Co Ukraina poprzez Majdan mówi Europie? Odpowiedzi na tak postawione pytanie może być dużo: od niemalże biblijnego kontrpytania „Czyż może być co dobrego z Ukrainy?” do natchnionego „Majdan napełnia treścią europejskie marzenie” (Bernard-Henri Lévy). Dla Ukraińców Majdan to miejsce ich bolesnej pokuty i trwożnego nawrócenia. Dla racjonalnych Europejczyków była to ostatnia próba uratowania topielca, który do tej pory dobrowolnie szedł na dno. Natomiast zraniona propagandą rosyjska świadomość przyjmowała Majdan z prawie mistycznym strachem, uznając go za włości „banderowców” i „faszystów”.
A to prowadzi nas wprost do wniosku: Majdan przemawia do nas tym, co sami chcielibyśmy od niego usłyszeć. Majdan był zwierciadłem, w którym każdy oglądał odbicie własnej empatii i nadziei, chłodną powściągliwość własnego pragmatyzmu czy też groźne wybuchy własnego gniewu.
We mnie osobiście niezachwianie utrzymuje się wrażenie, które pojawiło się jeszcze w czasie Pomarańczowego Majdanu. Tak wtedy, jak i teraz Bóg uchylił przed Ukraińcami niewidzialną zasłonę i przemówił: „Takimi dobrymi i jasnymi, jakimi jesteście teraz na Majdanie, możecie być i w codziennym życiu. Trzeba tylko, abyście Wy sami tego zechcieli”…
Euromajdan ogłosił pojawienie się na Ukrainie nowego pokolenia, które jako pierwsze nie może być nazwane pokoleniem homo sovieticus.
To jest fragment artykułu. Pełny tekst – w kwartalniku WIĘŹ lato 2014 (dostępny także jako e-book).