Cała rozległa wiedza na temat niezłomności Lecha Wałęsy jest konsekwentnie ignorowana.
Instytut Pamięci Narodowej ujawnił ekspertyzę biegłych grafologów, którzy stwierdzili, że dokumenty znajdujące się w teczce znalezionej przed rokiem w domu gen. Kiszczaka – są autentyczne. Dyskusja i oceny, które w lutym 2016 roku przetoczyły się w mediach, powróciły z pełną mocą. Grafolodzy potwierdzili bowiem nie tylko autentyzm teczki, co do czego zawodowi historycy od roku nie mają wątpliwości, lecz także prawdziwość podpisów Lecha Wałęsy pod zobowiązaniem o współpracy oraz na pokwitowaniach pieniędzy.
Wiemy zatem, że – zatrzymany przez SB 19 grudnia 1970 r., z doniesienia wicedyrektora stoczni, jako jeden z najaktywniejszych działaczy strajkowych – Lech Wałęsa złożył obszerną relację o tym, gdzie był i co robił krytycznego tygodnia, gdy robotnicy zmagali się z milicją na ulicach i lała się krew. Przed zwolnieniem został nakłoniony do zobowiązania się do kontaktów z SB i informowania o grożących ponownym wybuchem zagrożeniach.
W następnych miesiącach spotykał się z oficerem SB wiele razy, przekazywał oceny nastrojów i wskazywał osoby „nieodpowiedzialne”. Stopniowo był coraz mniej wylewny, w 1973 r. doszło prawie do zerwania kontaktów, ale jeszcze przez dwa lata od czasu do czasu do spotkań dochodziło. Wygasające kontakty zostały zerwane, gdy w lutym 1976 r. Wałęsa wystąpił publicznie z ostrą krytyką lekceważących prawa pracowników władz stoczni i bezczynnych związków zawodowych. Został wyrzucony z pracy, zerwane też zostały kontakty z SB.
Teczka „Bolka” jest bogata w materiały dotyczące sytuacji w Stoczni po grudniu 1970, ale też pokazuje złożoność kontaktów Wałęsy z SB. Ujawnia także postawę rodzącego się przywódcy, który – na swoje nieszczęście – adresował wiele postulatów i pretensji dotyczących załogi do oficera SB. Materiał ten poddał wnikliwej analizie prof. Jan Skórzyński w ostatnim numerze półrocznika „Wolność i Solidarność” i należy zainteresowanego czytelnika odesłać do tego tekstu).
Przemilczane dokumenty Lecha Wałęsy
Pytanie, które rok temu ogniskowało spór, a dziś wraca ponownie, dotyczy tego, co było dalej. Czy po roku 1976 Wałęsa nadal współpracował z SB? Były sekretarz KC PZPR Marek Król w TVP Info powiedział, że z tych służb nie wychodzi się nigdy. Podobnego zdania są liczni wrogowie Wałęsy niezwykle aktywni w mediach zawłaszczonych przez PiS.
Odpowiedź znajduje się w dostępnych od wielu lat archiwach IPN. Znajdują się tam teczki sprawy przedsiębiorstwa ZREMB z 1979 roku, gdzie Wałęsa jest przedstawiany jako główny kolporter nielegalnych wydawnictw, którego należy zwolnić z pracy (co się dokonało). W IPN znajdują się teczki inwigilacji osób przygotowujących obchody rocznicy Grudnia, w tym Wałęsy, a także notatki o jego zatrzymaniach i skazaniu przez kolegium do spraw wykroczeń. Znajduje się tam również obszerna relacja z obchodów grudniowych 1979 roku, łącznie z nagranym przemówieniem Wałęsy, a obszerna notatka o tym wydarzeniu została natychmiast przesłana do centrali MSW (materiał opublikowałem w „Gazecie Wyborczej” 5 grudnia 2008 r.). Dla wrogów Wałęsy te dokumenty SB nie istnieją – konsekwentnie je ignorują.
