktorat na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, ale ze względu na swą biografię i poglądy okazał się tam persona non grata. Było to  w czasie  nasilania się presji ideologii komunistycznej na życie intelektualne, gdy próbowano zamieniać uniwersytety w agendy polityczne. Przestrzeń względnej wolności, koniecznej jak powietrze dla autentycznej pracy naukowej młody doktor znalazł na KUL-u. 

Warto pamiętać teraz, gdy KUL przygotowuje się do obchodów swego 100-lecia, jak bardzo odważna i brzemienna w dobre skutki była decyzja księdza rektora Antoniego Słomkowskiego o przyjęciu do pracy naukowo-dydaktycznej kilkorga doktorów i profesorów, których władze komunistyczne wyrzuciły z Torunia. To wtedy schronienie w Lublinie znaleźli Irena Sławińska, Czesław Zgorzelski, Leokadia Małunowiczówna i najmłodszy w tej grupie Jerzy Kłoczowski. Wszyscy stali się legendami polskiej humanistyki, stworzyli swe własne szkoły badawcze. A  KUL zawdzięcza im charakterystyczny styl chrześcijańskiej myśli – niezależnej i otwartej. Dokonali tego w czasach niezmiernie trudnych.

Przypominał, że Europę stworzyło chrześcijaństwo, a jej pierwszą integrację stanowiła średniowieczna sieć parafii

Jerzy Kłoczowski uprawiał nowatorskie badania nad dziejami chrześcijaństwa w Polsce i Europie. Rzetelnie poznawał prawdę historyczną i jednocześnie potrafił odczytywać jej aktualność w zmieniających się warunkach. Badając dzieje Rzeczypospolitej wskazywał twórcze spotkanie chrześcijaństwa łacińskiego i bizantyńskiego bez zacierania różnic, sporów i konfliktów rzutujących również na współczesne relacje pomiędzy narodami dawnej Rzeczypospolitej.  Zastanawiając się nad przyszłością Unii Europejskiej otwierającej się na nowe kraje, wśród których znalazła się Polska, przypominał, że Europę stworzyło chrześcijaństwo, a jej pierwszą integrację stanowiło uformowanie się sieci parafii w średniowieczu. Uczył dostrzegać w dziejach sprzęganie się ciągłości i zmienności oraz myśleć o dziejach w perspektywie wartości.

Nie sposób omówić tu nawet w skrócie jego najważniejszych dokonań. Na pewno odbędą się konferencje naukowe, które postawią sobie takie zadanie. W chwili pożegnania św. pamięci Profesora Jerzego Kłoczowskiego przez lublinian należy przede wszystkim wyrazić mu wdzięczność za uświadamianie nam znaczenia unii lubelskiej. Dzięki powołaniu Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej organizował badania nad jej dziedzictwem we współpracy historyków z różnych krajów. Wsłuchiwał się w często rozbieżne interpretacje znaczenia unii lubelskiej wypracowywane przez historyków z Litwy, Białorusi i Ukrainy – i poniekąd w nawiązaniu do metodologii samej unii, do której doszło poprzez mądre rozwiązanie sporów, inicjował debatę. Wielogłos tej debaty otwierał drogę do prawdy historycznej oraz do zbliżenia narodów, uczestniczących we wspólnym dziedzictwie i zarazem bardzo podzielonych. Naukę traktował jako solidny most łączący przeszłość z teraźniejszością, jako oczyszczenie pamięci narodów i podstawę dla przyjaznych emocji pomiędzy sąsiadami.

Spełniał ten rodzaj posługi myślenia, o którym mówił do uczonych Jan Paweł II. Troska o prawdę powinna służyć życiu. Cieszył się bardzo wspólnotą myślenia z papieżem na temat znaczenia dziedzictwa unii lubelskiej. Przekazał niesłychanie ważne świadectwo dotyczące jagiellońskiego rysu Papieża – Polaka. Wspominając konferencję odbywającą się w Rzymie w 1990 pisał w swym artykule, opublikowanym na łamach kwartalnika „Ethos”. „Idea dialogu jest bardzo bliska Janowi Pawłowi II, który podczas długiego i poruszającego spotkania z uczestnikami sesji powiedział między innymi, iż dla niego to dziedzictwo Rzeczypospolitej jest tak niezwykle drogie, że podczas inauguracji pontyfikatu modlił się po litewsku, białorusku, ukraińsku i po polsku jako dziedzic tej Rzeczypospolitej. Ze łzami w oczach wszyscy przyjęli to wyznanie” (J. Kłoczowski, „Dziedzictwo unii lubelskiej w dobie wołania Kościoła o jedność »dwóch płuc« Europy”, „Ethos” 51(2000) nr 3, s. 70).

Bratnią duszę Jerzy Kłoczowski spotkał w osobie abpa Józefa Życińskiego

Wesprzyj Więź

Bratnią duszę Jerzy Kłoczowski spotkał w osobie abpa Józefa Życińskiego. Wspólnie myśleli o chrześcijańskich korzeniach i dwóch płucach Europy, a także o nowych kulturowych wyzwaniach, jakie pojawiły się po upadku komunizmu. Byli wizjonerami Europy jako wspólnoty ducha, nie ulegającej pokusie egoizmu konsumpcyjnego czy egoizmu nacjonalistycznego. Profesor Kłoczowski stał się bliskim współpracownikiem arcybiskupa Życińskiego, pomagał m.in. w organizacji kongresów kultury chrześcijańskiej oraz zjazdu prezydentów państw z obszaru Pierwszej Rzeczypospolitej, odbywającego się w Lublinie w 2009 roku w 440 rocznicę unii lubelskiej.           

Umiał połączyć pasję uczonego z pasją obywatelską. Wypływało to zapewne z tradycji etosu polskiego inteligenta. Współtworzył  ruch „Solidarności”, w którym inteligencja i robotnicy, mieszkańcy miast i wsi, odnajdywali ludzką godność, wolność i braterstwo. W 1989 roku stanął na czele Komitetu Obywatelskiego Lubelszczyzny. Potem po śmierci swego przyjaciela senatora Adama Stanowskiego został wybrany w wyborach uzupełniających do Senatu I kadencji. W latach dojrzałych służył „Solidarności” i odrodzonej demokratycznej Rzeczypospolitej z podobnym oddaniem, jak w młodości w AK, z podobnym oddaniem jak wtedy, gdy walczył w Powstaniu Warszawskim. Nie był uczonym zamkniętym w sterylnym gabinecie, nie był  działaczem, który poza polityką nie potrafił robić nic innego. Jego życie spełniało się w służbie, której pola wyznaczała jego wrażliwość, inteligencja i wiara.

W naszą modlitwę za Zmarłego pragniemy włączyć naszą pamięć i wdzięczność. Prosimy miłosiernego Boga o pokój wieczny, Boską czułość i radość. Wierzymy, że Ojciec, które jest w niebie – jak głosi czytana dzisiaj Ewangelia – nie chce śmierci, lecz życia (Zob. Mt 18,14). 

Podziel się

Wiadomość