Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Synod, czyli reforma z Ducha?

Jeśli chcemy w pełni zrozumieć to, co dzieje się w Kościele w okresie przygoto-wań do Synodu Biskupów poświęconego rodzinie, konieczne jest głębsze wejrzenie w jezuicką duchowość kard. Jorge Bergoglio. Nie jest bowiem tak, że Franciszek próbuje forsować jakąś swoją własną wizję eklezjalną tylko dlatego, że sam uważa ją za słuszną. I nie jest też tak, że reforma, którą podejmuje papież, wynika po prostu z jego osobistych poglądów. Sprawa jest dużo głębsza i bardziej skom-plikowana, ponieważ dla Franciszka — jak wyraził się kard. Oscar Rodriguez Maradiaga — reforma Kościoła katolickiego nie jest projektem, lecz doświadczeniem duchowym.
Terminem kluczowym dla opisania tego procesu jest rozeznanie. „To filar jego duchowości” — powiedział wspomniany hierarcha z Hondurasu 9 grudnia ubiegłego roku podczas watykańskiej prezentacji rozmowy, jaką Antonio Spadaro SJ przeprowadził z papieżem . Franciszek jest pod tym względem wiernym synem św. Ignacego z Loyoli. Interpretowanie rzeczywistości w duchu modlitwy i w konfrontacji ze słowem Bożym, odczytywanie znaków czasu, gromadzenie różnych opinii, zanim podejmie się ważną decyzję, czyli właśnie rozeznanie, to „instrumenty lepszego poznania i bliższego naśladowania Pana” — mówił kard. Rodriguez Maradiaga, dziś jeden z najbliższych współpracowników biskupa Rzymu. Wtórował mu abp Pietro Parolin. „Naprawdę wierzę, że jest to reforma z Ducha” — powiedział.
Podczas tej konferencji wybrzmiał ważny głos hierarchów, którzy są bardzo blisko Franciszka i wspomagają go w podjętej pracy. Głos ten mówi, że reforma jest podejmowana poważnie, w duchowym procesie rozeznania oraz słuchania różnorodnych opinii, że uczestniczy w nim cały Kościół i że w związku z tym nie należy spodziewać się szybkich decyzji, ponieważ budowanie fundamentów pod prawdziwą zmianę zawsze trwa długo. Potwierdzeniem tej strategii jest papieski plan na przyjrzenie się problemom związanym z rodziną: najpierw ogólnoświa-towa ankieta, potem konsystorz kardynalski, następnie synod nadzwyczajny, a rok później synod zwyczajny. Dopiero wówczas — czyli jesienią 2015 roku — nastąpi finał tego procesu.
Sam papież nie ma wątpliwości, że idzie tu dobrą drogą. „Jest to długa dro-ga, jaką Kościół musi przebyć. Proces, którego pragnie Pan” — powiedział w marcu tego roku w wywiadzie opublikowanym na łamach „Corriere della Sera”. Zdradził tam również, że pierwszym pomysłem na temat synodu było hasło: co wnosi Jezus w życie współczesnego człowieka. „Ale w końcu stopniowo — co jest dla mnie znakiem woli Bożej — postanowiono dyskutować o rodzinie prze-chodzącej bardzo poważny kryzys” — wyjaśnił Franciszek.
Rozeznawanie przez ankietę
Pierwsze kontrowersje związane z tym kilkuetapowym planem pojawiły się już przy okazji ankiety. Okazało się bowiem, że Franciszek chce pytać nie tylko o takie sprawy, jak np. poziom znajomości nauki Kościoła lub stan duszpasterstwa rodzin, ale również o konkubinaty, rozwody, ponowne związki cywilne po rozwodach oraz ich sytuację wobec sakramentów, o procedurę stwierdzania nieważ-ności sakramentu małżeństwa, związki tej samej płci, o dzieci wychowywane w nietypowych rodzinach, o poziom akceptowania naturalnych metod planowania rodziny i trudności z tym związane. Sam fakt rozesłania tak skonstruowanego kwestionariusza był zaskoczeniem. Ale jeśli spojrzymy na ten pomysł z perspektywy wyżej opisanego procesu rozeznania, szybko zrozumiemy, że papież po prostu chce mieć jak najszerszy ogląd tematu i chce dać możliwość wypowiedzi lokalnym Kościołom z całego świata.
