Określanie małżeństwa jako związku męża i żony jest nieodłącznym elementem definicji tworzonych w Polsce przez ostatnich 150 lat.
Mądrość ludowa, z właściwą sobie dosłownością twierdzi, że „koń, jaki jest, każdy widzi”, podkreślając wyższość doznań zmysłowych nad werbalne ujęcia danego zjawiska. Lecz ludzie od zarania świata próbowali zapanować nad chaosem rzeczy poprzez ich nazywanie. Nadając przedmiotowi imię, zyskiwali nad nim władzę. Świat usystematyzowany w bezpiecznych ramach terminów i definicji nie był już tak groźny ani przerażający. Jeżeli coś można opisać i wyjaśnić, można w razie zagrożenia także z tym walczyć. Świat ponazywany to świat bardziej zrozumiały.
Nic dziwnego zatem, że z czasem powstawało coraz więcej encyklopedii i słowników, które tłumaczyły rzeczywistość przez zwięzłe, zrozumiale dla każdego definicje. Wraz z rozwojem cywilizacji świat pojęć rozrastał się i zawsze stanowił odbicie aktualnej kondycji intelektualnej swoich twórców. Śledząc rozwój definicji danego pojęcia, zwłaszcza w ostatnich dwóch wiekach, można zaobserwować, jak zmieniał się świat.
Żona na umowę
„Wielki słownik etymologiczno-historyczny języka polskiego” wyjaśnia, że pojęcie „małżeństwo” pojawiło się w polszczyźnie już w XV w., choć występuje także w innych językach słowiańskich (por. czes. manelstvi, słowac. manelstvo). Nie ma jednej teorii tłumaczącej jego pochodzenie. Wiadomo, że najpierw funkcjonowały wyrazy „żona”, w znaczeniu „kobieta” i „mąż — mężczyzna”. Potem powstało słowo „małżona”, które było hybrydą polskiej „żony” z cząstką „mał-” wywodzącą się z germańskiego słowa mahal, ml znaczącego tyle, co „umowa”. Pojęcie „małżona” oznaczało żonę pojętą w sposób uroczysty, „na ml”, czyli na umowę. Zdrobnieniem tego słowa stała się małżonka, a z niej dopiero wytworzyło się małżeństwo.
Inna teoria mówi, że małżeństwo pochodzi od złożenia „żony” ze staroniemieckim ge-mahelo (obecnie: gemahl) — małżonek, które zostało przyjęte przez Polaków bez nagłosowego ge-. Utworzone w ten sposób słowo „małżona” określało zbiorowość „męża i żony” i ewoluowało w stronę znanego nam „małżeństwa”.
Już na podstawie tych dwóch źródłosłowów widać, że sam wyraz „małżeństwo” w swoim pniu odwołuje się do wspólnoty męża i żony, ewentualnie sposobu ich połączenia, a nie do tworzonej przez nich rodziny czy wytycznych ją definiujących.
W celu trwałego współżycia
Określanie małżeństwa jako związku męża i żony jest nieodłącznym elementem definicji tworzonych w Polsce przez ostatnich 150 lat. Ponadto jednak definicje te podkreślają aspekt prawny i religijny zawarcia takiego związku, jego dożywotniość i wyobrażenie na temat celu małżeństwa adekwatne do realiów epoki. M. Samuel Bogumił Linde w swoim „Słowniku języka polskiego” wydanym we Lwowie w roku 1857 pisał:
„Małżeństwo jest między osobami, zdolnemi je zawierać, mężczyzny i niewiasty porządne złączenie, społeczność żywota nierozdzielną mające. W kościele katolickim siódmy sakrament (…). Złączenie mężczyzny z niewiastą przez kontrakt prawny, dla nabycia płodu uczynione”.
„Słownik języka polskiego” wydany w Wilnie w 1861 roku mówi, że małżeństwo to: „1) prawne i sakramentalne połączenie się mężczyzny z kobietą w celu wzajemnej pomocy w pożyciu i w wychowywaniu dzieci. Warunkami istotnemi dla zawarcia małżeństwa są: a) wiek; b) zezwolenie wzajemne; c) zezwolenie rodziców lub władzy; d) zdolność fizyczna. 2) mąż i żona, małżonkowie. 3) jeden z Sakramentów t.j. obrząd kościelny uświęcający związek kobiety z mężczyzną, przez który ten staje się mężem, a tamta żoną. 4) fig. pros. Członek wstydliwy męzki, miejsce wstydliwe niewieście.”
