Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Zawsze niósł pomoc potrzebującym. Śp. mec. Maciej Bednarkiewicz

Maciej Bednarkiewicz. Fot. archiwum rodzinne

Odszedł wybitny prawnik, od 1989 prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, wcześniej obrońca w procesach politycznych. Jego 6-miesięczne aresztowanie w 1984 r. to jedyny w PRL przypadek uwięzienia adwokata z przyczyn politycznych.

Nad ranem 11 listopada 2016 r. zmarł w Warszawie mecenas Maciej Bednarkiewicz.

Wywodził się z rodziny o tradycjach prawniczych. Jego ojciec, Marian Bednarkiewicz, był adwokatem, w czasie studiów uniwersyteckich należał do Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie”. W czasie okupacji więziony w Auschwitz-Birkenau, po wydostaniu się z obozu zamieszkał wraz z rodziną w Podkowie Leśnej.

Maciej Bednarkiewicz urodził się 22 lutego 1940 r. Po zdaniu matury w liceum w Milanówku, kontynuując tradycje rodzinne, podjął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, które ukończył w 1963 roku. W latach 1963-1965 odbył aplikację sądową w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie, następnie w latach 1965-1969 aplikację adwokacką w Warszawie. W 1969 r. został wpisany na listę adwokacką Izby Adwokackiej w Warszawie i od tego czasu wykonywał praktykę adwokacką. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych działał w opozycji.

Po wydarzeniach Czerwca 1976 roku był obrońcą robotników z Ursusa. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych doradzał i był konsultantem prawnym współpracowników Komitetu Obrony Robotników, między innymi Ewy Milewicz.

W stanie wojennym blisko współpracował z Prymasowskim Komitetem Pomocy Pozbawionym Wolności i Ich Rodzinom, działającym od 17 grudnia 1981 r.w klasztorze Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża Warszawie przy ul. Piwnej. Pracował w Sekcji Prawnej tego Komitetu, był obrońcą więzionych i internowanych, bronił również w sądach wojskowych. Był pełnomocnikiem pobitych 3 maja 1983 r., podczas brutalnego najścia SB na klasztor przy Piwnej, współpracowników Komitetu – Łukasza Kądzieli i Wojciecha Sawickiego. Reprezentował też w tej sprawie rektora kościoła św. Marcina – ks. Bronisława Dembowskiego.

Po bestialskim pobiciu przez SB ze skutkiem śmiertelnym Grzegorza Przemyka na Starym Mieście w Warszawie w maju 1983 r. został, wraz z Władysławem Siła-Nowickim, pełnomocnikiem matki chłopca, Barbary Sadowskiej oraz oskarżycielem posiłkowym w toczącym się procesie.

W styczniu 1984 r., będąc w drodze na spotkanie opłatkowe do prymasa Polski, kard. Józefa Glempa, został zaaresztowany przez SB pod pretekstem udzielania pomocy ukrywającemu się organizatorowi niedoszłego związku zawodowego milicjantów. W areszcie spędził sześć miesięcy. Był to jedyny przypadek w PRL uwięzienia z przyczyn politycznych adwokata (osoby zaufania publicznego), co gwałciło elementarne normy cywilizacji europejskiej.

Promieniował życzliwością i zapewniał poszkodowanym atmosferę bezpieczeństwa

Nestor polskiej adwokatury Władysław Siła-Nowicki w lutym 1984 roku wystosował list otwarty do gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym pisał: „Adwokat Maciej Bednarkiewicz jest ofiarą cynicznej prowokacji. Ludzie, którzy tę prowokację zorganizowali, wiedzą dobrze, że nie popełnił żadnego z zarzucanych mu czynów, i świadomi tego działają w pełni złej woli. Postawienie w stan oskarżenia i pozbawienie wolności człowieka na podstawie prowokacji i oczywiście fałszywych dowodów jest wyrazem głębokiej demoralizacji w działaniu niektórych przedstawicieli władzy państwowej. W tym zakresie mamy tragiczne i wyjątkowo bolesne doświadczenia w dziejach naszego wymiaru sprawiedliwości na przestrzeni czterech ostatnich dziesięcioleci”. Odpowiedzią było wszczęte 1 marca 1984 r. postępowanie karne wobec mec. Władysława Siły-Nowickiego pod zarzutem „poniżania naczelnych organów władzy państwowej”. Sprawy obu mecenasów zakończyła przymusowa amnestia. „Przymusowa – jak pisał Stanisław Podemski – bo wbrew utartej praktyce ustawowej nie można było zażądać rozpatrzenia zarzutów przez sąd i uniewinnienia”.

Po wyjściu z więzienia mec. Maciej Bednarkiewicz współpracował z kręgami opozycji, m.in. z ks. Jerzym Popiełuszko, prof. Klemensem Szaniawskim, prof. Andrzejem Stelmachowskim.

W listopadzie 1989 został wybrany prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej. Funkcję tę sprawował przez dwie kadencje, do listopada 1995 roku. W latach 1989-1991 był posłem na Sejm X kadencji z ramienia Obywatelskiego Komitetu Parlamentarnego. W latach 1991-1993 i 1997-2001 był sędzią Trybunału Stanu. Od 1993 r. należał do władz Fundacji Jana Pawła II w Rzymie. W 2000 r. został kawalerem Zakonu Maltańskiego. Był członkiem zarządu Stowarzyszenia „Przymierze Rodzin”. Był przewodniczącym rady nadzorczej Banku Millennium.

Po 1989 roku, obok podejmowania rozmaitych funkcji w życiu publicznym w kraju, nadal prowadził kancelarię prawną specjalizującą się w sprawach cywilnych, karnych i gospodarczych. W latach dziewięćdziesiątych był pełnomocnikiem „Solidarności” w procesie o zabójstwo górników w kopalni „Wujek” oraz w procesie o zabójstwo stoczniowców w Gdańsku w 1970 roku. Odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Odszedł doskonały prawnik, który w swej kancelarii wykształcił wielu młodych adwokatów, dzieląc się z nimi rozległą wiedzą i doświadczeniem. Podczas spotkań i rozmów z osobami poszkodowanymi promieniował życzliwością i zrozumieniem, wytwarzał atmosferę bezpieczeństwa, co nie było obojętne w mrocznych latach stanu wojennego, gdy władze komunistyczne stosowały różne formy terroru i zastraszania.

Wesprzyj Więź

Miał wysokie poczucie odpowiedzialności wobec podjętych prac i zobowiązań wobec ludzi. Odważny, duchowo suwerenny, czerpał siłę przekonań w życiu zawodowym i publicznym nie tylko z wielkiej erudycji, ale może przede wszystkim z Ewangelii. Łączył mądrość z prawością, był autorytetem dla wielu.

Odszedł człowiek głęboko wierzący, oddany Kościołowi, inicjator wielu dzieł charytatywnych. Zawsze niósł wsparcie i pomoc potrzebującym.

Requiescat in pace.

Podziel się

Wiadomość