Z tymi wypowiedziami lokalnymi też były związane kontrowersje. Rozsyłając ankietę, Watykan nie sprecyzował bowiem, w jaki sposób odpowiedzi na pytania mają być zbierane. Wyszło więc na to, że właściwie każda krajowa konferencja episkopatu, a nawet każdy biskup diecezjalny mogą sami zadecydować, jak zadanie wykonać. Zrobił się z tego bałagan. Gdzieniegdzie stworzono internetowe formularze dostępne dla wszystkich wiernych, którzy chcieliby się wypowiedzieć (np. w Wielkiej Brytanii), w innych zaś krajach odpowiedzi udzielano za pośrednictwem struktur episkopatów lub diecezji (np. w Polsce). W tym drugim przypadku wierni nie mieli możliwości oficjalnej bezpośredniej wypowiedzi.
Podobny bałagan ujawnił się w momencie, gdy niektóre diecezje upubliczniły wyniki z zebranych ankiet (np. w Niemczech). Nagle okazało się, że Watykan nie życzy sobie takich publikacji. Na tym tle w Wielkiej Brytanii doszło do burzliwej dyskusji. Ponieważ samo pojawienie się kwestionariusza i umieszczenie go w sieci rozbudziło aktywność świeckich oraz ich nadzieje, domagano się ujawnienia rezultatów ankiety. Episkopat Anglii i Walii odmówił, ujawniając w kwietniu tego roku, że kard. Lorenzo Baldisseri, sekretarz generalny Synodu Bi-skupów, napisał list do kard. Vincenta Nicholsa, arcybiskupa Westminsteru oraz prymasa Anglii i Walii, w którym poprosił go o utajnienie wyników.
Należy też wspomnieć, że pojawiły się głosy krytykujące sam fakt rozesłania ankiety oraz jej treść. Były one jednak dość marginalne. Dużo poważniejsze wypowiedzi krytyczne dotyczyły nie kwestionariusza jako takiego czy nawet zakresu pytań, ale skupiały się na wadze przykładanej do rezultatów badania. Wypowiedział się na ten temat nawet kard. Gerhard Müller. Powiedział, że ankieta może co prawda pomóc w dyskusji, nie wolno jej jednak traktować jak dogmatu. „Flirtowanie z opinią publiczną to pokusa, której powinni umieć się oprzeć wszyscy biskupi i księża” — ostrzegł prefekt Kongregacji Nauki Wiary na falach Radia Watykańskiego w marcu tego roku.
Niemniej ankieta spełniła swoje zadanie. Kard. Baldisseri potwierdził, że opracowania stworzone przez poszczególne episkopaty na podstawie kwestionariusza w ogromnej większości dotarły do Watykanu. W oparciu o nie przygotowano dokument roboczy (tzw. instrumentum laboris), który będzie podstawą prac nadzwyczajnego Synodu Biskupów (5—19 października 2014 r.). Szkic tego tekstu przedstawiono Franciszkowi 13 maja i można się spodziewać, że już wkrótce zostanie upubliczniony.
Nie bać się braterskich konfrontacji
Drugim etapem przygotowań do Synodu Biskupów był nadzwyczajny konsystorz zwołany przy okazji uroczystego kreowania nowych kardynałów (22 lutego 2014 r.). Przez dwa dni poprzedzające to wydarzenie 185 hierarchów z całego świata dyskutowało o problemach związanych z rodziną.
Jak się później okazało, najważniejszym elementem tego spotkania było wystąpienie kard. Waltera Kaspera. To papież osobiście poprosił tego wybitnego niemieckiego teologa, emerytowanego przewodniczącego Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, aby przygotował teologiczny referat wprowadzający w tematykę narady. I choć prezentacja — podzielona na pięć zasadniczych części — poświęcona była wielu aspektom rzeczywistości rodziny, to najgłośniejszym echem odbiła się część ostatnia, dotycząca osób rozwiedzionych i żyjących w ponownych związkach oraz możliwości dopuszczenia ich do Komunii świętej.
