Zima 2024, nr 4

Zamów

Kto nie chodzi z nami

Ikona uczynków miłosierdzia (XII w.) ze zbiorów Muzeów Watykańksich / Jim Forest / Flickr /CC BY-NC-ND 2.0

By być świętym, nie wystarczy przestrzegać kodeksu przepisów moralnych, czyli zachowywać religijną poprawność. Chodzi o coś daleko więcej: o rozpoznanie swoich niepowtarzalnych możliwości czynienia dobra. 

„Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika”.  To zdanie nie pochodzi z Księgi Koheleta, autora znanej maksymy „Marność nad marnościami, a wszystko marność”. Równie dobrze zresztą mogłoby wyjść z ust któregoś z XX-wiecznych egzystencjalistów, na przykład Samuela Becketta. Tymczasem słyszymy je w dzisiejszym czytaniu z Listu św. Jakuba, biskupa pierwszej wspólnoty jerozolimskich chrześcijan.

Dając trzeźwą diagnozę ulotności naszego życia, które porównuje do pary wodnej, apostoł prowadzi do konkluzji, że tego krótkiego czasu, jaki jest nam dany, nie warto marnować na pogoń za wątpliwym sukcesem materialnym. Ci, którzy „chełpią się w swej wyniosłości” bogactwem, sławą czy prestiżem, są śmieszni, bo wszystko to kiedyś stracą. Nie wiemy przecież nawet, co jutro będzie. „Czas to pieniądz” – głosi popularne powiedzenie.  Kardynał Wyszyński trawestował je, mówiąc: „Czas to miłość”. Życie trzeba przeżyć, dobrze czyniąc. „Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni – dodaje św. Jakub – ten grzeszy” (Jk 4,13-17).

W tych prostych słowach osobiście znajduję kwintesencję chrześcijańskiego wezwania do świętości. By być świętym, nie wystarczy przestrzegać kodeksu przepisów moralnych, czyli zachowywać religijną poprawność. Nie wystarczy też przeżywać wzniosłe uczucia. Chodzi o coś daleko więcej: o rozpoznanie swoich niepowtarzalnych możliwości czynienia dobra. Krótko mówiąc, chodzi o to, by moje życie nie było banalne i byle jakie. To jest właśnie przestrzeń mojej wolności: nikt nie jest w stanie podyktować mi, jak ma wyglądać moje życie. Tylko ja sam mogę to rozpoznać, kierując się w sytuacjach konkretnych wyborów głosem mego sumienia.

Wesprzyj Więź

Rozwija tę myśl dzisiejsze czytanie z Ewangelii według św. Marka. Ewangelista przywołuje  dialog Jezusa z Janem. Apostoł Jan, który sam siebie nazywał „umiłowanym uczniem”,  zadał kiedyś Mistrzowi pytanie: „Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zaczęliśmy mu zabraniać, bo nie chodzi z nami”. Jezus odpowiada na to stanowczo: „Przestańcie zabraniać mu… Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami” (Mk 9,38-40). Jezus domaga się więc od uczniów pozytywnego i ufnego, a nie negatywnego i podejrzliwego stosunku do innych.

Czy nie spotykamy się dzisiaj na każdym kroku – w naszym polskim życiu – z taką postawą ekskluzywizmu: kto nie chodzi z nami, kto nie jest pod naszym sztandarem, tego chętnie od razu skreślamy, odrzucamy, potępiamy. Ludziom wyznającym inne niż my poglądy odmawiamy często jakiejkolwiek racji i zdolności czynienia dobra. Tymczasem Jezus, a za nim Kościół katolicki, w nauczaniu Soboru Watykańskiego II i wszystkich ostatnich wielkich papieży, wyraźnie głosi, że dobro mogą czynić także ludzie innych niż my przekonań, innej wiary, innej kultury, także niewierzący. W praktycznym działaniu nikt bowiem nie ma monopolu na prawdę.

Tekst emitowany 18 maja br. jako „Słowo na dzień” w poranku radiowej Dwójki.

Podziel się

Wiadomość