KOŹBIEL
W wielu swoich tekstach dotyka Pani sacrum, choć nie jest to praktyka powszechna wśród twórców. Nie uważa Pani, że działa tu pewien rodzaj tabu, które każe te sprawy traktować jako prywatne?
BARGIELSKA
Taka tabuizacja wynika z przesłanek, które znam, ale których nie rozumiem. To widać na przykładzie sprawy profesora Chazana — przy okazji słyszy się z lewej strony życzenie, żeby wiara realizowała się tylko w kościele. To kompletne niezrozumienie tego, czym jest wiara. Jeśli wiara jest wiarą, to musi się przekładać na naszą aktywność, także w ramach instytucji, w których działamy. Nie można jej sprowadzić do odmawiania pacierzy przy łóżku. Inna rzecz, jak efekty wiary mają się do obowiązującego prawa. Jeśli chodzi o profesora Chazana, ja go znam i po prostu wiem, że wrogiem kobiet nie jest. To jedna z częściej się pojawiających negatywnych etykiet, jakie mu przypięto. Przykre, że opinia publiczna tak nerwowo reaguje na postać o spójnych poglądach, za które ta osoba jest w stanie zapłacić swoją karierą. Oczywiście opinia publiczna, która potrafi się zdobyć jedynie na etykietowanie, nie może inaczej reagować. Ale to nadal przykre.
KOŹBIEL
O światopoglądach nawet rozmawiać spokojnie nie potrafimy?
BARGIELSKA
Bo reagujemy emocjonalnie, blokowo, odruchowo i zbyt szybko oceniamy światopoglądy. I jesteśmy identyfikowani i etykietowani na podstawie fragmentu, który pasuje do bloku, wtedy jest już przyswojony ogarnięty przez ewentualnego odbiorcę. Dzięki temu odbiorca bardzo szybko czuje się bezpiecznie i pewnie, choć ta ocena nie jest wiele warta. Wałęsa powiedział ostatnio, że mamy 50 procent demokracji. 50 procent demokracji to jest zero demokracji, zgodzi się Pani? On jest niełatwy w odbiorze, jego styl jest nieprzyjemny, a rzeczy, które ma do powiedzenia, też są czasem trudne do przyjęcia.
To jest fragment artykułu. Pełny tekst – w kwartalniku WIĘŹ jesień 2014 (dostępnym także jako e-book).