W swym referacie kard. Kasper zadał pytanie o to, czy nie naruszając nauczania o nierozerwalności małżeństwa, nie można by w stosunku do tych osób — a przynajmniej wobec niektórych z nich, w określonych sytuacjach i pod określonymi warunkami — zmienić czegoś na płaszczyźnie duszpasterskiej. „Czy w obecnie rozważanej kwestii nie jest możliwy dalszy rozwój, który nie znosiłby wiążącej tradycji, ale uwypukliłby i pogłębił nowsze tradycje? ” — zapytywał niemiecki teolog. I przywołał dwie możliwe sytuacje. Pierwsza dotyczy rozwiedzionych małżonków żyjących w ponownych związkach, którzy są „w swej świadomości subiektywnie przekonani, iż ich poprzednie, nieodwołalnie rozbite mał-żeństwo nigdy nie było ważne”. Obecnie do potwierdzenia owej nieważności konieczny jest kanoniczny proces w dwóch instancjach. Czy nie można by pomyśleć, aby w niektórych przypadkach zamiast sądu biskup ordynariusz powierzał zadanie rozeznania takiej sprawy doświadczonemu duchownemu, penitencjarzowi lub wikariuszowi biskupiemu? — zastanawiał się hierarcha.
Druga przywołana sytuacja dotyczy możliwości dopuszczenia do Komunii św., „jeśli osoba rozwiedziona w nowym związku: 1) wyraża żal za klęskę pierwszego małżeństwa, 2) wyjaśniła i uporządkowała zobowiązania wynikające z pierwszego małżeństwa, o ile jest ostatecznie wykluczone, by mogła powrócić [do pierwszego małżonka — KS], 3) nie może bez powodowania kolejnych win porzucić obowiązków podjętych wraz ze związkiem cywilnym, 4) w drugim związku stara się żyć jak najlepiej wedle swoich możliwości, wychodząc od wiary i wychowując w wierze swoje dzieci, 5) pragnie sakramentów jako źródła siły w swoim położeniu”. Przy tym kard. Kasper zaznaczył, że taka możliwość nie stanowiłaby powszechnego rozwiązania, lecz byłaby wąską ścieżką wyłącznie dla ludzi szczerze zainteresowanych sakramentami.
Choć debata, która odbyła się podczas tego konsystorza była tajna, dość szybko doszło do przecieków prasowych. Kardynałowie dzielili się swoimi wrażeniami z mediami, koncentrując się najczęściej właśnie na wywodzie niemieckiego hierarchy (kard. Wilfrid Fox Napier OFM z RPA wręcz zamieszczał wpisy na Twitterze w przerwach obrad). Nie brakowało głosów krytycznych. Kard. Philippe Barbarin z Lyonu nie krył na przykład rozczarowania tym, że konsystorz, który miał się zająć duszpasterstwem rodzin i stanowić wprowadzenie do synodu o tej samej problematyce, skupił się prawie wyłącznie na sytuacji rozwodników żyjących w związkach niesakramentalnych. Natomiast kard. Kazimierz Nycz nie zgodził się z tą tezą. „Jest to mylne wrażenie, spowodowane przez media zainteresowane tylko tym tematem” — powiedział w wywiadzie dla KAI. „Konsystorz poświęcony był trosce Kościoła o rodzinę. Mówiliśmy o sytuacji rodziny przeżywającej kryzys, o potrzebie pogłębienia rozumienia sakramentu małżeństwa, także w odniesieniu do tendencji próbujących rozszerzyć jej definicję na związki innego typu”. Warszawski metropolita podkreślał też, że kardynałowie dyskutowali „o różnych formach duszpasterstwa małżeństw, w tym rozwiedzionych, oraz duszpasterstwa dla małżonków w nowych związkach”.
Z kolei sam papież o głośnym referacie wypowiadał się bardzo pozytywnie. „Kardynał Kasper dokonał głębokiej i pięknej prezentacji” — stwierdził Franciszek w rozmowie dla „Corierre della Sera”. Cieszył się też z późniejszej dyskusji purpuratów. „Niepokoiłbym się, gdyby podczas konsystorza nie było intensywnej dyskusji, niczemu wtedy by on nie służył. Kardynałowie wiedzieli, że mogą po-wiedzieć to, co chcą, i przedstawili wiele różnych ubogacających punktów widzenia. Braterskie i otwarte konfrontacje rozwijają myśl teologiczną i pastoralną. Tego się nie boję, a wręcz szukam”.
Co powiedziałby Jan Paweł II?
Tak mocne wezwanie do otwartej debaty wyrażone publicznie przez biskupa Rzymu ośmieliło wiele środowisk, także katolików świeckich, do zabierania głosu. Tym bardziej kardynałowie Kościoła powszechnego poczuli się w obowiązku, by aktywnie w dyskusji uczestniczyć. Wydaje się, że wielu z nich zrozumiało, iż dla Franciszka proces podejmowania decyzji na długiej drodze rozeznania duchowego już trwa, tu i teraz. Błędem byłoby więc czekanie z wyrażeniem opinii do jesiennego synodu.
