Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Czy Kościół mógłby odważnie wesprzeć artystów?

Debata „Gdzie jesteś, piękno?”, Warszawa, 17 października 2017 r.

– Wielu artystów nie czuje się dobrze w relacji z Kościołem – mówił podczas wczorajszej debaty „Gdzie jesteś, piękno?” malarz Pawła Susid. – Kościół może się włączyć w tworzenie sztuki – przekonywał reżyser Jan Kidawa-Błoński.

Debata o kulturze była drugą z tegorocznego cyklu „Dziedziniec Dialogu” (pierwsza, w poniedziałek 16 października, dotyczyła koncepcji człowieka). W warszawskim Teatrze Wielkim – Operze Narodowej rozmawiali historyk sztuki Małgorzata Ludwisiak, krytyk teatralny i historyk literatury Jacek Kopciński, reżyser Jan Kidawa-Błoński i malarz Pawła Susid. Gości powitał w imieniu kard. Kazimierz Nycza bp Michał Janocha (współautor wydanej przez „Więź” książki „A piękno świeci w ciemności”). Rozmowę prowadził wicedyrektor TVP Kultura Jakub Moros.

– Piękno to nie kategoria, która zarządza sztuką i nie jest jej celem – mówiła Ludwisiak. Jak tłumaczyła, jest to spowodowane wielką katastrofą wojen XX wieku, które były przyczyną kryzysu kultury i wiary. – Dla naszych czasów trauma XX wieku jest tym, co przeżywała Europa w XIV wieku podczas „czarnej śmierci”. Wychodziła z niej kilka wieków i tak będzie z nami przez kilka najbliższych pokoleń – wyjaśniła.

Odnosząc się do pojęcia piękna, historyczka sztuki stwierdziła, że nastąpiła powszechna estetyzacja życia w kulturze Zachodu. – Piękno przeniosło się na meble, architekturę, ciało człowieka, które jest obsesyjnym obiektem starań. Sztuka, zachowując piękno estetyczne, musiałaby reprodukować otaczającą nas rzeczywistość, a ona ma i zawsze miała o wiele bardziej doniosłe funkcje – mówiła uczestniczka debaty.

Ewa Kiedio, bp Michał Janocha, „A piękno świeci w ciemności”
Ewa Kiedio, bp Michał Janocha, „A piękno świeci w ciemności”, Wydawnictwo Więź, Warszawa 2017

Ludwisiak zauważyła, że „sztuka dzisiaj często nie ma ambicji podjęcia tematu religijności czy metafizyki, bo każe nam wykraczać poza dzieło”. Jak dodała, dzisiaj artyści mogą współpracować z Kościołem, jest to kwestia pogłębienia relacji i większej śmiałości. Lista artystów, którzy się tego podejmują, jest według niej na razie dość krótka.

Historyczka sztuki stwierdziła, że przy mówieniu o historii mecenatu Kościoła należy przypomnieć Michała Anioła. – Każdy artysta dla swoich czasów jest artystą-skandalistą. Łamie przyzwyczajenia kulturowe, to, co byśmy nazwali kanonem i układa go na nowo. Często pierwsza reakcją był szok i nie wszystkie kościoły otwierały się na jego sztukę – zauważyła prelegentka. Przywołała obraz „Sąd ostateczny”, który wzbudził początkowo kontrowersje przez nagość znajdujących się na nim postaci.

Do kanonu piękna we współczesnym teatrze odniósł się Kopciński. Według niego w teatrze reprodukuje się piękno. – Oczywiście w Polsce i w Europie mamy manifestacje, w których świadomie łamie się to piękno dla wybranej publiczności, wręcz się je profanuje. Dotyczy to również aspektów religijnych pojawiających się na scenie – powiedział. Dodał, że w samej naturze teatru pozostaje stwarzanie rzeczywistości od początku, kreacji z niczego.