Ciekawe, że ignorują także opublikowaną przez Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka w ich słynnej książce „SB a Lech Wałęsa” (2008) notatkę z października 1978 roku sporządzoną przez esbeków, którzy nachodzili Wałęsę w pracy i chcieli go nakłonić do wznowienia kontaktów. Odpowiedział im, że „na współpracę z SB nie pójdzie”. I dodał: „Jako cel życiowy postawił sobie stworzenie i rozwiniecie przez pozyskiwanie nowych członków takich związków zawodowych, które by robotnika broniły” (s. 308). Dla atakujących Wałęsę za to, że był agentem, ten dokument nie ma znaczenia.
Sławomir Cenckiewicz – od ośmiu lat wyspecjalizowany w atakowaniu Wałęsy i mnożeniu wobec niego oskarżeń także dotyczących życia osobistego i rodziny – musi znać wymienione dokumenty, ale ich nie przywołuje. Dba o jednoznaczność oskarżenia, ignoruje to wszystko, co przeczy jego skrajnym i jednostronnym tezom. Niewygodnym świadkiem okazuje się także Lech Kaczyński, którego pogląd na omawiane tu sprawy był umiarkowany.
Półprawdy jako akt oskarżenia
Atak prowadzony przeciw Lechowi Wałęsie dotyczy także okresu jego największej chwały – przewodzenia strajkowi sierpniowemu oraz organizowania i kierowania „Solidarnością”. W archiwach IPN i spuściźnie po KC PZPR nie ma jednak żadnych dokumentów, które by pozwalały stawiać znak zapytania nad uczciwością i autentyzmem przywództwa Wałęsy.
Jego oskarżyciele odwołują się więc nie do dokumentów, lecz stawiają „hipotezy” i znaki zapytania – zupełnie swobodnie. Pan Cenckiewicz głosi, że na I Zjeździe „Solidarności” SB chciała, by Wałęsa został wybrany na przewodniczącego (nie dodaje, że alternatywą był wybór radykała, którego naturalnie władze PRL nie chciały widzieć jako partnera do rozmów; nie dodaje również, że na tym etapie władze PRL nie były jeszcze zdecydowane na wprowadzenie stanu wojennego). W ten sposób półprawda o treści dokumentu zostaje przekuta w punkt aktu oskarżenia.
Nie ma dokumentów, które by pozwalały kwestionować uczciwość i autentyzm przywództwa Wałęsy
To samo dotyczy okresu internowania przez prawie rok po 13 grudnia w niemal zupełnej izolacji. Zachowało się sporo materiałów dotyczących tego okresu, wszystkie najważniejsze dokumenty są opublikowane. Pokazują niezłomność Wałęsy, który nie ugiął się przed żądaniami potępienia oporu społecznego i działaczy podziemia, tym bardziej odmówił podjęcia z władzami gry zmierzającej do podzielenia i rozbicia „Solidarności”. Cała rozległa już wiedza na ten temat nie jest przyjmowana do wiadomości.
Uwolnienie z internowania Wałęsy w listopadzie 1982 roku przedstawia się jako kolejną dwuznaczność, a treść rozmowy ostrzegawczej z prokuratorem i szefem Biura Śledczego MSW prawie jako dowód współpracy. Pomija się natomiast to, co powiedział na posiedzeniu Biura Politycznego gen. Kiszczak: „Wałęsa nie zmienił się, jest to mały człowiek, żulik, lis, chytry człowiek, chce oszukać partnera. (…) Będziemy mieli z nim kłopoty”.
Pomija się również niezwykłą, wzorową postawę Wałęsy podczas przesłuchania w lutym 1983 r., w śledztwie prowadzonym przeciw przywódcom „Solidarności”. Indagowany o ludzi, z którymi w 1981 roku nieraz się spierał, odpowiedział: „Dziś jestem zobligowany tymi ludźmi, którzy siedzą. Siedzą między innymi przeze mnie. […] Moralnie jestem odpowiedzialny za tych ludzi”. W stanie wojennym nie okazał słabości w żadnym momencie. I trudno powiedzieć, czy ujawniano mu, że Naczelna Prokuratura Wojskowa chciałaby go widzieć na ławie oskarżonych i monitowała w tej sprawie kilkakrotnie Biuro Polityczne KC PZPR.