Kardynałowi Kasperowi bardzo silnego wsparcia udzielił jego rodak, kard. Reinhard Marx. Jego zdanie jest o tyle ważne, że po pierwsze właśnie został wybrany na przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec, czyli stoi za nim duża część tamtejszej hierarchii. Po drugie, jego pozycja w Watykanie również bardzo urosła w ostatnich miesiącach: należy do 8-osobowej Rady Kardynałów pomagającej papieżowi w zarządzaniu Kościołem oraz reformie Kurii Rzymskiej, a także stoi na czele Rady ds. Gospodarczych. Metropolita Monachium i Fryzyngi odniósł się przychylnie do propozycji kard. Kaspera w wywiadzie dla dziennika „Die Welt” z 16 marca. Powiedział wprost, że chciałby dopuszczać do Komunii osoby rozwiedzione i żyjące w ponownych związkach przy założeniu, że spełnionych jest owych pięć warunków, i po odbyciu przez wiernego pokuty.
Mniej więcej w tych samych dniach pojawiła się jednak poważna krytyka stanowiska Kaspera. Kontratak wyprowadził kard. Carlo Caffarra, wieloletni przewodniczący Papieskiego Instytutu im. Jana Pawła II dla Studiów nad Małżeństwem i Rodziną. Przedstawił swoje stanowisko na łamach dziennika „Il Foglio”. Włoski hierarcha sięgnął po ciężką amunicję, ponieważ odwołał się do autorytetu papieża Polaka. „Bardzo mnie dziwi, że w całej tej debacie przemilcza się nauczanie Jana Pawła II” — żalił się kard. Caffarra. „Jako naoczny świadek mogę zapewnić, że problem rozwodników żyjących w związkach niesakramentalnych był przez Jana Pawła II rozważany z wielką uwagą i bardzo głęboko. Papież brał pod uwagę różne sytuacje. Kto uważa Familiaris consortio za dokument przedawniony, najprawdopodobniej go w ogóle nie czytał” — mówił włoski purpurat. I zadał bardzo istotne pytanie o to, czy przypadkiem propozycja kard. Kaspera nie legitymizuje drugiego związku. A co wtedy z tym pierwszym? „Papieże zawsze nauczali, że nie mają władzy nad ważnie zawartym małżeństwem. Bigamia zaś jest sprzeczna z nauczaniem Pisma Świętego. Okazałoby się, że Kościół w pewnych sytuacjach dopuszcza pozamałżeńskie pożycie seksualne” — argumentował włoski hierarcha.
Autorytet świętego papieża nie dla wszystkich jednak jest wystarczającym argumentem. Kard. Lorenzo Baldisseri, sekretarz generalny Synodu Biskupów, uznaje naturalnie wielki wkład Jana Pawła II w rozwój nauczania o małżeństwie. „Od czasu Familiaris consortio minęło jednak wiele lat i papież Franciszek uważa, że trzeba podjąć na nowo ten wielki temat w świetle Ewangelii oraz w zmienionej sytuacji zaktualizować nauczanie Kościoła. Wiele tematów, wiele problemów, wiele sytuacji uległo zmianie od tego czasu. Kościół musi umieć odpowiadać na te wyzwania” — powiedział w rozmowie z Radiem Watykańskim 23 marca br.
Prywatne opinie kardynałów?
Amerykański kardynał Sean O’Malley rozumie obawy Caffarry i podkreśla, że Kościół nigdy nie zmieni nauczania o nierozerwalności małżeńskiej. Metropolita Bostonu i kolejny członek Rady Kardynałów wolałby dlatego położyć nacisk na zmiany w procesach o stwierdzanie nieważności małżeństwa. „Ułatwienia w tej procedurze byłyby cudownym pierwszym krokiem na drodze do rozwiązania kluczowego problemu w Kościele” — powiedział w rozmowie z amerykańskim tygodnikiem „National Catholic Register” 20 marca br.
Ale już tego samego dnia, i to również w Stanach Zjednoczonych, pojawiła się bardzo silna replika. Otóż kard. Raymond Burke, prefekt Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej, wygłosił wykład na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie, w którym skrytykował propozycje takie, jak te kard. O’Malleya. Hierarcha, który kieruje najwyższym organem sądowniczym Kościoła katolickiego, wyraźnie podkreślił, że „wszelkie reformy procesu o stwierdzenie nieważności muszą być najpierw dokładnie przeanalizowane przez komisję ekspertów” oraz że „nie można zrezygnować w tych procesach z orzekania przez dwie instancje”. I, tak jak kard. Caffarra, przywołał autorytet Jana Pawła II, który według niego „przestrzegł przed fałszywym miłosierdziem, nietroszczącym się o prawdę, a więc niemogącym służyć miłosierdziu, którego jedynym celem jest zbawienie dusz”.