Zwraca uwagę w tej definicji podkreślenie konieczności „zezwolenia wzajemnego” przyszłych małżonków. W XIX wieku, czyli jeszcze w okresie związków głównie dyktowanych ekonomią, nie było to bynajmniej takie oczywiste. Zaskakuje dzisiaj fizjologiczne znaczenie „małżeństwa”, które najprawdopodobniej wynikało z naturalnego wówczas wiązania pożycia intymnego jedynie z tym uświęconym stanem. Dziś owo powiązanie nie jest już takie oczywiste, więc też takie znaczenie małżeństwa odeszło do lamusa. Język zawsze odzwierciedla obyczaje epoki.
W niektórych słownikowych definicjach z okresu przedwojennego uderza zwięzłość ujęcia zagadnienia. W „Trzaski, Eberta i Michalskiego Encyklopedji Powszechnej”, wydanej w stolicy w 1925 roku, widnieje definicja nader lakoniczna: „Małżeństwo to związek kobiety z mężczyzną, zawarty w formie przypisanej przez prawo”. „Podręczny słownik języka polskiego” przygotowany przez znanego wydawcę Michała Arcta w 1939 roku mówi jedynie: „Małżeństwo to prawny związek mężczyzny i kobiety w celu wzajemnej pomocy w pożyciu i wychowaniu dzieci; jeden z sakramentów Kościoła katolickiego; mąż i żona”.
Obszerniejszą analizę małżeństwa można znaleźć w „Encyklopedii powszechnej Ultima Thule” z roku 1935, która mówi:
„jest to związek mężczyzny i kobiety zawarty zgodnie z istniejącemi prawami w celu rozrodu i trwałego współżycia. Związek taki wynika z fizycznych, moralnych i społecznych potrzeb człowieka i od najdawniejszych czasów otaczany jest opieką władz duchownych i państwowych. Chcąc w stosunku do instytucji małżeństwa zająć właściwe stanowisko, należy przyznać wszystkim trzem pierwiastkom (fizycznemu, moralnemu, społecznemu) równą wartość i ważność. Przyznanie bowiem jednemu z nich przewagi nad innemi doprowadzić musi do niesłusznej jednostronności co do pojęcia małżeństwa, a nadto pociąga za sobą daleko idące konsekwencje praktyczne. Uznanie przewagi pierwiastka fizycznego prowadzi konsekwentnie do wielożeństwa, praktykowanego jeszcze dzisiaj na wschodzie. Uznając przewagę pierwiastka moralnego, jak to czyni Kościół katolicki, dochodzi się do pojęcia małżeństwa jako związku od Boga zawisłego, zawieranego przed władzą duchowną, o którego ważności i wszystkich kwestiach jego dotyczących decyduje władza duchowna na podstawie prawa kanonicznego. Uważając wreszcie pierwiastek społeczny za dominujący, pojmować należy małżeństwo jako związek dwojga osób, oparty na dobrej i wolnej ich woli, jako rodzaj umowy zawartej przed urzędnikiem cywilnym, o której ważności i trwałości wyrokują sądy powszechne na zasadzie prawa cywilnego”.
Definicji tej brakuje elementarnych cech — lakoniczności i konkretności. Czy jednak nie jest urzekająca troska autora o to, by czytelnik potrafił zająć wobec tak skomplikowanej materii właściwe stanowisko?
Od strony rodziny
W okresie powojennym małżeństwo przestało być definiowane w kategoriach religijnych, a zaczęło być traktowane coraz częściej jako stan przejściowy do założenia „podstawowej komórki społecznej”. W „Słowniku języka polskiego” z 1962 roku można wyczytać, że małżeństwo to „związek prawny mężczyzny i kobiety mający na celu utworzenie rodziny” (definicja ta jest bardzo podobna do tej zawartej w Słowniku współczesnego języka polskiego, wydanym w 2000 roku, mówiącej, że małżeństwo to „uznany i regulowany przez prawo trwały związek mężczyzny i kobiety zawarty dla utworzenia rodziny”). W „Encyklopedii powszechnej PWN” z roku 1984 małżeństwo jest definiowane jedynie poprzez ujęcie socjologiczne:
„socjol. Jedna z najstarszych instytucji społecznych będąca podstawą rodziny, występująca u wszystkich znanych ludów i zmieniająca się wraz z ich historycznym rozwojem; charakter i struktura małżeństwa zależą od norm prawnych i religijnych regulujących jego funkcjonowanie, oraz od rozwoju ekonomicznego (głównie stosunków własności i podziału pracy) panującego w danym społeczeństwie.”