Te wyliczenia można mnożyć, ale dojdźmy do epicentrum problemu. Atak na Wałęsę i ukazanie go jako „zaprzedanego” ma delegitymizować autentyzm negocjacji 1989 roku przy Okrągłym Stole, ukazać je jako „rozmowy oficerów SB z ich agentami”, a tym samym podważyć prawomocność Polski zrodzonej z tego dialogu: Trzeciej Rzeczypospolitej. Tego celu nie ukrywają najbardziej zagorzali atakujący, szczególnie chętnie goszczeni w TVP Info oraz zapełniający swoimi obsesjami łamy prawicowych tygodników i dzienników.
Delegitymizacja III RP
Materiały dotyczące Okrągłego Stołu znajdują się w IPN, setki stron ocen i analiz kierowanych do najwyższych dygnitarzy PZPR, w tym gen. Jaruzelskiego. W żadnym z dokumentów nie ma nawet wzmianki o reżyserowaniu tych rozmów lub istnieniu znaczącego agenta po stronie solidarnościowej. Żałować należy, że cały korpus tej dokumentacji nie został opublikowany drukiem, była jednak cytowana w opracowaniach i chcący do niej dotrzeć nie mają problemu. Dotrzeć jednak nie chcą, gdyż budowanie wizji spisku i zatruwanie nią Polaków jest wygodne politycznie. Służy obaleniu „republiki okrągłego stołu”.
Bądźmy wiec świadomi, czytając komentarze i oceny, że część ich autorów gra znaczonymi kartami. Chcą osiągnąć delegitymizację III Rzeczypospolitej, obalić demokratyczne państwo prawa, zniesławić jej twórców, ukazać ich jako marne postaci o agenturalnej przeszłości. Na tym gruzowisku prawdy historycznej chcą zbudować „narrację” dającą im wyłączne prawo do Polski, do rządzenia nią, do manipulowania świadomością narodową.
Teczka „Bolka” ma być wytrychem do zrealizowania tego celu, należy ją tylko odpowiednio „zinterpretować”, a Wałęsę odrzeć z niewątpliwych zasług, przedstawić tylko jako „Bolka”. W cieniu jego hańby mają zniknąć inne wielkości, które z nim współpracowały, razem budowały „Solidarność” i niepodległe demokratyczne, praworządne państwo polskie. „Zaorany” obszar historii zostanie obsadzony nowymi nazwiskami i postaciami, zgodnymi z jedynie słuszną wizją „państwa narodowego” PiS.
zdrajcą to zdrajca, wasza mowa ma być prosta, tak znaczy tak, nie znaczy nie.
Poza tym pobieranie pieniędzy za donoszenie w mojej opinii lokuje w obszarach szmalcowniczych, judaszowych.
Nie wiem czy żyłeś Grzegorz w tamtych czasach. Chyba nie – bo bzdury wypisujesz. Kim Ty jesteś żeby oceniać ludzi takich jak LW. Warto pamiętać o słowach.. „Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień”. Poczytaj trochę Pismo Święte to znajdziesz wiele przykładów słabości nawet osób Świętych.
Ludzie, to może my mamy jego przepraszać! ? ! ? ! ?
trzeba by stary!
Przeprosiny od takiego kołka jak ty, to byłaby obelga.
Grzegorzu, a pamiętasz Św Piotra, który trzykrotnie zaparł się Jezusa? Bądź teraz nadal tak bezkompromisowy i napisz czy Ci to przypadkiem nie śmierdzi i nie lokuje go w obszarach szmalcowniczych?
Każdy człowiek popełnia błędy.
Grunt, aby przyznać się do błędu,
starać się naprawić krzywdy osobom, które się zraniło
i wybaczyć też sobie.