Warto zauważyć, że dyskusja ta zatacza coraz szersze kręgi, wykraczając poza wypowiedzi najważniejszych kardynałów. Na sytuację zareagował na przykład włoski rynek wydawniczy, wypuszczając niedawno wznowienie książki ks. Giovanniego Ceretiego Divorzio, nuove nozze e pienitenza nella Chiesa primitiva [„Rozwód, nowy ślub i pokuta w pierwotnym Kościele”]. Znany patrolog opublikował tę pozycję jeszcze w 1977 roku i była ona na tyle istotna, że kard. Kasper powoływał się na nią w swym słynnym referacie. Ks. Cereti, opierając się na pismach Ojców Kościoła oraz niektórych orzeczeniach synodów, twierdzi, że w pierwotnym Kościele zezwalano niekiedy na małżeństwa rozwodników, a po krótkiej pokucie dopuszczano ich ponownie do Komunii.
Na pojawienie się obecnie tej książki na rynku zareagował kard. Walter Brandmüller, wieloletni przewodniczący Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych. Jego zdaniem interpretacje tam zawarte nie mają odpowiedniego oparcia w faktach, a ks. Cereti myli ślub wdowców, na który Ojcowie Kościoła przyzwalali, ze ślubem rozwodników. „Nie ma ani jednego dowodu na to, że pojęciem drugiego małżeństwa obejmowano również małżeństwo rozwodników” — napisał niemiecki historyk Kościoła na łamach dziennika „Avvenire”.
Jak bardzo gorąca jest to debata i jak silnie rozpala jej uczestników, niech świadczy w końcu wypowiedź kard. Gerharda Müllera, który — jako zdecydowany przeciwnik propozycji kard. Kaspera — zdecydował się nawet posłużyć autorytetem piastowanej funkcji. „Ja nie uczestniczę w tej debacie prywatnie, jako teolog, lecz na mocy mojego urzędu” — powiedział na falach Radia Watykańskiego. „Kongregacja Nauki Wiary jest jedyną rzymską kongregacją, która ma bezpośredni udział w nauczycielskim urzędzie papieża. Natomiast inni, którzy zabierają głos w tej sprawie, choćby byli kardynałami, mogą się wypowiadać wyłącznie we własnym imieniu, a ich oświadczenia nie mają oficjalnego charakteru” — tłumaczył niemiecki hierarcha. Kard. Müller przy innych okazjach mówił również o swoim zaniepokojeniu tak szeroko zakrojoną i otwartą dyskusją dotyczącą osób rozwiedzionych i żyjących w ponownych związkach. Jego zdaniem istnieje poważne niebezpieczeństwo, że przerodzi się ona w „wielką ideologiczną bitwę”.
Zobaczymy
Na inne potencjalne niebezpieczeństwo zwrócił uwagę kard. Burke. Występując przed kamerami katolickiej telewizji amerykańskiej EWTN, zauważył, że dysku-sje na ten temat tworzą ogromne potencjalne rozczarowanie. I faktycznie jest to kwestia, którą trzeba stawiać jasno: w sytuacji tak rozbudzonych oczekiwań wiernych, co stanie się, gdy ostatecznie synody i papież nie zdecydują się na żadne większe zmiany?
By dopełnić obrazu, trzeba również powiedzieć o grupie kościelnych hierarchów, którzy nie wypowiadają się kategorycznie i nie sytuują po którejś ze stron sporu. Do nich należy choćby kard. Nycz. On i jemu podobni duchowni po prostu ufają Franciszkowi oraz temu, że przez jego urząd działa Duch Święty. Sam warszawski metropolita mówi, że w tej debacie są dwie płaszczyzny: doktrynalna i duszpasterska. Ta pierwsza jest niezmienna. Natomiast o tej drugiej można rozmawiać. Do czego doprowadzi ta rozmowa? „Zobaczymy” — mówi kard. Nycz, pokazując tym samym swoją otwartość na to, co przyniesie cały proces rozeznawania, zapoczątkowany przez papieża z Argentyny. Dodaje jednak istotne uzupełnienie: „Sądzę, że kluczowe będą dwa kryteria: nie zmienia się doktryny Kościoła oraz że — jeśli nastąpią nowe rozwiązania — nie będą one powszechne. Mogą dotyczyć najwyżej ściśle określonych casusów, by pomóc konkretnemu człowiekowi w zrobieniu kroku dalej na drodze wiary. Dalej idących zmian się nie spodziewam. Naruszony zostałby fundament doktrynalny, a na to Kościół nie pójdzie”.
