Zima 2024, nr 4

Zamów

Dwa lata z Franciszkiem

Narzekają malkontenci, że brakuje im w obecnym pontyfikacie głębszej refleksji, jakiejś klarownej wizji. Zdumiewa mnie to, bo akurat ogólna wizja wydaje mi się u Franciszka bardzo czytelna. To o niej mówił kardynałom podczas zebrań przed konklawe. Klarowność i dynamizm tej wizji sprawiły, że – dokładnie przed dwoma laty – właśnie kard. Jorge Bergoglio został, zaskakująco szybko, wybrany na nowego biskupa Rzymu.

Jak podsumować tę, dwuletnią już, wizję Franciszka? Postanowiłem posłużyć się metodą z papieskich homilii w Domu Świętej Marty. Bardzo często koncentruje on tam swoją refleksję wokół trzech kluczowych słów. To dobra metoda ze względu na łatwość zapamiętania przesłania. Mnie wydaje się, że widzę takie trzy kluczowe słowa jego wizji. Dostrzegam je zresztą w trzech, ściśle ze sobą powiązanych wymiarach jego pontyfikatu: w tym, co chce nam powiedzieć o Bogu, o człowieku i o Kościele.

Miłosierdzie. To najważniejsze przesłanie Franciszkowego nauczania o Bogu. „Dla mnie najmocniejszym orędziem Pana jest miłosierdzie” – mówił tuż po wyborze na papieża, odwiedzając parafię św. Anny w Watykanie. „Pan nigdy nie jest zmęczony przebaczaniem: nigdy! To nas męczy proszenie Go o przebaczenie”. Dla Franciszka „miłosierdzie jest proroctwem nowego świata”. Podkreślał trafność intuicji Jana Pawła II: „Miał on wyczucie, że to czas miłosierdzia”.

Wizja Boga, który najpełniej objawia swoją wszechmoc w łasce przebaczenia, pociąga oczywiście za sobą analogiczną wizję człowieka i Kościoła. My mamy być miłosierni tak jak Ojciec nasz jest miłosierny. A Kościół ma być sakramentem Bożego miłosierdzia. Bardzo ważne jest tu Franciszkowe rozumienie miłosierdzia jako postawy pośredniej pomiędzy rygoryzmem a pobłażliwością. Dlatego mówi i o liberalnej pokusie świętej naiwności, i o konserwatywnej pokusie nadmiernej surowości. Miłosierdzie nie lekceważy prawdy o złu moralnym grzechu, nie obniża wymagań, ale przede wszystkim nie potępia osoby. Bo „nie ma grzechu, którego Bóg nie mógłby przebaczyć. Wystarczy, żebyśmy prosili o przebaczenie”.

Bliskość. To z kolei kluczowa kategoria Franciszkowego myślenia o człowieku. Bliskość wobec innych (wszelkich innych) to i klucz do jego osobistej popularności, i jego nieustanny apel do wierzących, i jego program dla Kościoła. Bliskość wobec człowieka (często papież mówi też o kulturze spotkania) płynie, rzecz jasna, z doświadczenia czułości Boga. Święci – mówi Franciszek – to „ci, którzy nie obawiają się przytulenia przez Boże miłosierdzie. Dlatego rozumieją oni te wszystkie ludzkie nędze i towarzyszą ludowi z bliska. Nie gardzą ludem”.

Wesprzyj Więź

Do tego, by „pachnąć owcami” papież wzywał już i biskupów, i ewangelizatorów, i teologów. Bo właściwie każdy z nas powinien „pachnąć drugim” – życie skoncentrowane na sobie samym jest zaprzeczeniem Ewangelii. „Pierwsze przykazanie duszpasterskie brzmi: bliskość; być blisko ludzi”. „Nie możemy tylko powtarzać: «musisz to, musisz tamto»; potrzebna jest bliskość, która jest czułością, jakiej nauczył nas Jezus”. Program Franciszka to: być bliżej Boga, bliżej ludzi, bliżej świata, zwłaszcza bliżej ubogich. Stosunek do ludzi słabych, marginalizowanych, odrzucanych, biednych to test wiarygodności naszego chrześcijaństwa.

Nawrócenie pastoralne. To natomiast podstawowa kategoria myślenia z Franciszkiem o Kościele. Papież wzywa do nawrócenia nie tylko każdego z osobna, lecz cały Kościół. Ma to być nawrócenie pastoralne, odpowiadające współczesnym potrzebom. Według Franciszka przeżywamy obecnie sytuację zmiany epoki. Kościół musi się do niej odnieść poprzez zmianę paradygmatu myślenia o swojej misji. Chodzi o przejście od modelu duszpasterstwa skupionego na konserwowaniu tego, co jest, do modelu Kościoła misyjnego, wychodzącego na egzystencjalne peryferie współczesnego świata. W naszych czasach Kościół wyraźnie potrzebuje nowego początku – uważa papież. Stare sprawdzone metody są niewystarczające, trzeba szukać nowych form działania, a gdy trzeba – także nowych struktur.

Ten aspekt pontyfikatu wywołuje najwięcej sprzeciwu w samym Kościele. Wielu jest bowiem głęboko przywiązanych do tego, co było i jak było. Franciszek ich bulwersuje, bo przekonuje, że argument „tak było zawsze” jest dziś niewystarczający. Papież chce wyrwać z wyuczonej obojętności wszystkich przyzwyczajonych, że „ma być tak jak jest, bo jest tak jak ma być”. On mówi, że ma być tak jak być powinno. Pierwszorzędnego znaczenia w misji Kościoła nabiera aktywne szukanie osób, które oddalają się od wspólnoty, wnikanie w „tajemnicę ludzi opuszczających Kościół”. Papież apeluje, by Kościół „potrafił włączyć się w ich rozmowę”. I przestrzega, że trwanie w postawie „tak jak było zawsze” grozi anulowaniem mocy Ducha Świętego.

Podziel się

Wiadomość