Uważam, że jeśli Lech Wałęsy współpracował przez krótki okres czasu,
to powinien poinformować o tym, przyznać się do błędu,
przeprosić wszystkich, którzy mogli być przez niego skrzywdzeni
i żyć dalej.
Zastanów się Grzegorzu, czy udało Ci się spotkać w życiu chociaż jedną osobę, która nigdy nikogo nie „zdradziła”, nie kłamała, nie dopuszczała się oszustwa. Jeśli twierdzisz, że tak, jesteś w błędzie. Spostrzegasz świat jednoznacznie dzięki wytężonej pracy Twojej psychiki nakierowanej na to, aby nie dostrzegać wieloznaczności, bo jest ona zagrażająca. Pewnie często się rozczarowujesz. Pewnie jesteś rozczarowany też sobą.
Ten artykuł pisał Andrzej Friszke – koleś z tej samej kliki. Taki sam zdrajca i szubrawiec, jak Wałęsa. Ludzie! Nie dajcie się ogłupić.
a ty pewnie co niedziela, a możei częściej, biegasz do kościoła, a o przebaczaniu nie masz pojęcia.
I nikt was nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne. AMENT
Czytając to nie ma się co dziwić temu, co stało się w Jedwabnem.. Polak zniszczy Polaka za garść srebrników…
Grzesiu, wiem że historię głównie ogląda się na czarno-białych zdjęciach, ale świat nigdy nie był i nie jest czarno-biały. Ktoś w jednym momencie życia mógł zdradzać, a w innych zostać bohaterem. Ludzie nie są pomnikami, są ludźmi z krwi, kości i słabości. Ich wielkość polega na tym, że potrafią się wznieść ponad te słabości. Dlatego Wałęsa był, jest i będzie wielki, bo w momencie najcięższej próby nie zawiódł.
Dobrze powiedziane! Zgadzam się calkowicie!
W pełni się z Pana wypowiedzią zgadzam i cieszę się, że są takie osoby trzeźwo myślące jak Pan! Oby ich było jednak dużo więcej!
Jak to nie są? A Jarosław? Czyż to nie postać pomnikowa i krystalicznie czysta? To właśnie Jarosław zastąpi wymazanego z historii Lecha Wałęsę…. dopiero będziemy mieś bohatera na miarę IV RP 🙁
Świetny tekst! Ufff, jako otwarcie okna w dusznym pokoju…
Donosił i brał za to pieniądze. Mroczne czasy, sbecja torturuje, zabija i niszczy ludzi oraz ich rodziny. To że się złamał jest bardzo ludzkie, teraz ahistorycznie atakują go Ci którzy albo we wczesnych latach 70 nie żyli, albo mieli się wówczas jak pączki w maśle. Ale to nie zmienia faktu, że na temat swoich kontaktów z sbecją, o donoszeniu na kolegów i braniu za to pieniędzy Wałęsa okłamywał nas wszystkich. Oszukiwał i zaprzeczał cały czas. Wciąż zaprzecza. Wspominki że „coś tam podpisał” nijak się mają do faktu donoszenia za pieniądze. Był donosicielem za srebrniki. Potem był niekwestionowanym bohaterem Solidarności, jednym z filarów bezkrwawej transformacji nie tylko Polski, ale całego bloku wschodniego. A na koniec okazał się być kłamcą, usiłującym zamieść niewygodną przeszłość pod dywan. Sam osobiście strącił się z pozycji bohatera do statusu oszusta.
Niestety ale tak to wyszlo_LW sam sobie – szczegolnie w okresie prezydentury – na to ciezko zapracowal_do nikogo wiec nie moze miec pretensji a tylko do siebie_Ale – obawiam sie – On nigdy tego nie zrozumie bo Jego megazarozumialstwo pycha i bezprzykladna bufonada do konca zycia nie pozwoli Mu stanac w prawdzie_Szkoda_Gdyby dawno to uczynil bylby dzis prawdziwym bohaterem a tak niestety – na wlasne zyczenie – dla wielu Palakow jest i pozostanie agentem SB-cji 🙁
Pytania:
1. Czy donosił w SB na kolegów?
2. Czy będąc Prezydentem wypożyczył z archiwów dokumenty o swojej współpracy z SB?
3. Czy zwrócił akta zniszczone?
4. Czy wytaczał procesy kolegom twierdzącym że BOLEK to on?
5. Czy publikował ogłoszenie sugerujące, że Krzysztof Wyszkowski Go przeprasza za nazwanie BOLKIEM a następnie żądał za to przed sądem zapłaty?