Na pierwszy rzut oka relacjonowana tu dyskusja faktycznie zawęża proble-matykę dotyczącą rodziny do jednego, dość wąskiego przecież aspektu. Gdy jednak dobrze się przyjrzeć przytoczonym powyżej oraz wielu innym głosom z całego świata, można dostrzec, że to „globalne sympozjum” powoli przeradza się w poważny namysł nad wizją Kościoła w XXI wieku. Elementem, który w tej wizji zdobywa pozycję dominującą w nurcie reformatorskim, jest przesłanie miłosierdzia. Zresztą sam kard. Kasper napisał na ten temat teologiczną książkę, a Franciszek publicznie ją zachwalał. Wszak „miłosierdzie oznacza, że Bóg daje nową szansę każdemu, kto się nawraca i żałuje” — mówił niemiecki hierarcha w majowym wywiadzie dla amerykańskiego magazynu „Commonweal”, zatytułowanym znacząco: „Miłosierny Bóg, miłosierny Kościół”. Skoro Bóg daje szansę każdemu, to dlaczego Kościół nie miałby dawać tym rozwiedzionym? „Nie wyobrażam sobie sytuacji, w którą osoba popadła i z której nie ma żadnej drogi wyjścia” — tłumaczył Kasper, mając na myśli ludzi żyjących w nowych związkach, gdy powrót do poprzednich, tych sakramentalnych, nie jest już praktycznie możliwy. „Żyć ze sobą jak brat z siostrą? Oczywiście, mam wielki szacunek dla tych, którzy tak czynią. Ale to jest akt heroiczny, a heroizm nie jest propozycją dla przeciętnego chrześcijanina”.
Czy proponowane reformy pochodzą od Ducha Świętego, czy też od ducha czasów? Zaplanowany na październik nadzwyczajny Synod Biskupów z pewnością stanie się ważnym wydarzeniem. Odbędzie się on pod hasłem „Wyzwania duszpasterskie związane z rodziną w kontekście ewangelizacji”. Choć omawiana tu tematyka z pewnością znów wybije się na pierwszy plan, to należy spodziewać się, że dyskusje pasterzy ogarną dużo szersze obszary. Sam Franciszek w wywiadzie dla „Corriere della Sera” nadmienił przykładowo, że znajdzie się tam również miejsce na poruszenie kwestii aktualności encykliki Humanae vitae z 1968 roku oraz omawianego tam problemu sposobów regulacji poczęć. Czy zatem kwestia antykoncepcji może być kolejną, która rozpali katolicką opinię publiczną? Niewykluczone. Jak widać, papież nie boi się trudnych tematów i sporów wewnątrz wspólnoty.
Sądzę jednak, że głównymi bohaterami jesiennego zgromadzenia nie będą biskupi, kardynałowie czy sam gospodarz Watykanu. Będą nimi rodziny całego świata. „To zgromadzenie synodalne jest bowiem poświęcone szczególnie Wam, Waszemu powołaniu i misji w Kościele i w społeczeństwie, problemom małżeństwa, życia rodzinnego, wychowaniu dzieci oraz roli rodziny w misji Kościoła” — napisał Franciszek w specjalnym liście zapowiadającym Synod. „Dlatego proszę Was o intensywną modlitwę do Ducha Świętego, aby oświecił ojców synodalnych i prowadził ich w tym niełatwym zadaniu”. Tę prośbę wierni świeccy powinni wziąć sobie do serca.
Konrad Sawicki

Konrad Sawicki — ur. 1974. Teolog, publicysta i menedżer projektów. Członek redakcji „Więzi” i Zespołu Laboratorium „Więzi”. Należy do zespołu przygotowującego Festiwal Filmu Religijnego Sacrofilm w Zamościu. Prowadzi blog „Z obu stron” na www.laboratorium.wiez.pl, twórca projektu „Kościół dla mniej praktykujących” na Facebooku.
 

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.