Jak zauważył Kopciński, Kościół może być inspiracją duchowości. – Kiedy przeżywamy smutki, ale silnie odczuwamy, że życie wychodzi z formy, są to momenty doświadczeń metafizycznych – mówił. Przywołał scenę jednego z przedstawień teatralnych, w którym niezwykle istotną rolę odgrywała reżyseria światła. – Na twarzy kobiety pojawia się taki rodzaj światła, jaki możemy oglądać na obrazach Caravaggia. To jest niesamowity moment, rodzaj zmartwychwstania – powiedział prelegent. Podkreślił, że często w fabule przedstawień teatralnych pojawia się nihilistyczne doświadczenie rzeczywistości, jednak na poziomie reżyserii światła bohaterowie dostępują podniesienia. – Mam wrażenie, że reżyserzy o wiele śmielej sięgają po niewerbalne środki wyrazu, by komunikować podniesienie postaci, wręcz zbawienie – powiedział.

Kidawa-Błoński jako piękno przedstawił liczbę fi. – Zanim zostałem filmowcem, byłem architektem. Uczono mnie, że piękno to harmonia, idealne proporcje znajdujące odpowiedniki w stworzeniach Bożych. Istnieje też piękno, które jest ubrane w coś, co je pudruje i trzeba czasu żeby natura zdarła z niego „farbę”. Film odbiera się przez to, jak oddziałuje na emocję odbiorcy i to właśnie w przekazie tych emocji jest piękno – tłumaczył Kidawa-Błoński.

Według reżysera, punktem krytycznym w istnieniu piękna sztuki jest wiek XIX. – Właściwie do tego wieku z różnych powodów sztuka była inspirowana przez mecenasów. Płacono za piękne rzeczy. Kościół też był takim wielkim mecenasem sztuki – podkreślił. To właśnie w XIX wieku zaczęła się doba pary i maszyn, zmieniło się podejście twórców do świata. – Teraz też młodzi ludzie mówią, że jeśli ktoś zamówi piękną sztukę, to ją stworzą, inaczej ona się nie sprzeda – zauważył. – Kościół z pełną świadomością czasów, w jakich żyjemy, może się włączyć w tworzenie sztuki. Nie chodzi o to, żeby robić filmy sakralne. Można robić filmy, które swoim duchem będą świadczyły o istnieniu Boga – mówił twórca „Różyczki”.

Według Susida piękno nie istnieje obiektywnie, ale jest czysto subiektywne. – Malarstwo renesansowe według mnie jest najbliżej pojęcia piękna najwyższego – powiedział. Jak zauważył, w XX wieku nowe kierunki próbowały obalać kanony piękna, które istniały. – Z dzisiejszego punktu widzenia autorem sztuki, która mogłaby zaistnieć w świątyniach jest Bill Viola. Odnosi się on do malarstwa renesansowego – powiedział malarz.

Susid zwrócił też uwagę, że niewielu studentów szuka „tematów estetycznych”. – Większym zainteresowaniem cieszą się tematy społeczne dotyczące problemów dzisiejszego świata. Po dwóch wojnach wiele dzieł sztuki zajmuje się kondycją człowieka, a ona dość daleko jest od czystej estetyki – mówił. Podkreślił jednocześnie, że studenci szukają wciąż tematów związanych z duchowością, metafizyką i transcendencją.

Wesprzyj Więź

Uczestnik debaty wyraził opinię, że obecnie trudno jest ludziom Kościoła pomyśleć poważniej nad sztuką współczesną dlatego, że sprawia ona często, iż odczuwamy bardzo mocny dyskomfort w odbiorze. – Przydałaby się odwaga i zaufanie pójścia za artystą – powiedział. Dodał, że wielu artystów nie czuje się dobrze w relacji z Kościołem. – Nie odczuwają bowiem żadnego zainteresowania ze strony wiernych i Kościoła. Mecenat Kościoła mógłby zmienić tę sytuację – wytłumaczył.

„Dziedziniec Dialogu” to polska edycja zainaugurowanego w 2011 r. przez Benedykta XVI „Dziedzińca Pogan”. Odbywa się w dniach 16-20 października w Warszawie.

Źródło: KAI

Podziel się

Wiadomość