6. Czy to nie on, lecz SB zerwała z Nim współpracę?
7. Czy żądał na łamach niemieckich gazet od UE sformułowania groźby wykluczenia Polski z Unii?
8. Czy chciał przekazać tereny po sowieckich bazach wojskowych polsko-rosyjskim spółkom joint venture?
Jeśli tak to niech zniknie raz na zawsze z polskiej polityki.
„6. Czy to nie on, lecz SB zerwała z Nim współpracę?” Rozumiem, ze historyk ma dokumenty, ale pan i tak dalej wie „swoje” Może zanim pan zacznie coś dalej pisać, najpierw przeczyta pan ten znakomity tekst prof. Friszkego. tam jest wyraźnie napisane, kto i kiedy zerwał tę współpracę. Uniknie pan pisania ewidentnych kłamstw, które nie świadczą o zbytnim umiłowaniu prawdy.
To nie było stwierdzenie, lecz pytanie ale oparte o wypowiedzi historyków. W powyższym tekście nie znalazłem odpowiedzi. Sa jedynie przywołane okoliczności towarzyszące a ja pytam kto zerwał współpracę? Prof Friszke jeszcze kilka lat temu twierdził że Wałęsa to nie BOLEK. Dziś trudno Mu powiedzieć – myliłem się.
ale ci w głowie namieszali. Znaj proporcje mociu panie.
dzięki profesorze, bo ta postprawda jest taka nachalna, że nawet bystrym umysłom łatwo jest zatracić proporcje…
Kim byłeś Michałku w 1970 roku? Zygotą, nadzieją, kompletnie niczym? Czy ludzie mordujący robotników grozili Twojej rodzinie? Wyrzucili Cię z pracy? Stałeś w kolejkach po jedzenie? Bałeś się pobicia? Bałeś się o swoją rodzinę? Nic nie wiesz, nic nie rozumiesz. Sądzisz innych siedząc na tyłku w bezpiecznym, wolnym kraju. A tę wolność zawdzięczasz Zdrajcy. Głupio nie ? Nie wiesz, co to strach, co to ból, co to odpowiedzialność. Nic nie wiesz. Jakbyś coś pamiętał i wiedział, to byś nie pisał takich bzdur. Nie masz prawa zadawać takich pytań. Jesteś cholernie mądry i sprawiedliwy na cudzy rachunek.Idź na mecz i pokrzycz – POLSKA DLA POLAKÓW ! WAŁĘSA ZDRAJCA. Tyle potrafisz.
Ja może jeszcze dodam – w 1981 roku Wałęsa był ojcem SZEŚCIORGA dzieci i zywicielem rodziny. Dylematy takie jak, czy dbać o swoją rodzinę czy o kraj że szkodą dla rodziny, są nam już dzięki bogu obce
AntyMichałku odpowiem Ci, choć przecież Wiesz o mnie wszystko. Byłem i jestem szczęśliwym człowiekiem. Rzadko się bałem i tak jest do dzisiaj. Wolność zawdzięczam Bogu który mnie nigdy nie zdradził i ogromnej liczbie dzielnych i odważnych ludzi, w większości „bezimiennych”, dzięki którym czy Ci się to podoba czy też nie mam prawo zadawać pytania i to robię. Wałęsa był moim idolem i bohaterem z dzieciństwa. Nie oceniam go jako człowieka, bo nie mam do tego prawa. Oceniłem go jako polityka: zakłamanego, zawistnego i bezwzględnego. Mój straszliwy zawód idolem sprzed lat. Tobie życzę pomyślności w życiu.
