W życiowej i poetyckiej postawie Różewicza nie wyczuwam buntu czy rewolty przeciwko Bogu. To coś o wiele bardziej dramatycznego, a może nawet tragicznego: to niemożność uwierzenia, niemożność tak wielka jak wielka była wiara jego matki, o której tak pisał w wierszu Cierń: „nie wierzę tak otwarcie / głęboko / jak głęboko wierzyła / moja matka”. To wiara odwrócona, wiara à rebours. Jak pisze Jacek Brzozowski, „owa głęboka i absolutna niewiara jest – gdy myśleć o Jezusie – w swej istocie równa głębokiej wierze”.
Cechą charakterystyczną takiej niewiary jest jej totalność. Obejmuje ona bowiem – analogicznie do wiary – wszystkie zakresy ludzkiego doświadczenia. Nie można nie wierzyć tylko czasami i tylko w określonych okolicznościach. Jeśli się nie wierzy, to nie wierzy się zawsze. Niewiara obejmuje zarówno życie codzienne, jak i to, co nazywamy przestrzenią sacrum.
To jest fragment artykułu. Pełny tekst – w kwartalniku „Więź” lato 2017 (dostępnym także jako e-book).