Punkty odniesienia dla stanowionego prawa w państwie liberalnym są coraz częściej jak ruchome piaski, ponieważ – bardziej niż kiedykolwiek – uzależnione to będzie od tego, kto sprawuje władzę. Przy radykalnych zmianach prawa, które dotyczą także kwestii etycznych i światopoglądowych – za każdym razem ta druga strona będzie się czuła pokrzywdzona. Wystarczy tutaj przywołać powracające w Polsce próby ustanowienia nowych regulacji prawnych dotyczących aborcji.
Nie wydaje się też, że dobrym wyjściem będzie mnożenie przypadków objętych klauzulą sumienia. W polskim prawie ta szczególna instytucja prawna dotyczy zawodu lekarza. Zgodnie z ustawą o zawodzie lekarza, może on „powstrzymać się od wykonywania świadczeń medycznych niezgodnych z jego sumieniem”, co nie znaczy, że może zostawić pacjenta bez opieki. W przypadku zawodów medycznych prawo do klauzuli sumienia nie jest kwestionowane. Nieuchronnie jednak pojawiać się będą spory co do jego rozumienia, zakresu i stosowalności. Tak było w tzw. sprawie prof. Chazana, w której ostatecznie orzekał Trybunał Konstytucyjny – uznając w październiku 2015 r. za niekonstytucyjny obowiązek wskazania innego lekarza czy szpitala przy odmowie wykonania aborcji z powołaniem się na klauzulę sumienia. Tak dzieje się ostatnio w przypadku Polki pracującej jako lekarka w Norwegii, która, powołując się na klauzulę sumienia, odmówiła założenia pacjentce domacicznej spirali antykoncepcyjnej.
A co z przedstawicielami innych profesji? W roku 2016 media obiegła wiadomość o pracowniku firmy spedycyjnej, który powołał się na klauzulę sumienia i odmówił wejścia do wrocławskiego oddziału „Gazety Wyborczej”, by wręczyć przesyłkę.
To jest fragment artykułu. Pełny tekst – w kwartalniku „Więź” wiosna 2017 (dostępnym także jako e-book).