Wystarczy, że mojemu ojcu złamano młodość. Ale pewnie antymichał miała pomarańcze i migdały z handlu wewnętrznego, więc teraz się poci w obronie komuny. Precz z Wałęsą! Jakie poważne państwo wybrałbo ze swojego grona takiego gamonia jak Wałęsa na prezydenta? Wstyd i hańba.
Te wszystkie usprawiedliwienia są w stylu „Lecz Wałęsa nie podpisał, a zresztą mimo podpisania nie donosił. a zreszą żaden z jego donosów nikomu nie zaszkodził, a zresztą ci, którym zaszkodził to źli ludzie byli.”
Wszystko to traci sens w obliczu dwu prawd: Wałęsa DOTĄD się nie przyznaje i Wałęsa w obronie kłamstwa o sobie GNOIŁ wielu ludzi, którzy temu kłamstwu zaprzeczali.
Dlatego podobne tłumaczenia jak powyżej mam za żałosne
A może dlatego się nie przyznaje, że tego nie zrobił – że te dokumenty są nieprawdziwe ? Ty byś się przyznał do tego, czego nie zrobiłes ? Wyrok wydany ? Otóż nie !
Zgadzam się z powyższą oceną Lecha Wałęsy i cieszę się z każdego jego zwycięstwa w sobie nad „Bolkiem”, co tak dobrze Autor przypomina, bo są one ważniejsze niż porażki. Ale tekst też ma swoje przemilczenia jak u prawicowych historyków, którym przygania. L.Wałęsa nie uciekł od teczek w okresie swojej fatalnej prezydentury, co Autor odcina rokiem 1989. A czemu ma to być jakaś cezura? Po drugie, tak jak jedni chcą budować mit założycielski IV RP, tak drudzy budowali mit III RP, do której należała biografia Wałęsy w wydaniu Gazety Wyborczej. Czy Autor dystansował się od jej kłamstw „w tym temacie?”. Publikując na łamach periodyków III RP Autor chociaż sam nie ma swoim koncie kłamstw, żyrował je swoją obecnością. Nie czynię z tego zarzutu etycznego, bo ja sam nie potrafię się zdystansować od przyjaciół, którzy robią złą robotę, ale powinno go to skłonić do złagodzenia napastliwości swojego tekstu.
Nie rozumiem. Ten nasz chrześcijański naród ma tak mało wspólnego z Ewangelią. Ja w ogóle nie mogę pogodzić się z tym, jaką ludzie mają łatwość w sądzeniu innych i jak bardzo nie wiedzą jak bardzo mogą przez to niszczyć innych. I po co? W imię prawdy? Prawdy, która się ciągle zmienia? Jest jedna prawda. Że jest jak pewna część ciała, każdy ma swoją. Rozstrząsanie i pastwienie się nad kimkolwiek, niezależnie czy Wałęsa czy sąsiad zza płotu jest podłe i zwyczajnie złe. Można kogoś nie lubić, ale odbierać mu godność? Kto tak robi? Jaka słabość ducha narodu się przez to obniżyła, płakać przez to wszyscy będziemy.
dobry tekst. Otwiera nowe perspektywy. Brakuje mi jednak dalszego ciągu czyli tego, że L.W. rozwiązał rząd. Jak to interpretować?
Aby miec pelen obraz sytuacji nalezaloby zaczac od badania kontekstu w jakim doszlo do wspolpracy Walesy z SB. Do tego potrzebna jest informacja o urzednikach SB ktorzy nadzorowali te sprawe, kontaktowali sie z Walesa i go sledzili. Czy kontakty te odbywaly sie wedlug jakiegos schematu czy byly przypadkowe? Do kogo byly wysylane i kto czytal raporty w hierachi SB? Jakie metody nacisku stosowano? Z kim SB z otoczenia Walesy sie kontaktowalo i kim byli ci ludzie? Lista pytan jest znacznie dluzsza. Dopiero wtedy mozna wyciagac wnioskli o motywacjach Walesy i jego przydatnosci dla SB. Jesli tego nie wiemy to rownie dobrze mozna powiedziec ze Walesa byl o cos szantazowany przez kolege ormowca i musial sie zgodzic sie na wspoprace. Wtedy bedzie ofiara systemu a nie rzekomym zdrajca. Jak do tej pory cala dyskusja sprowadza sie do wojny na opinie w odniesieniu do obecnej sytuacji bez rzetelnego zbadania kontekstu historycznego. A tak na marginesie, czy dokumenty z teczki sa gdzies dostepne?
