W dramacie Stanisława Wyspiańskiego Akropolis, po zamknięciu wieczorem katedry wawelskiej, ożywają rzeźby w jej wnętrzu. Zafascynowany tym tekstem, a zarazem fotografią kościoła Sagrada Familia, wyobraziłem sobie przed laty analogiczną sztukę, poświęconą budowli Gaudiego. O zmierzchu jej mury wzbierały życiem i wyrywali się z nich na świat Gaudianie i Gaudianki. Rozłazili się po świecie, cały świat czynili swoją ojczyzną.
Mam wrażenie, że po pobycie w Barcelonie stajemy się sami Gaudianami i Gaudiankami. Niesiemy do swoich krajów wspomnienie o świętym artyście, który w pojedynkę znosił napięcie między modernizmem a chrześcijaństwem. Pokazywał, że da się to zrobić.
To jest fragment artykułu. Pełny tekst – w kwartalniku „Więź” jesień 2015 (dostępnym także jako e-book).