Po roku 1989 uwarunkowania ekonomiczne przestały już odgrywać tak wielką rolę w polskich encyklopediach, choć nadal dominuje w nich socjologia. „Encyklopedia PWN” w wydaniu z 1999 r. prezentuje znacznie bardziej zróżnicowane ujęcie kwestii małżeńskiej, obejmujące także znaczenie religijne:
„1) prawo regulowany przez prawo trwały związek kobiety i mężczyzny, zawarty w celu wspólnego pożycia, wzajemnej pomocy, wierności i współdziałania dla dobra założonej rodziny, zwłaszcza wychowania dzieci,
2) socjol. Związek kobiety i mężczyzny uznany przez prawo, religię lub zwyczaj, będący podstawą rodziny. Jedna z instytucji społecznych występująca u wszystkich znanych ludów; charakter i struktura małżeństwa zależą od typu kultury, zwłaszcza systemu pokrewieństwa, zespołu norm prawnych i religijnych regulujących jego funkcjonowanie,
3) teolog. W Kościołach katolickim i prawosławnym sakrament, którego udzielają sobie nowożeńcy w obecności kapłana i 2 świadków; mężczyzna i kobieta stanowią wspólnotę życia, czyli wspólnotę miłości, w Nowym Testamencie małżeństwo jest obrazem więzi Jezusa Chrystusa z Kościołem.”
Podobne wątki, ale w wersji maksymalnie skondensowanej prezentuje „Inny słownik języka polskiego PWN” w 2000 roku: „Małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny usankcjonowany prawnie. Jeśli jest zawierany w kościele, to jest traktowany jako sakrament”.
„Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny” stwierdza: „socjolog. jedna z najstarszych instytucji społecznych, polegająca na związku kobiety i mężczyzny, będącym podstawą utworzenia rodziny, w większości kultur zatwierdzonym prawem państwowym albo religijnym”.
Bezpłciowo
Przypatrując się definicjom małżeństwa w słownikach minionych dziesięcioleci, można zaobserwować kilka wspólnych wytycznych: bezspornie podkreślano w nich wspólnotę mężczyzny i kobiety budujących małżeństwo, akcentowano wątek prawny, często odwoływano się do dobra dzieci i rodziny. Jednak w ciągu kilku ostatnich lat powyższe zdroworozsądkowe wytyczne przestały być obowiązujące.
Od roku 2009 wszystkie główne słowniki anglojęzyczne, definiując małżeństwo, porzuciły określenia związane z płcią: nie używa się w nich słów: kobieta i mężczyzna, mąż i żona, lecz wybiera takie, które są neutralne płciowo (osoby, ludzie). Podobną tendencję można zauważyć na stronie polskiej Wikipedii (stan z 2009 r.), gdzie pod hasłem małżeństwo znajduje się definicja: „trwały w swym celu związek między osobami, będący uniwersalną instytucją społeczną i zazwyczaj wiążący osoby emocjonalnie, ekonomicznie i prawnie. Małżeństwo stanowi najczęściej podstawę rodziny”.
Wśród polskich encyklopedii drukowanych już w 2002 roku w „Encyklopedii powszechnej”, wydanej przez Wydawnictwo Ryszard Kluszczyński, pojawiło się hasło rezygnujące z kategorii płciowych: „socjol. instytucja społeczna lub akt ustanawiający i sankcjonujący związek powinowactwa między osobami społecznie uprawnionymi do podejmowania współżycia seksualnego; małżeństwo legalizuje prokreację, tworzy najprostszy i najbardziej podstawowy typ rodziny”.
Pewną pociechę może stanowić fakt, że hasło „małżeństwo” jest w tych encyklopediach jeszcze w ogóle obecne. Jeżeli bowiem przyjrzeć się PWN-owskim encyklopediom z ostatnich lat, można dostrzec, że tematyka małżeńska zaczyna powoli z nich znikać.
W „Encyklopedii nowej generacji E2.0” wśród haseł: malarstwo, Malezja, Malta, Mandżuria, manieryzm próżno szukać małżeństwa. W „Encyklopedii PWN. Oryginalnej A-Zetce” w edycji 2007 znajduje się obszerne wyjaśnienie tego pojęcia, ale już w edycji z roku 2008, zatytułowanej „Encyklopedia PWN A-Z. Oryginalna Azetka” widnieją hasła: Małysz, małże, mamałyga, mamba czarna — małżeństwo zniknęło.
Czyżby encyklopedyści uznali, że zanika także małżeństwo jako przedmiot opisu? A może — w dobie sporów ideowych — wolą nie wchodzić na grząski grunt definiowania małżeństwa?
Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” 2009 nr 11-12 jako część raportu „Małżeństwo: reaktywacja”.