Friszke kto to był Wachowski i jaka była jego rola przy Wałęsie w latach 80 i 90?
Nocna zmiana … i wszystko jasne …
Jakie narzędzie?
Poczytajcie biografię Oriany Fallaci, która przez 50lat przeprowadzała setki wywiadów! Z cesarzami, królami, prezydentami, Kissingerem, prezydentami Izraela, Palestyny, zamachowcami, terrorystami, itd. Z Chomeinim nawet i innymi rampampamami. Arafatem i Kadafim na dokładkę. I żałowała tylko jednego wywiadu… z WAŁĘSĄ! Tego, że musiała napisać NIEPRAWDĘ, robiąc z niego hobatera… że musiała go chwalić, mimo, że wiedziała, że jest kłamcą i narzędziem komunistów! Ale gdyby napisała prawdę, nie byłoby Nobla dla tego chama, i nie byłoby sukcesu Solidarności…
Ona tez była USTAWIONA?! Jej słowa też Kiszczak sfabrykował? Cham, bydle i jeszcze kapuś, który na obecną Solidarność Dudy kazał Tuskowy nasyłać Policję i oddziały szturmowe?!
OBUDŹCIE się i nie bredniujcie tu! No chyba, że Soros naprawdę aż tak dobrze płaci takim Wieszczom jak Wy, za tego typu brednie?!
Oto co rzekomo powiedziała p. Fallaci swojemu przyjacielowi: „Wałęsa nie podobał mi się jako człowiek, ale stałam – podobnie jak wielu innych – wobec ogromnego dylematu: albo przysłużyć się Rosjanom i napisać, że Wałęsa nie jest OK, albo pomóc walce o odzyskanie demokracji i napisać, że Wałęsa jest w porządku. Wybrałam to drugie wyjście i nie miałam racji” – mówiła po latach swojemu przyjacielowi Fallaci. W takim razie powinniśmy zawdzięczać naszą demokracje i suwerenną niepodległą Polskę p. Fallaci i wystawić jej pomnik tuż koło pomnika Piłsudskiego…
Kiszczak ze swoimi SB-kami prowadzili Wałęsę na smyczy przez całą jego prezydenturę w latach 90-tych i na tym polega problem! Dla Wałęsy władza była najważniejsza, w imię jej zdobycia tkwił w kłamstwie przez całą III RP!!! Polacy płacili i płacą za to do dziś w różny sposób.
Friszke: „Jest relacja z rozmowy Wałęsy z płk. Klisiem i płk. Starszakiem z listopada 1982 r., po wyjściu z internowania. I tam rzeczywiście pada dość szczególne zdanie, kiedy pułkownicy mówią, że woleliby się kontaktować z Wałęsą, jeśli zajdzie taka potrzeba, nie przez Wachowskiego, bo to plotkarz” – mówi.
Prof. Friszke zdradza, że Wachowski był kimś w rodzaju pośrednika, łącznika między SB a Wałęsą. „Sęk w tym, że nie wiemy, na czym ta łączność polegała” – kończy historyk.Źródło:http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/prof-andrzej-friszke-mieczyslaw-wachowski-byl-posrednikiem-miedzy-walesa-a-sb/hbmtwv5
Przypomnę – Wachowski był kierowcą Wałęsy od września 1980 roku. Pan Friszke zna wszystkie fakty, tylko nie wiedzieć czemu boi się wyciągnąć oczywiste wnioski.
Dziwię się że profesor, mądry człowiek, a nie rozumie o co chodzi. Problem w tym, że biegli w zakresie porównawczej analizy pisma (nie grafolodzy – proszę sprawdzić sobie co to grafologia) potwierdzili że w sumie 40 doniesień, 17 pokwitowań odbioru pieniędzy oraz zobowiązanie do współpracy zostało napisane lub podpisane własnoręcznie przez Lecha Wałęsę. Natomiast Lech Wałęsa w swoim oświadczeniu lustracyjnym nie przyznał się do tej współpracy, czym naruszył obowiązujące w Polsce prawo. Konstytucja RP gwarantuje wszystkim obywatelom równość wobec prawa, a w takim razie pan Wałęsa powinien odpowiadać za to tak samo jak każdy inny obywatel. Poza tym chodzi o prawdę historyczną. Po prostu: było gadać prawdę. Tylko tyle. Św. Paweł też najpierw jako Szaweł prześladował chrześcijan (brał udział w ukamieniowaniu św. Szczepana), a potem został Apostołem Narodów i dziś obok św. Piotra apostoła jest fundamentem Kościoła Katolickiego. Gdyby Wałęsa dawno powiedział prawdę, to dziś nikt, poza historykami, by się nie interesował tymi ekspertyzami.
Czy nieprzyznanie się do winy narusza prawo ??? Proszę przeczytać opinię obrońcy Lecha Wałęsy
http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103454,21318662,prof-widacki-przecieki-ze-sledztwa-ws-opinii-dot-teczki.html
Nie jestem wrogiem Wałęsy. Nie mam ochoty Wałęsy niszczyć, ani wsadzać do paki.
Zwyczajnie uważam że niemoralnym jest donosić na kolegów. Niemoralnym jest brać pieniądze za te donosy. Niemoralnym jest kłamać w tej kwestii.
Czy pan się z tym zgadza?
Akredytacja Wałęsy to policzek dla nas wszystkich, którzy popierali Solidarność w tamtych czasach. PIS i IPN to hańba i wstyd dla Polski!
Ten artykuł pisał Andrzej Friszke – koleś z tej samej kliki. Taki sam zdrajca i szubrawiec, jak Wałęsa. Ludzie! Nie dajcie się ogłupić.
Dowody spalił w latach 90-tych jak był prezydentem. NIeźle mu szczena musiała opaść jak się dowiedział że Kiszczak trzymał na niego haka. Brał hajs i sprzedawał kolegów. Ludzie piszą że takiego były czasy!! Ja się pytam jakie? Takie w któych można było sprzedewać jedną rodzinę dla dobra drugiej? Dziś nie wypada kogoś dla kasy sprzedać a wtedy możńa było! Brał pieniądze, są na to kwity, wiele rodzin skrzywdził, wile dzieci nie miało świat i prezentów bo dobry wiescz narodu TW Bolek sprzedał tatusia SB dla paru złotych. Jestem ciekaw co kryło się w aktach które spalił.
Dyskredytacja! Akredytacja to forma upoważnienia. Hańba i wstyd , że Pan tego nie rozróżnia. Ale zgadzam się, że dyskredytacja Wałęsy to policzek dla wszystkich popierających „Solidarność”. I to nie dlatego, ze współpracował, bo to można wybaczyć (SB nie jego jednego złamało), ale dlatego, że poźniej-kiedy juz nie musiał-wypierał się, kłamał i oskarżał innych, którzy nie mniej zasłużyli sie w obalaniu komuny.Problem w tym, że Panu chodziło o dyskredytowanie, ale tego akurat dokonał ostatecznie gen. Kiszczak. Zemsta zza grobu?
Dobremu człowiekowi trudno jest uwierzyć w zło, tak samo jak złemu człowiekowi w dobro. Chyba to jest powodem tak różnych opinii na temat tych samych wydarzeń dotyczących Lecha Wałęsy. Prawdziwych czy nie historia oceni go sprawiedliwie . Chciałabym tego dożyć
trzeba by było się zapytać Henryka Wujca i innych ludzi pracujących w tym okresie w stoczni jaka jest prawda.